USA ewakuują część ambasady w Bejrucie
Amerykański Departament Stanu poinformował w piątek, że ewakuował część personelu dyplomatycznego i ich rodziny z ambasady w Bejrucie z powodu obaw o ich bezpieczeństwo w czasie, gdy władze USA rozważają interwencję zbrojną w sąsiedniej Syrii.
Resort oficjalnie odradził też amerykańskim obywatelom podróżowanie do Libanu, jako powód podając obecną sytuację w dziedzinie bezpieczeństwa.
Agencja Associated Press przypomina, że krok ten amerykańskie władze rozważały od ubiegłego tygodnia, gdy prezydent Barack Obama ogłosił, że USA mogą dokonać zbrojnej interwencji na cele syryjskiego reżimu w odpowiedzi na śmierć ponad 1400 osób w ataku chemicznym przeprowadzonym - według wywiadu USA - przez rządową armię.
Resort ocenił w komunikacie, że "w Libanie w dalszym ciągu istnieje możliwość gwałtownego wzrostu przemocy".
"W razie wybuchu przemocy libański rząd nie byłby w stanie ochronić swych obywateli i osób odwiedzających ten kraj. Z niewielkim uprzedzeniem albo w ogóle bez uprzedzenia może zostać zakłócony dostęp do granic, lotnisk, dróg i portów" - podkreślono, przypominając, że w kraju tym często dochodzi do masowych demonstracji, które z łatwością mogą doprowadzić do przemocy, a sprzyjają temu spory rodzinne, sąsiedzkie i wyznaniowe.
Wskazano również na to, że w niektórych częściach kraju - m.in. na południu Bejrutu i niektórych obszarach na wschodzie i południu Libanu - obecni są liczni bojownicy radykalnego ruchu szyickiego Hezbollahu.
Departament Stanu poinformował również, że konsulat generalny USA w Adanie, ok. 200 km na północny zachód od granicy z Syrią, "został upoważniony do wycofania pracowników, których obecność nie jest niezbędna, oraz ich rodzin z powodu pogróżek pod adresem amerykańskich instytucji rządowych i ich personelu". Resort radzi też obywatelom, by w miarę możliwości zrezygnowali na razie z podróży w rejon południowo-wschodniej Turcji.
Prezydent USA Barack Obama chce zbrojnej interwencji i ukarania reżimu Asada, po tym jak 21 sierpnia syryjska armia według Zachodu użyła broni chemicznej wobec rebeliantów i ludności cywilnej, zabijając ponad 1400 osób. Kongres USA ma głosować w sprawie zatwierdzenia takiej akcji zbrojnej po 9 września.
Skomentuj artykuł