Aleksander Bańka: „Fiducia supplicans” zamyka drogę do rytualnego błogosławienia par tej samej płci
Tak, deklaracja „Fiducia supplicans” zamyka drogę do liturgicznego, rytualnego błogosławienia par tej samej płci, którego domaga się wiele liberalnych środowisk katolickich - zwłaszcza w Europie Zachodniej - pisze na Facebooku prof. Aleksander Bańka, który odniósł się do niedawno opublikowanej deklaracji Dykasterii do spraw Nauki Wiary „Fiducia supplicans”.
Problem polega bowiem na tym, że z jednej strony mamy do czynienia z presją katolickich społeczności niemałej części Europy Zachodniej domagających się - nawet ustami swoich biskupów - ustanowienia formalnego obrzędu błogosławieństwa, który byłby jakąś formą usankcjonowania przez Kościół tego rodzaju związków. Natomiast z drugiej strony wybrzmiewa dokładnie odwrotny głos tej części katolickiej wspólnoty, która na tego rodzaju usankcjonowanie absolutnie się nie godzi. Jak zatem w jednym Kościele pojednać te dwa przeciwstawne sobie oczekiwania nie pojedynczych osób, ale licznych grup wierzących? W deklaracji „Fiducia supplicans" papież proponuje pewne rozwiązanie - w moim rozumieniu zdecydowanie bliższe oczekiwaniom konserwatywnej części Kościoła i najbardziej słuszne - pisze Aleksander Bańka.
W świetle deklaracji Dykasterii Nauki Wiary jakiekolwiek błogosławieństwa par żyjących w związkach nieregularnych oraz par tej samej płci, przypominające liturgię sakramentu małżeństwa lub rytuał błogosławienia małżonków, są wykluczone. Wykluczone jest również nadawanie błogosławieniu osób żyjących w tego rodzaju związkach jakiejkolwiek oficjalnej formy - np. przy okazji celebracji liturgicznej, lub w połączeniu z całkowicie świeckimi obrzędami (np. ślubem cywilnym). Deklaracja stawia tu sprawę jasno, przede wszystkim, aby uniknąć zamieszania, zgorszenia, czy jakiegokolwiek podejrzenia o osłabianie tradycyjnego nauczania Kościoła o małżeństwie, oraz sugestii, że Kościół pozwala na jakąś formę moralnej legitymizacji praktyk zakładających dopuszczalność związków osób tej samej płci lub pozamałżeńskich praktyk seksualnych. Nauka Kościoła pozostaje w tej kwestii niezmienna i jasna - dodaje.
Na co zatem godzi się Franciszek?
Papież przypomina wartość zwykłego, spontanicznego, indywidualnego, pozaliturgicznego i nierytualnego błogosławieństwa, które w Kościele otrzymać może każdy, kto przychodzi o nie poprosić - także osoby żyjące w związkach jednopłciowych lub nieregularnych. Dlaczego? Bo nie jest to błogosławieństwo dla ich związku ani jakakolwiek forma akceptacji ich seksualnej relacji oraz wynikającego z tego statusu. Deklaracja tłumaczy, że chodzi o pogłębione rozumienie błogosławieństwa, które należy do najbardziej rozpowszechnionych sakramentaliów. Jest ono w istocie rodzajem modlitwy wstawienniczej - przywołania pomocy Bożej nad tymi, którzy pokornie zwracają się do Boga, ufając, że On nie odwraca się od nikogo, kto się do niego zbliża. Można je otrzymać w różnych sytuacjach (podczas pielgrzymki, spontanicznie na ulicy), może łączyć się z jakimś gestem (np. indywidualnej modlitwy z nałożeniem rąk, zakończonej uczynieniem znaku krzyża na czole).
Co zatem wynika z tego dla wrażliwej kwestii błogosławienia par w nieregularnych sytuacjach oraz par tej samej płci? Że zamiast wprowadzać w tej kwestii radykalne zmiany, papież przypomina i „odświeża” tradycyjną naukę Kościoła o roli i miejscu błogosławieństwa (w tym także różnych jego znaczeń i form) w pobożności i doświadczeniu duchowym wiernych, zachęcając ich, aby korzystali z niego jako z dobra - przejawu Bożego miłosierdzia i łaski - którymi Kościół obficie szafuje bez stawiania jakichkolwiek uprzednich warunków. Dla jednych będzie to uspokajające, dla drugich satysfakcjonujące, dla jeszcze innych - niewystarczające lub rozczarowujące.
Facebook/dm
Skomentuj artykuł