UE i negocjacje umowy handlowej z Japonią
Kraje UE zgodziły się w czwartek na rozpoczęcie negocjacji umowy o wolnym handlu UE-Japonia. Do takiego kroku przekonywała KE, szacując, że porozumienie przyczyni się do stworzenia 400 tys. miejsc pracy i podniesie unijne PKB o prawie 1 proc.
Komisja Europejska wystąpiła do rządów krajów członkowskich o upoważnienie do podjęcia negocjacji handlowych z Japonią w lipcu. W czwartek unijni ministrowie odpowiedzialni za handel zagraniczny dali swoje zielone światło. Japonia jest trzecim największym partnerem handlowym UE, po Stanach Zjednoczonych i Chinach, z wymianą sięgającą 150 mld euro rocznie.
Jak podał Reuters, porozumienie "27" w sprawie mandatu negocjacyjnego dla KE udało się osiągnąć mimo obaw ze strony Włoch i Francji. Paryż zgodził się na nie dopiero po otrzymaniu gwarancji obrony francuskich producentów samochodów przed potencjalnie wzmocnioną konkurencją z Japonii.
Francuski przemysł motoryzacyjny obawia się konsekwencji porozumienia o wolnym handlu, po tym jak podobny układ UE z Koreą Południową spowodował wzrost importu samochodów koreańskich, co Francja próbowała bezskutecznie oprotestować, powołując się na klauzule ochronne.
Francuska minister handlu zagranicznego Nicole Bricq mówiła dziennikowi "Les Echos" jeszcze przed czwartkową decyzją, że jej kraj domagał się "znaków otwartości" ze strony Tokio m.in. w sektorze przetargów publicznych, kolejowym i rolnospożywczym.
Niektóre kraje Unii miały obawy, że Tokio nawet po zniesieniu barier celnych będzie stosowało inne środki ochrony swoich producentów.
KE zastrzegła, że może zerwać negocjacje umowy, jeśli po roku od ich rozpoczęcia Japonia nie poczyni postępów w usuwaniu administracyjnych barier dla europejskich eksporterów, także samochodowych.
Do przyjęcia mandatu na rozpoczęcie negocjacji wymagana była jednomyślna zgoda wszystkich państw, ze względu na polityczną wagę porozumienia. Polska należała do krajów, które miały neutralne podejście do tej kwestii, powiedziały PAP źródła unijne.
Według szacunków Komisji Europejskiej eksport towarów z "27" do Kraju Kwitnącej Wiśni mógłby się zwiększyć dzięki umowie o jedną trzecią, a unijne PKB mogłoby wzrosnąć prawie o 1 proc. Przewiduje się również, że w wyniku porozumienia powstałoby 400 tys. nowych miejsc pracy w samej UE.
Japonia potrzebuje z kolei umowy o wolnym handlu, by nie stracić pozycji na rzecz Korei Południowej, która od ponad roku ma takie porozumienie z UE.
Źródła unijne wskazywały, że jeśli unijni ministrowie zgodzą się na rozpoczęcie negocjacji, powinny one wystartować w pierwszym kwartale 2013 roku. Komisarz UE ds. handlu Karel De Gucht prognozował w lipcu, że od rozpoczęcia negocjacji umowy do jej ratyfikacji może upłynąć nawet pięć lat.
Poparcie dla umowy z Japonią wyraziły europejskie branże: rolno-spożywcza, farmaceutyczna, chemiczna i sektor technologii informacyjnych i komunikacyjnych (ICT). Japonia po Chinach jest drugim największym partnerem handlowym UE w Azji.
UE ma różne preferencyjne porozumienia handlowe m.in. z Meksykiem, Chile, Algierią, RPA, Egiptem, Szwajcarią, krajami bałkańskimi i Koreą Południową (umowa o wolnym handlu). Natomiast negocjuje takie umowy z m.in. Kanadą, Brazylią, Argentyną, Arabią Saudyjską, Indiami, Wietnamem i krajami afrykańskimi. Poza Japonią "27" rozważa otwarcie negocjacji m.in. ze Stanami Zjednoczonymi, Indonezją, Filipinami, Tajlandią, Boliwią i Ekwadorem.
Skomentuj artykuł