Wbrew "szantażom" zostanie przewodniczącym

PAP / drr

Były premier Luksemburga Jean-Claude Juncker wyraził przekonanie, że zostanie nowym przewodniczącym Komisji Europejskiej, a w głosowaniu nad jego kandydaturą zlekceważy się "szantaże" - poinformował w niedzielę niemiecki tygodnik "Bild am Sonntag".

Juncker zareagował w ten sposób na doniesienia, iż brytyjski premier David Cameron sprzeciwia się jego wybraniu i nie wyklucza w takim przypadku przyspieszenia referendum w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, co prawdopodobnie zostałoby przez głosujących zatwierdzone. Jak podał w sobotę niemiecki tygodnik "Der Spiegel", Cameron miał to zadeklarować na nieformalnym szczycie UE w Brukseli 27 maja.

"Europa nie może dać się zaszantażować. W Radzie Europejskiej popiera mnie szeroka większość chrześcijańsko-demokratycznych oraz socjalistycznych szefów państw i rządów" - powiedział Juncker "Bild am Sonntag". Dodał, iż w ciągu najbliższych trzech do czterech tygodni zamierza "zdobyć dla siebie także pozostałych szefów rządów". Jak zadeklarował, jest "przekonany, że w połowie lipca zostanie wybrany na następnego przewodniczącego Komisji Europejskiej".

Brytyjski rząd odmówił skomentowania doniesień "Spiegla". "Nie ogłaszamy żadnych komentarzy dotyczących poufnych rozmów" - powiedział w niedzielę agencji dpa rzecznik Downing Street.

Jak informował "Spiegel", poza Wielką Brytanią - uważającą Junckera za zwolennika federalizacji UE - jego kandydaturze sprzeciwiają się również Węgry, Szwecja i Holandia. Według "Bild am Sonntag", dołącza do nich obecnie Francja, której prezydent Francois Hollande zawiadomił kanclerz Niemiec Angelę Merkel, iż w obliczu zwycięstwa skrajnie prawicowego Frontu Narodowego w wyborach do Parlamentu Europejskiego jego kraj pilnie potrzebuje sygnału wsparcia. Chodziłoby tutaj o rozległy program inwestycyjny dla osłabionej francuskiej gospodarki i o powierzenie kierownictwa KE Francuzowi.

Osoba przyszłego przewodniczącego KE musi zostać zaproponowana przez szefów rządów państw unijnych, przy czym przestrzega się tu nieformalnie zasady jednomyślności, i zatwierdzona przez Parlament Europejski.

Jak pisze agencja dpa, kanclerz Merkel, która w trakcie kampanii wyborczej do PE promowała Junckera jako czołowego kandydata, po wtorkowym szczycie unijnym złagodziła swe zaangażowanie na jego rzecz stwierdzając publicznie, że w kwestii przyszłego przewodniczącego KE wszystko jest możliwe.

Wywołało to w niemieckich mediach wzburzenie, jakie rzadko prezentują one w odniesieniu do polityki europejskiej. Publiczna telewizja ARD nazwała w swym komentarzu postępowanie szefowej rządu "wyjątkowo głupim", a dziennik "Bild" napisał, że zamieni ona demokrację w "farsę", jeśli Juncker nie zostanie przewodniczącym KE.

Występując w piątek w Ratyzbonie na zjeździe niemieckich katolików Merkel zmodyfikowała swe stanowisko. Przypominając, iż Europejska Partia Ludowa z Junckerem na czele odniosła wyborcze zwycięstwo, zadeklarowała: "Dlatego prowadzę obecnie wszystkie rozmowy dokładnie w takim duchu, że Jean-Claude Juncker powinien również zostać przewodniczącym Komisji Europejskiej".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wbrew "szantażom" zostanie przewodniczącym
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.