USA: Niekończące się zmagania o rekompensaty

(fot.flickr.com/eschipul)
PAP/im

Co najmniej 10 tys. strażaków, policjantów i cywilów cierpi na zespół stresu pourazowego po atakach na World Trade Center w Nowym Jorku z 11 września 2001 roku. Choć wielu wciąż nie doszło do siebie, wciąż trwają spory, jaka należy się im rekompensata.

O zmaganiach żyjących ofiar zamachów terrorystycznych pisze "New York Times" powołując się na informacje pochodzące z trzech programów zdrowotnych powstałych w Nowym Jorku w następstwie 11 września.

Leczenie osób dotkniętych schorzeniami po zamachach pochłonie w ciągu najbliższych kilku lat miliony dolarów. Fundusze zapewnił Kongres USA w zatwierdzonej w grudniu ustawie tzw. James Zadroga 9/11 Health and Compensation Act. Waszyngton przeznaczył 4,3 miliardy dolarów na leczenie i wypłaty odszkodowań.

Rozpoznanie i zdiagnozowanie osób cierpiących na zespół stresu pourazowego budzi jednak wiele kontrowersji. Ludzie z problemami psychicznymi kwalifikują się jedynie do wsparcia kuracji. Ci, którzy mają fizyczne dolegliwości, w większości przypadków trudności z oddychaniem, korzystają zarówno z leczenia, jak też przysługuje im odszkodowanie.

Kwota na leczenie pacjentów z zaburzeniami psychicznymi może zmniejszyć się, podkreśla nowojorski dziennik, jeśli rząd stwierdzi, że istnieje związek między niektórymi nowotworami i 9/11. Dałoby to bowiem także chorym na raka dostęp do tej samej puli pieniędzy.

Lekarze spodziewają się w dziesięciolecie zamachów gwałtownego wzrostu objawów stresu pourazowego u pacjentów. Następuje to w każdą rocznicę 11 września 2001 roku. Robert L. Spitzer, profesor Columbia University i ekspert w dziedzinie zaburzeń psychicznych, jest zwolennikiem zaostrzenia kryteriów przyznawania rekompensat. Jego zdaniem fakt, że przeżyło się coś strasznego niekoniecznie oznacza chorobę.

Niektórzy inni specjaliści sceptycznie podchodzą do argumentów, że ludzie doznali zaburzeń, np. z powodu z oglądania w telewizji relacji z 9/11. Kongres wykluczył ich z programu leczenia. Udział w programie uzależnia od odległości zamieszkania lub pracy od strefy zero.

"Podatnicy mogliby w efekcie płacić za psychoterapię dla Woody'ego Allena i połowy Manhattanu" - cytuje "NYT" zeznającego w kwietniu 2008 roku przed Komisją Sądownictwa Izby Reprezentantów Theodore'a H. Franka z Manhattan Institute. Był on wówczas pracownikiem naukowym konserwatywnego zespołu ekspertów American Enterprise Institute.

Ostatecznie federalne fundusze na leczenie stresu pourazowego ograniczono m.in. do strażaków, policjantów, innych ekip ratowniczych, pracowników, którzy przenosili szczątki ofiar, do osób oczyszczających gruzy oraz ludzi narażonych na pył po runięciu budynków.

Demokratka Carolyn B. Maloney z Nowego Jorku, która była czołowym zwolennikiem ustawy Zadrogi w Izbie Reprezentantów przypomniała, że rodziny ofiar zostały objęte funduszem kompensacyjnym, z którego każdej z nich wypłacane jest średnio po 2,1 mln dolarów.

Miejski departament zdrowia w Nowym Jorku szacuje, że w ciągu sześciu lat od zamachów 61 tys. osób z 409 tys. przebywających w pobliżu miejsca zamachu doświadczyło stresu pourazowego. Nikt nie może jednak przewidzieć dokładnie, ilu ludzi było wystawionych na ataki terrorystyczne, jak też, ile osób zapadnie ostatecznie na schorzenia fizyczne lub psychiczne.

Władze federalne godzą się, aby w ciągu najbliższych pięciu lat, każdego roku programy leczenia powiększały się o 25 tys. pacjentów. Zadecydują one, kto kwalifikuje się do kuracji, ale będą musiały używać jednolitych kryteriów zatwierdzonych przez rząd. Terapia może kosztować 135 dolarów za 45-minutową cotygodniową sesję z psychologiem lub 165 dolarów z psychiatrą.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

USA: Niekończące się zmagania o rekompensaty
Komentarze (1)
Bogusław Płoszajczak
12 sierpnia 2011, 08:51
Co w takim razie powinno się należeć ofiarom prześladowań politycznych w byłym PRL? U nas nawet ze znalezieniem sprawców są problemy!