Dlaczego warto odmawiać różaniec i ufać Maryi?

(fot. shutterstock.com)
Piotr Luma

Zgodnie z obietnicą Matki Bożej nawet jeśli będziesz jedną nogą w piekle, to Ona cię z tego bagna wyciągnie. Poznaj kilka przykładów, które dowodzą, że to prawda.

Różaniec jest dla każdego - mówi Dorota z parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Dębem Wielkim, żona i mama trojga dzieci. Do wspólnej modlitwy dziesiątkiem różańca zaproszeni są wszyscy: małżonkowie bezdzietni, rodziny, osoby samotne, szukające swojej drogi życia, ale także żyjące bez sakramentów, gdzieś poza Kościołem, jako osoby rozwiedzione.

Do parafii Doroty przyjechała grupa ewangelizacyjna głosząca świadectwa o mocy i sile modlitwy różańcowej. W tej grupie była Aneta. To kobieta ogień. Jej miłość do Matki Bożej widać już przy pierwszym kontakcie. Od razu wręcza dziesiątek różańca z przetopionych plastikowych nakrętek, zrobiony przez jedną z osób ze wspólnoty; różaniec tym cenniejszy, bo poświęcony przez abp. Henryka Hosera SAC podczas Mszy świętej na Jasnej Górze. "Te różańce są wyjątkowe, nawet osoby niechodzące do kościoła je biorą" - mówi. Inna sprawa, że Aneta rozdaje je wszystkim, na przykład matce z dziećmi na ulicy czy taksówkarzowi. "Rzadko ktoś odmawia przyjęcia" - zapewnia. Aneta, matka dorosłej córki, samotnie wychowująca syna, ma taki charyzmat, że dzieli się dobrem, które otrzymała, czyniąc to w sposób niezwykle autentyczny i radosny.

Jak to się zaczęło?

DEON.PL POLECA

Dorota, słuchając świadectw, poczuła zaproszenie, aby wstąpić do róży rodzinnej. Jednak nie przyszło jej to łatwo. Przez cztery miesiące broniła się przed nowym zaangażowaniem. Obawiała się odpowiedzialności, wstydziła się, co powiedzą inni, gdy się dowiedzą, że modli się różańcem "jak starsze panie", i co powie mąż. W tym samym czasie przeżywała osobisty kryzys wiary, związany z codziennymi kłopotami i niespodziewaną chorobą mamy (rak piersi).

Marzeniem Doroty zawsze było pojechać na misje. Jedna z sióstr zakonnych, z którymi pracuje, powiedziała jej, że ma misję w Polsce. Choć wtedy jeszcze tego nie rozumiała, wkrótce zaczęła odnajdywać ją w dziele Maryi, do którego Ona ją pociągnęła. W tym trudnym dla siebie momencie życia postanowiła zaryzykować. Założyła różę wśród koleżanek. Codziennie modliła się za chorą mamę, która przechodziła ciężką chemioterapię. Do modlitwy za babcię włączyły się dzieci. Równocześnie powstawały kolejne róże. Owoce wspólnej modlitwy przeszły oczekiwania Doroty. W ciągu niespełna trzech lat w parafii postało dziewięć róż. Po dwóch latach mama została uzdrowiona. "Czuje się dobrze i ma dobre wyniki, to cud wymodlony przeze mnie, dzieci i wspólnotę" - mówi córka. Dorota wszystko robi dla Maryi. To Maryja uczy ją, jak być dobrą żoną i matką, a kto się Jej zawierzy, tego Ona nigdy nie zawiedzie. Maryja jest dla niej Najlepszą Przyjaciółką, która w łączności z Duchem Świętym prowadzi ją i czyni jej pielgrzymkę do nieba piękniejszą.

Przebaczenie z serca

Aneta również odzyskała swoją mamę dzięki Maryi. Jej życie było bardzo bolesne. Wychowała się w rodzinie alkoholowej. Ojca widziała raz w życiu. Ojczym i mama byli alkoholikami i nic poza piciem się dla nich nie liczyło. Awantury w domu odbywały się codziennie. Na swoich barkach Aneta niosła ciężki krzyż, ale - przyznaje - dziś by go nie zamieniła. Przez całe życie miała pretensje do mamy, dlaczego zgotowała jej taki los. Dopiero w Medjugorie doznała przemiany. Szesnaście lat po śmierci mamy zrozumiała, że musi ją przeprosić. Aneta wie, że nic nie usprawiedliwia zachowania mamy, ale widzi też, że dotąd była skupiona tylko na sobie i na swoim nieszczęściu. Dzięki pielgrzymce do Medjugorie zaczęła dostrzegać dobro, które mama dla niej uczyniła. Wcześniej Aneta szukała miłości nie tam, gdzie potrzeba - w różnych przelotnych związkach i relacjach. Teraz znalazła miłość w Bogu. Cały swój ból oddała Maryi i po szesnastu latach pokochała swoją mamę. Dziś z jej cierpienia Bóg wyprowadził błogosławieństwo - gdy dzieli się z ludźmi swoim trudnym i bolesnym doświadczeniem, chwalą Boga za dobro, które z niego wyprowadził.

