O miłości bliźniego i nadstawianiu policzka

(fot. andrew.stichbury./flickr.com)
Bł. Karol de Foucauld

"Kościół zwycięża, gdy zwycięża miłość". "Bóg zwycięża, gdy zwycięża miłość"… Jeśli więc nasz brat, choćby najbardziej obciążony winami, niegodziwiec, łotr, chce zabrać naszą własność, cokolwiek by to było, wielki majątek czy noszona przez nas szata, strzeżmy się, by go nie wymyślać: obejmijmy go i dajmy mu, czego chce: jesteś moim bratem, to, co moje, jest i twoje; trochę marności nie odłączy mnie od mego brata; kocham cię, bierz wszystko, co chcesz, jeśli chcesz, bierz więcej, bierz wszystko, bo wszystko, co mam, jest twoje, umiłowany bracie, kocham cię, wszystko, co posiadam, jest twoje…

Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje.
(Mt 10, 40)
Przyjąć bliźniego to przyjąć cząstkę Jezusa, cząstkę Jezusowego ciała; Jezus słucha tego, co mówimy do bliźniego, i przyjmuje to, co czynimy naszym braciom; do Niego mówimy i Jemu czynimy…
Z jakąż więc miłością, szacunkiem i radością winniśmy pragnąć czynić jak najwięcej dobra dla duszy czy ciała tych, których spotykamy na swojej drodze, zgodnie z ich i naszymi możliwościami; z jakąż czułością winniśmy przyjąć każdą ludzką istotę, kimkolwiek by ona była!… Ubogiego, który nieśmiało puka do drzwi, przełożonego, który w imię Kościoła i Stolicy Apostolskiej przychodzi odwiedzić nas wszystkich, wszystkich, wszystkich; ubogiego i biskupa, wszystkich, wszystkich, bo przyjmując ich, przyjmujemy Jezusa!
To na tym fundamencie sprawiedliwy, który "żyje w wierze", buduje swoje zachowania, swoje związki z bliźnim, nie widząc w nich niczego innego jak tylko cząstkę ciała Jezusa.
Byłem głodny, a daliście Mi jeść.
(Mt 25, 35)
Nasz Pan daje nam tu prawdziwy motyw jałmużny, najpotężniejszy ze wszystkich, choć są jeszcze inne motywy: trzeba dawać jałmużnę z posłuszeństwa dla nakazu, tylekroć przez Boga powtarzanego; trzeba być posłusznym, by Go naśladować, Jego, który tak hojnie nas obdarza, naśladować Jezusa, który tyle dał; trzeba dawać, ponieważ miłość Boga zobowiązuje nas do przenoszenia miłości, jaką mamy dla Niego, na ludzi - Jego ukochane dzieci; trzeba dawać przez dobroć, aby praktykować, kultywować tę cnotę, którą należy kochać dla niej samej, ponieważ jest ona jednym z atrybutów Boga, Jego piękna, doskonałości i, w rezultacie, samym Bogiem; wszelako choć każdy z motywów dawania jałmużny jest w zupełności wystarczający, to najbardziej porywające ze wszystkich jest to, że cokolwiek czynimy dla bliźniego, czynimy dla samego Jezusa; i tu właśnie znajdujemy kryterium, według którego winniśmy zmieniać i reformować nasze życie, kierować naszymi działaniami, słowami i myślami… Wszystko, co czynimy dla bliźniego, czynimy dla Jezusa…
Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: "Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary". Bo nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników.
(Mt 9, 13)
Trzeba być miłosiernym, nachylać swoje serce ku każdej nędzy, zarówno cielesnej, jak i przede wszystkim duchowej. Choroby duszy są bowiem nieskończenie poważniejsze niż choroby ciała, ponieważ zagrażają odkupionemu przez Chrystusa wiecznemu życiu i szczęściu człowieka, i to nie na kilka lat, ale na całą wieczność… Troszczyć się nie tylko o owce łagodne i zadbane, pozostawiając "czarne owce" ich nieszczęsnemu losowi, lecz kochać należy wszystkich ze względu na Boga, Ojca i Zbawiciela, otaczając szczególną troską chorych i grzeszników, ponieważ oni tego najbardziej potrzebują.
Jezus daje nam całe swoje ciało do kochania; wszystkie Jego członki zasługują z naszej strony na jednakową miłość, bo wszystkie do Niego należą: jedne są zdrowe, inne chore: jeśli wszystkie powinny być równo kochane, to chore członki wymagają szczególnej troski, tysiąc razy większej niż pozostałe: zanim będziemy skrapiać inne perfumami, zadbajmy o te zranione, posiniaczone, chore, to znaczy o tych wszystkich, którzy mają potrzeby ciała i duszy, a szczególnie o tych ostatnich, czyli grzeszników… Możemy czynić dobrze wszystkim ludziom za pomocą modlitwy, pokuty czy własnego uświęcenia.
Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku?
(Łk 6, 41)
Miłość nie zważa na wady tego, którego kocha, lecz usiłuje je sobie wytłumaczyć, jeśli nie może ich nie widzieć, modli się, żeby znikły; gdy nie może ich usprawiedliwić, odwraca od nich oczy, by myśleć o pięknie i zaletach miłowanej osoby oraz o własnych brakach wyrażając w ten sposób swoją pokorę… Gdy się kocha, jest się tak małym, tak pokornym przed tym, którego się kocha, widzi się samego siebie tak nędznego i tak biednego, a tego, kogo się kocha, doskonałego i pięknego. Jeśli naszego bliźniego uważamy za pełnego wad, a siebie samych za dobrych, to zapłaczmy nad sobą, ponieważ upadliśmy bardzo nisko, jesteśmy pozbawieni miłości, zarozumiali i ślepi, nie ma w nas także ani pokory, ani prawdy: jesteśmy daleko od Boga, który jest miłością, od Boga, który jest prawdą, od Jezusa pokornego Serca; płaczmy, płaczmy nad sobą, módlmy się, prośmy w modlitwach, błagajmy Boga, byśmy się mogli nawrócić, błagajmy świętych, aniołów, ludzi, żeby nam wyprosili nawrócenie, i pracujmy ze wszystkich sił, by się poprawić, bo tkwimy w bardzo głębokiej przepaści.
Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam sobie przypomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj.
(Mt 5, 23-24)
Zachowujmy pokój ze wszystkimi ludźmi i usiłujmy go przywracać, kiedy został zakłócony: wychodźmy zawsze naprzód, czyniąc pierwsze kroki przez miłość dla tych, którzy są naszymi braćmi w Bogu; gdy nie mamy racji, róbmy to z tym większym pośpiechem, bo zobowiązuje nas do tego sprawiedliwość; gdy racji nie ma nasz brat, róbmy to z zapałem, przez troskę o dobro jego duszy, dla jego nawrócenia; w każdym wypadku róbmy to śpiesznie i z całego serca, żeby między dziećmi Boga panowały miłość, pokój i jedność.
Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą.
