Proście usilnie, a będzie wam dane - rozważanie

(fot. manoj damodaran/flickr.com)

Od dnia, w którym usłyszeliśmy o was, nie przestajemy za was się modlić i prosić /Boga/, abyście doszli do pełnego poznania Jego woli, w całej mądrości i duchowym zrozumieniu, abyście już postępowali w sposób godny Pana, w pełni Mu się podobając, wydając owoce wszelkich dobrych czynów i rosnąc przez głębsze poznanie Boga. Niech moc Jego chwały w pełni was umacnia do /okazywania/ wszelkiego rodzaju cierpliwości i stałości. Z radością dziękujcie Ojcu, który was uzdolnił do uczestnictwa w dziale świętych w światłości. On uwolnił nas spod władzy ciemności i przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna, w którym mamy odkupienie - odpuszczenie grzechów (Kol 1, 9-14).

Chciałbym podkreślić, jak ważna jest modlitwa prośby. Zachęcają do tego te słowa św. Pawła: Od dnia, w którym usłyszeliśmy o was, nie przestajemy za was się modlić i prosić Boga, abyście doszli do pełnego poznania Jego woli (Kol 1,9). Czy nie uderza nas zarówno treść Pawłowej prośby w intencji Kolosan, jak i stałość, z jaką prośba ta jest wypowiadana? I czy to, jak wytrwale prosi Boga św. Paweł o dary dla Kolosan, nie kwestionuje twierdzenia, że proszenie Boga nie jest aż tak ważne; i że do rozkwitu życia duchowego wystarczy dobrze poznać prawdy wiary i podjąć trafne postanowienia? Nauczanie Jezusa jest w tym względzie jasne: warunkiem duchowego rozwoju i integralnym "elementem" zbawczych odniesień jest wołanie o pomoc do Pana i ufne proszenie Ojca o różne Jego dary. Nie doceniać modlitwy prośby i nie praktykować jej - to stracić wiele łask, które są do niej przywiązane.

O ogromnym znaczeniu modlitwy prośby winniśmy pamiętać zwłaszcza wtedy, gdy "olśniewa" nas i przytłacza gorzka prawda onaszej wielkiej biedzie i bezradności w zaradzaniu jej, a także w bronieniu się przed wielorakimi zagrożeniami. Głębsze poznanie swej sytuacji wywołuje w nas trwogę i poczucie zagubienia. Szukając pomocy, natrafiamy na różne środki zaradcze. Niektóre z nich pomagają tylko do pewnego stopnia, inne są złudne i szkodliwe. Ważne jest, byśmy nie pominęli rady Jezusa - naszego Zbawiciela.

Jezus radzi nam, żebyśmy w trudnych sytuacjach wołali ufnie do Boga Ojca i prosili Go o pomoc. Odpowiedź wszechmocnego i dobrego Boga Ojca może być jedynie pozytywna (choć niekoniecznie zgodna z naszymi oczekiwaniami i wyobrażeniami). Pięknie mówi o tym Jezus w przypowieści o ubogiej wdowie i niesprawiedliwym sędzim, który udziela jej pomocy.

Jezus przekonuje uczniów, że i oni tym bardziej "powinni modlić się i nie ustawać" oraz liczyć na to, że Bóg na pewno weźmie ich w obronę, skoro wołają do Niego dniem i nocą.

W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi. W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: Obroń mnie przed moim przeciwnikiem. Przez pewien czas nie chciał; lecz potem rzekł do siebie: Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak, ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie. I Pan dodał: Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę (Łk 18,1-8).

Biedna wdowa, mocno zagrożona przez jakiegoś przeciwnika, znalazła pomoc u "niesprawiedliwego sędziego". My - wołając do Boga w sytuacji różnych zagrożeń - znajdziemy ją tym pewniej u Boga Ojca, który jest Sprawiedliwy, Wszechmocny i Miłosierny.

Wszyscy wcześniej czy później zdajemy sobie sprawę, że bytowanie na ziemi wiąże się z wieloma zagrożeniami i niebezpieczeństwami. Oprócz mniejszych i większych zagrożeń musimy liczyć się z tym jednym radykalnym. Autorem tego zagrożenia jest przeciwnik Boga i człowieka - Szatan i liczne złe duchy. Gdyby nie potężne i łaskawe działanie Boga Zbawiciela, który bierze nas ludzi w obronę (także i wtedy, gdy Go o to nie prosimy), to wszyscy zostalibyśmy zniszczeni. Więcej, ludzka historia "nie dotrwałaby" do naszego pokolenia. Już dawno pochłonęłyby ludzi żywioły nienawiści, niepohamowanej zaborczości, a także strachu, beznadziejności i rozpaczy.

