Talibowie zapowiadają wiosenną ofensywę

Talibowie zapowiadają wiosenną ofensywę
(fot. PAP/EPA/SHER KHAN)
PAP / mh

Samobójcze zamachy bombowe na bazy wojenne zachodnich wojsk, ambasady a także skrytobójcze mordy zachodnich żołnierzy przez zaciągających się do afgańskiego wojska dywersantów - tak ma wyglądać wiosenna ofensywa, którą w sobotę zapowiedzieli talibowie.

Początek wiosny i topniejące śniegi, otwierające górskie przełęcze, oznaczają w Afganistanie rozpoczęcie nowego sezonu wojennego. W sobotę w specjalnym oświadczeniu ogłosili to talibowie. Wiosenną ofensywę poświęcili Chalidowi ibn Walidowi, jednemu z najbliższych towarzyszy Proroka Mahometa.
Ogłaszanie początku wiosennych ofensyw przez partyzantów stało się rytuałem, który wcale nie musi zapowiadać niczego szczególnego, choć w zeszłym roku wkrótce po zapowiedzi wiosennego natarcia talibowie dokonali spektakularnej serii zbrojnych rajdów i zamachów na zachodnie ambasady w Kabulu, kwaterze głównej zachodnich wojsk oraz na afgański parlament.
Zachodnich dowódców i dyplomatów od zapowiedzi partyzanckiej ofensywy bardziej martwi brak jakichkolwiek postępów w zabiegach o nawiązanie rokowań z talibami a także coraz ostrzejsze kłótnie między prezydentem Hamidem Karzajem a Amerykanami i Pakistanem. 
W zeszłym tygodniu sekretarz stanu John Kerry ściągnął specjalnie do Brukseli Karzaja, a także szefa sztabu pakistańskiej armii, gen. Aszfaka Kajanego i wysokiej rangi dyplomatę Dżalila Dżilaniego, by powstrzymać eskalację wojny na słowa.
Ministrowie Karzaja oskarżają Pakistan o sabotowanie wszelkich prób porozumienia z talibami. Według Kabulu Islamabad czeka tylko, aż w 2014 r. wyjadą z Afganistanu ostatni zachodni żołnierze, by ustanowić w afgańskiej stolicy posłuszny mu rząd. W ostatnich tygodniach od Karzaja dostało się też samym Amerykanom, którym afgański prezydent zarzucił, że celowo opóźniają rozmowy z talibami, by przeciągnąć wojnę i wytargować od Kabulu zgodę na pozostawienie w Afganistanie baz wojennych USA. 
Amerykanie istotnie po 2014 r. chcą zostawić w Afganistanie kilka do kilkunastu tysięcy żołnierzy, ale nie zgadzają się na żądania Kabulu, by podlegali oni afgańskiemu prawu i byli sądzeni w Afganistanie.
Czas nie jest w Afganistanie sprzymierzeńcem Zachodu. Niewiele ponad rok zostało do dnia, gdy ostatni zachodni żołnierze opuszczą Afganistan, a jeśli do tego czasu nie uda się zawrzeć jakiegoś pokoju z talibami, cały ciężar wojny z partyzantami weźmie na siebie afgańskie wojsko.
Przewodniczący Kolegium Szefów Sztabów Sił Zbrojnych USA gen. Martin Dempsey przyznał niedawno, że wojna w Afganistanie może potrwać jeszcze długo, przynajmniej w niektórych prowincjach. Ale Afgańczycy sobie poradzą, a w końcu sami dogadają się z talibami - zapewnia generał.
Rozbudowane do 350 tys. żołnierzy i policjantów, afgańskie wojsko ma przejąć główną rolę w wojnie z talibami już w maju-czerwcu. Przez następny rok wspierane będzie jeszcze przez zachodnie wojska. Zostało ich w Afganistanie jeszcze ok. 100 tys., ale z każdym miesiącem ich liczba będzie się zmniejszać. Sami Amerykanie chcą w tym roku wycofać połowę ze swoich 66 tys. żołnierzy.
Mimo urzędowego optymizmu zachodnich dowódców, afgańskie wojsko nie radzi sobie jednak z talibami. Regularnie przegrywa z nimi bitwy, a w ciągu ostatniego roku straciło w walkach z partyzantami ponad 3 tys. ludzi. Zachód stracił tylu żołnierzy w ciągu ponad 10 lat inwazji. Z partyzantami nie radzą sobie nawet te afgańskie oddziały, które cieszą się opinią elitarnych. W kwietniu we wschodniej prowincji Kunar, uznawany przez Amerykanów za najlepszy 3. batalion 2. brygady stracił w potyczce z talibami aż 13 żołnierzy.
Brytyjscy instruktorzy alarmują o zastraszającej liczbie dezercji, fatalnej dyscyplinie i kiepskim przygotowaniu wojskowym afgańskich rekrutów. Wielu z nich po przeszkoleniu i z bronią w ręku ucieka do partyzantki, a afgańscy oficerowie nierzadko przyjmują do wojska partyzanckich dywersantów, którzy zabijają w koszarach zachodnich żołnierzy.
W zeszłym roku z rąk afgańskich żołnierzy zginęło ponad 60 żołnierzy z państw Zachodu. Utrudnia to i uniemożliwia prowadzenie wspólnych operacji, mających lepiej przygotować Afgańczyków na wojnę.
Ogłoszenie wiosennej ofensywy talibów, przedostatniej przeciwko wojskom Zachodu, poprzedziły tygodnie wyjątkowej aktywności partyzantów, którzy panoszą się nawet w podkabulskich prowincjach Kapisa, Laghman, Wardak i Logar. W maju w ich ręce wpadło tam dziewięciu Turków i dwóch Rosjan z rozbitego śmigłowca; na miejsce katastrofy jako pierwsi przybyli partyzanci, a nie wojsko. 
W kwietniu w zamachach i zasadzkach w całym kraju zginęło ponad pół tysiąca ludzi, a ONZ alarmuje, że liczba partyzanckich ataków wzrosła o jedną trzecią (niemal wszystkie skierowane są przeciwko afgańskiemu wojsku, policji i urzędom), co zapowiada, że 2013 r. może okazać się jednym z najkrwawszych od początku inwazji w 2001 r.

DEON.PL POLECA


Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Talibowie zapowiadają wiosenną ofensywę
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.