(Łk 6, 27)
Kochajmy nieprzyjaciół, kochajmy z całego serca te chore członki ciała Jezusa, tych obciążonych winą braci, którzy pozostają naszymi braćmi i mogą się w każdej chwili nawrócić, te istoty, za które Jezus przelał swoją krew i które wciąż woła do siebie, te dusze uczynione na obraz Boga, stworzone dla nieba, w którym będą królować być może w lepszym miejscu niż nasze… Czyńmy dobrze tym, którzy nas nienawidzą, wyświadczajmy wszelkie możliwe dobro ich duszom i ciałom, módlmy się za nich, ofiarujmy w ich intencji naszą pokutę (ponieważ Pismo Święte ukazuje nam wszędzie pokutę jako nieodłączną towarzyszkę modlitwy), wyświadczajmy im wszelkie dobro, na które nam pozwala Bóg i posłuszeństwo wobec Niego, okazujmy im dobrą wolę, usłużność, życzliwość, obdarzajmy ich jałmużną, jeśli są ubodzy, opieką, jeśli są chorzy, i wszystkim, co jest dla nich dobre; czyńmy to z posłuszeństwa słowu Jezusa i z chęci naśladowania Go, by wyświadczać wszelkie dobro Jego chorym członkom, by zyskiwać te dusze dla Boga, "gromadząc rozżarzone węgle miłości nad ich głowami" i zło dobrem zwyciężając, a ich nienawiść naszymi dobrymi uczynkami.
Jeśli bierze ci płaszcz, nie broń mu i szaty.
(Łk 6, 29)
Jakiż dobry jesteś, mój Boże!… Jak czuły Ojciec, pragnący trwałej miłości między wszystkimi swoimi dziećmi, który chce, by dla zachowania pokoju znosiły łagodnie, z cierpliwością i bez sprzeciwu jedne drugich, znosiły wszelki gwałt, zniewagi, a nawet śmierć, woląc raczej umrzeć niż zranić swego brata; tym bardziej chcesz, by między Twoimi dziećmi nie było nawet cienia kłótni o dobra materialne i żeby nigdy nie został między nimi zmącony pokój przez przywiązanie do dóbr doczesnych i przez słowa: "moje" i "twoje"…
Uczysz także, byśmy raczej pozwolili sobie odebrać przez niesprawiedliwych braci wszystkie dobra, nawet te niezbędne, jak szaty okrywające ciało, niż przez stawianie oporu i protesty zburzyli miłość i pokój, które powinny panować w rodzinie. O Boże miłości, o dobry Ojcze, jakże chciałbyś widzieć między nami, Twoimi dziećmi, miłość, pokój i zgodę!
Pozwólmy się bez sprzeciwu ogołocić, okraść, obedrzeć ze wszystkiego, co mamy, chociaż zgoda na spoliczkowanie i wyrządzanie sobie krzywdy jest szczególnie przeciwna naszej zepsutej naturze i pogańskim ideom tego świata; nie ma jednak nic w tym dziwnego, że myśli Boże są różne od myśli ludzkich. One bowiem, jak mówi Bóg, są od siebie tak odległe jak wschód od zachodu. Nic zatem dziwnego, że natchnienia łaski są tak przeciwne podszeptom zepsutej natury. Pozwólmy więc sobie raczej zabierać, wyrywać nawet największe dobra i najbardziej potrzebne przedmioty, niż przez kłótnie i protesty, walki i potyczki zburzyć braterską miłość…
Nasz brat jest niesprawiedliwy: pozwólmy mu dopełnić tej niesprawiedliwości, modląc się za niego, pozwólmy się ogołocić, odstąpmy wszystko, nie "sprzeciwiajmy się złu", ograniczmy się do braterskiego napomnienia, jeśli zechce nas słuchać, i usiłujmy go nawrócić braterskim zwróceniem uwagi, tak jak uczy nas tego Jezus. Zresztą cóż my odstępujemy? Czymże są największe dobra, jeśli nie odrobiną błota. A to wszystko, co nam się zdaje, że posiadamy, jak długo będziemy mieć? Nasze życie tu, na ziemi, to tylko dwie chwile. Jeśli spojrzymy na przemijające dobra w świetle wieczności, zrozumiemy bez trudu to, o czym mówi Bóg, żebyśmy porzucili wszystko bez oporu, jakkolwiek wydawałoby się ważne i nieodzowne, gdyż wszystko, co ziemskie, jest nieskończenie małe, a niezbędna jest nam jedynie cnota…
W tym świetle widać wyraźnie, że najmniejszy wzrost miłości między ludźmi, w rodzinie dzieci Bożych, ma tysiąc razy większą wartość i tysiące razy większe znaczenie niż wszystkie dobra materialne świata.
"Kościół zwycięża, gdy zwycięża miłość". "Bóg zwycięża, gdy zwycięża miłość"… Jeśli więc nasz brat, choćby najbardziej obciążony winami, niegodziwiec, łotr, chce zabrać naszą własność, cokolwiek by to było, wielki majątek czy noszona przez nas szata, strzeżmy się, by go nie wymyślać: obejmijmy go i dajmy mu, czego chce: jesteś moim bratem, to, co moje, jest i twoje; trochę marności nie odłączy mnie od mego brata; kocham cię, bierz wszystko, co chcesz, jeśli chcesz, bierz więcej, bierz wszystko, bo wszystko, co mam, jest twoje, umiłowany bracie, kocham cię, wszystko, co posiadam, jest twoje… To jest przykazanie Jezusa, to również przykład, jaki nam daje, pozwalając się ogołocić ze wszystkiego, umierając na krzyżu bez stawiania oporu i modląc się za tych, którzy Go ogołocili i przyprawili o śmierć.
Jeśli cię kto uderzy w policzek, nadstaw mu i drugi.
(Łk 6, 29)
Jakiż dobry jesteś, Boże mój! W swojej miłości, jaką masz dla wszystkich ludzi, chcesz, by się zachowywali między sobą tak, jak czuły ojciec chce, by jego własne dzieci postępowały jedne z drugimi... Chcesz widzieć panujący między nimi pokój, taką uległość, taką wyrozumiałość, takiego ducha delikatności i czułości, że gdy jeden dopuści się jakiejś niesprawiedliwości, inni mu natychmiast ustępują, by nie zakłócać owego pokoju i jedności, bo uważają, że cokolwiek by się zdarzyło, zawsze zwyciężą, gdy tylko zwycięża miłość… Oto trwały pokój i wypróbowana miłość braterska, których pragniesz wśród swoich dzieci, i dlatego dajesz nam to przykazanie: Jeśli cię ktoś uderzy… i wiele innych.
Jeśli nas ktoś uderzy w policzek, nadstawmy mu drugi, dosłownie i w przenośni: jeśli nas ktoś obraża, nie oddajmy mu zniewagą, jeśli nas uderzy, nie bijmy agresora, nadstawmy policzek albo grzbiet, czyniąc znak krzyża; jeśli nas kto zrani, nie brońmy się, nadstawmy szyję jak baranek, by nie sprowokować walki ze swoim bratem, ale go raczej zwyciężyć łagodnością, naśladując Bożego Baranka, który bez stawiania oporu pozwolił, by Go policzkowano, opluto, bito pięściami, zelżono, zasłonięto Mu oczy, biczowano, ukoronowano cierniem, obarczono krzyżem, poraniono i zabito, gdy jednym słowem, jednym aktem woli mógł powalić do swoich stóp wszystkich napastników i każdego z nich unicestwić.