Ogrom zła i zagrożeń, które spadają na ludzką rodzinę, jest czymś, niestety, nazbyt realnie doświadczanym. Każdy człowiek, czy chce, czy nie chce, staje wobec radykalnego zagrożenia skutkami grzechów własnych i cudzych, a także poczuciem bezsensu, cierpieniem (nieraz o ogromnym natężeniu) i śmiercią.

Święty Paweł nie ma wątpliwości, że uderzają w człowieka potężne i złe moce. Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich (por. Ef 6, 12). To przez ich zawiść weszła śmierć i wszelkie cierpienie w nasz świat (por. Mdr 2, 24). Nie powinniśmy mieć złudzeń, że demoniczne moce nieustannie dążą do tego, by nas, ludzi, przede wszystkim skłócić z naszym Stwórcą i odwieść od Niego na zawsze. A po zniszczeniu ufnej więzi z Bogiem już łatwo i niejako samoczynnie dokona się fatalna destrukcja pozostałych ważnych relacji: z sobą samym, z naszymi bliźnimi i światem przyrody.

Święty Ignacy Loyola, autor wielkiej medytacji o Dwóch sztandarach i niezwykle trafnych Reguł o rozeznawaniu duchów (Ćwiczenia duchowne, numery 136-147, 313-336), ma wielką jasność co do duchowej sytuacji człowieka. Nie żywi złudzeń.

Wie doskonale, że Prawdziwemu Życiu, które daje Bóg, Lucyfer przeciwstawia kuszące namiastki, których kresem jest rozpacz i śmierć. Jego wroga taktyka wymierzona w nas jest przy tym podstępna i wyrafinowana.

Święty Ignacy Loyola, "człowiek, który widział wszystko" dzięki wielkim darom mistycznym, jest też człowiekiem znającym ważność i skuteczność modlitwy prośby. To dlatego w metodę Ćwiczeń duchownych wpisał modlitwę prośby jako jeden z najbardziej stałych elementów. Każdą medytację i kontemplację ewangeliczną każe poprzedzać prośbą o to, aby wszystkie nasze zamiary, decyzje i czyny zmierzały w sposób czysty do służby i chwały Boskiego Majestatu (por. ĆD 46).

Treść tej zwięzłej i fundamentalnej prośby stale powraca i przypomina rekolektantowi, jak ważne jest przezwyciężanie egocentryzmu i stawanie się człowiekiem prawdziwie religijnym, teocentrycznym. Odprawiający rekolekcje kilka razy na dzień prosi Boga o to, by mógł naprawdę - w całej swej świadomej aktywności - wyrywać się z siebie i przechodzić w Boga. I Bogu wszystko przyporządkowywać jako Najwyższemu Dobru. Jemu wszystko dedykować. Z Nim we wszystkim współdziałać. Na początku każdej medytacji i kontemplacji ewangelicznej jest też drugi stały element, który akcentuje znaczenie prośby. Jest to właśnie prośba o owoc danej medytacji czy kontemplacji. Oczywiście, ufne prośby mogą spontanicznie powracać także w trakcie medytacji. Powinny też (na ogół) powrócić w serdecznej rozmowie, która kończy medytację czy ewangeliczną kontemplację.

Kto zna medytację św. Ignacego Loyoli o Dwóch sztandarach i jego Reguły rozeznawania duchów, niech zapyta siebie, czy pielęgnuje trzeźwe (nieulegające presji różnorakich "politycznych poprawności") odczytywanie zjawisk i prądów myślowych w obecnej kulturze i cywilizacji.

Czy gotowi jesteśmy bez wygodnych retuszów widzieć duchową walkę, w którą zostaliśmy nieuchronnie włączeni? Ta duchowa walka toczy się wokół nas, a także w nas i o nas - o głębię naszych serc.

