Nawrócony fan metalu choruje na nowotwór. Ewangelizuje na onkologii i modli się za chorych

(fot. archiwum prywatne Grzegorza)
pl.aleteia.org/ youtube.com/ projekt Przebudzenie/ ed

- Nie zastanawiałem się "Boże, dlaczego ja?". Miałem przekonanie, że jest ze mną cudowny Tata-Bóg - mówi. Kiedyś pił tanie wino z kielicha ukradzionego z kościoła, dziś modli się za nieznajomych spotkanych na ulicy i w szpitalu. Poznajcie jego niezwykłą historię.

W rozmowie z Magdaleną Galek z portalu Aleteia.pl mówi, że nie miał pretensji do Boga z powodu choroby: - To jest kwestia nastawienia serca i tego na ile znam Boga.

Wspaniały Tata-Bóg

Jak byłem pierwszy raz u onkologa, to czułem totalny spokój. Szedłem tam z przekonaniem, że jest ze mną Jezus i mówiłem sobie: "kurczę, przygoda!". Miałem taką myśl, że może Bóg chciałby mnie zabrać przed swój tron. Ale uznałem, że chyba jednak nie (śmiech).

DEON.PL POLECA

Opowiada, że nie pytał: "Boże, dlaczego ja?, bo "miał przekonanie, że jest z nim cudowny, wspaniały, niezwykły Tata-Bóg, który każdego dnia niesie go w swoich rękach".

Przygoda z Jezusem

Wychował się w tradycyjnym katolickim domu, kiedy miał 14 lat odszedł od kościoła: - Nosiłem bluzy z krzyżami do góry nogami i kiedyś nawet na koncercie piliśmy tanie wino z kielicha, który kolega ukradł z kościoła.

Przełom nastąpił w czasie słuchania płyty zespołu 2Tm 2,3: - Za każdym razem, kiedy słuchałem jej i słyszałem słowa o Jezusie i miłości, czułem nienawiść. Zacząłem się zastanawiać, dlaczego - skoro Boga nie ma, to powinno być dla mnie obojętne. Pewnego dnia słuchając tej płyty coś we mnie pękło i padłem na kolana. Zacząłem modlić się łamanym "Ojcze nasz".

Potem poczuł ogrom miłości Boga, jego bliskość i wybaczenie. Poszedł do spowiedzi, przyjął komunię i tak zaczęła się jego, jak mówi: "przygoda z Jezusem".

Upadłem, byłem hazardzistą, wpadłem w nerwicę

- Później upadłem. Byłem hazardzistą, wpadłem w depresję, nerwicę. Wtopiłem trochę pieniędzy w jednorękich bandytów. Wtedy przeżyłem taką największą "śmierć" w moim życiu - opowiada w rozmowie przeprowadzonej dla portalu Aleteia.pl Grzegorz.

Na pytanie dziennikarki o to, co pomogło mu się podnieść z tego kryzysu, wspomina o obozie Fundacji 24/7 z Warszawy, spotkaniach charyzmatycznych i ludziach zafascynowanych relacją z Jezusem.

- Bóg uleczył mnie z nerwicy, uzależnienia od hazardu, z nieczystości - mówi.

"Jest pani pewna, że tyle pani ważyła? Może popsuła się waga?"

Dziś posługuje modlitwą o uzdrowienie. Zaczepia chorych na ulicy, widzi działanie uzdrawiającej Bożej mocy. Modli się też za osoby, które razem z nim przebywają na oddziale onkologii.

- Kiedy widzę na własne oczy, jak ktoś zaczyna chodzić bez kul, czy mówi, że ból ustał, albo odzyskuje słuch - widzę działanie mocy Bożej. Posługuję, bo ludzie pragną być uzdrowieni. A pierwszą Osobą, która pragnie naszego uzdrowienia jest nasz wspaniały, niezwykły Tata-Bóg.

Sam czasem czuje się trochę gorzej, ale postanowił "nie robić z siebie ofiary". W szpitalu pomodlił się za dziewczynę, która miała 15 kg wody w nogach, lekarze mówili, że obrzęki mogą w ogóle nie zejść, bądź zmniejszać się maksymalnie o 1 kg w ciągu doby: - Po modlitwie wszystko wróciło do normy w ciągu 4 dni. Lekarz powiedział: "Jest pani pewna, że tyle pani ważyła? Może popsuła się waga? To niemożliwe" - opowiada Grzegorz.

Na miłość nie musisz zasłużyć

Ludziom, którzy tęsknią za Bogiem albo nie mają z Nim relacji, a chcieliby, doradza krótką modlitwę: "Boże, jeżeli to jest prawda, co mówi ten chłopak, że kochasz bezwarunkowo i nie muszę na miłość zasłużyć, to ja też tego chcę".

Zapewnia, że Duch Święty zawsze odpowie na głód Boga. Poleca też skorzystanie z sakramentu spowiedzi.

Ostatnio wziął udział w nagraniu teledysku i piosenki uwielbieniowej. Oglądajcie i słuchajcie:

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nawrócony fan metalu choruje na nowotwór. Ewangelizuje na onkologii i modli się za chorych
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.