Ćwiczenia Duchowe a psychoterapia
Święty Ignacy w Ćwiczeniach Duchownych podał szczególny, ściśle określony środek przemiany wnętrza człowieka. Pominiemy tutaj samą wewnętrzną logikę Ćwiczeń, natomiast wspomnieć należy, o tym co stanowi spoidło wielu elementów rekolekcji ignacjańskich poprzez cztery tygodnie i co jest drogą do tej przemiany, mianowicie o relacji.
Odprawiający Rekolekcje jest zaproszony do całkowitego otwarcia swego serca w tym, co dotyczy jego przeszłości i przeżyć, jakich doświadcza w czasie samych Ćwiczeń, przed drugim, co pomoże mu otworzyć jego serce przed samym Bogiem oraz zobiektywizuje to otwarcie. Paradoksalnie ta codzienna relacja rekolektanta i dającego Ćwiczenia rodzi większą samotność wobec człowieka i pozwala na głębszą intymność ze Stwórcą, rodzi większą szczerość, doprowadza do większej prawdy o człowieku, o świecie i o Bogu. Tę przemianę Autor Ćwiczeń tak określa: "Ćwiczeniami Duchownymi nazywa się wszelkie sposoby przygotowania i usposobienia duszy do usunięcia wszystkich uczuć nieuporządkowanych, a po ich usunięciu do szukania i znalezienia woli Bożej w takim uporządkowaniu swego życia, żeby służyło dla dobra i zbawienia duszy" (CD 1).
Św. Ignacy porusza tu cztery elementy stanowiące człony całej drogi jego Rekolekcji:
1. Przygotowanie i usposobienie duszy do usunięcia nieporządku.
2. Uporządkowanie uczuć, czyli chodzi tu o życie afektywne.
3. Szukanie i znalezienie woli Bożej, czyli mowa tu o celu stawianym przed rekolektantem.
4. Celem tym jest zbawienie duszy, jest to dokładniejsze określenie życia uporządkowanego, które doszło do swej ostatecznej pełni.
Ojcu Ignacemu chodzi o doprowadzenie człowieka do dojrzałości w przeżywaniu wiary. Dojrzałość w wierze zakłada także dojrzałość ludzką, psychiczną. Dojrzałość taka zakłada opanowanie w reakcjach uczuciowych. Autor Ćwiczeń Duchownych wie, że największą siłą w człowieku są uczucia, zakłada szukanie i znajdowanie woli Bożej, ciągle na nowo rozumianej, co wyprowadza człowieka z jego zamknięcia się na sobie, a wprowadza w życiodajny proces interioryzacji wartości, jakimi żył Chrystus. Często dzisiaj, opierając się na tym, co zostało wyżej powiedziane, porównuje się Ćwiczenia, św. Ignacego z psychoterapią dydaktyczną. Tak Ćwiczenia Duchowne jak psychoterapia dydaktyczna mają na celu przestrukturowanie psychodynamicznej organizacji osoby, maja doprowadzić do dojrzalszego życia, a tak w jednej jak i w drugich wszystko opiera się na relacji rekolektanta z udzielającym Ćwiczenia i terapeuty z odbywającym terapię. Zwykle, biorąc najogólniej, wyróżnia się w procesie terapeutycznym cztery etapy, których nie należy rozumieć chronologicznie, gdyż podobnie jak w rekolekcjach człowiek jako niepodzielna jedność przeżywa wszystko na różnych poziomach ściśle ze sobą połączonych. Wyliczanie ma jedynie cel metodologiczny.
Pierwszą część terapii stanowi tzw. konscientyzacja, czyli uświadomienie sobie bardziej obiektywnie swoich problemów. Jest to jakby określanie terenu budowy, pracy. Człowiek sam najczęściej źle określa swoje kłopoty. Przyjrzeć się im w nowym świetle w relacji z drugim jest podstawą wszystkiego. Drugi etap to zwrócenie uwagi na sferę afektywną człowieka, pomaga w tym tzw. pamięć afektywną, by zdać sobie sprawę z ran często usuniętych z pamięci, które bowiem połączone z silnym przeżyciem uczuciowym, najbardziej naznaczają człowieka i burzą jego dojrzałe zachowanie. Ten drugi etap ma na celu wyrobienie zgody, akceptacji tych przeżyć, o których mówimy, jako składników historii osobowej człowieka. Ta nieraz bardzo trudna akceptacja wprowadza człowieka w trzeci etap, przypominam, że nie jest on chronologiczny w procesie terapii, w nowy świat, który istniał, ale nie był przeżywany lub tylko częściowo przez człowieka wskutek jego autyzmu. Trzeci etap jest wzbudzeniem pragnienia u odbywającego terapię życia czymś poza sobą. Jest to proces pełen wahań i cierpień, jakie powodują lęki rodzące się z urazów z dzieciństwa czy okresu adolescencji. Człowiek dochodzi do mety, do nowej psychodynamiki swojej osobowości, która objawia się w ciągłym otwarciu, się na wartości, które wyznaje, które wybrał jako motor swego życia i działania. Człowiek nie jest ich autorem, ale je przyjmuje, tworząc przez to komunię z innymi i realizując swój sposób ich wyrazu, tym który mu w tym pomagał i bez którego, proces ten nie byłby możliwy, był terapeuta.
