Czy warto poczekać? - świadectwo małżeńskie

(fot. shutterstock.com)
Bogumiła Lis

Jesteśmy małżeństwem prawie 17 lat, przed ślubem byliśmy ze sobą 7 lat. Nasza miłość i kontakty intymne rozwijały się bardzo powoli (gdy poznaliśmy się, mieliśmy po 18 lat).

Pierwsze pocałunki, pojawiły się po pół roku znajomości. Uważam, że takie spotkania, gdzie chłopak może dziewczynę dotknąć, przytulić i pocałować, są bardzo potrzebne. W ten sposób razem uczymy się wzajemnego szacunku, czułości, cierpliwości i delikatności. Potrzebny jest taki czas, romantycznej bliskości, bycia ze sobą, (nawet delikatnych pieszczot), a nie "pójścia na całość".

My nie współżyliśmy przed ślubem, choć było to bardzo trudne, szczególnie pod koniec narzeczeństwa. Dzięki Bogu udało nam się wytrwać. Myślę, że duża też to zasługa mojego męża. Ja zapewne poddałabym się wiele razy, gdyby nie on.

Dla mnie czystość przedmałżeńska była czymś bardzo ważnym, ale miałam chwile słabości. Muszę też uczciwie zaznaczyć, że mój mąż bardzo bał się ciąży i tego, że nie zdąży skończyć studiów żeby zająć się rodziną. Pobraliśmy się więc gdy on był na ostatnim roku studiów i zaczął już pracować.

DEON.PL POLECA

Noc poślubną przeżyliśmy nad ranem w dniu naszego ślubu, a raczej w dniu poprawin. Było cudownie, choć teraz jest dużo lepiej. Czasami to wspominamy i śmiejemy się.

Mój mąż mówi mi prawie codziennie, że mnie kocha. Często pomaga mi w różnych sytuacjach, nie tylko w pracach domowych. Gdy dzieci były małe, to on je kąpał i wstawał do nich w nocy, np. żeby mi je podać do karmienia.

Urodziliśmy razem 5 dzieci. Jedno nasze dziecko niestety zmarło. Mój mąż zawsze był przy mnie w trudnych chwilach i wiem, że zawsze mogę na niego liczyć.

Kiedy zaczęłam studia podyplomowe, mój mąż nauczył się gotować i chętnie zajmował się dziećmi, mówił, że jest to tylko jego czas dla dzieci (ja musiałam wyjeżdżać na 2 dni).

Bardzo cenię u mojego męża taką wolność którą mi daje, mogę robić coś dla siebie, a on mi np. tego nie wypomina, wręcz pomaga. Wiem, że pragnie mojego szczęścia. Mój mąż jest dla mnie prawdziwym błogosławieństwem.

Być może nasze życie wyglądałoby inaczej gdybyśmy współżyli przed ślubem, ale tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że bardzo się kochamy, a nasza miłość ciągle się rozwija. Nadal potrafimy czymś miłym się zaskoczyć.

Niczego nie żałujemy i nie musimy się wstydzić przed naszymi dziećmi, możemy śmiało z nimi o czystości przedmałżeńskiej porozmawiać. Mamy swoje argumenty.

Wszystkim małżeństwom życzymy dużo szczęścia i miłości .

