"Nie ma podstaw, żeby zabronić osobie bezdomnej nocowania na klatce schodowej". Ważny komunikat straży miejskiej
"Jeśli choć jedna osoba z bloku chce przenocować zimą bezdomnego na klatce schodowej, pozostali mieszkańcy nie mają prawa go wygonić" - mówi straż miejska.
Jeden z mieszkańców warszawskiej Pragi zgłosił policji obecność osoby bezdomnej na klatce schodowej i poprosił o interwencję. W odpowiedzi usłyszał, że jeśli taka osoba nie jest pijana lub się nie awanturuje, to nie ma podstaw, aby zabronić jej noclegu. Szczególnie w sytuacji, gdy temperatury spadają niebezpiecznie poniżej zera. Redakcja warszawskiej "Gazety Wyborczej" na prośbę czytelnika postanowiła zbadać sytuację, żeby rozwiać wszelkie wątpliwości.
Straż miejska potwierdza, ale też pokazuje kilka różnych sytuacji, w jakich mogą znaleźć się mieszkańcy. "Klatka schodowa jest przestrzenią wspólną mieszkańców. Jeśli chociaż jedna osoba z bloku chce przenocować zimą bezdomnego na klatce, pozostali lokatorzy nie mają prawa go wygonić. I nie ma wtedy naruszenia miru domowego" - podkreśla starszy inspektor Sławomir Smyk.
By przeczytać tę książkę, trzeba wyjść na mróz [WIDEO]<<
Co jednak w sytuacji, gdy osoba bezdomna sama uzyska dostęp do klatki schodowej, np. poprzez wyważenie drzwi lub zniszczenie zamka? Tu też najważniejsze jest przede wszystkim dobro człowieka i straż prosi o wzajemne zrozumienie: "Nasz strażnik musi stwierdzić, czy osobie bezdomnej nic nie zagraża ze strony mieszkańców i na odwrót".
"Wcześniej trzeba zadać pytanie: kto wpuścił bezdomnego do budynku? Bo jeśli ktoś z mieszkańców pozwolił mu wejść, otworzył drzwi osobiście lub domofonem, to taka osoba ma prawo się ogrzać i zostać w środku. Tym bardziej jeśli na zewnątrz jest -11 st. C." - informuje Smyk.
Straż miejska interweniuje przede wszystkim wtedy, gdy osoba bezdomna jest pod wpływem alkoholu lub zachowuje się agresywnie. Takie agresywne zachowanie może jednak wyzwolić również chęć wyrzucenia jej na siłę. Sami strażnicy często spotykają się z odmową osób bezdomnych, aby pojechać do noclegowni lub Stołecznego Ośrodka dla Osób Nietrzeźwych. W takich przypadkach przede wszystkim rozmawiają, chcą poznać obawy tej osoby i pomóc jej zrozumieć sytuację.
"Chodzi przede wszystkim o zdrowie i życie człowieka, który z jakichś powodów nie chce jechać do noclegowni, a my - jeśli nie jest pijany lub agresywny - nie możemy zmusić go do przyjęcia pomocy. Nie wyprosimy bezdomnego na mróz, bo konsekwencje mogą być opłakane" - dodaje inspektor.
Karol Wilczyński: prawo do śmierci w zaszczanych majtkach<<
Strażnikom i policji zależy, żeby prawo chroniło tak samo mieszkańców, jak i osoby bezdomne. Rozmowy są prowadzone tak długo, aż wszyscy znajdą wspólny język lub uda się kogoś przekonać do zmiany stanowiska.
W ostatnich dniach do Polski wkroczyła zima. Temperatury miejscami spadły do -12 stopni Celsjusza. Policja, straże miejskie oraz organizacje pomocy osobom bezdomnym apelują, aby być uważnym. Czasem wystarczy tylko zapytać czy wszystko jest w porządku; sprawdzić czy ktoś śpiący na ławce żyje; zwrócić na niego uwagę, kupić ciepłą herbatę, wskazać miejsce, gdzie otrzyma pomoc. W trudniejszych przypadkach lub wtedy, gdy po prostu się wstydzimy pomóc, dobrze jest zaalarmować odpowiednie służby. Ceną może być ludzkie życie.
Skomentuj artykuł