Znośmy więc wszystkie obelgi, krzywdy, drwiny, przemoc, ciosy, rany, więzy, śmierć, modląc się za tych, którzy nienawidzą… "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią". Dziękując Bogu za to, że raczył pozwolić, byśmy my, tak niegodni, upodobnili się do naszego Pana, ofiarujmy Mu z miłością to wszystko, co musimy znosić… Jezus daje nam tu wyraziste świadectwo i nie mniej wyrazisty przykład. Idźmy krok w krok za naszym Umiłowanym, za wonią Jego pachnideł.
Tłumaczył Bolesław Dyduła SJ

Życie duchowe

DEON.PL POLECA


Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

O miłości bliźniego i nadstawianiu policzka
Komentarze (49)
I
in
24 września 2014, 00:04
Herezja pacyfizmu - wykład ks. Grzegorza Śniadocha [url]http://www.youtube.com/watch?v=aGrUN9V80ZE[/url]
O
olik
23 września 2014, 15:39
Powiedzcie Irakijczykom, że mają nadstawiać muzułmanom swoje głowy do ścięcia. Co za durnota. Niedługo wszystkich katolików wybiją, bo sami się będą podkładać
HP
herezja pacyfizmu
23 września 2014, 15:26
W pacyfizmie, sprzecznym z wiarą katolicką, realizuje się ostatecznie godzenie się na dominacją silniejszego, zniewolenie, postawę bierności - pacyfiści chcą, by wszelkie konflikty rozwiązywane były prawem stanowionym przez człowieka (niezależnie, czy prawo takie jest godziwe, czy też nie) - potępiając jednocześnie jakikolwiek opór, ostatecznie także wojny obronne i wyzwoleńcze. Natomiast my jako chrześcijanie mamy obowiązek patrzeć na ludzkie czyny poprzez dane nam prawo od Boga i Jego wolę, które nieustannie powinny doskonalić ludzkie sumienia i działanie w sprzeciwianiu się kłamstwu i złu, a w wybieraniu prawdy i dobra - niezależnie od postanowień silniejszego. Nawet w nadstawianiu drugiego, lewego policzka Chrystus domagał się równego traktowania. Jeśli osoby praworęczne (a tych jest większość) chcą uderzyć kogoś w prawy policzek, to muszą uczynić to grzbietem dłoni; i wówczas w taki właśnie sposób pan wymierzał wtedy policzek słudze. Nadstawiając drugi, lewy policzek, zmuszamy bijącego do tego, żeby uderzył nas otwartą dłonią, a to - według ówczesnej normy kulturowej - oznaczało, że obaj mają taki sam status. społeczny. W Biblii Tysiąclecia tłumacz zrobił z zakazu zemsty nakaz bierności wobec złoczyńców. Czytamy tam: Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu (Mt 5, 39-39). Tymczasem greckie antistenai nie oznacza stawiania oporu, lecz przeciwstawienie się z podobną siłą. To znaczy nie odpłacajcie złem za zło. Obrona jest nie tylko dozwolona, ale i konieczna (bywa heroiczna), bo kapitulacja i bierność pozwalałaby bezprawiu jeszcze dalej się rozprzestrzenić - czego niestety jesteśmy świadkami. Negowanie prawa i obowiązku obrony przed agresją kłamstwa, zła, deprawacji i bluźnierstwa jest aktem samobójczym, niegodziwym albo zwyczajną ludzką głupotą.
B
budrys998
23 września 2014, 15:40
Bardzo polecam tą odpowiedź Panu/Pani anonim i proszę ją o odniesienie się do niej.
A
anonim
23 września 2014, 17:43
Pacyfizm może być i jest bardzo różnie rozumiany. Rozumienie przedstawione tu przez osobę notorycznie nie przestawiającą się jest tego przykładem. Ale generalnie rzeczywiście pacyfiści potępiają jakikolwiek opór i wszelkie wojny, również obronne czy wyzwoleńcze. Wizja obowiązków chrześcijanina została tu już jednak przedstawiona znacznie bardziej subiektywnie i wręcz wypaczona pod kątem potrzeb dowodzenia swoistej idei fix. Wygląda na to że autor w swoim zacietrzewieniu sam nie bardzo rozumie co pisze skoro tak gorąco krytykuje nie stawianie oporu i oznajmia że chodziło o nie odpłacanie złem za zło. Bo cóż w praktyce oznacza to nie odpłacanie złem za zło? Ano właśnie nie sprzeciwianie się i nadstawianie drugiego policzka. Ktoś mi wyrządza zło, a ja nie mam rewanżować mu się złem lecz dobrem. Nie mam więc na cios - będący złem, odpowiadać ciosem - będącym przecież złem. Nie jest to jednak bynajmniej negowanie prawa do obrony! Nie ma powszechnego obowiązku męczeństwa! Tyle tylko że chrześcijanin nie rozumuje w kategoriach zakresu praw i obowiązków lecz w kategoriach miłości, i to miłości również wobec nieprzyjaciół i tych co nam źle czynią. Chrześcijanin nie mówi że moich praw będę bronił do upadłego, ale jest gotów w imię miłości bliźniego rezygnować nawet z tego co mu się w kategoriach ziemskich należy. To poganie widzą to w kategoriach włąsnych praw i obowiązków które należy egzekwować od innych, a prawa miłości uznają za zwykłą głupotę.
HP
herezja pacyfizmu
23 września 2014, 19:54
Dobrze choć że "anonim" się tu nam przedstawił. Ale ad rem. Miłość nieprzyjaciół polega na roztropnym (rozumnym, a nie zawistnym) powstrzymaniu zła które nieprzyjaciel czyni sam sobie i innym. Sam Zbawiciel przynosi powód do walki, nie dlatego, by sam jej pragnął, ale jako skutek opowiedzenia się za Nim. Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz (Mt 10, 34) Będą i są tacy, którzy wystąpują przeciw Chrystusowi – to oni przynoszą wojnę. Śmierć Jezusa i Jego zmartwychwstanie przyniosły łaskę, która pozwala pokonać naturalną pożądliwość, ale nie naprawia ludzkiej natury! Człowiek dalej musi się zmagać, tylko że tym razem ma ku temu środki – sakramenty, które umacniają wiarę i udzielają łaski. Problem w tym, że nie wszyscy je przyjmują, a nawet pośród przyjmujących je często słabość i pożądliwość zwyciężają w wewnętrznej walce duszy, rodząc zło, agresję i grzech. To z kolei rodzi wojny i dlatego jesteśmy skazani na ciągłe życie w ich cieniu. Czy jednak Jezus nie opowiedział się za bezwzględnym pokojem? Znamy przecież Jego słowa: Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem będą nazwani synami Bożymi (Mt 5, 9). Pacyfizm kryjący się rzekomo w tych słowach jest pozorny. Klucz do zrozumienia powyższej wypowiedzi Chrystusa stanowi dokładna analiza jego słów dotyczących pokoju, zapisanych przez św. Jana: Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam; nie taki, jaki daje świat, ja wam daję (J 14, 27). Pojęcie pokoju Chrystusowego zostało tu wyraźnie przeciwstawione pojęciu pokoju światowego (ziemskiego) i odnosi się wyraźnie do porządku wyższego, istniejącego w Niebie. Pomiędzy „pokojem światowym” a pokojem, który przynosi Chrystus, nie stoi znak równości. Pierwszy jest utopią (idee fixe "anonima"), gdyż pozostaje w opozycji do zranionej natury . Prawdziwy może być tylko pokój w duszy, który daje jedynie wiara i łaska.
