Wybory, kobiety i polityka
Programy wyborcze 2011, które poruszają sprawę kobiet, zgodnie postulują "równą płacę za równą pracę", mając na myśli oczywiście "pokrzywdzone" kobiety. Są deklaracje promowania rozwoju sieci żłobków i przedszkoli, postulat "zwiększania aktywności zawodowej", sprawy edukacji. Tylko odpowiedzi, skąd brać na to pieniądze brak.
SLD będzie "konsekwentnie dążyć do zniesienia ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży". Podobnie Partia Kobiet i Ruch Poparcia Palikota. Wspomina się, wedle różnych doniesień, niestety zasadnie, o istnieniu podziemia aborcyjnego. Palikot zastrzega, że nowa ustawa aborcyjna "nie ma na celu namawiania do aborcji, ale powinna (...) dawać prawo do tej decyzji samej kobiecie".
SLD, Partia Kobiet, Palikot przewidują refundację środków antykoncepcyjnych i procedury in vitro (w programie SLD - nie tylko dla małżeństw.) Palikot dodaje, że antykoncepcja jest najmądrzejszym sposobem "ograniczania aborcji bez zacietrzewienia religijnego". Pisze dalej, że "lansowana przez Kościół metoda ‘kalendarzyka’ jest tak samo nienaturalna jak prezerwatywa czy pigułki i jej propagowanie wynika wyłącznie z " zacietrzewienia Kościoła, a nie ze względów etycznych" (o metodzie Billingsa Janusz Palikot nie wspomina.)
A fakt, że rodzi się u nas coraz mniej dzieci, to istotnie poważny problem. Ale tu już nie pomoże ani ustawowy zakaz aborcji, ani tym bardziej całkowita jej prawna dostępność. I jeszcze jedno - pomoc kobiecie i rodzinie rozciąga się na całe życie społeczne.
Skomentuj artykuł