Czy ks. Jan Kaczkowski był heretykiem?

(fot. youtube.com)

Od czasu do czasu w sieci pojawiają się wątpliwości, czy wszystko, co głosił ks. Kaczkowski, było zgodne z nauczaniem KK. Innymi słowy, niektórzy zastanawiają się, czy ks. Jan nie zmienił pewnych części Ewangelii tak, by pasowała do jego wizji świata. Mówiąc wprost, czy nie był heretykiem.

Jednym z budzących wątpliwości elementów jego przesłania stanowi przekonanie o tym, że ludzie niewierzący lub wyznawcy innych religii mogą być zbawieni, jeśli tylko są wierni swojemu sumieniu. Mówił o tym m.in w Dasz radę:

Pytanie od czytelnika DEONu: "(...) Chrystus »jest drogą, prawdą i życiem«. Ale chrześcijanie są mniejszością w całym ludzkim społeczeństwie. Czy to oznacza, że wszyscy innowiercy czy ludzie niewyznający żadnej religii żyją niezgodnie z prawdą?"

ks. Kaczkowski: Absolutnie nie. Jeżeli żyją tylko w zgodzie z własnym sumieniem, to mają mieć nadzieję, że będą zbawieni na poziomie wierności własnemu sumieniu. Także my, katolicy, kiedy się nie zgadzamy z oficjalną nauką Kościoła, ale wewnętrznie jesteśmy przekonani, że to my mamy rację, powinniśmy iść za głosem naszego sumienia, bo ono, nawet błędne niepokonalnie, obiektywnie obowiązuje. (s. 63-64)

DEON.PL POLECA

I w innym miejscu:

Ks. Kaczkowski: Osoby, które wierzą zgodnie z własnym sumieniem i są wyznawcami innej religii - jeżeli czynią to w pełni dobrowolnie i z ogromnym przekonaniem, graniczącym z pewnością - będą zbawione na poziomie wierności własnemu sumieniu. Dokładnie tak samo będzie z osobami niewierzącymi, ale dobrymi, postępującymi zgodnie z zaleceniami Ewangelii. (s. 65-66)

Niedawno jeden z internautów po przeczytaniu Dasz radę napisał:

"Przeczytalem wywiad z ks. Kaczkowskim i wiele stwierdzen kiedza jest zgodna z nauka Kosciola Katolickiego i KKK. Wierze, ze wyznawcy innych religii jezeli praktykuja w zgodzie z sumieniem i nauka swojej religii i nie znaja Jezusa beda zbawieni. Jednak to zostawiam Bogu gdyz On wie lepiej co w takim przpadku zrobic. Ale mam problem ze stwierdzeniem ks. Kaczkowskiego jakoby istnialo zbawienie na poziomie sumienia. Nigdy o takiej formie zbawienia nie slyszalem ani w Rzymsko-Katolickim kosciele, ktorego jestem czlonkiem ani w kosciolach zreformowanych. Niepokojace jest to w wypowiedzi ks. Kaczkowskiego , ze ludzie , ktorzy nie zgadzaja sie z niektorymi naukami Kosciola Katolickiego i wierza w sumieniu w slusznosc swojej niezgodnej interpretacji zamiast grzechu maja prawo oczekiwac na zbawienie na poziomie sumienia. Jestem ciekaw jaka jest definicja zbawienia na poziomie sumienia zdaniem ksiedza gdyz mnie nic nie przychodzi do glowy. Nigdzie w Pismie Swietym ani w dzielach napisanych przez swietych KK takiej formy zbawienia nie spotkalem. Jezus nasz Pan powiedzial jednoznacznie, ze kto nie weznie swojego krzeza i nie pojdzie za mna gdyz Ja jestem prawda, droga i zyciem nie bedzie zbawiony. Jak rowniez, kto we mnie wierzy chocby umarl zyc bedzie. Z Panem Bogiem"

[pisownia oryginalna]

Poprosiliśmy o wjaśnienie teologiczne tej kwestii o. Dariusza Piórkowskiego SJ. Poniżej publikujemy jego odpowiedź.

Przede wszystkim, wydaje mi się, że ks. Kaczkowski nie ma na myśli ludzi, którzy żyją jakkolwiek, ale tych, którzy w oparciu o osąd sumienia starają się unikać zła i czynić dobro. Nie krzywdzą bliźnich, nie oszukują, nie kłamią, okazują miłosierdzie, pomoc, życzliwość itd.