Co czynimy, by szala zwycięstwa przechylała się coraz bardziej na stronę Jezusa Chrystusa? Czy trwamy przy Imieniu Pana naszego Jezusa Chrystusa, by okazać się zwycięzcami - dzięki Niemu? W tym miejscu warto przypomnieć żarliwe i pełne duchowego realizmu wezwanie św. Jana Chryzostoma: "Zaklinam was, bracia, nigdy nie odstępujcie od reguły modlitwy ani jej nie zaniedbujcie… Jedząc i pijąc, w domu lub podróży, czy w trakcie jakiejkolwiek czynności, mnich powinien stale wołać: Imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, zstępujące w głębiny serca, pokona węża władającego pastwiskami serca, wybawi naszą duszę i przywiedzie ją do życia.

Trwajcie więc stale przy imieniu Pana naszego Jezusa Chrystusa, tak aby serce pochłonęło Pana, a Pan serce, i żeby te dwie siły się zjednoczyły. Nie dokona się tego jednak w kilka dni; wymaga to wielu lat i długiego czasu. Potrzebny jest bowiem wielki i długotrwały trud, aby wypędzić wroga i żeby mógł w nas zamieszkać Chrystus". Czy nasze serca dostatecznie intensywnie pochłaniają Pana, a Pan nasze serca?

Powinniśmy być długodystansowi, gdyż całkowite wypędzenie wroga z pastwisk serca wymaga wiele trudu i czasu. Tego dzieła nie dokonuje się w kilka dni; potrzeba na to "wielu lat i długiego czasu". Zachęta Jana Chryzostoma niewątpliwie zbieżna jest z naleganiem Jezusa, by nieustannie się modlić i czuwać, aby nie ulec pokusie (por. Mt 26, 41). Pielęgnowanie ducha nieustannej modlitwy "pozwala" Bogu chronić nas i ocalać przed wyrafinowanym i złośliwym uwodzeniem demonów.

Na koniec z radością przytoczę słowa, które Jezus skierował do francuskiej mistyczki, Gabrieli Bossis. (Była ona także znakomitą aktorką). Gabriela, będąc pewnego razu w kościele, pyta Jezusa: "Panie, jak Ci się podoba moja suknia? (Myślałam o szacie mej duszy)".

"To suknia żebraczki i wolę ją od innych, bo daje Mi okazję, by dać ci jałmużnę. Wszystko, co ci daję, oddaj innym. A Ja cię wzbogacę i rozpoznają w tobie kogoś nieudolnego, uratowanego. Nie będzie w tobie żadnej dumy, ponieważ wszystko otrzymałaś ode Mnie. […] Tak lubię obdarowywać cię. Próbuj polubić proszenie. Oblecz się duchem uciekania się do mojej pomocy. Chciałbym, aby to trwało bezustannie, bo jesteś bezustannie nędzna. Może nie dostrzegasz tego. Na pewno nie znasz mego wielkiego pragnienia przechwycenia twego wołania o pomoc. Dałoby Mi to dowód, że ufasz bardziej Mnie niż sobie. Zniszcz swe dawne nawyki małych porywów. Wejdź na drogę płomieni. Czy nie jest ona odpowiednia dla oblubienicy? Nie obawiaj się żyć żarliwością. Proś Mnie o to. Niech to będzie nowa droga, jakby nieoczekiwana. Na początku będziesz zdziwiona, zmartwiona, cierpiąca. Wspomnienie twej przeszłości bez ognia zasmuci cię i jednocześnie rozraduje. Powiesz tak jak apostołowie w dniu zesłania Ducha Świętego: Czym byłam, a czym się stałam! Ale ty nic nie możesz, błagaj Mnie. Czy umiesz błagać? Wchodzisz w moje serce, myślisz o jego dobroci. Myślisz o swoim ubóstwie i wzdychasz czule, miłośnie, wiedząc, że moje serce słucha cię i drży z radości. Bo Ja mogę dać ci drogę żarliwości, płomieni i światła. Wszystko, co ci daję, oddawaj innym"

Jak widać, Jezusowa perswazja jest pełna miłości, uroku i subtelności. Pozwólmy, by słowa Jezusa wzruszyły nas, przekonały i przyczyniły się do dobrego nawyku proszenia często i o wiele. Kropką nad i niech będą słowa Jezusa, które usłyszała św. Katarzyna Merici, gdy Jezus wyjaśniał jej, dlaczego to nieraz wygasa powoli żar dusz poświęconych Bogu: "Brakujących im łask dobrowolnie się pozbawiły, przez to, że o nie prosiły, nie szukały ich i nie pragnęły. Chcąc im ich udzielić, czekałem tylko na to, żeby ich gorąco pragnęły i usilnie o nie prosiły. Nie darowuje się pereł i kosztowności tym, którzy nie znają ich wartości. I Ja także nie udzielam mych łask i darów tym, którzy nie umieją ich docenić. Obdarzam nimi jedynie te dusze, które bardzo ich pożądają, nie ustając w swych prośbach dniem i nocą".