Dlaczego proces ten nie byłby możliwy bez terapeuty? Chodzi tu o cały świat podświadomości, do którego, jak wykazują badania, człowiek sam nie może dotrzeć. Jak widzimy, Annotacja 1 mówi - choć innym jeżykiem o tym samym.
Teraz przyglądniemy się bliżej Annotacjom Wielkich Rekolekcji, które niejako programują atmosferę, w jakiej mają się odbywać Ćwiczenia i będziemy robić odnośniki do klimatu, jakiego wymaga psychoterapia.
Wolność
Wolność jest bardzo jasno określona jako podstawa procesu zmiany w życiu odprawiającego Ćwiczenia Duchowne, bez niej rekolekcje są niemożliwe lub prowadzą do minimalnych rezultatów. Klimat wolności, może być naruszany pośrednio lub bezpośrednio. "Ten, co drugiemu podaje sposób i plan rozmyślania lub kontemplacji, powinien opowiedzieć mu wiernie historię danej kontemplacji czy rozmyślania, przechodząc tylko od punktu do punktu z krótkim i treściwym objaśnieniem. Albowiem ten, co kontempluje, biorąc za podstawę prawdę historyczną, jeśli sam przez własne rozważania i rozumowania znajdzie więcej smaku i owocu duchowego, niż gdyby dający mu Ćwiczenia dużo wyjaśniał i rozwodził się nad znaczeniem danej historii" (CD 2).
Mowa tu jest o zakwestionowaniu wolności pośrednio i to w dwojaki sposób - bądź to poprzez "niewierne" czyli subiektywne podawanie treści poszczególnych ćwiczeń, w ten sposób dający rekolekcje prowadzi rekolektanta do przeżywania swoich wizji, bądź też poprzez zbyt obfite objaśnienia, co nie daje pola dla własnej refleksji i poszukiwań temu, kto rekolekcje odprawia. Wolność to towarzyszenie w takim stopniu jakiego wymaga sam proces Rekolekcji. Stąd u dającego Ćwiczenia Duchowne waga głębokiej znajomości siebie, by nie ingerował tam, gdzie powinien być ukryty i stojący z boku, stąd waga kontroli własnych impulsów, które utrudniają pracę w rekolekcjach. Drugi sposób naruszania wolności może być bezpośredni, wprost. "Dający Ćwiczenia nie powinien nakłaniać odprawiającego je do ubóstwa lub do jakiegoś innego przyrzeczenia, bardziej do tego niż innego, ani też do jednego stanu życia bardziej niż do innego... Przeto dający Ćwiczenia niech się nie zwraca i nie skłania ani ku jednej, ani ku drugiej stronie, lecz stojąc w środku, niczym języczek u wagi, niech dozwoli Stwórcy działać..." (CD 15). Jeszcze raz apel do dającego, by umiał pozostawić odprawiającego zupełnie wolnego, dystansując się: szczególnie od własnych odczuć czy wizji co do danej osoby, bowiem tylko taki klimat prowadzi do prawdziwej formacji, czyli zmiany w najgłębszym znaczeniu siebie.
Połączenia z procesem psychoterapii narzucają się same. Terapia zakłada atmosferę zupełnej wolności. Oznacza to, że terapeuta niczego nie narzuca, nie ukierunkowuje, nie daje żadnych rozwiązań, sugestii. Jego zadaniem jest jedynie pomagać rozumieć w pełni to, co przeżywa jego klient. Jest jakby lustrem, w którym on może się przejrzeć, pełniej rozpoznać. Od terapeuty żąda się, by posiadał odpowiednią technikę pytań, wiedzy a także głęboką znajomość swoich osobistych kompleksów. Szczególnie wymagana jest głęboka znajomość siebie w dziedzinie własnej agresji i opiekuńczości. Agresja może pojawić się w momencie ataku ze strony klienta, odpowiedź na tym samym tonie niszczy tzw. relację terapeutyczną, natomiast niedojrzała opiekuńczość paraliżuje sam proces terapii w tych momentach, gdzie należy ukazać nieraz trudne prawdy wypowiadane przez odbywającego terapię dydaktyczną, a które mogą być odrzucane przez niego, od których może uciekać. Człowiek o nieuporządkowanej opiekuńczość, zwykle cofnie się przed słowem, które jest trudne, ale zarazem niosące światło dla drugiego.
