O wierze w byle co

ks. Piotr Pawlukiewicz

Jeśli ktoś przestał wierzyć w Boga to nie znaczy, że nie wierzy w nic, to znaczy, że zaczął wierzyć w byle co.

Prezentujemy fragmenty kazań ks. Piotra Pawlukiewicza, który w jedynie sobie właściwym stylu mówi o Bogu i życiu - przystępnie, zabawnie, a kiedy trzeba - prosto z mostu. Uwaga! Te kazania potrafią uzależnić. Fragment kazania z kościoła św. Anny - 10 czerwca 2012.

Ks. Piotr Pawlukiewicz - wśród młodzieży znany przede wszystkim z porywających konferencji obfitujących w setki życiowych przykładów. Przez wiele lat duszpasterz środowisk parlamentarnych oraz akademickich. Kaznodzieja, który potrafi z sukcesem przemówić do każdego (nie)wiernego.

Kup kubek i wesprzyj DEON.pl & projekt faceBóg:

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

O wierze w byle co
Komentarze (12)
_
__Ateista__
27 października 2014, 22:45
Kaznodzieja, który potrafi z sukcesem przemówić do każdego (nie)wiernego. Do mnie nie przemawia, a więc nie do każdego.
Z
zyzia
27 października 2014, 16:04
fajne tylko bardzo okrojone a szkoda bo dalej też ciekawe.. ten Ksiądz ma genialne kazania i konferencje. Polecam na youtube "katolik BMW"
F
Franciszek
25 maja 2014, 20:03
Kazanie wygląda na ciekawe czy wiecie może gdzie można odsłuchać całość? bo szukam i nigdzie nie mogę znaleść
E
Ewa
25 maja 2014, 21:34
Na stronie kazaniaksiedzapiotra.pl
E
Enola
25 maja 2014, 16:51
„Jeśli ktoś przestał wierzyć w Boga to nie znaczy, że nie wierzy w nic, to znaczy, że zaczął wierzyć w byle co” – bardzo ciekawe spostrzeżenie… Czyli na przykład, jeśli ktoś nie wierzy w Boga, ale wierzy w miłość bliźniego, sprawiedliwość, przyjaźń, rodzinę, poświęcenie, dobro itd. wierzy w byle co. No, cóż… obawiam się, że mam zupełnie inne zdanie na ten temat…
MR
Maciej Roszkowski
25 maja 2014, 21:33
Nie przeczę, że są ludzie, którzy wierzą w wymienione tu cnoty nie wierząc w Boga i szanuję ich przekonania,  lecz prędzej, czy później pojawia się pytanie skąd się one wzięły, dlaczego tak to przeżywamy, a mówiąc prościej kto obraca te mechanizmy ludzkich uczuć. Podobnie jak mechanizm Wszechświata.  Czyżby wzięły się i obracały same ze siebie?
E
Ewa
25 maja 2014, 22:56
Już nie mówiąc, że ludzie mogą "wierzyć" w sprawiedliwość, czy przyjaźń, a przy okazji do tego w horoskopy (przepraszam za błahy przykład, ale tak jest).
W
Wrzos
27 października 2014, 15:34
W pełni sie z toba zgadzam. Czasem tez ludzie przestają wierzyć w chrześcijańska wersje Boga, widza go raczej jak widział go Einstein. Nic w tym złego nie widze.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
27 października 2014, 16:01
Tylko Bóg ma moc odradzać człowieka, jego pozytywne uczucia i wypływające z tego czyny. Bez tej życiodajnej siły nawet najbardziej pozytywne uczucia, myśli i czyny w czasem gasną (o ile w ogóle nie podążą w złym kierunku - pokus jest całe mnóstwo).
M
Mariusz
27 października 2014, 21:58
A gdzie ma miłość, sprawiedliwośc, przyjźń itd. swoje źródło jeśli właśnie nie w Bogu?? Wszystkie owoce Ducha Świętego jak miłość, serdeczność itd. (o których pisze św. Pawel Apostoł) mają swoje źródło w Bogu, który jest Miłościa i źrodłem uzdalniającym człowieka do prawdziwej, bezinteresownej. Więc jeśli wierzysz we wszystko co jest pochodną miłości, wierzysz w Boga. Pytanie tylko dlaczego nie chcesz uznać Boga osobowego objawionego we wcielenu Jego Słowa, Jego Odblasku... Jego Syna - Jezusa Chrystusie?? Pycha? Optyka właściwa dla obywatela tego materialnego świata?? Cokowiek to nie jest znajdują tu odbicie słowa Jezusa: "Jeśli ktoś nie narodzi się z Ducha nie zobaczy Królestwa Bożego".
_
__Ateista__
27 października 2014, 22:17
"Tylko Bóg ma moc odradzać człowieka" Udowodnij
N
Na-nowo-narodzony-z-Ducha
28 października 2014, 08:40
Marna prowokacja ateisto. Udowodnij, że doświadczenia z pograniczą śmierci, w których pacjenci spotykają dawno zmarłych członków rodzinny, a których nie poznali za życia, lub widzą ci się dzieje w innych pomieszczeniach, nie są tylko wynikiem 'strzelania' umierających neuronów! Stwierdzenia ze jest to tylko aktywność umierającego mózgu są więc logicznie nie-do-obronienia. Poza tym, ateisto, nie zależnie od tego jak bardzo logicznych i rozumowych dowodów by Ci dostarczono, jeśli odrzuca się Boga i Jego miłość na poziomie "głębi serca", tej najgłębszej wartwy ludzkiej tożsamości to żadne dowody, choćby najbardziej naukowe nie udowodnią Ci niczego! Gdybyś miał czysto-naukowe dowody na istnienie Boga który w jednej ręcę trzyma zarówno Twoje życie jak i miliony galaktyk, musiałbym się, niejako ze strachu zmusić do uznania go. Ale to by było niewolnictwo. A Bóg jest Bogiem miłości więc musi na tyle subtelnie przemawiać, żebyś Go mógł albo przyjąć i pokochać sercem przez wiare, albo odrzucić. Taka jest cena miłości - nie ma miłości bez wolności, więc musisz mieć wolność (=możliwość) odrzucenia Go. Ja też całe życie uważałem, że tylko nauka odpowiada na wszystkie pytania, aż w końcu było 'bum'. Równie dobrze mógłbym Ci zarzucić, że jesteś bardzo krótkowzroczny skoro tylko uznajesz zmysły fizyczne jako ostateczny aparat poznawczy całokształtu istniejącej rzeczywistości. Ale nie o to przecież chodzi prawda? Ale o to, żeby całe życie szukać Prawdy...