Czego ja pragnę codziennie najbardziej? I o co codziennie proszę? Czy dotyczy to może tylko zdrowia, mojego i moich bliskich? Jaka żarliwość towarzyszy nam przy (zapewne codziennym, wielokrotnym) wypowiadaniu siedmiu wielkich próśb z Modlitwy Pańskiej Ojcze nasz?.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Proście usilnie, a będzie wam dane - rozważanie
Komentarze (40)
K
Kix
16 grudnia 2012, 15:54
Boże mój, Boże czemuś mnie...oszukał
R
raczej
9 lipca 2012, 21:23
"Potrzebny jest bowiem wielki i długotrwały trud, aby wypędzić wroga i żeby mógł w nas zamieszkać Chrystus." ALBO........ - tylko JEGO ŁASKA!! ŁASKA JEZUSA CHRYSTUSA !!
B
Bożena
9 lipca 2012, 14:05
Nie darowuje się pereł i kosztowności tym, którzy nie znają ich wartości. i nawet gdybyś pokazała serce na dłoni nie uwierzą, gdybyś pokazała prwdziwą miłość NIE UWIERZA.
~~
16 listopada 2011, 00:06
"Proście, a będzie wam dane... kołaczcie, a otworzę wam" Mt 7,7 "Jeśli dwóch z was na ziemi zgodnie o coś prosić będzie, to wszystko otrzymają od mojego Ojca, który jest w niebie." Mt 18,19
MP
Matko prowadź
15 listopada 2011, 23:49
Prowadź nas Matko przez ziemski trud Przez życie pełne tajemnych złud. Ku szczytom szczęścia co wiecznie trwa Prowadź, choć czasem popłynie Łza Prowadź nas Matko wśród życia burz Wśród fal spokojnych i blasku zórz Coraz to wyżej, gdzie mieszka Bóg Prowadź bo tyle jest błędnych dróg. Matczyną swoją podaj nam dłoń Bądź zawsze z nami od złego chroń Gwiazdą przewodnią w ciemnościach bądź Matko Królowo! Ty nami rządź.
M
modlitwa
15 listopada 2011, 11:36
Panie Jezu! Kiedy zostaniesz Królem mojej ojczyzny? Ludzie mylą królowanie ziemskie z Twoją obecnością w naszych sercach. Dokąd dojdziemy.... władza broni tylko swoich pozycji niczym Piłat... Zewsząd słychać krzyki: krzyże ścinać jak łany zboża, zdejmować ze ścian, rwać Biblię i święte księgi, kościoły zamieniać na dyskoteki, usunąć religię ze szkół. zabijać bezkarnie nienarodzonych...popierać grzechy sodomii... Jezu zmiłuj się!
T
t.
15 listopada 2011, 10:54
Tak jest chyba.  Prosząc, nie stawiam się w miejscu Boga. Jestem zależna. Widzę swoje właściwe miejsce. Czy ktoś zły, zdobyłby się na to żeby z pokorą poprosić o coś? Lub nawet pomyśleć, o zależności od Kogoś? Czasem można zauważyć, że coś mnie odpycha od tego żeby prosić. Jakaś duma, nie wiadomo co. No bo kto chciałby być żebrakiem? Ale jak spojrzeć na to z namysłem... może jednak warto czasem włożyć suknie żebraczki, właśnie po, to żeby pozwolić Bogu siebie obdarować.
I
Iwona
15 listopada 2011, 09:56
Ups.. wczęsniej wpisłam pod niewałściwym artykułem, co niniejszym poprawiam :). Dziękuję za ten ciekawy artykuł. Znalazłam w nim wiele odpowiedzi na niezadane pytanie, które nurtowały moje serce. Dziękuję, za te cenne wskazówki, by nieustannie prosić i dziękować i by dzielić się wszystkim, co otrzymuję. Chwała Panu!
TP
to prawda
15 listopada 2011, 08:28
życie jest piękne
:
:)
14 stycznia 2011, 23:48
Dzień szósty..............
:
:-)
13 stycznia 2011, 22:52
Dzień piąty.
A
Anna
10 stycznia 2011, 08:42
Może św. Juda Tadeusz wstawi sie za jezuitów z Deonu aby przestali umożliwiać "sianie nienawiści" szczególnie na duchownych i kościół
A
Anna
9 stycznia 2011, 18:17
