W PE oburzenie doniesieniami z USA
Europosłowie wszystkich frakcji w Parlamencie Europejskim nie kryli we wtorek oburzenia doniesieniami o zbieraniu przez służby USA danych obywateli UE z serwerów firm internetowych. Podczas debaty w Strasburgu padały zarzuty o inwigilację i złamanie zaufania.
Debatę w PE przeprowadzono w związku z rewelacjami dzienników "Washington Post" i brytyjskiego "Guardiana", które w zeszłym tygodniu ujawniły dokumenty na temat istniejącego od 2007 roku programu PRISM. W jego ramach amerykańska Narodowa Agencja Bezpieczeństwa (NSA) i FBI sprawdzają dane na serwerach czołowych firm internetowych. Dokumenty opublikowane przez gazety wymieniają dziewięć firm: Microsoft, Yahoo, Google, Facebook, Paltalk, AOL, Skype, YouTube i Apple. Agenci służb specjalnych mają dostęp do znajdujących się na serwerach tych firm plików audio i wideo, maili, czatów czy przesyłanych fotografii i dokumentów.
"Te doniesienia są szokujące - powiedział brytyjski europoseł Claude Moraes z frakcji socjalistów w PE. - Doszło do pogwałcenia zaufania naszych obywateli, a zostało to przeprowadzone rzekomo w imię walki z terroryzmem. Musimy wyważyć kwestie walki z terroryzmem i gwarantowania bezpieczeństwa danych osobowych".
Zdaniem Moraesa jeśli w USA dochodzi do przetwarzania danych osobowych obywateli Unii Europejskiej, to musi to się odbywać zgodnie ze standardami UE, co powinno zagwarantować umowa ze Stanami Zjednoczonymi, dotycząca ochrony prywatności. Kwestię tę należy też poruszyć w planowanych negocjacjach umowy o wolnym handlu z USA - dodał brytyjski europoseł.
Obaw nie krył też niemiecki chadek Manfred Weber, który wskazał, że obywateli amerykańskich chroni przed podobnym naruszeniem ich prywatności konstytucja USA, co jednak nie dotyczy Europejczyków. "Takie zróżnicowane standardy są nie do przyjęcia - powiedział Weber. - Żądamy przejrzystości od dostawców usług internetowych, od Facebooka czy od Google'a. Jeśli nasze dane są automatycznie udostępniane, to musimy o tym wiedzieć (...). Potrzebujemy wspólnych standardów ochrony danych, bo internet działa ponad granicami.".
Zdaniem niemieckiego europosła Zielonych Jana Philippa Albrechta w tej sprawie "nie chodzi tylko o ochronę danych, ale o demokrację i rządy prawa, które są nie do pogodzenia z masowym szpiegowaniem obywateli". Z kolei liberalna eurodeputowana z Holandii Sophie in 't Veld podkreśliła, że sprawą powinni zająć się przywódcy UE. "Cóż to za szczególne relacje z USA. Europa ciągle ustępuje Stanom Zjednoczonym, by pozostać ich sojusznikiem. Przywódcy UE muszą lepiej chronić naszych obywateli" - powiedziała.
Komisarz UE ds. zdrowia Tonio Borg zapewnił w trakcie debaty, że KE podziela zaniepokojenie eurodeputowanych i już w przyszły piątek w Dublinie komisarze spraw wewnętrznych Cecilia Malmstroem i sprawiedliwości Viviane Reding poruszą ten temat w rozmowach z minister bezpieczeństwa krajowego USA Janet Napolitano i prokuratorem generalnym USA Erikiem Holderem.
Według Borga w pierwszej kolejności KE będzie starała się wyjaśnić, czy w ramach amerykańskiego programu PRISM przetwarzanie danych ograniczało się do indywidualnych przypadków czy też odbywało się na "hurtową skalę". "Rozmowy trzeba prowadzić mając na uwadze nasze szczególne relacje z USA. Jednak te szczególne relacje nie mogą być wykorzystywane jako wymówka dla niestosowania prawa i norm międzynarodowych. Musimy osiągnąć równowagę" - powiedział Borg.
Zdaniem KE w przyszłości podobnych problemów pozwoli UE uniknąć reforma własnych przepisów o ochronie danych osobowych. Obecnie trwają prace nad rozporządzeniem w tej sprawie, które dostosowałoby unijne standardy ochrony danych do rozwoju internetu i nowych technologii. Projekt zawiera też m.in. zapis o zakresie terytorialnym stosowania rozporządzenia, który zobowiązywałby do ochrony danych wszystkie firmy działające w UE.
Skomentuj artykuł