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy warto poczekać? - świadectwo małżeńskie
Komentarze (52)
Agamemnon Agamemnon
3 listopada 2016, 00:56
Przekraczanie przykazań, stanowi dowód na brak dojrzałości moralnej a ta jest wymagana  dla trwania  małżeńskich związków. Przekraczanie  przykazań, to również brak szacunku dla  narzeczonej czy narzeczonego. Przekraczanie przykazań to tyle co mówić, iż mam gdzieś podstawowe zasady na których opiera się moralność. Tymczasem zasady moralne konstytuują życie jednostkowe i społeczne. Ponadto czystość to wielka siła moralna pozwalająca żyć w godności dzieci Bożych.
MM
Młoda Mężatka
1 lutego 2015, 14:16
Bardzo ciekawe świadectwo, po części widzę, że nasz związek jest podobny do Państwa (choć nie mamy jeszcze dzieci, to podejście mojego Męża do mnie i nasze problemu prze ślubem całkowicie się pokrywają). Przed ślubem byliśmy razem ponad 8 lat. Dzięki Bogu (i to dosłownie) udało nam się dotrwać do ślubu nie współżyjąc ze sobą. Jakieś 1,5-2 lata przed ślubem (już jako narzeczeństwo i z zarezerwowanym terminem) preżywaliśmy kilka miesięcy zwątpienia... Gdyby nie to, że jednego razu ja chciałam a Mąż nie, innego On chciał, a ja nie.. to dawno stracilibyśmy dziewictwo/prawictwo. Na szczęście czas zwątpienia przeszedł, a my już nie chcieliśmy ryzykować (mimo że bardzo kusiło, ale... nie wyobrażałam sobie iść do ślubu w ciąży, ponadto nie chcieliśmy już łamać naszego postanowienia, poczynionego na samym początku związku). Muszę zaznaczyć, iż nie byliśmy święci, uprawialiśmy pieszczoty, więc było nam łatwiej (choć i tak bardzo mocno kusiło) i wiem, że przez to nie mogę naszego dokonania określać mianem "czystości przedmałżeńskiej" Nasz pierwszy raz przeżyliśmy w poranek poślubny i muszę przyznać, że było naprawdę wspaniale. Nie spodziewałam się, że to może być tak przyjemne. Pierwszy raz przeżyłam orgazm podczas seksu w pierwszym tygodniu po ślubie. Na dzień dzisiejszy jesteśmy małżeństwem kilka miesięcy. Piszę to, by pokazać, że nie trzeba współżyć przed ślubem, sprawdzać się, by być szczęśliwym w łóżku. Potrzeba miłości, wzajemnego szacunku, czułości, otwartości na drugiego człowieka i na jego potrzeby i dużo, dużo rozmowy. Jesteśmy mega, mega dumni, że udało nam się z Bożą pomocą wypełnić nasze postanowienie.
I
iZA
22 lutego 2015, 20:39
Brawo
A
anton
1 lutego 2015, 13:24
Dziękuję,za przesłanie tego świadectwa do redakcji "Deona". Jest ono dla mnie umocnieniem i utwierdzeniem w przekonani,że warto żyć w czystości przedmałżeńskiej :) Serdecznie pozdrawiam
B
Baasia
1 listopada 2014, 19:09
Myślę, że należy tu rozdzielić dwie sprawy: to, że znazła Pani wspaniałego męża, który Panią rozumie i wspiera nie jest wynikiem jedynie abstynencji seksualnej przed ślubem. W znacznej mierze wynika to po prostu z jego charakteru. Czystość przedmałżeńska jest dobra sama w sobie, ale nie jest gwarantem pełni szczęścia po ślubie- a na to wskazuje artykuł, co wiele osób może wprowadzić w błąd i doprowadzić do wielu rozczarowań... Na szczęście trzeba pracować, a czystość przedmałżeńska z pewnością w tym pomaga :)
M
mwh
3 listopada 2014, 01:03
Bardzo mądra wypowiedź :)
I
iZA
22 lutego 2015, 20:49
A ja myślę, żewręcz  nie powinno się rozdzielać. Fakt, że ten człowiek jest wspaniały, rozumiejący i wspierający jest wynikiem tego, że jest wierzący. Abstynencja seksualna nie jest zjawiskiem samym w sobie wpływającym na powyższe cechy charakteru. W przypadku tej pary nazywa się to czystością przedmałżeńską, zródłem której jest Bog. Dlatego im się udało. I każdemu się udaje pomyślnie do końca, kto do końca pamięta oTym zródle. Ten, kto jednak o zródle  zapomina- tego czystość przedmałżeńska może doprowadzić do rozczarowań. Cośta ludziska myśleli- ze to nawróćić sie to jest tylko raz w życiu?