Masz manię prześladowczą? nie umiesz napisac nic konkretnego, to nie pisz nic, bo wymiotowac sie chce, jak sie widzi twój post n akażdym forum, w kółko to samo, przełącz sie na inna fale, zdarta płyto. Annooo, zamknij się kretynko!!!!!!!! Trollico stara zgorzkniała, nie pisz tu więcej ty chora z nienawiści babo ! Czy takie "wspaniałe" słowa o mnie mogą mnie zniechęcić. Gdybyż tylko jezuicki Deon chciał przestać "siać nienawiść" i umozliwiac sianie nienawiści. Czyżby CD z Częstochowy miało się do tego przyłączyć? A co na to o. paulini z Jasnej Góry powiedzą?
S
Saglev
9 stycznia 2011, 12:15
Anno, proszę: http://pl.wikipedia.org/wiki/Trollowanie Przeczytaj i zastanów się nad sobą.
A
Anna
9 stycznia 2011, 08:14
A czegóż innego mogłabym sie spodziewac o sobie. Tylko takich "pięknych" słów.  Przecież jezuici chyba na takie liczą skoro umozliwiają w Deonie takie "sianie nienawiści" na duchownych i kościół. To co tam ja - zwykła starsza osoba
R
R
8 stycznia 2011, 22:41
do Anonim. Może tak jest, że Bóg inaczej liczy czas niż ludzie. Ale ludzie żyją krótko i jeśli Bóg nie wysłucha w miarę szybko modlitwy o odbudowę małżeństwa to w końcu modlitwa traci sens. Nie wyobrażam sobie powrotu męża po na przykład 5 latach, czy więcej. Po jednej zdradzie czuje się już wstręt do małżonka, a co dopiero po wielu latach życia z kochanką. Nie jestem w stanie już się o to modlić :-( Ktosiu kochana, ja cie dobrze rozumiem. Ale niewiadomo, czy nie jest jeszcze Ci pisany ktoś inny i o wiele lepszy. Bóg nie zna granic w swojej miłosc i nie obchodzą go żadne ludzkie reguły.. Cierpliwości Ktosiu. Cierpliwości. Pozdr.
A
Anonim
8 stycznia 2011, 22:20
do ktoś, Dlaczego w takim razie sie modlisz czy też modliłaś? Nie musisz tego robić. Możesz modlić się w innej równie dobrej intencji np. o nawrócenie męża, ufając że Bóg znajdzie najlepsze wyjście z waszych problemów. Albo możesz heroicznie modlić się dalej o powrót męża. Bóg z pewnościa nie jest ograniczony nasza wyobraźnią, dokonywał większych cudów niż zmiana czyichś uczuć.  Jest wiele opcji ale najbezpieczniejsza to zostawić rozwiązanie Jemu nie narzucając mu swoich pomysłów nawet jeśli wydają nam się najlepsze. Ja też kiedyś modliłem się o miłość pewnej osoby. Sprawa wydawała się beznadziejna. I Bóg mnie wysłuchał! Tylko ja okazałem się niezdolny ten dar unieść. Jesteśmy jednak bardzo dobrymi przyjaciółmi (wielki dar!). Od tamtej pory podchodze z większą pokorą do treści moich próśb. Bóg po prostu wie lepiej co i w jakim momencie jest dla nas najlepsze. Czasem ma dla nas przygotowane wspanialsze rzeczy niż sobie wyobrażamy ale potrzeba otwartości i zaufania żeby mógł działać.
B
bleble
8 stycznia 2011, 22:11
Czy autorowi tekstu o. Osuchowi z Centrum Duchowści w Częstochowie jest obojętne że jezuici z Deonu pod jego tekstem umożliwiają takie niegodne komentarze? Masz manię prześladowczą? nie umiesz napisac nic konkretnego, to nie pisz nic, bo wymiotowac sie chce, jak sie widzi twój post n akażdym forum, w kółko to samo, przełącz sie na inna fale, zdarta płyto.
U
uwaga
8 stycznia 2011, 22:08
Annooo, zamknij się kretynko!!!!!!!! Trollico stara zgorzkniała, nie pisz tu więcej ty chora z nienawiści babo !
K
ktoś
8 stycznia 2011, 21:38