Żeby dobrze zrozumieć słowa ks. Kaczkowskiego, można się na przykład odwołać do sceny Sądu Ostatecznego (Mt 26). Pośród zbawionych są bowiem ci, którzy według wszelkich znaków nie słyszeli o Jezusie i byli zdziwieni, że okazując miłosierdzie człowiekowi okazali je Chrystusowi. Ich pytania na to wskazują: "Kiedy widzieliśmy Cię chorym, spragnionym, głodnym itd. I przyszliśmy Ci z pomocą"? Tutaj ciekawą rzeczą jest to, że gdyby to byli sami chrześcijanie, to przecież wiedzieliby, że Jezus to powiedział, że utożsamia się z potrzebującymi. Na sądzie będą ludzie z wszystkich narodów i religii, nie tylko chrześcijanie.

Bł. John Henry Newman napisał takie słowa: "Sumienie jest pierwotnym Namiestnikiem Chrystusa, jest prorokiem w swych pouczeniach, monarchą w swej stanowczości, kapłanem w swych błogosławieństwach i potępieniach. I gdyby nawet w całym Kościele mogło zginąć wieczne kapłaństwo, w sumieniu zasada kapłańska przetrwałaby i dominowała".

Jeśli więc ktoś działa zgodnie z sumieniem, które nakazuje mu unikać zła, ale też czynić dobro i kieruje się przy tym współczuciem i miłosierdziem, będzie zbawiony. Dlaczego? Ponieważ Chrystus zbawił wszystkich i działa na różne sposoby. W widzialnych strukturach Kościoła, ale i w sumieniu. I jeśli ktoś żyje zgodnie z Ewangelią (chociaż o tym nie wie i nie czytał), to w jakiś tajemniczy sposób działa w nim Bóg.

Konstytucja dogmatyczna o Kościele Soboru Watykańskiego II stwierdza w punkcie 16, gdy mówi o powszechności zbawienia:

"Także od innych, którzy szukają nieznanego Boga po omacku i wśród cielesnych wyobrażeń, Bóg sam również nie jest daleko, skoro wszystkim daje życie, tchnienie i wszystko (por. Dz 17,25- 28), a Zbawiciel chciał, aby wszyscy ludzie byli zbawieni (por. 1 Tm 2,4). Ci bowiem, którzy bez własnej winy nie znając Ewangelii Chrystusowej i Kościoła Chrystusowego, szczerym sercem jednak szukają Boga i wolę Jego przez nakaz sumienia poznaną starają się pod wpływem łaski pełnić czynem, mogą osiągnąć wieczne zbawienie. Nie odmawia też Opatrzność Boża koniecznej do zbawienia pomocy takim, którzy bez własnej winy w ogóle nie doszli jeszcze do wyraźnego poznania Boga, a usiłują nie bez łaski Bożej, wieść uczciwe życie. Cokolwiek bowiem znajduje się w nich z dobra i prawdy, Kościół traktuje jako przygotowanie do Ewangelii i jako dane im przez Tego, który każdego człowieka oświeca, aby ostatecznie posiadł życie"

Jeśli więc człowiek czyni dobro, czyni je zawsze mocą Bożą, nawet jeśli o tym nie wie. Kluczowe tutaj jest wyrażenie "bez własnej winy". Katechizm Kościoła Katolickiego stwierdza, że na Sądzie Ostatecznym "nastąpi potępienie zawinionej niewiary, która lekceważyła łaskę ofiarowaną przez Boga". Nie mamy pełnego wglądu w serce ludzkie i nie potrafimy ocenić, na ile nieprzyjęcie łaski jest zawinione. My oceniamy po tym, co człowiek mówi i co widzimy. Czasem ktoś nie chce zostać chrześcijaninem albo nie może z różnych powodów, nie zawsze zawinionych. Mógł też zostać zraniony lub odstraszony przez postępowanie chrześcijan. Trudno go więc obwiniać o to, że ma opór w przyjęciu chrześcijaństwa. Ale wtedy jest to wyjątkowa sytuacja.

I druga rzecz istotna: "Postawa wobec bliźniego objawi przyjęcie lub odrzucenie łaski Bożej" (KKK, 678) Decydujące o zbawieniu będą nie nasze słowa i deklaracje, lecz to, czy wiara wyrażała się w czynach miłości. Jeśli ich zabraknie, to nie pomoże nawet to, że ktoś był w Kościele. Stwierdza to też Pan Jezus, że sama przynależność do Narodu Wybranego i do Kościoła nie gwarantuje jeszcze zbawienia, bo można przyjąć łaskę na próżno. O jej przyjęciu świadczy to, jakim jestem człowiekiem wobec innych.

