Zakazy stadionowe dla dwojga Rosjan
Dwuletnie zakazy stadionowe dla dwojga Rosjan, którzy w piątek przed Stadionem Miejskim we Wrocławiu nie zastosowali się do poleceń służb porządkowych. Rosjanie decyzja sądu muszą zapłacić też po 2 tys. zł grzywny.
Jak poinformował PAP w niedzielę Kamil Rynkiewicz z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu do zdarzenia doszło w piątek jeszcze przed wejściem na stadion na mecz Rosja-Czechy.
- Zakaz wstępu na imprezy masowe wydał wrocławski sąd w niedzielę 27-letniemu mężczyźnie i 41-letniej kobiecie - informuje Rynkiewicz. Oboje zostali zatrzymani jeszcze w piątek, ale trafili do izby wytrzeźwień. Stamtąd w niedzielę zostali doprowadzeni do sądu.
Z kolei czterej inni Rosjanie od piątku czekają w policyjnym areszcie na przesłuchanie po tym, jak pobili się we wrocławskiej restauracji. Oni z kolei mogą usłyszeć zarzuty zniszczenia mienia oraz wszczęcia bójki.
Natomiast policja wciąż identyfikuje kilku innych Rosjan, którzy uczestniczyli w szarpaninie ze stewardami na koronie Stadionu Miejskiego we Wrocławiu. Do szarpaniny doszło w chwilę po tym, jak na płytę boiska upadła wystrzelona raca w trakcie meczu Rosja-Czechy. Jednemu ze stewardów udzielono pomocy medycznej. Policja przejrzała już monitoring ze Stadionu i zna twarze Rosjan. Teraz musi ustalić ich nazwiska. Wrocławska prokuratura wydała już zgodę na publikację wizerunków sześciu najbardziej agresywnych Rosjan. Ich zdjęcia ma już m.in. Straż Graniczna.
Tymczasem UEFA wszczęła w sobotę procedurę dyscyplinarną przeciwko Rosyjskiej Federacji Piłkarskiej w związku z nagannym zachowaniem kibiców z tego kraju podczas piątkowego meczu we Wrocławiu.
Według zapisów wideo, rosyjscy kibice rzucali z trybun race i wywiesili zabronione banery. UEFA chce także zbadać czy nie doszło do incydentów rasistowskich ze strony fanów z Rosji wobec piłkarzy z Czech. Komisja dyscyplinarna UEFA ma zbadać tę sprawę 13 czerwca.
Ponadto policja w piątek, jak informował z kolei rzecznik prasowy Urzędu Miasta we Wrocławiu, zatrzymała jeszcze jednego Czecha i Słowaka. Obaj mieli przy sobie "narkotyki miękkie", które w Polsce są zabronione
Skomentuj artykuł