do Anonim. Może tak jest, że Bóg inaczej liczy czas niż ludzie. Ale ludzie żyją krótko i jeśli Bóg nie wysłucha w miarę szybko modlitwy o odbudowę małżeństwa  to w końcu modlitwa traci sens. Nie wyobrażam sobie powrotu męża po na przykład 5 latach, czy więcej. Po jednej zdradzie czuje się już wstręt do małżonka, a co dopiero po wielu latach życia z kochanką. Nie jestem w stanie już się o to modlić :-(
A
Anonim
8 stycznia 2011, 20:28
do Ktoś Myślę że jeszcze przedwczesne jest mówienie że Bóg Cię nie wysłuchał. Bóg inaczej liczy czas niż my. W Biblii czy życiorysach świętych jest cała masa przykładów kiedy Bóg wysłuchuje po bardzo (bardzo!) długiej modlitwie a czasem dopuszcza do pogorszenia sytuacji aby tym bardziej okazała się jego chwała gdy delikwenta z niej wyrwie. Może po prostu nie jesteście jeszcze gotowi żeby być znowu ze sobą. Do zaleczenia pewnych ran potrzeba czasu. Nie wyobrażam sobie żeby Twoja modlitwa miała Bogu się jakoś nie podobać więc wytrwanie w tej modlitwie może być dobrą rzeczą. Pewnie jeszcze lepiej jesli będziesz się modlić nie tylko za powrót męża ale i za jego nawrócenie. Ostatecznie najważniejsze żeby dostał się do Nieba a z tego co piszesz to nie bardzo mu tam spieszno.
A
Anonim
8 stycznia 2011, 20:15
do R, Jakąś rezygnację wyczuwam w tym co piszesz. Ale nie dziwię się- nie jest trudno być zrezygnowanym na tym świecie. Myślę jednak że nie jest prawdą że nie wiemy jaka jest  Jego wola - w końcu Ewangelia to nie puste słowa. Mówi w niej raczej prosto. Może zbyt prosto. Mi też się czasem wydaje że Jego ścieżki są skomplikowane - na koniec okazuje się że to tylko ja tak kluczyłem. Penie że prostota nie jest łatwa. Ale jak wspomniano w tym artykule teraz toczymy walkę z najniebezpieczniejszą istotą jak istnieje. Nie jest to walka o wygodę tylko o przetrwanie. Duchowe. Specjalnie tak pisze, może ktoś sie przynajmiej przerazi. Bo jest się czego bać. Jak wiadomo z sensacyjnych filmów w dżunglii pierwszy ginie ten kto chce zachowac coś więcej niż swoje życie. W każdym razie szacunek za zaufanie.
A
Anna
8 stycznia 2011, 19:04
Czy autorowi tekstu o. Osuchowi z Centrum Duchowści w Częstochowie jest obojętne że jezuici z Deonu pod jego tekstem umożliwiają takie niegodne komentarze?
R
R
8 stycznia 2011, 19:03
"Biedny Ktosiu. Bóg jest dziwny. I tak naprawdę NIKT nie wie jaki On jest i czego chce, nawet Jezuici. Życzę Ci, byś spotkała jeszcze kogoś fajnego w życiu" - cytat R Jezuicki Deonie gdzie moderacja. Tak niegodne wpisy nie zasługują na moderacje? Jezuici z Deonu (chyba ci etatowcy) nadal PRACUJĄ aby umożliwić antyewangelizację. A może tekst sie podoba bo jezuitów stawia wyżej od innych? Aniu, życie jest piękne. Rozejrzyj się trochę wokoło i przypomnij sobie moją radę. Nikt tu przecież nie bluźni ani nie przeklina.
A
Anna
8 stycznia 2011, 18:51
"Biedny Ktosiu. Bóg jest dziwny. I tak naprawdę NIKT nie wie jaki On jest i czego chce, nawet Jezuici. Życzę Ci, byś spotkała jeszcze kogoś fajnego w życiu" - cytat R Jezuicki Deonie gdzie moderacja. Tak niegodne wpisy nie zasługują na moderacje? Jezuici z Deonu (chyba ci etatowcy) nadal PRACUJĄ aby umożliwić antyewangelizację. A może tekst sie podoba bo jezuitów stawia wyżej od innych?
R
R
8 stycznia 2011, 17:29