Postawa twórczości i dynamizmu
"Temu, który przyjmuje i odprawia Ćwiczenia wielce pomoże, jeśli wejdzie w nie wielkodusznie i z hojnością względem swego Stwórcy" (CD 5).
Każdy wielki proces zaczyna się od wielkiego pragnienia, bez tej dynamiki pragnienia proces rekolekcji jest sparaliżowany. O. Ignacy wejście w Ćwiczenia sytuuje w perspektywie oddanie się Bogu "by posługiwał się wedle najświętszej swojej woli". Jest to gotowość przeżycia wszystkiego, co zostanie mu zaproponowane i to w relacji do Boga, osoby, poprzez drugiego. Element ten zostaje jeszcze raz podjęty na innym miejscu: "...żeby Stwórca i Pan działał pewniej w swoim stworzeniu, otóż gdyby taka dusza miała nieuporządkowane przywiązania i skłonności do jakiejś rzeczy, bardzo jest pożyteczne, aby ze wszystkich sił naginała się ku temu, co jest przeciwne temu jej złemu przywiązaniu" (CD 16).
Odczuwane i przeżywane stany uczuciowe łączy św. Ignacy z pracą woli, by wprowadzać w nie uczucia inne, przeciwne im, by w ten sposób łatwiej i bardziej dynamicznie wchodzić w to, co jest bliższe dobra, woli Bożej. Wielka otwartość, hojność nabiera tu wymiaru wysiłku, ciągle na miarę i rozumienie odprawiającego Rekolekcje, by wyjść z tego co zamyka, a przyjąć to, co jest życiem, a co budzi lęk wskutek inności. Twórczość i dynamizm łączą się także z pewnym poziomem intelektualnym, który również jest wymagany przez autora Ćwiczeń Duchownych, by owoc ich był osiągalny, jeśli go nie ma, rekolekcje mają być zakończone na Pierwszym Tygodniu (CD 18c). Wspomnijmy jeszcze, choćby marginalnie, o zdolności do obserwowania siebie, do introspekcji, pozytywnej postawy wobec drugiego oraz wytrwałości (CD 12, 13, 22).
To wszystko, co powiedzieliśmy o Ćwiczeniach Duchownych odnajdujemy także w procesie psychoterapii. Wejście w duchu poszukiwania czegoś lepszego, niezadowolenie z tego, co się przeżywa, pragnienie bycia coraz bardziej autentycznym, choćby zaczynało się od silnej depresji, czy zniechęcenia do tego, co się wykonuje i pewne zdolności do twórczej pracy z terapeutą, tworzą możliwość dobrego przeżycia całego procesu.
Osoba dającego Ćwiczenia Duchowne
Należy nam teraz przejść do osoby dającego Ćwiczenia i rozważyć jego misję, jaką mu wyznacza Autor Ćwiczeń. Pomijam znaczenie głębokiej znajomości logiki Ćwiczeń, zakładając to niejako. Ćwiczeń nie można dawać, jeśli się ich samemu nie przeżyło. Podobnie nie można prowadzić terapii, bez przeżycia tego typu formacji. Znajomość Ćwiczeń musi być więc eksperymentalna, nie wystarczy zadowolić się nawet dogłębnym studium. "Kiedy ten, co daje Ćwiczenia, zauważy, że w duszy odprawiającego Ćwiczenia nie zachodzą żadne poruszenia duchowe powinien go wiele wypytywać o Ćwiczenia" (CD 6). Pierwsza cecha to dociekliwość i czujność u dającego Ćwiczenia. Ma to być człowiek, który pomoże otworzyć poprzez pytania nowe możliwości przed tym, który pragnie odprawić rekolekcje, ale nie zawsze jest w pełni zdolny do wejścia w ten proces. Odnosi się to do rozumienia samych Ćwiczeń, ale także dotyczy to możliwych lęków, które mogą paraliżować wolność rekolektanta. Uwagę tę należy jeszcze uzupełnić inna: "Jest rzeczą wielce pożyteczną, aby dający Ćwiczenia, nie starając się zresztą wybadać i poznać myśli i grzechów odprawiającego Ćwiczenia, jednakże dobrze wiedział o różnych poruszeniach i myślach" (CD 17).
Jest to uwaga, która wyklucza wszelką ciekawość i niedyskrecję ze strony dającego Rekolekcje. Dociekliwość nie może być nigdy połączona z niezdrową ciekawością, która jako taka płynie z nieuporządkowanego wnętrza dającego i zaciemnia osąd sytuacji, jaką przeżywa odprawiający Ćwiczenia. Św. Ignacy rozwija niejako ten punkt w Konstytucjach Towarzystwa mówiąc o osobie Generała Zakonu, "...ma być także wolny od wszelkich nieuporządkowanych przywiązań, niech one będą w nim dzięki łasce Bożej poskromione i umartwione, by nie zakłócały wewnętrznie jego sądu rozumu" (Konstytucje 726). Ciekawość utrudnia rozumienie, a zarazem brak dociekliwości w badaniu przeżyć odprawiającego nie pozwala na pełne zrozumienie danej sytuacji duchowej rekolektanta. "Jeśli dający Ćwiczenia zauważy, że odprawiający je doznaje strapienia i pokus, niech nie będzie wobec niego twardy i szorstki, ale miły i łagodny" (CD 7).
