Co to znaczy, że Jezus zstąpił do piekieł?

(fot. shutterstock.com)
Dariusz Kowalczyk SJ, Tomasz Rowiński/br

Zastanawiasz się, co to są "piekła"? Dlaczego Bóg wkracza do miejsca, które jest całkowicie od Niego oddzielone? To wygląda na jakiś paradoks.

Zauważmy najpierw, że nie ma niczego, co byłoby całkowicie od Boga oddzielone, całkowicie od Niego niezależne. Bóg utrzymuje wszystko w istnieniu, również piekła (starotestamentalny szeol), które nie tyle są jakimś miejscem, gdzie Boga nie ma, ile stanem człowieka, który o własnych siłach nie jest w stanie być blisko Boga albo - co byłoby dużo gorsze - sam Boga odrzuca. Innymi słowy, piekła to stan ludzi niezbawionych. Jezus Chrystus solidaryzuje się z każdym człowiekiem nie tylko w śmierci, lecz także w wejściu w ów stan niezbawienia. W ten sposób przyjmuje do końca ludzki los.

Dlaczego to robi? By zbawić człowieka. Ojcowie Kościoła mawiali, że co nie zostało przyjęte przez Boga, nie może być zbawione. Bóg przyjął człowieczeństwo do końca, do czeluści piekieł, aby człowieka zbawić. Rzeczywiście wygląda to na jakiś paradoks, ale czyż nie jest paradoksem cała historia Boga z ludźmi, poczynając od stworzenia? Tak! Historia stworzenia i zbawienia jest paradoksalna. W gruncie rzeczy od początku rozmawiamy o paradoksie, jakim jest Bóg, który stał się człowiekiem.

Prawda o zstąpieniu do piekieł znajduje swoją biblijną podstawę przede wszystkim w Pierwszym Liście św. Piotra: "Chrystus bowiem również raz umarł za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was do Boga przyprowadzić; zabity wprawdzie na ciele, ale powołany do życia Duchem. W nim poszedł ogłosić [zbawienie] nawet duchom zamkniętym w więzieniu, niegdyś nieposłusznym [...]" (1 P 3,18-20).

W Katechizmie Kościoła Katolickiego możemy wyczytać, że pierwsze znaczenie zstąpienia do piekieł polega na potwierdzeniu, iż Jezus rzeczywiście umarł, doświadczył śmierci jak każdy człowiek, trafił do krainy umarłych. Znalazł się tam jednak - i to jest drugie znaczenie tej prawdy - jako Zbawiciel, zwycięzca śmierci, który ogłasza uwięzionym duchom zbawienie. Pamiętając o tym, że czas na ziemi nie jest czasem po tamtej stronie, można powiedzieć, że zstąpienie do piekieł oznacza ogłoszenie zbawienia wszystkim, którzy umarli przed Jezusem.

To tradycyjne rozumienie zstąpienia do piekieł zostało zreinterpretowane i pogłębione przez Hansa Ursa von Balthasara. Szwajcarski teolog nie chce postrzegać zstąpienia do piekieł jako triumfalnego pochodu Chrystusa, wyciąga natomiast ostateczne konsekwencje z Pawłowego stwierdzenia, że "On [Bóg] to dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu" (2 Kor 5,21; podkr. - D.K.).

Jezus był do końca solidarny z żyjącymi, tak w grobie jest solidarny z umarłymi

Balthasar postrzega zstąpienie do piekieł jako kontynuację i radykalizację uniżenia Jezusa na krzyżu. Jak na ziemi Jezus był do końca solidarny z żyjącymi, tak w grobie jest solidarny z umarłymi. W zstąpieniu do piekieł Chrystus należy do refaim, "niemocnych". Jezus nie tylko przyjmuje ogołocenie krzyżowej śmierci, ale wchodzi w "ubóstwo trupa". Po co takie uniżenie? Po to, by dotrzeć z darem zbawienia również do tych, którzy pogrążają się w niemocy przyjęcia Bożego miłosierdzia. W swoim zstąpieniu do piekieł Jezus staje obok bezsilnych grzeszników. Nie przepowiada już aktywnie nowiny o zbawieniu, nie triumfuje - w potocznym tego słowa znaczeniu - nad "mocami piekielnymi", lecz niepokoi grzesznika swoją bezsilnością..