A
anonim
23 września 2014, 20:14
Dobrze choć że "anonim" się tu nam przedstawił. --- Jak doskonale wiesz, przy przedstawianiu się nie chodzi o podawanie imienia i nazwiska. Ja piszę cały czas konsekwentnie używając tego samego nicku, a Ty jesteś jak legion, każdy każdy kolejny nowy wpis sygnujesz inaczej
HP
herezja pacyfizmu
23 września 2014, 20:22
zawsze dobrze przeczytać jakieś pomówienie i argument ad pesonam od miłującego swych nieprzyjaciół
B
budrys998
23 września 2014, 20:42
Myślę, że przeczytałem ze zrozumieniem. Skupiłem się na zdaniu zaczynającym się od "Chrześcijanin" a kończącym się na "należy" i muszę przyznać, że to mi kompletnie obce. Zawsze myślałem, że wielkość mierzy się tym, że człowiek walczy z przeciwnościami losu, znajduje w sobie odwagę by się nie poddawać. Ta wg Ciebie pogańska logika wprowadza pewien porządek i jest mi bliższa, choć to zależy od sytuacji.  Konkluzja jest dla mnie smutna; całe życie musiałem walczyć o swoje (nie mówię tu o krzywdzeniu kogokolwiek) a jeśli taka postawa ma być premiowana, to chyba muszę zrewidować swoje miejsce w Kościele W każdym razie dziękuję Ci za poświęcony czasi wybacz jeśli Cię zdenerwowałem. NIe było to moim celem, wiele razy widziałem co potrafią wkurzeni ludzie;) Wiem, że ciężko ze mną wytrzymać, zwłaszcza jak się na coś uprę. Pozdrawiam i nisko się kłaniam;)
A
anonim
23 września 2014, 21:17
Zastanawiałem się co Ci jeszcze napisać, ale chyba sam zwróciłeś uwagę na kluczowy moment... Masz rację, że wielkość mierzy się walką z przeciwnościami losu... ale... to za mało!!! Chrześcijanin, to nie człowiek który wbija łopatę i modli się aby ona wykopała rów. Chrześcijanin, to człowiek który bierze swoją łopatę i sam walcząc ze swoimi przeciwnościami losu kopie swój rów najlepiej jak potrafi... ale jednak modli się przy tym! I choć osobiście wykopał jakiś odcinek swojego rowu to jednak ma świadomość tego, że ten rów nie jest żadną jego zasługą. Bo gdyby nie otrzymał od Boga siły, talentów i możliwości wykopania tego rowu, to mógłby nie wiadomo jak zaciskać zęby i nic by nie zdziałał. Istotne jest to aby mieć świadomość tego, że to co w życiu osiągamy wcale nie zawdzięczamy jakimś swoim wybitnym talentom czy pracowitości lub innym zasługom, a jest to jedynie wynik naszego nieudolnego wykorzystania darów którymi Bóg nas obdarza. Ze zbawieniem jest podobnie. Gdybyśmy mieli zasłużyć sobie na zbawienie dzięki przestrzeganiu Prawa i pełnieniu dobrych uczynków, to NIKT nie zostałby zbawiony. Bo nikt z ludzi nie jest doskonały więc nie jest w stanie wypełnić całego Prawa i każde niedociągnięcie będzie nas oskarżało jako tych którzy jednak nie wypełnili Prawa. I to z tej niewoli, niewoli Prawa, wyzwolił nas Jezus Chrystus dając nam mozliwość osiągnięcia zbawienia jako daru darmo danego, choć na niego nie zasługujemy!  
A
anonim
23 września 2014, 21:18
Nie zdenerwowałeś mnie. Nie wkurzyłeś mnie. Nie odbierałem Twojego pisania jako wyraz złej woli. Również pozdrawiam :-)
B
budrys998
23 września 2014, 21:55
Do zdania z przed ostatniego postu: ale można mieć talenty, a przez lenistwo je zmarnować. Ja muszę walczyć, choć nie wiem czy to talent czy coś co wypływa z grzesznej natury. Może po prostu trzeba próbować ze wszystkich sił, a dopiero to co już całkiem przekracza siły zostawić Bogu? sam nie wiem
A
anonim
23 września 2014, 22:09
Św. Ignacy Loyola miał powiedzieć: Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie. Polecam Ci tzw Kazanie na górze z 5 rozdziału z Ewangelii wg św. Mateusza oraz Hymn o miłości z 13 rozdziału z Pierwszego Listu św. Pawła do Koryntian oraz praktycznie cały List św. Pawła do Rzymian. A jak wydolisz to i Księgę Hioba :-) z pozdrowieniami, powodzenia :-)
I
in
24 września 2014, 00:02
"Bo cóż w praktyce oznacza to nie odpłacanie złem za zło? Ano właśnie nie sprzeciwianie się i nadstawianie drugiego policzka. Ktoś mi wyrządza zło, a ja nie mam rewanżować mu się złem lecz dobrem. Nie mam więc na cios - będący złem, odpowiadać ciosem - będącym przecież złem". Jeśli takie interpretacyjne bzdury będą nadal rozpowszechniane, to nie ma się co dziwić rozsypce w jaką popada Kościół katolicki od czasu II Soboru na rzecz choćby rosnącej siły islamu. Stoją za nimi środowiska lewicowe i liberalne, próbujące za wszelką cenę „rozbroić” i zdemilitaryzować chrześcijaństwo, a zwłaszcza jego esencję, jaką jest Kościół rzymskokatolicki. Czy każdy cios jest złem ? A kiedy jest wymierzony w obronie własnej albo życia drugiego człowieka ? I człowiek ma jeszcze złoczyńcy pomagać nadstawiąc siebie albo innych ? Cóż to za skrajna niedorzeczność ! To jest sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem utopijna interpretacja słów Chrystusa czyniąca z chrześcijan na tym świecie bezwolną masę niewolników wszelkiego zła. Czasem tylko w ten sposób możliwy jest ratunek dobra najwyższego złoczyńcy, jakim jest jego zbawienie. Powstrzymanie złoczyńcy od wyrządzanego zła.