Mowa tu o wielkiej postawie, która cechuje człowieka dojrzałego, mianowicie o braku schematów. Ciągłe otwarcie i dobór środków do napotykanej sytuacji. Jest to dar psychicznej giętkości i trud stosowania jej w zależności od napotykanej sytuacji. Cechę tę O. Ignacy jeszcze podkreśla w innych Annotacjach, np. w dziewiątej i dziesiątej. Cenną uwagą jest to, co podkreśla "jeśli ktoś doznaje pokus grubych i jawnych niech wtedy dający Ćwiczenia nie wykłada mu reguł drugiego tygodnia, zawierają bowiem w sobie sprawy zbyt subtelne i zbyt wzniosłe, żeby je mógł zrozumieć" (CD 9). Jeszcze, jeden akcent na dociekliwość i odpowiedzialność u dającego Ćwiczenia. Jest ona tylko wtedy możliwa, gdy dający jest wewnętrznie uporządkowany, w tym wypadku może przede wszystkim wchodzić w grę chęć popisu znajomością Ćwiczeń, co może zasadniczo przeszkodzić w przeżywaniu chwili odprawiającemu je.
W tych i innych Annotacjach, np. 14, dający rekolekcje Ojciec Ignacy podkreśla wagę kompetencji, która płynie ze znajomości Ćwiczeń, ich osobistego przeżycia a także odwołuje się ciągle, do czegoś wrodzonego, co najczęściej w języku psychologii nazywa się empatią. Jest to słowo wieloznaczne. Zasadniczo odnosi się do zdolności przeżywania w sobie uczuć drugiego człowieka, którego się słucha, z którym jest się w kontakcie. Przeżywanie uczuć drugiego przechodzi przede wszystkim poprzez komunikację werbalną, ale nie ogranicza się jedynie do niej. Jest to zdolność, która przerasta usłyszaną treść, jest ona ostatecznie niejako współczuciem w danej sytuacji. Taki człowiek najpełniej wie, co jest odpowiednie w danej sytuacji dla danego człowieka. Dlatego empatia w szerokim znaczeniu odnosi się do odpowiedniości zachowania się w różnych sytuacjach, która jest możliwa, bo człowiek cały w nich jest obecny. Empatia dojrzale przeżywana prowadzi do odpowiednich rozwiązań, do których człowiek przeżywający nie jest od razu zdolny, będąc często przez te uczucia zdominowany.
Połączenie tego punktu z psychoterapią nie wymaga w tym wypadku dłuższych rozwinięć. Terapeuta jest zobowiązany do podobnego typu zachowań, szczególnie ma mieć zdolność empatii, by rozumiejąc dobrze sytuację umożliwiał wejście człowiekowi w nową psychodynamikę, która rodzi życie. Często mówi się o tzw. trzecim uchu w pracy terapeutycznej. Człowiek odbywający terapię nie jest zupełnie świadomy wypowiadanych treści. Objawiają one często jego podświadomość. Terapeuta musi umieć usłyszeć to, co jest wypowiadane, ale co nie jest rozumiane przez klienta. Uświadomienie tych treści, doprowadza do nowej, wyżej wspomnianej psychodynamiki życia.
Służba Boskiemu Majestatowi, chwała Boża, zbawienie duszy, to określenia nowego życia, życia oddanego Komuś, wyzutego z siebie, to synonim szczęścia człowieka. Człowiek Ćwiczeń, to osoba, która spotkała Chrystusa i utożsamiła się z Nim, to osoba, która wybrała te treści, które stanowiły życie Pana. W tym wyborze, opartym na identyfikacji z Chrystusem, leży racja przemiany dynamiki osobowości tego, który odprawił Ćwiczenia. Psychoterapia w tym aspekcie jest najlepszym przygotowaniem do uporządkowania psychiki człowieka. Ma ona sama w sobie sens i daje sama nową, bardziej zdrową dynamikę w życiu człowieka. W Towarzystwie wszelka pomoc terapeutyczna, psychologiczna winna być włączona w to, czym ma żyć każdy jezuita i całe Towarzystwo, w "walkę pod sztandarem Krzyża dla Boga i w służbę samemu Panu oraz Jego zastępcy na ziemi" (Bulla Regimini militantis Ecclesiae).
Skomentuj artykuł