Zajęli ministerstwo, ale później zrezygnowali
Przeciwnicy rządu Ukrainy na krótko zajęli w sobotę siedzibę ministerstwa energetyki w Kijowie oświadczając, że celem ich akcji jest udowodnienie, że prezydent Wiktor Janukowycz całkowicie utracił kontrolę nad państwem. Zrezygnowali jednak z okupacji budynku.
Ołeksandr Danyluk, szef ruchu Spilna Sprawa (Wspólna Sprawa), który opanował ministerstwo energetyki i przemysłu węglowego, oświadczył PAP, że pracownicy odpowiedzialni za ważne dziedziny energetyczne, takie jak elektrownie atomowe czy dostawy prądu i ciepłownictwo, pozostają na swoich miejscach pracy.
Przeciwnicy rządu, którzy weszli do resortu, uznali, że jest to zbyt ważny obiekt strategiczny i zrezygnowali z jego okupacji. Umieścili natomiast swoich ludzi przed budynkiem i nie wpuszczają do niego żadnych osób, których obecność nie jest niezbędna ze względu na bezpieczeństwo energetyczne państwa.
Jest to już drugi budynek rządowy, do którego weszli uczestnicy trwających na Ukrainie protestów. W piątek Spilna Sprawa opanowała resort rolnictwa.
"Nasza akcja miała pokazać, że Wiktor Janukowycz nie kontroluje sytuacji w państwie, a dalsza eskalacja konfliktu może doprowadzić do bardzo negatywnych następstw nie tylko dla Ukrainy, ale i dla całej Europy" - oświadczył w rozmowie z PAP.
"Dziś do ministerstwa weszli nasi zdyscyplinowani chłopcy, którzy ani przez sekundę nie stracili kontroli nad sytuacją, i od razu oświadczyli, że wszyscy pracownicy, którzy odpowiadają za ważne dziedziny, jak energetyka atomowa i dostawy prądu i ogrzewania, mogą pozostać w swoich gabinetach i spokojnie pracować dalej" - podkreślił.
Danyluk wyjaśnił, że na miejscu członków jego ruchu mogli znaleźć się "mściciele", którzy chcieliby rewanżu za swych towarzyszy, zabitych czy aresztowanych przez milicję w trakcie protestów.
"Liczba zabitych sięga na Ukrainie dziesiątków, a porwanych przez milicję - setek. Jedynym wyjściem z sytuacji są uczciwe wybory parlamentarne i prezydenckie. Powinniśmy zakończyć ten bezsensowny krwawy konflikt, w którym nie zostanie zrealizowany żaden rosyjski scenariusz podzielenia Ukrainy. Widzimy, że Ukraina powstała, a młodzi ludzie, gotowi do obrony kraju przed faktyczną rosyjską ingerencją, są tak we Lwowie, jak i w Doniecku" - poinformował Danyluk PAP.
Skomentuj artykuł