GP
Gwiezdny Pieseł
31 października 2014, 09:16
Wszystko przez to, że ludzie biją pokłony przed bożkiem seksu. Celem aktu płciowego jest prokreacja, a nie żadne ,,uczucie bliskości czy przyjemność!''. Jeśli akt seksualny nie jest ukierunkowany na posiadanie dziecka, to - zgodnie z tym co naucza FSSPX - stanowi grzech śmiertelny. Mentalność antykoncepcyjna polega również na stosowaniu tzw. kalendarzyka, który de facto też jest niczym innym jak antykoncepcją. Przecież intencja jest ta sama! Zatem nie ma różnicy czy się stosuje sztuczną antykoncepcję czy naturalną. W obydwu przypadkach chodzi o to samo. Kapłani dziś boją się mówić prawdy i nawoływać do wstrzemięźliwości również w małżeństwie. Spokojnie - od braku seksu nikt jeszcze nie umarł. To nie jest coś nad czym nie da się zapanować, trzeba tylko chcieć! Jan Paweł II mówił, że trzeba odrzucić bożka seksu, dlaczego katolicy tego nie rozumieją?
D
dwinar
3 listopada 2014, 16:45
Dobry trolling, podziwiam kunszt :)
2 listopada 2016, 20:20
k... zajebiste nigdy czegoś takiego nie słyszałem, nie czytałem, ale to otwiera oczy, co napisałeś. faktycznie - czy w małżeństwie jest kalendarzyk czy tabletki itd., to to jest to samo: antykoncepcja, czyli przeciw poczęciu. zastopowanie prokreacji. Teraz dalej: kiedyś stop dla prokreacji przedmałżeńskiej oznaczał stop dla dzieci poczętych przed ślubem. ludzie nie znali technik antykoncepcyjnych, więc brak współżycia był jedyną antykoncepcją. Dalej: współżycie przed ślubem dziś nie oznacza dzieci przed ślubem. i to jest to, co mi uświadomiłeś Gwiezdny. Rzeczywiście chroniono dzieci przed brakiem rodziców. dziś nie jest identyczna sytuacja, bo da się współżyć tak, by dzieci nie było. Może nie chodzi o to, że coś tu popieram, coś hate'uję, ale sam sens Twojej wypowiedzi, tok rozumowania jest jak najbardziej poprawny!
2 listopada 2016, 20:24
nie tylko chroniono dzieci przed brakiem rodziców, ale również przysięga małżeńska wymuszała jakoby podźwignięcie odpowiedzialności za drugą osobę, za dziecko. Przysięga małżeńska jakoby stanowiła zwarcie, scalenie pewnej ilości osób (para, para z dzieckiem lub z dziećmi) w celu stworzenia rodziny - "miejsca" do którego zawsze możemy wrócić, ludz, którzy zawsze nas wesprą i choć będą się na nas gniewać, wymuszało to wsparcie. Czyli by zawsze był DOM - choć jedno miejsce, gdzie czuć możemy się dobrze, spokojnie, jak u siebie.
Agamemnon Agamemnon
3 listopada 2016, 01:02
(-)
Agamemnon Agamemnon
3 listopada 2016, 01:02
Przykład wyznawcy ideologii manichejskiej.
T
Tinuviel
30 października 2014, 20:47
Trzeba mieć do tego siłę. Ja kiedyś byłam pewna, że taką siłę posiadam. Ale okazało się, że uczucie samotności i pragnienia bliskości u dwojga depresyjnych, bojących się odrzucenia osób jest czasami silniejsze od woli czystości. Mimo wszystko trzeba walczyć, bo moc w słabości się doskonali. Pozdrawiam 
A
Ann...:)
30 października 2014, 19:27
Piękne świadectwo, szanuję i bardzo podziwiam:) Jednocześnie zrozumiałam że warto czekać na coś co jest prawdziwe:) Pozdrawiam
M
Magda
30 października 2014, 18:33
Między innymi przez takie świadectwa mam wątpliwości, czy warto szukać mężczyzny, który chciałby nie współżyć do ślubu. Dla mnie mężczyzna, który zakłada rodzinę nie umiejąc gotować/unikając prali/odkurzacza nie jest człowiekiem odpowiedzialnym. Dlaczego tak wielu mężczyzn, którzy deklarują, że nie uznają seksu przed ślubem, po prostu do tego nie dorosło. Chciałabym mężczyznę, który tak zdecydował, wybrał taki sposób np. na szczęśliwe małżeństwo, a nie dlatego, ze się boi, że nie podoła albo mimo wieku ciągle z  niego maminsynek. Czy pokonywanie pożądliwości jest tak dużo większym wyczynem