X
x
24 września 2014, 00:33
"jeśli taka postawa ma być premiowana, to chyba muszę zrewidować swoje miejsce w Kościele" Czyżby anonim dopiął swego swoją kłamliwą ewangelizacją i Kościół będzie miał o kolejną owieczkę mniej ? To wielki sukces ewangelizacyjny 
B
budrys998
24 września 2014, 12:39
Spokojnie; nie zamierzam występować z Kościoła po jednej rozmowie. Napisałem, ze muszę tylko  znaleść swoje w Nim miejsce
A
alf
24 września 2014, 15:36
anonim pisze: "Bo cóż w praktyce oznacza to nie odpłacanie złem za zło? Ano właśnie nie sprzeciwianie się i nadstawianie drugiego policzka. Ktoś mi wyrządza zło, a ja nie mam rewanżować mu się złem lecz dobrem. Nie mam więc na cios - będący złem, odpowiadać ciosem - będącym przecież złem". Oczywiście subiektywnie dla agresora jest złem (dla zła dobro jest złem). Obiektywnie jednak jest dobrem, bo po pierwsze powstrzymuje go przed popełnieniem zła obiektywnego (krzywdy niewinnej osobie), a więc także dla samego agresora jest dobrem obiektywnym, bo powstrzymuje go przed popełnieniem grzechu śmiertelnego. I po drugie jest obiektywnym dobrem dla ofiary złoczyńcy, bo uniemożliwia agresorowi wyrządzenie jej obiektywnego zła. I po trzecie jest obiektywną zasługą dla tego kto powstrzymuje obiektywne zło agresora. 
A
anonim
24 września 2014, 16:21
Zło jest zawsze złem, a dobro jest zawsze dobrem. Więc albo uderzenie/bicie kogoś jest dobrem albo jest złem. Więc nie ma sensu Twoje pokrętne i obłudne dowodzenie, że jak Kali uderzyć to jest dobrem, a jak Kalego biją to jest złem.
A
alf
24 września 2014, 17:41
Czy fizyczne przepędzanie i rozwalanie straganów kupcom jest zawsze złem ? Czy wymyślanie ludziom od ostatnich szubrawców jest zawsze złem ? A co z faryzeuszami ? Czy jest dobrem bierne przyglądanie się działaniu zła ? Jeśli człowiek nie będzie skutecznie (roztropnie) współpracował z wolą Boga, jasno i zrozumiale wyłożoną w Dekalogu, wtedy na nic są wszystkie modlitwy. Jest głupotą (utopią) i egoizmem (!) przypisywanie tylko sobie (subiektywizm) przestrzeganie woli Boga kiedy nie wiąże się ze skuteczną odpowiedzialnością za drugiego człowieka (miłość bliźniego). Na tym powstała cała kultura chrześcijańska, którą teraz niszczy niedorzeczna interpretacja słów z Ewangelii.
A
anonim
24 września 2014, 18:16
Czy fizyczne przepędzanie i rozwalanie straganów kupcom jest zawsze złem ? Czy wymyślanie ludziom od ostatnich szubrawców jest zawsze złem ? --- Tak. Fizyczne przepędzanie i rozwalanie straganów kupcom jest zawsze złem. Tak samo wymyślanie ludziom od ostatnich szubrawców jest zawsze złem. A co z faryzeuszami ? --- A co ma być? Pytasz czy ich wystrzelać? Czy jest dobrem bierne przyglądanie się działaniu zła ? --- Nie. Bierne przyglądanie się działaniu zła nie jest dobrem. Zło należy dobrem zwyciężać - tak polecił Jezus. Jeśli człowiek nie będzie skutecznie (roztropnie) współpracował z wolą Boga, jasno i zrozumiale wyłożoną w Dekalogu, wtedy na nic są wszystkie modlitwy. Jest głupotą (utopią) i egoizmem (!) przypisywanie tylko sobie (subiektywizm) przestrzeganie woli Boga kiedy nie wiąże się ze skuteczną odpowiedzialnością za drugiego człowieka (miłość bliźniego). Na tym powstała cała kultura chrześcijańska, którą teraz niszczy niedorzeczna interpretacja słów z Ewangelii. --- Niedorzeczna interpretacja słów Ewangelii realizowana jest właśnie przez różnych nawiedzonych co to lepiej wiedzą, że gdy Jezus mówił aby nadstawiać drugi policzek, to chodziło mu o to, że: jeżeli ktoś chce ciebie uderzyć w prawy policzek, szybko walnij go w lewy... Jest głupotą i zarozumialstwem twierdzenie, że czyjeś subiektywne rozumienie woli Bożej jest oczywistą i bezdyskusyjną wolą Boga. Demagogią jest twierdzenie, że w Dekalogu została wyłożona wola Boga, i to jeszcze jasno i zrozumiale wyłożona. W dodatku zakrawa to na bezrefleksyjną głupotę gdy równocześnie usiłuje się dowodzić, że w Dekalogu jasno i zrozumiale wyrażono wolę Boga: "Nie zabijaj" oraz że należy walczyć ze złem nawet zabijając...
X
x
24 września 2014, 18:48
przyparty do muru anonimie gonisz waść w przysłowiową piętkę, aby tylko na Twoje wyszło. Ewangelii nie znasz ? I z chrześcijańskiego miłosnego rozpędu obrażasz ludzi. Przeczytaj jeszcze raz spokojnie co tu napisałeś...  
A
anonim
24 września 2014, 19:07
Przeczytałem - po raz kolejny. No i co? Niby na czym ma polegać moje gonienie w piętkę? Wygląda na to że sam nie znasz Ewangelii ale skoro coś Ci gdzieś dzwoni to mi stawiasz zarzut że nie znam. Ale może byś tak, zamiast gołosłownych osądów podał jakieś argumenty, konkrety dowodzące że nie znam Ewangelii i gonię w piętkę?
X
x
24 września 2014, 19:30
Z lemingami i to szczególnie tymi zatwardziałymi (zła wola?) z zasady nie rozmawiam. Zastanów się tylko na swój użytek, czy posądzanie Chrystusa o czynienie zła przystoi komuś, kto się uważa za chrześcijanina.
A
anonim
24 września 2014, 20:18
Nigdzie nie posądzałem Chrystusa o czynienie zła. Tego typu oskrarżenia, nawet w formie insynuacji są zwyczajną podłością! Prosiłem o podanie konkretnych argumentów zamiast gołosłownych osądów, a Ty w odpowiedzi zaserwowałeś podłe oszczerstwa. I wg Ciebie to przystoi komuś kto uważa się za chrześcijanina?
A
anonim
26 września 2014, 12:10
~x, no i co? Oplucie kogoś, a potem podwinięcie ogona i zamilknięcie uważasz za przystojące komuś kto uważa się za chrześcijanina?
B
budrys998
22 września 2014, 15:08
Przecież oni tego właśnie chcą. Zbóje chcą by robota szła gładko, by nikt się nie stawiał. Idąc na robotę nie chcą, by ktoś miał w d*** niestawianie oporu złemu i nadstawiaie policzka. Chcą się narabować. Ktoś powie, że może się nawrócą. Ale to moze być za wiele lat jak już pożyją sobie jak królowie ze zrabowanych dóbr. A potem pochlipą, uronią łezkę i patrzcie Państwo-Święci Pańscy. Po to mamy organy ścigania by były narzędziem naszej zemsty i walki o nasze dobra. Nie umiem przyjąć tych słów; dla mnie to kompletny bełkot. Chyba tylko Chrystus mógł je stosować, no ale on miał misję. Jak można straszyć, że się pójdzie do piekła za heroiczną obronę sweg życia/zdrowia/dobytku. Tak ma wyglądać Dobra Nowina. Dobra-chyba dla wszelkiej maści bandytów i złodziei...