Ktosiu, w zasadzie jedyną rozsądną modlitwą jest "bądź wola Twoja". A jaka ta Jego wola jest tego NIKT nie wie. I nie ma się skąd dowiedzieć. Pozostaje ufność, że dla nas dobra, cokolwiek by sie nie działo. Wiem, że łatwo tak gadać, ale na tym polega nasza wiara. Taki jest jej sens. Może spotka Cię jeszcze szcęście jakiego sobie nie wyobrażasz. Tego też nie można wykluczyć. Sam mam powyżej dziurek w nosie łatwych księzowskich pociech i ich gadulstwa. Mimo to ufam. Jeszcze.
.
.
8 stycznia 2011, 17:24
do Moniki, właśnie próbuję patrzeć na to wszystko z tej strony, o której piszesz, czyli szukam czegoś pozytywnego w odejściu męża. Tylko, że temat tego artykułu mówi o tym, że Bóg wysłuchuje KAŻDEJ słusznej modlitwy, a ja dochodzę do przekonania, że to nieprawda. Ktosiu - módl sie wytrwale, w końcu coś zacznie sie zmieniać :) Wprawdzie nigdy nie byłam w takiej sytuacji, ale pare rzeczy już wymodliłam dzięki swojej natarczywości.
K
ktoś
8 stycznia 2011, 17:13
do Moniki, właśnie próbuję patrzeć na to wszystko z tej strony, o której piszesz, czyli szukam czegoś pozytywnego w odejściu męża. Tylko, że temat tego artykułu mówi o tym, że Bóg wysłuchuje KAŻDEJ słusznej modlitwy, a ja dochodzę do przekonania, że to nieprawda.
DK
Do ktosia
8 stycznia 2011, 16:35
A ja się modlę, żeby odszedł do innej. a on siedzi i zatruwa mi zycie:(
M
Monika
8 stycznia 2011, 16:26
Ktosiu, rozumiem Twój żal, ale spójrz na to z innej strony: jeśli mąż Ciebie zdradził, odszedł do innej, to skąd wiesz, czy i tamtej osoby nie będzie zdradzał? Skoro nie umiał byc wierny Tobie, to nie umie być wierny nikomu. Złamał przysięgę małżeńską. A ta kobieta jest chyba jego "warta", ponieważ zwiążałą się z czlowiekiem zonatym. Sa wrci siebie obydwoje. A co będzie, jak pojawia sią im problemy w życiu? Poszukaja nowych partnerów.
R
R
8 stycznia 2011, 15:38
do Anonima, prosiłam o odbudowę małżeństwa po zdradzie męża. I Bóg nie wysłuchał, a mąż odszedł do innej. Chyba nie była to mało ważna rzecz ? ( choć doczesna) Biedny Ktosiu. Bóg jest dziwny. I tak naprawdę NIKT nie wie jaki On jest i czego chce, nawet Jezuici. Życzę Ci, byś spotkała jeszcze kogoś fajnego w życiu.
K
ktoś
8 stycznia 2011, 14:57
do Anonima, prosiłam o odbudowę małżeństwa po zdradzie męża. I Bóg nie wysłuchał, a mąż odszedł do innej. Chyba nie była to mało ważna rzecz ? ( choć doczesna)
K
krzycha
7 stycznia 2011, 20:18
 A ja mysle, ze modlitwa prosby jest potrzebna przede wszystkim nam, ludziom,  do oddzielenia plew od ziarna, do przemiany naszego ja. W ten sposob oczyszczamy nasze pragnienia i  pozadania. Oraz cwiczymy wytrwalosc. Bog przeciez zna nasze potrzeby i gdyby na tym polegalo nasze zycie na ziemi, moglby wszystko za nas zrobic, rowniez sterowac pragnieniami i ich spelnieniem. Ale widac mial inny pomysl na to zycie. Trudniej dla nas, ale moze to stanowi istote, sedno naszego istnienia na tej ziemi?
A
Anonim
7 stycznia 2011, 18:16
ktoś, Co to jest to najważniejsze o co prosisz ?Bo różni ludzie różne rzeczy uważają za najważniejsze jedni zdrowie inni pracę lub co innego. Napisz konkretnie jakiej to np. ważnej rzeczy Ci Bóg nie udzielił to będziemy mogli podyskutować . Piszesz że prosimy ale nie dostajemy ale tak naprawde nie wiesz czy dostaniesz tę rzeczywiście najważniejszą "rzecz" bo nikt tego nie wie. Nie wiem czy to Twój problem ale większość ludzi za najwazniejsze rzeczy uważa pewne doczesne wartości i bardzo trudno ich przekonać że się mylą.