niż pokonanie lenistwa? Z obserwacji, świadectw etc widzę, ze jest jakaś mniejsza cześć mężczyzn, który faktycznie chcą poczekać ze współżyciem do ślubu, ale najczęściej są to faceci wyniańczeni i nawet jak zakładają rodziny, to tak próbują tego życia. Pierwsze załatwienie czegokolwiek np. w jakimkolwiek urzędzie to jak pierwsza wizyta 6-latka w sklepie. Nie chcę się związać z facetem. któremu będę zastępować matkę. Jestem za wstrzemięźliwością, ale nie mogę zdzierżyć, że w wielu przypadkach kościół/ludzie/"chrześcijanie" uczą ucieczki pod pozorem wstrzemięźliwości, a nie męskości.
30 października 2014, 19:52
Droga Madziu może poszukaj dobrze oraz gorąco się pomódl o dobrego mężczyznę ? Może masz taką opinię, bo takich mężczyzn spotkałaś w życiu... Ja spotkałam takich u których chęć życia w czystości przedmałżeńskiej nie szła w parze z byciem fajtłapą i leniem... Nie wiem ile masz lat, ale jeśli szukasz to może znajdz jakąś wspólnotę studencką, albo np. dla ludzi dorosłych. Są portale katolickie dla szukających drugiej połówki (oczywiście tam również trzeba być ostrożnym), organizują różne wyjazdy i spotkania grupowe dla poszukujących. A kiedy będziesz już matką, to zapamiętaj sobie ten żal który masz w sobie, że nie ma odpowiednich mężczyzn, i nie wychowaj ,,maminsynka" który jest nieodpowiedzialny i nieporadny, bo to my kobiety za wychowanie takiego mężczyzny (a raczej dorosłego chłopca) odpowiadamy.
J
Justyna
30 października 2014, 21:12
a mozesz mi powiedziec jak sie te portale katolickie nazywaja? Bede wdzieczna. Dziekuje i pozdrawiam
K
Kasia
30 października 2014, 17:11
Z całego serca zazdroszcze takiego mężczyzny u boku, przede wszystkim, dlatego, że nie dążył do sexu, a chciał czystosci przedmałżeńskiej to jest teraz bardzo rzadko spotykane u mężczyzn. Taki mąż to marzenie i mam nadzieje, że i moje marzenie kiedys sie spełni :)
M
malolat
1 listopada 2014, 20:27
"nie dazyl do sexu " ?  moze jakis homo ,czy ma problemy z erekcja ? normalny facet chce sexu Bog stworzyl cycki a nie kosciol katolicki
A
ania
30 października 2014, 11:57
dokładnie - jakbym czytała o nas :) Tylko my mamy trójkę a ja robiłam doktorat
O
op
31 stycznia 2014, 01:19
Uklejka, bardzo smutne jest to co piszesz. Trzeba mieć większą wiarę w mężczyzn, że im zalezy na czystości, miłości. To, że ktoś się deklaruje że jest katolikiem to jeszcze nie znaczy wie na czym to polega tj osób ochrzczonych jest bardzo wile ale nie wszyscy z nich praktykują. A może jeszcze tej koleżance się poukłada życie?  Właśnie większość świata to plemiona, społeczności gdzie najpierw potrzbne jest błogosławieństwo kapłana/ szamana etc. i dopiero wtedy młodzi mogą ze sobą mieszkać i sypiać. Świat zachodniej cywilizacji stanowi mniejszość. 
RU
realistka ukejka
30 stycznia 2014, 20:14
byc moze czystosc malzenska/ nie mieszkanie ze soba przed slubem  ma wplyw na dlugosc i jakosc malzenstwa ale stosuja ja tylko plemiona, cyganie i chrzescijanie i statystyki to pokazuja  jednak analizujac  to mam kolezanke ,ktora miala przemoc psychiczna w domu ale ogolnie katolicka rodzina jakich wiekszosc wychowana na skromna podporzadkowana , dodtakowo brak urody oraz samotniczy tryb zycia  nie ulatwialy jej zycia , poki studiowala   znami probalismy jakos otworzyc ja na ludzi  na zycie , wyjsc na impreze , wiadomo jak czlowiek sie wyluzuje i dobrze wyglada i interesuje kogos  samoocena i pewnosc  siebie wzrasta  teraz ta kolezanka dalej zycje jak dziwak  ,zaluje ze nie uzywala zycia nie PRZESZLA PROGU ,ktore my zrobilysmy (byc moze byla molestowana w mlodosci , byc moze nie miala ochoty na zawieranie kontaktow)  rezultat zostala sama , amy jednak skorzystalysmy z zycia , dziewictwo nie ma sensu dzisiaj najlepiej je  stracic nawet z przyjacielem , fajnym kolega oczywiscie z zabezpieczeniem , mozna je nawet sprzedac choc wtedy mozna stracic szacunek do siebie  niewarto czekac  za dlugo , nie te czasy kedy kawaler marzyl o dziewicy nie badzcie naiwne poza tym w duzej mierze malzenstwo sie nie oplaca w pl. pisze z perspektywy uk (gdzie socjal jest wyzszy niz u nas  pensje) a i tak ludzie nie zawieraja malzenstw  