A
anonim
23 września 2014, 07:13
1. Organa ścigania nie są narzędziem czyjejkowliek zemsty czy walki o czyjeś dobra. 2. Nikt tu nikogo nie straszył, że pójdzie do piekła za heroiczną obronę czyjegoś życia/zdrowia/dobytku. 3. Dobra Nowina właśnie na tym polega, że Bóg kocha nawet wszelkiej maści bandytów i złodziei i jeżeli tylko zechcą, to nwet w ostatniej chwili mogą zostać zbawieni. I Twoim piekłem może się okazać właśnie to.
B
budrys998
23 września 2014, 11:40
Ad 2. Ten tekst podniósł mi ciśnienie i skojarzył mi się z podobnym artykułem na portalu poświęconym. Zatem wybacz-mój błąd Ad 1. To czym niby są? Kto szuka skradzionych rzeczy i po co?? Kto musi ubijać się z bandziorami za gó***ną pensję? To nasza siła w obronie przed zbójami Ad 3. Co ma być moim piekłem? To, że nie chcę pozwolić na rozboje/kradzieże itd? Tak ich kocha, że pozwoli na największe sk****stwo?? Nie to że im zazdroszcze, ale żaden ksiądz nie zakaże mi walczyć z bandytami o swoje. A tego nie robi się z "kocham cię/chcę twojego zbawienia" na ustach tylko "Daj mi spokój albo cie zniszcze bydlaku!". NIE WOLNO IM NA TO POZWALAĆ!
A
anonim
23 września 2014, 13:37
Ani sam Bóg, ani tym bardziej żaden ksiądz nic Ci nie ma zamiaru zakazywać. Informują Cię jedynie co służy Twojemu dobru, a co nie - choć oczywiście możesz to traktować jak pryszczaty nastolatek jako zakazy. Ale nikogo nie obchodzą też Twoje zakazy, więc wszelkie rozboje/kradzieże będą niezależnie od Twoich ewentualnych pozwoleństw. Twoim piekłem może się okazać właśnie to, że Bóg nie wyznaje Twojej "filozofii" i nawet największym grzesznikom nie mówi "Daj mi spokój albo cie zniszcze bydlaku!", ale właśnie "kocham cię/chcę twojego zbawienia". Musisz być bardzo butny i zarozumiały skoro tak hardo oznajmiasz, że żaden ksiądz nie zakaże Ci walczyć z bandytami o swoje.
B
budrys998
23 września 2014, 13:50
 Chyba się nie zrozumiemy...Jeśli dla Ciebie walka o swoje to buta i zarozumiałość to ja Ci już nic nie poradzę. Przecierz ja potrzebuję swej własności by żyć, a Bóg nie; zatem nie musi nikogo niszczyć. Przecież nic Mu taki bandzior nie może zrobić. A mi i Tobie owszem! Czyli Bóg i ksiądz informują mnie, że walka w obronie dobytku nie służy mojemu dobremu, tak? Bez sensu. I dziwicie się teraz, że widzą chrześcijan jako słabełuszy, któch można bezkarnie zgnoić bo oni nadstawią drugi policzek. Przestępstwa będą się zdarzać, ale to od nas zależy czy się powiodą czy nie. A nie powiodą się tylko jeśli stawimy opór(nie mówię tu o szczęśliwych przypadkach) A jeśli się powiodą to po to mamy org. ścigania, by dopadły ich i odzyskały co nasze w naszym imieniu. Czyż to nie logiczne?
A
anonim
23 września 2014, 14:37
Chyba się nie zrozumiemy...Jeśli dla Ciebie walka o swoje to buta i zarozumiałość to ja Ci już nic nie poradzę. --- To nie jest tak, że ja nie rozumiem co mówisz. To TY nie rozumiesz istoty chrześcijaństwa. I dlatego nie rozumiesz co do Ciebie mówię. To co Ty prezentujesz to mentalność dzikusa nie mająca nic wspólnego z chrześcijaństwem. Przecierz ja potrzebuję swej własności by żyć, a Bóg nie; zatem nie musi nikogo niszczyć. Przecież nic Mu taki bandzior nie może zrobić. --- Masz rację o tyle, że żaden bandzior nic Bogu nie może zrobić. A jednak... Jeżeli sobie wyobrażasz, że Jezus musiał urodzić się w beltejemskiej szopie i musiał wieść życie wędrownego nauczyciela śpiącego gdzie popadnie i jedzącego co Mu dadzą i musiał na koniec umrzeć okrutną śmiercią największych złoczyńców i zbrodniarzy, bo nic na to nie mógł poradzić bo nie był w stanie sprzeciwić się temu, to jesteś w grubym błędzie. Ale nic na to nie poradzę. Czyli Bóg i ksiądz informują mnie, że walka w obronie dobytku nie służy mojemu dobremu, tak? Bez sensu. --- To co TY prezentujesz, w takim wydaniu jak TWOJE, nie służy Twojemu dobru. I dziwicie się teraz, że widzą chrześcijan jako słabełuszy, któch można bezkarnie zgnoić bo oni nadstawią drugi policzek. --- A w którym miejscu wyrażaliśmy takie zdziwienie?!? Naszym wzorem do (mniej lub bardziej nieudolnego) naśladowania jest Jezus. Ale wg Ciebie był On słabeuszem, którego można było bezkarnie zgnoić i nawet ukrzyżować?