Rekolekcjonista i duszpasterz. Autor książek z zakresu duchowości. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy ks. Jan Kaczkowski był heretykiem?
Komentarze (23)
JK
~Jan Kanty
29 maja 2020, 15:49
mówcie jak chcecie i wasze farmazony wylatują mi drugim uchem....ale prawda jest taka że gdyby nie ks.Jan Kaczkowski to hospicjum w Pucku by nie powstało. zaraz odezwą się 1 farmazoniarze że on był tylko pionkiem...ale czasami pionki są ważniejsze od lauferów. ….czekam na wasze wypociny farmazoniarze...
MA
Maria Augustyniak
26 listopada 2016, 10:20
Bardzo cenię ks.Jana Kaczkowskiego i jego świadectwo życia. Książka - wywiad "Dasz radę" posiada imprimatur - Nihil Obstat -Powincji Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego. Szkoda, że przed wydaniem - ekspresowym, jak zwykle- zabrakło namysłu, uważnego przeczytania tekstu i przyjacielskiego wsparcia ze strony teologów. Ksiądz Jan , chociaż chorował na glejaka mózgu , był autorytetem dla wielu ludzi dobrej woli. Zrobił bardzo, bardzo dużo dobrego - ceńmy to,nie pozwólmy tego zniszczyć. 
24 listopada 2016, 16:19
Błąd modernizmu to jedno. Inną sprawą jest to do czego go się wykorzystuje. Wykorzystuje się go do zakwestionowania istoty teologii katolickiej, którą zawsze było poznanie rozumowe. Zarzuty legalizmu, faryzeizmu czy też nawet  braku miłosierdzia są tego dobitnym przykładem. Trucizna modernizmu działa.
AL
Alberto LN
24 listopada 2016, 13:25
Niestety, bardzo często wpadami w pułapce legalizmu. A jednak psychika ludzka jest bardzo, bardzo skomplikowana. Nasz umysł nie jest w stanie pojmować nawet malej cząstkę rzeczywistości przyrodzonej, a co ma być z nadprzyrodzonej? Kto może oceniać, oprócz sam Bóg, czy daną osobą przyjałaby zbawienię, gdy zostałaby mu oferowaną? Czy ten, kto odrzuca Kościół i Chrystus, robi to z pełną swiadomością, lub jest ofiarą wpływu środowiska? "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią."
24 listopada 2016, 16:15
Faktycznie wyznajesz agnostycyzm, praprzyczynę modernizmu. Dla agnostyków rozum ludzki jest zbyt słaby aby mógł wnioskować o rzeczywistości nadprzyrodzonej. Jest to sprzeczne z nauką Kościoła.
Agamemnon Agamemnon
25 listopada 2016, 03:28
Nie mówmy o nauce Kościoła ta  oparta na elemencie ludzkim, może być błędna, mówmy o nauce Chrystusa rozpowszechnianej przez Jego narzędzie jakim jest Kościół.
24 listopada 2016, 11:34
W powyższej interpretacji istnieje nieścisłość, która może mieć bardzo poważne skutki, a mianowicie Katechizm mówi” 846 (…) całe zbawienie pochodzi jedynie od Chrystusa-Głowy przez Kościół, który jest Jego Ciałem: Sobór święty... opierając się na Piśmie świętym i Tradycji, uczy, że ten pielgrzymujący Kościół konieczny jest do zbawienia. Chrystus bowiem jest jedynym Pośrednikiem i drogą zbawienia (…) Nie mogliby więc zostać zbawieni ludzie, którzy wiedząc, że Kościół założony został przez Boga za pośrednictwem Chrystusa jako konieczny, mimo to nie chcieliby bądź przystąpić do niego, bądź też w nim wytrwać. 847 Stwierdzenie to nie dotyczy tych, którzy bez własnej winy nie znają Chrystusa i Kościoła: Ci bowiem, którzy bez własnej winy nie znając Ewangelii Chrystusowej i Kościoła Chrystusowego, szczerym sercem jednak szukają Boga i wolę Jego przez nakaz sumienia poznaną starają się pod wpływem łaski pełnić czynem, mogą osiągnąć wieczne zbawienie. 