.
.
22 maja 2014, 16:39
widać, że ktoś mało wykształcony i, niestety, z niejednego pieca chleb jadł (jadła). Bzdury kompletne wypisałaś
F
franek
30 października 2014, 11:11
Nie dołuj dziewczyny. Widać że jest smutna. Bóg ma miłość dla każdego. Jeśli ona zechce to zawsze może odnaleźć godne miejsce w życiu.
M
Mariusz
30 stycznia 2014, 19:49
Irek nie poczekał do ślubu... http://wiadomosci.onet.pl/wroclaw/sad-w-olawie-potwierdza-ksiadz-irek-byl-ojcem-kubusia/fjrmm
NT
No tak.
28 stycznia 2014, 20:07
Panie "No tak." - przytoczę z tekstu jeden cytat: Być może nasze życie wyglądałoby inaczej gdybyśmy współżyli przed ślubem, ale tego nie wiemy.  Wiemy natomiast, że bardzo się kochamy, a nasza miłość ciągle się rozwija. Nadal potrafimy czymś miłym się zaskoczyć. Wystarczy? Proszę czytać ze zrozumieniem i nie węszyć wszędzie jakiejś teorii spiskowej grup trzymających władzę. Bo to dopiero jest porażający poziom, a nie świadectwo osoby podpisanej z imienia i nazwiska, do której myślę, że mógłby Pan uzyskać przez redakcję kontakt mailowy w celu dalszej rozmowy i wypytania o wszelkie nieścisłości oraz weryfikacji Pana pochopnych osądów, gdyby tylko wystarczyło Panu siły i odwagi, żeby zejść z wygodnego tronu własnych osądów w królestwie "Innych". Gorzej, że mogłoby to oznaczać możliwość popełnienia jakiegoś błędu lub uznania, że nie ma się we wszystkim racji. Problemem, nie jest to, kto ma rację. Problem jest w tym, że z góry zakłada się.. Stosunek przedmałżeński = nieudane małżeństwo. Co życie pokazuje, że nie jest tak do końca prawdą. Bo są różne przypadki i niestety ale nie wszystko zależy od SEKSu... a jak ktoś myśli, że seks jest najważniejszy, to po prostu jest mało inteligenty..   ...
O
ona
28 stycznia 2014, 17:07
My z mężem nie dotrwaliśmy do ślubu, a nawet zamieszkaliśmy ze sobą trochę przed ślubem. Nie jestem z tegod dumna, wolałabym aby tak nie było i zastanawiam sie nad tym czasami - co by było gdybyśmy wytrwali. Jesteśmy małżeństwem 2 lata, mamy wiele trudnych chwil za sobą - których nie byłoby może gdyby nie to że nie dotrzymaliśmy czystości przedmałżeńskiej, lecz byliśmy też wczesniej w innych związkach. Te poprzednie związki, ta kwestia, jest jedyną która nas poróżniała tak bardzo, która doprowadzała do tysiąca kłótni... Z czystością by tak nie było . Czasem jednak myślę - może gdyby nie te poprzednie związki , nie stalibyśmy się parą? Bo to wspólne zranienia nas połączyły. Wolałabym by było inaczej z nami, ze mną.. Ale na pewno nie zgadzam się z tym, że czystość przedmałżeńska jest warunkiem KONIECZNYM do udanego małżeństwa. Myślę, że ona wiele ułatwia, ubogaca. Brak czystości niszczy, lecz myślę, że i dla takich par jest możliwość bycia udanym małżeństwem. Np. my - ile my się wycierpieliśmy przez to... ale myślę, że odpokutowaliśmy błędy przeszłości i tworzymy szczęśliwe małzeństwo. Jesteśmy wierzący, odeszliśmy od antykoncepcji (jeśli chcemy unikać ciąży to stosujemy naturalne metody które w naszym przypadku się sprawdzają), żyjemy chyba wiarą (wiadomo, ze wzlotami i upadkami). Źle bym się poczuła gdyby ktoś powiedział mi "straciliście prawdziwe małżeństwo" "to już nie jest to samo" albo inne rzeczy w tym guście...
30 października 2014, 14:02