Oto niebywała wizja! Człowiek, który odwrócił się od Chrystusa przepowiadającego i nie chciał zatrzymać się przy Ukrzyżowanym, odnajduje w samym centrum swojego piekielnego osamotnienia bezsilną miłość Boga. Ta bezsiła miłości może się okazać silniejsza od jakiejkolwiek siły. Podobną wizją dzieli się z nami psalmista: "Gdzież się oddalę przed Twoim duchem? Gdzie ucieknę od Twego oblicza? Gdy wstąpię do nieba, tam jesteś; jesteś przy mnie, gdy się w Szeolu położę" (Ps 139,7-8).

Być może tam, gdzie ludzka samolubna wolność stawia granicę Boskiej wszechmocy, jedynie pozbawiona wszelkiej mocy miłość Jezusa może dopełnić dzieła zbawienia. Być może taka właśnie miłość jest w stanie rozbić krąg rozpaczy grzesznika, nie gwałcąc przy tym jego wolności.

Do czego prowadzi ta interpretacja?

Nie mamy pewności, co wyniknie ze spotkania samotności grzesznika z samotnością Ukrzyżowanego. Wieczne piekło pozostaje realną możliwością, wobec której biblijna postawa bojaźni i drżenia wydaje się najwłaściwsza, oczywiście pod warunkiem że nie mylimy jej z neurotycznym lękiem. Odkrycie znaczenia Jezusowego zstąpienia do piekieł pozwala nam jednak mieć nadzieję, że nawet największy grzesznik nie odwróci się od Boga-człowieka, którego odnajdzie w swoim potępieńczym - ale jeszcze nie wiecznym - osamotnieniu.

Możemy mieć nadzieję, że miłość Boga, poprzez paradoksalną solidarność z tymi, którzy pozostają zamknięci na jakąkolwiek solidarność, jest zdolna zbawić każdego człowieka właśnie w chwili, gdy zostaje odrzucona.

Balthasar nie neguje możliwości sprzeciwu człowieka wobec Boga, po którym jest już tylko piekło rozumiane jako nieodwracalny stan odmowy przyjęcia Bożej miłości. Kontemplując jednak Jezusa zstępującego do piekieł, możemy mieć nadzieję, popartą pokorną modlitwą, że Bóg zdoła przyciągnąć do siebie największych grzeszników, że w każdym zrealizują się słowa Chrystusa ze starożytnej homilii na Wielką Sobotę: "Snem śmierci zasnąłem na krzyżu i włócznia przebiła mój bok za ciebie [...], a ta moja rana uzdrowiła twoje zranienie. Sen mej śmierci wywiedzie cię ze snu Otchłani. Cios zadany Mi włócznią złamał włócznię skierowaną przeciw tobie".

Więcej w książce:

