UE zaostrza stanowisko ws. South Streamu
Komisarz UE ds. energii Guenther Oettinger przyznał w wywiadzie dla wtorkowego "Financial Timesa", że z powodu agresywnej polityki Rosji wobec Ukrainy Unia Europejska zaostrza stanowisko w sprawie gazociągu South Stream.
W czerwcu ma się rozpocząć budowa South Streamu, który ma przebiegać po dnie Morza Czarnego i dostarczać gaz do Europy Środkowej i Południowej. Rosja od dawna ubiega się o wyłączenie tego rurociągu spod unijnych regulacji antymonopolowych - przypomina "FT". Jednak komisarz Oettinger zapowiedział, że UE nie skłania się ku temu, zwłaszcza w obliczu wydarzeń na Krymie i na wschodzie Ukrainy.
"Ostatnio w związku z wydarzeniami na Ukrainie jesteśmy ostrożniejsi, jeśli chodzi o rosyjskie rurociągi, niż jeszcze rok temu. Ostatnio robienie wyjątków nie jest na mojej liście priorytetów, jeśli chodzi o Gazprom" - powiedział komisarz.
Tzw. trzeci pakiet energetyczny UE, który wszedł w życie w marcu 2011 roku, ma na celu przełamanie monopolistycznych praktyk przy dostawach surowców energetycznych na rynek unijny. Zakłada oddzielenie sprzedaży gazu od przesyłu, uzgadnianie taryf przesyłowych przez niezależnego operatora oraz zapewnienie dostępu większej liczbie operatorów do infrastruktury przesyłowej.
Na mocy tych przepisów Gazprom musiałby zapewnić innym dostawcom dostęp do South Streamu, a jego własne dostawy przez ten rurociąg mogłyby zostać ograniczone nawet do 50 proc.
Rosja zareagowała, składając pod koniec kwietnia skargę do Światowej Organizacji Handlu (WTO), jednak zdaniem Oettingera Moskwa nic w ten sposób nie ugra.
"Nierealistyczne byłoby oczekiwanie, że zmienimy swoje zasady w najbliższych dniach czy latach" - powiedział w wywiadzie dla "FT". "Niewątpliwie mamy tu do czynienia z inną kulturą. Rosyjskie władze i Gazprom wolą dominować na wszystkich etapach łańcucha dostaw", od wydobycia po elektrownie - dodał.
Podkreślając, że jego doradcy prawni są spokojni o wynik postępowania w WTO, Oettinger przyznał, że decyzje w sprawie obecności Gazpromu w Europie podejmowane są obecnie w cieniu polityki. Nie jestem przeciwny South Streamowi, ale chcę dopilnować, że będzie działał zgodnie z zasadami wewnętrznego rynku UE - zaznaczył.
Zdaniem analityków, cytowanych przez "FT", "regulacyjna wojna" Gazpromu z UE może sprawić, że banki nie będą chciały udzielić pożyczek na budowę South Streamu, choć najprawdopodobniej nawet to nie zniechęci rosyjskiego prezydenta Władimira Putina do projektu, którego koszt szacuje się na 15-16 mld euro.
"South Stream podzielił kraje europejskie w czasie, gdy poszukują zgody w sprawie ewentualnych sankcji wobec Rosji. Z największą niechęcią do gospodarczych retorsji wobec Moskwy odnoszą się państwa żywotnie zainteresowane powstaniem gazociągu: Niemcy, Włochy, Bułgaria, Włochy i Austria" - pisze "Financial Times".
Skomentuj artykuł