W PE powstanie frakcja skrajnej prawicy
Szefowa francuskiego Frontu Narodowego Marine Le Pen ogłosiła, że razem ze skrajnie prawicowymi partiami z Włoch, Austrii, Belgii i Holandii chce utworzyć nową frakcję w PE. Aby tak się stało, musi pozyskać jeszcze partie z co najmniej dwóch krajów UE.
"Nasi wrogowie próbowali nas podzielić w czasie kampanii wyborczej, jednak byliśmy w stanie pokazać jedność i ta jedność przyniosła nam ogromne zwycięstwo w wyborach" - powiedziała Le Pen w środę na konferencji prasowej w Brukseli, na której wystąpiła wspólnie z przedstawicielami czterech innych ugrupowań skrajnie prawicowych, które w wyniku niedzielnych wyborów wprowadziły swoich deputowanych o Parlamentu Europejskiego.
Le Pen poinformowała, że ugrupowania te chcą utworzyć nową frakcje w PE. Chodzi o - poza Francuskim Frontem Narodowym - włoską Ligę Północną, Austriacką Partię Wolności, belgijski Vlaams Belang (Interes Flamandzki), a także holenderską Partię na rzecz Wolności Geerta Wildersa.
Oznacza to, że Le Pen musi przekonać do współpracy jeszcze co najmniej dwie partie reprezentujące dwa różne kraje; nową frakcję w europarlamencie może bowiem utworzyć co najmniej 25 posłów reprezentujących co najmniej siedem różnych krajów Unii.
"To historyczny moment. Pięć partii z pięciu różnych krajów - Francji, Austrii, Włoch, Belgii i Holandii - połączyło siły, by założyć grupę partii, które walczą o suwerenność państw narodowych, przeciwko federalizmowi" - oświadczył Holender Geert Wilders.
Podkreślił, że demonizowanie tych partii przez media i polityków innych formacji nie powstrzyma ich przed stworzeniem wspólnej frakcji w PE. "Jestem głęboko przekonany, że do tego dojdzie, ponieważ to my piszemy teraz historię UE na nowo" - dodał.
Przywódczyni skrajnie prawicowego Francuskiego Frontu Narodowego jest przekonana, że sukces prowadzonych przez nią negocjacji oraz powstanie nowej frakcji jest kwestią "może nie dni, ale najbliższych tygodni".
"Mamy już pięć partii z pięciu różnych krajów; to solidna podstawa do stworzenia nowej grupy. Mamy razem 38 europosłów. Analizujemy różne kombinacje, mamy wiele możliwości, co sprawia, że jestem bardzo optymistyczna co do przyszłości naszej grupy" - powiedziała Le Pen.
Nie chciała jednak zdradzić, z jakimi ugrupowaniami prowadzi rozmowy. "Negocjacje wymagają oczywiście dyskrecji" - zastrzegła. Na te rokowania pozostało Le Pen około trzech tygodni. Grupy polityczne powinny się bowiem ukonstytuować do 18 czerwca, przed pierwszą sesją PE, która odbędzie się w dniach 1-3 lipca w Strasburgu.
Le Pen jest sceptyczna co do możliwości współpracy z Partią Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) Nigela Farage’a. "Raczej nie będziemy w stanie stworzyć jednej frakcji. Nie chcemy jednak powstrzymywać Farage’a od stworzenia jego własnej frakcji. Prawdopodobnie w PE jego i nasza grupa będą współpracowały w wielu sprawach" - powiedziała.
Le Pen wykluczyła też możliwość współpracy z węgierską skrajnie prawicową partią Ruch na rzecz Lepszych Węgier (Jobbik) oraz grecką neonazistowską Złotą Jutrzenką.
Według francuskiej polityk mimo różnic w programach pięć partii, które w środę ogłosiły współpracę, łączy przekonanie, że decyzje w UE powinny być podejmowane przez obywateli państw, a nie przez "brukselskich biurokratów". Wszystkie te ugrupowania - podkreśliła - mocno opowiadają się też za wzmocnieniem suwerenności państw narodowych w opozycji do tendencji federalistycznych.
Front Narodowy Marine Le Pen wygrał eurowybory we Francji z około 25-procentowym poparciem. Skrajne partie zdobyły bezprecedensowo duże poparcie wielu krajach Unii Europejskiej, zbijając kapitał polityczny na niezadowoleniu wyborców z metod walki z kryzysem gospodarczym. Na szczycie UE we wtorek wielu przywódców podkreślało, że nie można zignorować sukcesu eurosceptyków, a UE musi się zmienić.
Skomentuj artykuł