Myślę podobnie jak Ty. Czystość przedmałżeńska jest PIĘKNĄ sprawą, dużo ubogaca i ułatwia (np. stosowanie w małżeństwie naturalnych metod, bo małżonkowie we wstrzemięźliwości mieli już trening wcześniej), i ludzie wierzący powinni dotrzymać wszelkich starań aby ją utrzymać. Lecz życie różnie się układa, czasami sami sobie je komplikujemy. Czasami ktoś jest wierzący, i upada w czystości... Czasami ktoś nawraca się, a różne przeżycia, także seksualne ma już za sobą... Myślę że dla takich osób piękne ,,czyste" małżeństwo nie jest przekreślone, jesli tylko chcą żyć zgodnie ze swoją wiarą, i w niej wzrastać razem z małżonkiem. Bóg przebacza w sakramencie pokuty, należy potem także przebaczyć sobie. Gdzieś już to pisałam, ale polecam książkę Glorii Polo ,,Trafiona przez piorun", ona tam opisuje co się dzieje w trakcie zawierania sakramentu małżeństwa, jaką ono ma moc... Nawet jeśli ktoś wcześniej żył grzesznie.
E
Euzebiusz
27 stycznia 2014, 23:51
Nam rownież udało się wytrwać do ślubu i bardzo się z tego cieszymy. Szkoda, że to jest rzadkością :o(  Mialem wiele okazji, żeby nie nie wytrwać do ślubu, ale wszystkie dzięki Bogu skończły się "niemocą" z powodu alkoholu :o)  Czuję, że to Pan miał w tym udział. Nie wyobrażam sibie trwałości związku bez czystości przedmałżeńskiej
J
jewka
30 października 2014, 18:40
.... ???????????????
P0
panna 006
30 października 2014, 19:00
żałosny z ciebie typ, tak tak, na pewno Bóg cię upił żebyś potem nie był w stanie współżyć... tragedia... Boże chroń mnie przed takimi 'katolikami'.
30 października 2014, 19:41
Nadmierne spożywanie alkoholu nie jest dobre, zgodzę się z tym, ale droga Panno, On uzewnętrznił się z czymś bardzo osobistym. Pomimo że fragment alkoholu Ci się nie podoba, jest inny ważny wątek jego wypowiedzi, że udało mu się wytrwać do ślubu w czystości.... Akurat odnośnie mężczyzn często tak jest że po pewnej dawce alkoholu, współżycie jest u niego ograniczone/niemożliwe. Pan Bóg nas stwarzał, i jeśli tak alkohol działa na mężczyznę, to Bóg musiał mieć to w planach.  Wiadomo że alkohol  (nie w nadmiernej dawce) rozluźnia atmosferę, i zmniejsza pewne granice/uprzedzenia co może być dobre dla spędzenia czasu w gronie znajomych, lub aby małżeństwo mogło spędzić miły wieczór przy lampce wina, ale w zbyt dużej może prowadzić człowieka do rzeczy których na trzeźwo by nie zrobił....Więc może Bożym zamysłem było aby mężczyzna w zbyt dużym upojeniu zaniemógł.... Oczywiście upijania się w celu ,,takiego" zaniemożenia np. z dziewczyną nie popieram... ;)
K
Kasia
27 stycznia 2014, 23:12
Dziękuję.
I
Inceptive
27 stycznia 2014, 22:39
Proste i piękne świadectwo. Warto powstrzymać zgorzkniałość i dwa razy się zastanowić przed próbą ataku na artykuł.
K
Kasia
27 stycznia 2014, 21:18
dziękuję bardzo za to świadectwo :)  
ZP
zgwałcony przez księdza
27 stycznia 2014, 20:11
A jak jest Eam w łóżku? Dochodzisz?
F
franek
30 października 2014, 11:06
Dochodzi, czy nie dochodzi - napisała że jest dobrze im w łóżku. Jeśli dla Ciebie tylko dochodzenie jest ważne, to chyba nie jest Wam zbyt dobrze w łóżku. A może jesteś jeszcze zwykłym ciekawskim dzieciakiem?
A
an
27 stycznia 2014, 20:05
"Bardzo cenię u mojego męża taką wolność którą mi daje, mogę robić coś dla siebie, a on mi np. tego nie wypomina, wręcz pomaga." Jaka to niby wolność - że mąż pozwala Ci coś zrobić dla siebie? A on Ciebie pyta o zgodę, kiedy chce zrobić coś dla siebie? "Wręcz Ci pomaga" - dość kiepska pochwała dla mężczyzny, który jest z Tobą od 17 lat. Wzajemna pomoc powinna być naturalnym i oczywistym, a w Twoim tekście jest pokazana jako niezwykła. Wzajemna wolność i wzajemna pomoc - na tym opiera się głęboka relacja dwojga dojrzałych, równych sobie ludzi. Nie na 'pozwalaniu' na cokolwiek czy 'wręcz pomaganiu'.
30 października 2014, 14:11