B
budrys998
23 września 2014, 14:56
To może zacznę od Twego końcowego akapitu: Cały czas słyszę, że na Bliskim Wschodzie mordują Chrześcijan. A nigdzie nie słychać, by chrześcijanie zebrali się do kupy i dali łupnia talibom. OK nie twierdzę, że to Ty się dziwisz (nie lubię arg. ad personam) Rozumiem, że chodzi "mentalność dzikusa" tak? Swoją drogą liczyłem na bardziej kulturalną wyminaę komentarzy i nie stosowanie ataku ad personem ale ok. Ty sam się czujesz wyższy tak określając moją mentalność. Rozumiem, że wołanie Papieża, by Zachód walczył z Islamem, który morduje chrześcijan to dzikie wycie; rozumiem, że krucjaty to nie że "Bóg tak chce" tylko dzikie mordowanie tak? A to, że ks. Stanisław Brzóska walczył w powstaniu styczniowym to też dzikus. Super.  And last: zatem napisz co nią jest. Czy to żeby dać się zabić, obrabować i jeszcze prosić o wybaczenie? Przypomnę tylko, że ofiara za grzechy już się dokonała na krzyżu i nikt nie musi odkupywać swym cierpieniem ludzkości, bo to już zostało dokonane. Myślałem, że Chrystus przyszedł dać nam wolność, uwolnić nas od strachu, pokazać prawdę. Jednak jeśli to prawda co napiałem w I zdaniu tego akapitu to tylko mi potwierdź, a już będę wiedział, dobrze?;)
A
anonim
23 września 2014, 16:03
To może zacznę od Twego końcowego akapitu: Cały czas słyszę, że na Bliskim Wschodzie mordują Chrześcijan. A nigdzie nie słychać, by chrześcijanie zebrali się do kupy i dali łupnia talibom. OK nie twierdzę, że to Ty się dziwisz (nie lubię arg. ad personam) --- To że nigdzie nie słychać, by chrześcijanie zebrali się do kupy i dali łupnia talibom uważasz za wyrażanie przez chrześcijan jakiegokolwiek zdziwienia?!? Skoro poprzednio napisałeś do mnie: "I dziwicie się teraz" to nie da się tego rozumieć jako nie przypisywanie mi w/w zdziwienia. Rozumiem, że chodzi "mentalność dzikusa" tak? Swoją drogą liczyłem na bardziej kulturalną wyminaę komentarzy i nie stosowanie ataku ad personem ale ok. Ty sam się czujesz wyższy tak określając moją mentalność. --- Fakt, że określenie "mentalność dzikusa" nie jest zbyt sympatyczne. Ale naprawdę nie potrafię (nadal) znaleźć żadnego innego adekwatnego (i krótkiego) określenia. I bynajmniej nie o to chodzi, że ja sam czuję się wyższy. To że wyrażam się krytycznie o tym co prezentujesz wcale nie oznacza od razu ataku ad personam. Istotne jest to że zdradzasz iż nie masz pojęcia o czym piszesz, a ciskasz się tak jakbyś rozumy pozjadał. Zaskakuje mnie jednak (ale pozytywnie) Twoja deklaracja, że liczyłeś na bardziej kulturalną wymianę komentarzy. Twoje demagogicznie napastliwe sformułowania nie zdradzały nic takiego. A niestety nadal stosujesz ten sam styl... cdn
A
anonim
23 września 2014, 16:04
cd Rozumiem, że wołanie Papieża, by Zachód walczył z Islamem, który morduje chrześcijan to dzikie wycie; rozumiem, że krucjaty to nie że "Bóg tak chce" tylko dzikie mordowanie tak? A to, że ks. Stanisław Brzóska walczył w powstaniu styczniowym to też dzikus. Super. --- Nie, to Twoja wypowiedź, to takie dzikie wycie :-( I skoro wygląda ona tak jak wygląda to nie widzę najmniejszego sensu we wdawanie się w teego typu spór :-( I wzywam Cię jedynie abyś podał źródła swoich "rewelacji" o tym, że Papież wołał by Zachód walczył z Islamem, który morduje chrześcijan? Ale konkretnie! Najpierw oznajmiasz że nie lubisz ataków ad personam, a tuż potem dajesz popis agresywnej demagogii w przypisywaniu oponentowi wyimaginowanych poglądów? Nie sądzisz że jedno zaprzecza drugiemu? Czy może liczyłeś na to że sam będziesz odreagowywał się popisami demagogii i atakami ad personam ale już krytyka Twoich wypowiedzi będzie niedopuszczalnym atakiem ad personam? Oczekujesz poziomu to wpierw sam go zachowaj w swoich wypowiedziach! Tak, ofiara za grzechy już się dokonała i odkupienie już zostało dokonane. Ale to nie ma żadnego związku z tematem. Wypisujesz puste frazesy od Sasa do Lasa i chcąc na nie wszystkie odpowiadać musiałbym wypisywać elaboraty.
B
budrys998
23 września 2014, 16:46
Przyznaję, że wprowadzono mnie w błąd odnośnie wezwania ob. Papieża do interwencji zatem nie mogę podać źródeł. Źle ubrałem myśli w słowa;), sens miał być taki: jeśli głosimy, że należy nadstawić drugi policzek to samy narażamy się na skuteczny atak (tak jakby zachęcamy do niego). Sypię głowę popiołem bo temat budzi we mnie spore emocje i często moje słowa nie oddają myśli (a nawet jak słuszne dostrzegłeś się rozbiegają nie wiadomo gdzie). Przykro mi, że tak to zrozumiałeś, że ocenę argumentów odbieram jako atak. Może to dlatego, że nie rozumiem czym faktycznie jest chrześcijaństwo. Owszem ciskam się, ale wcale nie twierdzę, że pozjadałem wszystkie rozumy. "Dzikie wycie". Może tak. Przeciw rozbrojeniu, czynieniu nas bezbronnymi. Nie przypisuję Ci poglądów. To był błąd. A wydaje mi się, że pierwszy post trzymał jakiś poziom;). Ponawiam jednak swą prośbę z poprzedniego tematu: napisz czym jest istota chrześcijaństwa. Obiecuję, że na spokojnie się odniosę. zgoda?(i na temat)
A
anonim
23 września 2014, 17:45
OK :-)
W
Weronika
21 września 2014, 23:26
co za obled!!! czyli mamy pozwolic na bezprawie,gwalty,wojny, morderstwa! Niestety kosciol takimi pogladami przyczynia sie do przemocy w rodzinie.  po co sadownictwo,po co prawo,dajmy sie zabic. I mamy bienoscc wobec zla! Czyli kobieta gwalcona, ma na to pozwolic i jeszcze moze krzyczec chwla Panu ,za to co mnie spotyka i wszystko w imie milosci. genialne
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
23 września 2014, 12:39
Do czego potrzebny Ci Bóg, jeśli chcesz liczyć tylko na siebie? Czy Ty w ogóle wierzysz, że ON istnieje i Cię kocha? Można na przykład w chwili trudnej próby zwrócić się do Niego i poprosić o pomoc? Próbowałaś? Nie pomógł?
BI
błędna interpretacja
21 września 2014, 19:30
PACYFISTYCZNA INTERPRETACJA SŁÓW O NADSTAWIANIU DRUGIEGO POLICZKA JEST BŁĘDNA !!! 1) To, że Jezus każe nam nadstawiać drugi policzek (Mt 5, 39), wcale nie oznacza, że zachęca nas do tego, żeby biernie poddawać się przemocy. 2) W Biblii Tysiąclecia czytamy: Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu (Mt 5, 39-39). Tymczasem greckie "antistenai" nie oznacza stawiania oporu, lecz przeciwstawienie się z podobną siłą. To znaczy „nie rewanżujcie się złu”, nie odpłacajcie złem za zło. Tłumacz zrobił z zakazu zemsty nakaz bierności ! 3) Istotny kontekst kulturowy. Mateusz mówi tu o uderzeniu w prawy policzek. Jeśli osoby praworęczne (a tych jest większość) chcą uderzyć kogoś w prawy policzek, to muszą uczynić to grzbietem dłoni; i wówczas w taki właśnie sposób pan wymierzał policzek słudze. Nadstawiając lewy policzek, zmuszamy bijącego do tego, żeby uderzył nas otwartą dłonią, a to - według ówczesnej normy kulturowej - oznaczało, że obaj mają taki sam status społeczny. Tak więc w czasach Jezusa nadstawienie drugiego policzka równało się z odrzuceniem roli kogoś o niższym statusie społecznym i domaganie się równości. Nie ma to więc nic wspólnego z biernością. 4) Konkluzja. Można tylko współczuć człowiekowi (i jego bliskim, Kościołowi !) który w konsekwencji jakiegoś obłędnie pacyfistycznego rozumienia chrześcijaństwa zmuszany jest wyznać analogiczną zasadę: „jeśli ktoś bije cię kijem baseballowym w prawy bok to nadstaw mu i drugi” albo „jeśli ktoś zabija ci jedno dziecko daj mu i drugie”. Ten argument, poprzez redukcję do absurdu pokazuje, że rozumienie omawianych słów w duchu właśnie pacyfistycznym, jest niedorzeczne.
