"Z ciążą jest tak, że gdy kobieta dowiaduje się o niej - od razu, w tempie ekspresowym - rosną marzenia związane z dzieckiem. Pojawia się ogromna miłość do niego. Ta miłość jest wszechogarniająca. Jest jak kokon, który tylko czeka, żeby tę osobę przyjąć i otulić. I nagle pojawia się pustka" - mówi Anna Kościółek z Fundacji OPES139, która niesie pomoc rodzicom po stracie dziecka. Ekspertka opowiada o pracy z rodzicami po poronieniu oraz o własnym doświadczeniu straty.
"Z ciążą jest tak, że gdy kobieta dowiaduje się o niej - od razu, w tempie ekspresowym - rosną marzenia związane z dzieckiem. Pojawia się ogromna miłość do niego. Ta miłość jest wszechogarniająca. Jest jak kokon, który tylko czeka, żeby tę osobę przyjąć i otulić. I nagle pojawia się pustka" - mówi Anna Kościółek z Fundacji OPES139, która niesie pomoc rodzicom po stracie dziecka. Ekspertka opowiada o pracy z rodzicami po poronieniu oraz o własnym doświadczeniu straty.
Anna Pęcak
Jest takie miejsce w Polsce, gdzie rodziny, które doświadczyły straty, mogą znaleźć ukojenie. Siostry Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo prowadzą w Małopolsce dom rekolekcyjny, gdzie organizowane są rekolekcje dla rodziców, którym cierpienie związane z utratą nienarodzonego dziecka przesłania każdy aspekt ich życia.
Jest takie miejsce w Polsce, gdzie rodziny, które doświadczyły straty, mogą znaleźć ukojenie. Siostry Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo prowadzą w Małopolsce dom rekolekcyjny, gdzie organizowane są rekolekcje dla rodziców, którym cierpienie związane z utratą nienarodzonego dziecka przesłania każdy aspekt ich życia.
utrata.donumvitae.pl / mł
„Nie martw się, to był dopiero początek ciąży”. Są takie słowa i zdania, które rozrywają serce rodziców mierzących się ze śmiercią swojego nienarodzonego dziecka. Często ich bliscy i otoczenie chcą wesprzeć i pomóc, ale zupełnie nie wiedzą, co powiedzieć, i tylko pogarszają sytuację.  
„Nie martw się, to był dopiero początek ciąży”. Są takie słowa i zdania, które rozrywają serce rodziców mierzących się ze śmiercią swojego nienarodzonego dziecka. Często ich bliscy i otoczenie chcą wesprzeć i pomóc, ale zupełnie nie wiedzą, co powiedzieć, i tylko pogarszają sytuację.  
"Był to już ósmy tydzień razem. W następnym tygodniu miałam zaplanowane wczesne badanie ultrasonograficzne. Już zaczęłam myśleć o imionach. Kiedy zmywałam krew z nóg i podłogi, szukałam odpowiedzi, ale zamiast niej, wciąż znajdowałam tylko gniew i obwinianie się. To moja wina. Musiałam zrobić coś złego".
"Był to już ósmy tydzień razem. W następnym tygodniu miałam zaplanowane wczesne badanie ultrasonograficzne. Już zaczęłam myśleć o imionach. Kiedy zmywałam krew z nóg i podłogi, szukałam odpowiedzi, ale zamiast niej, wciąż znajdowałam tylko gniew i obwinianie się. To moja wina. Musiałam zrobić coś złego".
Marcin Sałański / Facebook
„Tłumaczenie sobie tego argumentami naukowymi działa na krótką metę. W końcu i tak pojawia się ból, smutek” – jeden z internautów podzielił się na Facebooku świadectwem, które odbiło się echem w sieci.
„Tłumaczenie sobie tego argumentami naukowymi działa na krótką metę. W końcu i tak pojawia się ból, smutek” – jeden z internautów podzielił się na Facebooku świadectwem, które odbiło się echem w sieci.
Niektórzy mają wrażenie, że gdy podzielą się z innymi wiadomością o stracie dziecka, to zabrzmi tak, jakby przyznali się, że pijani jechali autem i zabili człowieka. To taki kaliber zapętlenia, wyrzutów i obwiniania siebie.
Niektórzy mają wrażenie, że gdy podzielą się z innymi wiadomością o stracie dziecka, to zabrzmi tak, jakby przyznali się, że pijani jechali autem i zabili człowieka. To taki kaliber zapętlenia, wyrzutów i obwiniania siebie.
"Pierwsze dni po utracie to rozkładanie na czynniki pierwsze wszystkiego, co zrobiłam w godzinach poprzedzających ten poranek. A co jeśli to ja ją zabiłam? W mojej głowie trwał festiwal winy".
"Pierwsze dni po utracie to rozkładanie na czynniki pierwsze wszystkiego, co zrobiłam w godzinach poprzedzających ten poranek. A co jeśli to ja ją zabiłam? W mojej głowie trwał festiwal winy".