A może ona po prostu potrafi docenić swojego męża, popatrzyć na niego z zachwytem ? I Chwała Panu że robi to po 17 latach małżeństwa ! :) Nie wychodzi z postawą roszczeniową że wszystko się jej należy, że on ma się zachowywać tak i tak, dawać jej tyle a tyle wolności a jego ,,psim obwiązkiem" jest pamaganie w domu. Napisałaś że ,,Wręcz Ci pomaga" to kiepska pochwała, ja uważam że to PIĘKNA pochwała. Oczywiście że mąż też odpowiada za dom, ale myślę że wygląda to zupełnie inaczej kiedy żona patrzy na to z wdzięcznością, niż kiedy odburknie ,,i tak powinien to robić" To samo tyczy się męża. Nie wiesz jak on wypowiadałby się o niej, może dokładnie tak samo ? Z zachwytem i wdzięcznością za jej zachowanie ?
I
Ika
27 stycznia 2014, 19:48
Moja anglistka wyszła za mąż po 2 miesiącach znajomości, tworząc obecnie udane, 22-letnie małżeństwo. Inni znajomi czekali 7 lat, też im się wiedzie. Jakby była gdzieś zapisana taka "złota data" wzięcia za rękę, pocałuku, ślubu, etc., to by i o te kilka problemów mniej było, no ale tak dobrze to nie ma, postarać się trzeba i samemu stwierdzić, kiedy jest właściwy moment W tym świadetwie nie jest powiedziane, że trzeba koniecznie taką a taką ilość czasu czekać. To jest historia tych konkretnych ludzi. Oni tak rozeznali swój czas przygotowania do małżeństwa i tym się dzielą. Ważne, zeby w ogóle rozeznawać, myśleć :)
I
Ika
27 stycznia 2014, 19:45
...pocałunki,pieszczoty...........to, też grzech.Wspomniałaś o czystości przedmałżeńskiej? Jak matka pieści dziecko i całuje to też grzeszy? Ciekawe uproszczenie.
X
x
27 stycznia 2014, 18:23
...pocałunki,pieszczoty...........to, też grzech.Wspomniałaś o czystości przedmałżeńskiej? zależy jakie ;p ...
WA
Wolność a czytość - gratul;a
27 stycznia 2014, 18:09
Bardzo się cieszę, że się Wam tak wspaniale układa, że masz wolność. Wolność w małżeństwie jest niezwyklym darem. Wiem to, bo mi jej brakuje. Mój mąż wszędzie wietrzy zdradę lub coś w tym stylu, ale my nie byliśmy tak mocni przed slubem jak Wy. Dzięki Waszej sile teraz wzajemnie możecie obdarzyć się zaufaniem. I pewnie wszyscy Mądrzy na tym forum stwierdzą, że naukowo takiej zależności stwierdzić nie można, to ja jednak głęboko wierzę, że tak jest. Serdecznie Wam gratuluję i życzę błogosławieństwa Bożego na każde kolejne 17 lat, które jeszcze przed Wami:)
A
Adam
27 stycznia 2014, 17:19
Panie "No tak." - przytoczę z tekstu jeden cytat: Być może nasze życie wyglądałoby inaczej gdybyśmy współżyli przed ślubem, ale tego nie wiemy.  Wiemy natomiast, że bardzo się kochamy, a nasza miłość ciągle się rozwija. Nadal potrafimy czymś miłym się zaskoczyć. Wystarczy? Proszę czytać ze zrozumieniem i nie węszyć wszędzie jakiejś teorii spiskowej grup trzymających władzę. Bo to dopiero jest porażający poziom, a nie świadectwo osoby podpisanej z imienia i nazwiska, do której myślę, że mógłby Pan uzyskać przez redakcję kontakt mailowy w celu dalszej rozmowy i wypytania o wszelkie nieścisłości oraz weryfikacji Pana pochopnych osądów, gdyby tylko wystarczyło Panu siły i odwagi, żeby zejść z wygodnego tronu własnych osądów w królestwie "Innych". Gorzej, że mogłoby to oznaczać możliwość popełnienia jakiegoś błędu lub uznania, że nie ma się we wszystkim racji.
JM
Jerzy Malinowski
27 stycznia 2014, 17:11
...pocałunki,pieszczoty...........to, też grzech.Wspomniałaś o czystości przedmałżeńskiej?
A
Adam
27 stycznia 2014, 17:02