BI
błędna interpretacja
21 września 2014, 19:37
Obrona jest nie tylko dozwolona, ale i konieczna (bywa heroiczna), bo kapitulacja i bierność pozwalałaby bezprawiu jeszcze dalej się rozprzestrzenić - czego niestety jesteśmy świadkami. Negowanie prawa i obowiązku obrony przed agresją kłamstwa, zła, deprawacji i bluźnierstwa jest aktem samobójczym, niegodziwym albo zwyczajną ludzką głupotą.
1
157
21 września 2014, 20:06
Dziękuję za te informacje - bardzo cenne, pierwszy raz o tym czytam, to dużo wyjaśnia.
O
olik
23 września 2014, 07:49
Otóż to, dobrze, że wyjaśniłeś co oznacza nadstawianie drugiego policzka. To ma sens co piszesz: NIe dać się poniżać i nie być wieczną, katolicką ofiarą. A nawiasem mówiąc to jeśli są takie błędy w tłumaczeniu Ewangelii, to bardzo źle. W innych miejscach tez może być wypaczony sens słów Jezusa.
A
anonim
23 września 2014, 16:48
A nawiasem mówiąc to jeśli są takie błędy w tłumaczeniu Ewangelii, to bardzo źle. W innych miejscach tez może być wypaczony sens słów Jezusa. --- Takie błędy?!? To znaczy jakie? Nie ma żadnych błędów w przekładzie. Są natomiast rozbieżne, niekoniecznie prawdziwe interpretacje.
NC
Niewolnik czy Katolik
21 września 2014, 15:44
Uważam ten tekst za NIESPÓJNY. Brak przykładów. Mam się dawać okraść i poniżać bo ktoś chce moje pieniądze wydać na wódkę lub inne uciechy swojego ciała? Mam dawać jałmużnę innym skoro mam własne koszty rodziny. Mam ułatwiać czyiś grzech, aby dzięki mojej krzywdzie ta osoba dalej brnęła w grzechu? A co zrobił Jezus gdy został uderzony w twarz? Jezus napominał, aby rozpoznawać ludzi po owocach. Jezus gdy został niesprawiedliwie uderzony w twarz przez Annasza odezwał się tymi słowami: "Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz? (J 18,23) W tamtych czasach oraz później uderzenie z back-handu, zewnętrzną stroną dłoni oznaczało zniewagę. Rzymianin mógł sobie bez żadnych konsekwencji zabić swojego niewolnika, ale wtedy straciłby sługę, dlatego znieważał go bijąc zewnętrzną stroną dłoni. Założenie dotyczy większości populacji praworęcznej. Żeby to zobaczyć usiądź naprzeciw drugiej osoby i uderz ją lekko w prawy policzek zewnętrzną stroną dłoni. Osoba ta została znieważona jak niewolnik. Następnie ta znieważona  osoba wg zaleceń Jezusa powinna nadstawić drugi policzek. Poproś więc osobę z naprzeciwka aby skręciła głowę maksymalnie w prawą stronę. Siedząc tak jak poprzednio znowu użyj prawej dłoni do uderzenia w policzek. Okaże się, że jeśli użyjesz znowu prawej dłoni to wygodniej Ci uderzyć przeciwnika wewnętrzną stroną dłoni. Myślę, że interpretacja Bł. Karol de Foucauld pasuje do sytuacji beznadziejnych, w których osoba poszkodowana właściwie nie ma już wpływu na to, że jest krzywdzona np. obecnie gwałcone kobiety w Syrii. Te gwałcone kobiety (nie mogąc walczyć) z tego co czytałem postąpiły chciały oddać więcej niż oni chcieli wziąć tj. prosiły oprawców aby ich zabili.  Obecnie Kościołowi wydzierane są nie szaty, nie majątki ale nasi bracia chrześcijanie a my (tj przedstawiciel nas -papież)  napominamy zamiast odpowiedzieć siłą. Proszę o bardziej spójny artykuł..
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
21 września 2014, 17:00
Nie bronić się przed nieprzyjacielem, to wg Pana Jezusa jedyny sposób, by nie podbijać przemocy. To właśnie znaczy przyjąć swój krzyż. Wiem, że to trudne. Jednak innego wzoru nie zostawił. Podczas przesłuchania stosuje tylko obronę słowną, nie fizyczną, a i to do czasu. Krew męczenników w swoim czasie wydaje owoce.
B
budrys998
10 października 2014, 15:57
Czyli wprost: być katolikiem=dać się zabić bez oporu tak? To znaczy przyjąć krzyż?
P
PTBJ
21 września 2014, 12:16
Piekne 'kazanie' na niedziele Pozwolcie ze podziele sie z Wami jedna sprawa ktora mnie 'meczy' W pracy zdeydowanym glosem powiedzialem koledze zeby inaczej pracowal, poniewaz nie robil tego jak powinien..Nie przyjal tego do siebie, nie pozegnal sie, wychodzac..napisalem do niego wiadomosc po przyjsciu do domu, zeby przemyslal sowje zachowanie (dla mnie na poziomie 10latka..) nie przywital sie nast dnia, gdy powiedzialem mu ze sie tak nie zachowuje normalny czlowiek, w trakcie...odwrocil sie..zbyl mnie..potraktowal jak powietrze..nie odzywamy sie do siebie, ja dlatego poniewaz uwazam ze 'wykorzystalem' swoja, chcialem zeby sie 'obudzil' wyszlo w 2 strone...jak uwazacie ( odnoszac sie do artykulu) co powinieniem zrobic, zaczac znow rozmowe ( narazajac sie znow na bycie jak 'powietrze' ) czy ...no wlasnie..pozdrawiam
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
21 września 2014, 12:36
Sprawdziła się dobra ewangeliczna rada Pana Jezusa: "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni". Osądziłeś (pracę kolegi) i teraz jesteś (milcząco) osądzany. Jeśli nie możesz powiedzieć komuś czegoś dobrego, nie mów nic. Powinieneś mu teraz powiedzieć: "Przepraszam, nie powinienem był oceniać Twojej pracy. Więcej tego nie zrobię." (jeśli rzeczywiście nie jesteś do tego uprawniony, tzn. nie jesteś jego przełożonym). Twoje przeprosiny mogą przynieść skutek, o który Ci chodziło, ale gwarancji nie ma.
O
olik
23 września 2014, 07:45
Trudno odpowiedzieć nie znając kontekstu. Ale jeśli na przykład pracujecie w warsztacie samochodowym i twój kolega zamiast założyć do samochodu klienta oryginalną świecę, żarówkę, czy coś podobnego, daje mu tańszy chiński odpowiednik, to miałeś swiętą rację zwracając mu uwagę. NIe można tolerować dziadostwa w pracy i gdzie indziej.