848 "Chociaż więc wiadomymi tylko sobie drogami może Bóg doprowadzić ludzi, nie znających Ewangelii bez własnej winy, do wiary, <<bez której niepodobna podobać się Bogu>> (Hbr 11, 6), to jednak na Kościele spoczywa konieczność i równocześnie święte prawo głoszenia Ewangelii" wszystkim ludziom Czyli należy głosić Ewangelię, tzn. że Pan Jezus powiedział: „Ja jestem drogą prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie” i nie osądzać nikogo, a Pan Bóg, który jest nieskończenie miłosierny, każdego, kto chce poprowadzi i usprawiedliwi. Chodzi mi o to, żeby nie utwierdzać nikogo przekonaniu, że wszystko można i wszystko jest dobre, bo jak mówi św. Paweł „wszystko wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść.” Piszę to dlatego, że słysząc przed laty pobieżne informację, że Kościół uznaje, że inne religie prowadzą także do Boga przez 20 lat szukałam Boga w religiach wschodu i choć Pan Jezus w swoim nieskończonym miłosierdziu nawrócił mnie do Siebie, to straciłam 20 lat swego życia.
WR
Wow Ras
24 listopada 2016, 12:48
Pytanie tylko czy mowa o Kościele - czyli wspólnocie skupionej wokół Chrystusa (por. "(...) gdzie dwóch, albo trzech w imie moje (...)"), czy mowa o kościele jako instytucji-korporacji, która wytworzyła swój regulamin, zasady, prawa, itd. ? Może z tego pomieszania bierze sie coraz bardziej popularne stanowisko ludzi: Bóg tak, kościół nie (chodzi o instytucję). Może przerost zasad/wymogów/nakazów/zakazów kościoła (instytucji) zabija Kościół (wspólnoty) ?. Może kościół powinien przyjacieslko towarzyszyć Kościołowi, a nie odgrywać rolę władcy/pana/zarządcy/ustawodawcy/sędziego ? I uwaga: towarzyszenie nie oznacza dążenia do doskonałości, walki z grzechem, pokutowania, przebłągania, itp. Towarzyszenie oznacza wspólny rozwój w pojmowaniu znaczenia miłości w życiu człowieka. To ma moc, a nie jakieś tam ustanawiane zasady porządkujące, usprawniające funkckjonowanie kościoła.
24 listopada 2016, 11:33
"Także my, katolicy, kiedy się nie zgadzamy z oficjalną nauką Kościoła, ale wewnętrznie jesteśmy przekonani, że to my mamy rację, powinniśmy iść za głosem naszego sumienia, bo ono, nawet błędne niepokonalnie, obiektywnie obowiązuje" Niestety ale to zdanie jest heretyckie. Pozostaje tylko modlitwa za ks.Kaczkowskiego 
KP
Key Pi
24 listopada 2016, 13:28
Jest heretyckie... bo? Tak tylko pytam.
24 listopada 2016, 16:10
Prymat sumienia głoszą protestantcy heretycy. My katolicy kierujemy się nauką Kościoła założonego przez Naszego Pana Jezusa Chrystusa, tym samym zaś pełnimy Jego wolę bowiem to On stanowi Głowę Kościoła my zaś jesteśmy Kościoła tego mistycznym ciałem. Kościołem tym jest Kościół Rzymskokatolicki. Poza Nim nie ma zbawienia  
WR
Wow Ras
25 listopada 2016, 09:52
Ależ powiało katolicką pychą!!! Nie moge się nadziwić, jak to katolicy nie szanują Bożego daru - wolności wyboru, sumienia, wrażliwości, zasłuchania w siebie, tzw. wyczucia, tylko brną w tę swoją zewnątrzsterowność myśląc, że bycie robocikiem od wykonywania czyichś poleceń i nakazów jest najlepszym sposobem na życie; a ono (życie) jest takie piękne gdy jest moje, gdy ja je przeżywam sam ze sobą, a nie pod czyjeś dyktando, nie sterowane z zewnątrz. Doświadczenia tego piękna życzę tradycjonalistom katolickim :)
DS
Dariusz Siodłak
24 listopada 2016, 10:16
Czy ks. Jan Kaczkowski był heretykiem? Nie wiem. Można zadać pytanie czy ksiądz Kaczkowski był nieomylny, bo to sugeruje tytułowe pytanie.
WR
Wow Ras
24 listopada 2016, 09:49