seba, postaram się przedstawić to w skrócie, ale liczę na to, że jesteś człowiekiem, który ma na tyle odwagi, że umie słuchać innego poglądu oraz zakłada ponowną refleksję swoich poglądów w obliczu tego co słyszy. Seks oznacza całkowite oddanie się drugiemu człowiekowi, a naturalny szacunek i godność człowieka wymaga tego, aby w tym wypadku również dać wszystko z siebie i wymagać pełnego poświęcenia, więc wzajemne całkowite oddanie nie jest po prostu kwestią "para się kocha". Osobiście nie znoszę zdewaulowanych redefinicji słów "miłość" i "kochać", gdyż w takim "odchudzonym" ujęciu giną nam istotne szczegóły. Z mojej perspektywy Miłość to pragnienie najwyższego dobra dla drugiej osoby, branie za nią odpowiedzialności, wyraża się przede wszystkim poprzez wierną obecność i czyny, w których przekraczamy wielokrotnie samych siebie, by dać szczęście i bezpieczeństwo drugiej osobie. W tym świetle akt seksualny potrzebuje pełnej wierności i oddania. A takim oddaniem jest dopiero dozgonna przysięga małżeńska miłości i wierności. Pytanie więc nie brzmi: po co czekać z seksem, ale: po co czekać ze ślubem? W skrócie - widzę to tak, że jeśli szanuję siebie, kochaną osobę i wszystkie dzieci, które mogą się począć w każdym akcie płciowym (wszak sama natura uczy, że seks jest nierozerwalnie powiązany z możliwością poczęcia nowego życia, niezależnie od współczesnej techniki), to chcę zapewnić najlepsze warunki wszystkim, kobiecie, aby miała męża przy boku i nie obawiała się zostawienia z dzieckiem, a dzieciom, aby były chciane od poczęcia. No chyba, że traktujemy seks jako chleb powszedni dostępny dla każdego w cenie środków antykoncepcyjnych, zupełnie nie przejmując się kwestią dzieci, ale wg mnie to jest słabe podejście do tematu. Zachęcam Cię, a byś posłuchał konferencji ks. Pawlukiewicza albo Jacka Pulikowskiego w tych tematach, polecam też książkę "Miłość i Odpowiedzialność" Karola Wojtyły. Pozdrawiam i życzę szczęścia i spełnienia jako Prawdziwy mąż i ojciec.
NT
No tak.
27 stycznia 2014, 16:14
Bo jakby mieli stosunek przed ślubem, to ten mąż, to byłby pijak, brudas i ham.  Nie troszczyłby się o żonę i dzieci.. Właściwie, to tylkoby myślał, o jedynm(kobietkach).. Poziom argumentów mnie poraża.  Zamiast tworzyć jakieś dziwne historię, wyssane częśto z palca, lub nierealne często.. choć może i prawdziwe.. To zawsze kończą się tak samo..  Stosunek przed ślubem = małżeństow nieudane, mąż pijak, ignorant, żona kobieta lekkich obyczajów, niewierność, obłuda...  Kpina jakaś. Rozumiem, że w interesie kościoła leży nauka, aby stosunek był po ślubie.. Ale jak tworzy się takie propagandy, to ja Wam mówię.. Kościół, to będzie garstka, a PanBóczek... Upomni się o tych, co dotego doprowadzili.. nie źli ludzie, celnicy itp.. Tylko ten trzon, co się czuje ponad.. Innych. 
S
seba
27 stycznia 2014, 15:03
seks przed ślubem nie jest zły. Tak samo jak po ślubie dopiero. Jeśli para się kocha i chce uprawiać miłość to dlaczego nie? Jesteśmy z żoną 10 lat po ślubie, 3 lata spotykaliśmy się wcześniej. Pierwszy stosunek po roku znajomości. I co? Szcześliwe małżeństwo z dwójką dzieci, dokładnie tak samo funkcjonujące jak w rodzinie powyżej. Pozdrawiam, i też życze szcześcia wszystkim.
O
O.
27 stycznia 2014, 15:01
Moja anglistka wyszła za mąż po 2 miesiącach znajomości, tworząc obecnie udane, 22-letnie małżeństwo. Inni znajomi czekali 7 lat, też im się wiedzie. Jakby była gdzieś zapisana taka "złota data" wzięcia za rękę, pocałuku, ślubu, etc., to by i o te kilka problemów mniej było, no ale tak dobrze to nie ma, postarać się trzeba i samemu stwierdzić, kiedy jest właściwy moment :)
N
Natalka
27 stycznia 2014, 14:56
Ślub z osobą, z którą się nie sypia jest jak kupno ciasta na chleb. Po wypieczeniu może się okazać, że nie jest tak dobry jak się wydawało. Pierwszy stosunek jest wątpliwą przyjemnością, więc nie wyobrażam sobie połączyć tego z dniem ślubu :/
J
ja
27 stycznia 2014, 14:44
Pół roku czekać na pocałunek ? Mój wujek ożenił się z ciocią po 5 miesiącach znajomości i tworzą udane małżeństwo, przy czym zaznaczam że powodem ślubu nie była ciąża