Aneta, tak jak Dorota, należy do grupy ewangelizacyjnej szerzącej różaniec rodzinny. Jeździ po parafiach w diecezji warszawsko-praskiej i nie tylko i ewangelizuje, zachęcając wszystkich, aby włączyli się w to dzieło, bo - jak mówi - Maryja zaprasza każdego osobiście. Pierwszy cud, jakiego doznała za wstawiennictwem Matki Bożej, to to, że sama przystąpiła do różańca. Był to okres, gdy jej córka żyła w związku niesakramentalnym. Owoce modlitwy były ogromne. Córka wzięła ślub i będąc już w ciąży, wstąpiła do róży. Z kolei syn Anety, który co prawda do kościoła nie chodzi, modli się codziennie dziesiątkiem różańca, bo - jak sam mówi - inaczej nie zaśnie. Anetę tak bardzo przenika potrzeba ewangelizowania, że nawet w obecnym miejscu pracy (również wymodlonym) ma kącik, gdzie na stoliku dla pacjentów rozłożone są obrazki z Matką Bożą Pompejańską i dziesiątkami różańca. Dla Anety cudem jest, że ludzie sięgają po różaniec. Mówi, że zgodnie z obietnicą Maryi nawet jeśli będziesz jedną nogą w piekle, to Ona cię z tego bagna wyciągnie. I cytuje o. Stanisława Przepierskiego OP: "kto się odda Maryi i będzie się modlił na różańcu, zauważy, że wszystkie ważne wydarzenia życiowe są z Nią związane, z jakimś Jej świętem, ze wspomnieniem". Odkąd jest w róży i ewangelizuje, dostrzega małe cuda w codzienności. "Trzeba tylko umieć je zauważać" - wyjaśnia. Opiekunem duchowym grupy ewangelizacyjnej jest bp Marek Solarczyk. Prowadzi formację, a spotkania, w czasie których jest wspólna Eucharystia i dzielenie, odbywają się raz w miesiącu.

Słowo moderatora

Ks. Maciej Kosewski, moderator rodzinnych róż różańcowych z parafii św. Faustyny w Warszawie na Bródnie, mówi, że specyfiką rodzinnych róż różańcowych jest modlitwa osób (małżonków, ale nie tylko), dla których ważna jest troska o rodzinę, jedność i miłość. Nieraz są to rodziny, w których tylko jedna osoba się modli, a reszta nie jest zainteresowana, ale bardzo często jest tak, że w modlitwie różańcowej uczestniczą pełne rodziny. Często taka modlitwa sprawia, że druga osoba, mniej zaangażowana, włącza się. Ale też dla tej jednej osoby modlącej się jest to przemiana duchowa; zaczyna doświadczać, że Bóg jest kimś konkretnym, osobowym, a nie jakąś teorią. Aneta dodaje, że celem różańca rodzinnego jest także modlitwa za księży i o nowe powołania, bo przyszły kapłan będzie w dużej mierze taki jak rodzina, z której się wywodzi.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dlaczego warto odmawiać różaniec i ufać Maryi?
Komentarze (3)
Kazimierz Łaszewski
4 października 2017, 10:46
Wielu wie
4 października 2017, 09:54
A czy Katolicy wiedzą kto i skąd przywiózł pomysł na różaniec? Czy Katolicy wiedzą gdzie i jak był wcześniej wykorzystywany różaniec (a raczej jego pierwowzór)? A czy Katolicy wiedzą, że przez pierwsze 10 wieków chrześcijaństwa coś takiego jak różaniec nie istniało w mentalności religii chrześcijańskiej? Mówcie, że religia katolicka i chrześcijaństwo było/jest niezmienne ..... ale tego nie sprawdziliście, prawda? Katolicy mało wiedzą na temat swojej religii. powtarzają bezrefleksyjnie kościelną papkę. Coś takiego jak prawda Was przecież nie interesuje. Manipulacje sa przecież takie przyjemne. Oj parafianie, parafianie. 
DK
~D K
2 października 2020, 09:59
A czy, wiesz co piszesz?