K
ktoś
7 stycznia 2011, 17:23
Anonim napisał: "Pan Bóg sam troszczy się o ludzi i daje im to czego potrzebują, nawet gdy o to nie proszą..." Szkoda, że to nie jest prawda. Często prosimy o to co najważniejsze i nie dostajemy...
R
realista
7 stycznia 2011, 14:07
Pracujcie ciężko i uczciwie , a będziecie coś mieli. Czytanie podobnych książek z zaklęciami i łamańcami, których tysiące zalegają na półkach to tylko strata czasu i zwodzenie samych siebie. Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą. Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże, strażnik czuwa daremnie. Daremnym jest dla was wstawać przed świtem, wysiadywać do późna - dla was, którzy jecie chleb zapracowany ciężko; tyle daje On i we śnie tym, których miłuje. Ku rozwadze
A
Anonim
7 stycznia 2011, 13:43
Tereso, Nie wiem skąd znasz tak dobrze relacje między Twoja znajoma a Panem Bogiem :). Generalnie to myślę że tu nie chodzi o skuteczność tylko o bycie z kimś. Jeśli masz bardzo dobrego przyjaciela - raczej nie pytasz innych ludzi jak skutecznie zwracać się do tego przyjaciela aby coś otrzymać. W przyjaźni nie o to zresztą chodzi żeby coś otrzymywać, tylko o radość bycia z kimś. Jeśli kogos kochasz to raczej nie dlatego że dużo od niego dostałaś. Pan Bóg sam troszczy się o swoich przyjaciół i daje im to czego potrzebują nawet jesli o to nie proszą. A tak na marginesie to my choćby przez ofiarę Jezusa dostalismy od Boga już tak wiele że nigdy nie zdołamy mu się odwdzięczyć. Jak w tym kontekście wyglądają nasze codzienne prośby? Naprawdę prosimy Go o to co najważniejsze?
R
R
7 stycznia 2011, 09:20
Pracujcie ciężko i uczciwie , a będziecie coś mieli. Czytanie podobnych książek z zaklęciami i łamańcami, których tysiące zalegają na półkach to tylko strata czasu i zwodzenie samych siebie.
T
Teresa
7 stycznia 2011, 09:02
 Czy można błagać o rzeczy doczesne? Czy jeśli proszę a nie błagam, to mniej się Panu podobam, bo jestem letnia a nie gorąca? Czy jeśli proszę i dodaję "niech mi się stanie jeśli to jest zgodne z Twją wolą" - to jest gorsza modlitwa od typowego naprzykrzania się? Czy jak znajoma naprzykrza się i ciągle otrzymuje jak widzę i ona to potwierdza, to ona lepiej się modli ode mnie, która krępuję się naprzykrzać, bo uważam, że Pan wie lepiej co mi jest potrzebne i pełnienie Jego woli wyżej sobie cenię? Czy Pan ją bardziej kocha za jej pełne ufności dziecięcej prośby i nie pozostawianie Mu miejsca na Jego wolę? bo ona błaga i otrzymuje i relacje między nią a Panem są gorące, bo On kocha jej dawać a ona kocha Go za dawanie? Czy powinnam zmienić swoją modlitwę? 
A
Alfista
7 stycznia 2011, 08:39
Modlitwa Jezusowa, choć wydaje się łatwa tak naprawdę jest bardzo żmudna. Zalecenia były takie by wezwania wypowiadać najpierw 3000, potem 6000 aż do 12000 razy dziennie. Jakże trudno to robić w skupieniu. w dodatku samo wypowiadanie na niewiele się pewnie zda, do tego trzeba jeszcze wprowadzić rozmyślanie. Po tygodniu takiej modlitwy pojawiają się już pierwsze duchowe pociechy, lekkość w sercu, i odczuwalność Bożej obecności w modlącym. Osoba modląca się nabiera pokory i widzi Pana Jezusa w każdym napotkanym bliźnim. Czy nie warto próbować?