Niestety waga przynależności do tego czy innego Kościoła jest tak wielka (tak jesteśmy przez księży nauczeni), że ważniejsza jest dla "wielu poprawność" - zgodność z literą prawa, zasadami, wykładnią prawa, tradycja jest wystarczającym (czasem jedymym) miernikiem prawości życia. A zapominamy o miłości. To faryzeizm, który napiętnował Chrystus. Można lubować się w ocenianiu, czy ktoś jest zgodny z Magisterium Kościoła. Ale ostatecznie jakie to ma znaczenie? Jedyne znaczenie dla człowieka to czy kochał i nie ważne pod jaką banderą.
24 listopada 2016, 10:03
Absolutnie się zgadzam. Dodam może, że niemal identyczne słowa jak ks. Kaczkowski (te o podążaniu za swym sumieniem) przeczytałem już kiedyś, wcześniej dwukrotnie. Wielka szkoda, że nie pamiętam którzy księża to byli, ale niemal w dosłownie takiej samej formie już się z nimi spotkałem. Głowy nie dam, ale zdaje mi się (choć tu mogę się mylić), że bardzo podobną, jeśli nie taką samą, myśl sformułowal JPII.
WR
Wow Ras
24 listopada 2016, 11:21
Stawiam na ks. Adam Boniecki i ks. Anthony de Mello :)
24 listopada 2016, 11:39
Poza Kościołem nie ma zbawienia.To najważniejszy dogmat naszej wiary.Jedynym Kościołem  Chrystusowym jest Kościół Rzymskokatolicki. Zaprzeczanie tej prawdzie jest dowodem braku miłości do Chrystusa-On jest głową Kościoła. 
24 listopada 2016, 19:25
Nie, właśnie ani Boniecki ani de Mello. Za nic sobie nie przypomnę, ale uderzyły mnie te słowa Kaczkowskiego, bo już je słyszałem. Ale to dobrze, znaczy tylko, że więcej jest takich duchownych.
WR
Wow Ras
25 listopada 2016, 09:52
i chwała Bogu :)
25 listopada 2016, 18:22
Wiem, już wiem! Jednym z nich był chyba ks. Pawlukiewicz. Tak na 90%, bo coś tak właśnie mi się niejasno przypomina. I zresztą ks. Kramer też coś w podobnym duchu powiedział swego czasu. Pawlukiewicz na 90%, Kramer na 80%.
M
Marcin
25 listopada 2016, 19:45
Z kąd wiesz jakie jest jedyne znaczenie dla czlowieka? Mów za siebie. Nie ważne pod jaką banderą? Słowa Jezusa: Nikt nie przychodzi do Ojca jak tylko przeze mnie (J 14,6). Widać że ks Kaczkowskiemu Słowo Boże zostało przesłonięte przez jego własną filozofię.
TK
Ter Ka
26 listopada 2016, 01:37
Oj, ktoś tu nie wierzy w Ewangelię. A cytowany wyżej fragment o Sądzie Ostatecznym? Mówi dokładnie to właśnie, że Miłość najważniejsza i uczynki miłosierdzia. Wszyscy zbawieni będą zbawieni przez Chrystusa, to jasne, bo Chrystus umarł za wszystkich. Poza Kościolem Powszechnym nie ma zbawienia, ale Kościół Powszechny to nie instytucja i nie wiemy dokładnie kto do niego należy bądź nie. To wie Chrystus (jak na Sądzie). A o prymacie sumienia pisali papieże już dawno temu i każdy teolog to wie (przepraszam, ale nie mam teraz czasu szukać, żeby konkrety przytoczyć). To dla KK trochę niewygodna prawda  i pewnie dlatego nie jest specjalnie popularna i nagłaśniana :)
TK
Ter Ka
26 listopada 2016, 02:09
"Co nie płynie z przekonania, jest grzechem, cokolwiek dzieje sie wbrew sumieniu, wiedzie ku piekłu ...., bowiem nikomu nie wolno wbrew Bogu posłusznym byc sędziemu, lecz winien raczej z pokorą znieść ekskomunikę." - papież Innocenty III, 1215 rok Swoją drogą, ciekawe, że nikt nie ma wątpliwości, że sumienie jest najważniejsze, jeśli prowadzi do sprzeciwu wobec władzy świeckiej - stąd wszystkie "klauzule sumienia". Wtedy wiemy, że sumienie to "głos boży" w nas. Gorzej, jesli prowadzi do sprzeciwu wobec oficjalnych nauk Kościoła.