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Co to znaczy, że Jezus zstąpił do piekieł?
Komentarze (8)
JA
Jarek Antończyk
15 stycznia 2022, 22:17
Co za pierdoły. Piekło do którego Jezus trafił to sheol - stan grobu, śmierci nieistnienia. Poniósł karę za ludzi ( stan śmierci ),
HS
Henryka Sobol
27 grudnia 2022, 15:42
Jesuz Chrystus Syn Boga Żywego, po Zmartwychwstaniu zstąpił do piekieł, aby uwolnić z piekieł tych, którzy w chwili śmierci nie byli obciążeni grzechami śmiertelnymi oraz nie odrzucali Pana Boga w chwili śmierci.
RP
Robert Prucnal
10 listopada 2020, 14:19
Jezus powstał przez niepokalane poczęcie nie przez grzech a przez błogosławieństwo. Pewnie ciężko to zrozumieć jak ciężko że mógł czynić cuda. Zatem to też dowód że Stwórca dał prawa ale cuda to znak że Bóg je stworzył. Czyli krótko człowiek nie jest w stanie ogarnąć umysłem Boga.
9 marca 2018, 17:35
Jezus powstał z grzechu czyli powstał poprzez normalny stosunek płciowy. Po pierwsze kim był Jezus. Powiem wam, wysłannikiem z nieba. Kto go tam wysłał? Nie bóg. Prędzej istoty o wiele bardziej rozwinięte od nas których to Jezus był dziełem (podobnie jak inni oświeeni prorocy: Budda, Allah. Oni mieli objawienia prawdy które mieli przekazać swoim ludom). Wszystkie cywilizacje i kultury o nich wspominają. W starohebrajskiej św. księdze są wspominani jako "Elohim" czyli "ci którzy przybyli z nieba". Później to zmieniono na "tego któy przybył z nieba". Nie chcę tu nikogo nawracać na takie teorie które są bardziej prawdopodobne niż fantastyczny opis boga który jest wszechmogący i (bardzo) miłosierny (w szczególności starotestamentowy). Radzę poczytać na ten temat. Jeśłi ktoś ma otwarty umysł i potrafi myśleć logicznie, sam wysnuje wnioski. Przyznam że z wielką korzyścią dla samego siebie.
KW
Krystian Walec
18 marca 2016, 10:56
Zastanawiam mnie, czemu w tym artykule jest wyróżnione zdanie tylko jednego teologa, skoro, z tego co mi wiadomo (i co napisaliście w cytacie z KKK), ogólna nauka Kościoła jest trochę inna (jednak w tej sprawie pewności nie mam, z najzwyczajniejszej niewiedzy). jan777- powiedz mi, skąd bierzesz sześć wymiarów świata, skoro jesteśmy pewni czterech wymiarów (trzech widocznych i czwarty jako czas). W jakim znaczeniu to piszesz i skąd bierzesz takie tezy?
17 marca 2016, 20:21
Apokatastaza wydaje się więc niesamowitą nadzieją dla nas wszystkich, daną nam od Boga.
17 marca 2016, 11:43
Mam podobną nadzieję i rozumienie tej kwestii do Autorów. Jedynie uważam, że Jezus zstępując do piekła (piekieł?), czyli strefy pozaczasowej, znalazł tam wszystkich, którzy po śmierci schodzili/schodzą/będą schodzić do Szeolu od początku do końca świata. Bo dlaczegóż granicą miałby być czas ziemskiego pojawienia się Jezusa? Czy jest ktoś w stanie mi to wytłumaczyć?
AS
Aleksandra Sołtys
17 marca 2016, 21:29
Też się nad tym intensywnie zastanawiam. Ale idąc tym tropem można powiedzieć, że Bóg już teraz wie, czy pójdę do piekła czy do nieba. Dalej- że było to z góry przesądzone przed moim urodzeniem, zanim jako samoistna istota ludzka mogłam wykazać wiarę w Boga. Dalej- że w piekle znajduje się dusza człowieka, który co prawda się jeszcze nie narodził na Ziemi ale gdy sie narodzi i umrze to już z góry wiadomo, że pójdzie do piekła bo...już tam był? ? To raczej nie ma sensu. W piekle nie może znajdować się dusza człowieka, który jeszcze nie żył i nie umarł na Ziemi. Droga człowieka w Piśmie Świętym jest określona: rodzimy się na ziemi, żyjemy, umieramy -> Niebo / Piekło. Jeśli to o czym piszesz byłoby odwzorowaniem rzeczywistości to ta droga wyglądałaby: piekło/niebo-> narodziny, życie, smierć-> znów piekło niebo. Taka droga duszy ludzkiej nie znajduje poparcia w Biblii.