Duszpasterska troska o niesakramentalnych
W Polsce rozpada się co trzecie małżeństwo. Z roku na rok wzrasta liczba osób po rozwodzie, będących w separacji lub w powtórnych związkach. To niepokojące zjawisko dotyczy także katolików. W tym kontekście słyszy się czasem: "Niech radzą sobie sami, skoro tak wybrali". Czy można jednak pozostawić ich własnemu losowi?
Jak im pomóc?
Przyczyny utraty więzi i rozstania mogą być różne. Bywa, że błąd popełniono już na początku. Niedojrzały emocjonalnie związek, pospieszna decyzja o ślubie ze względu na "dziecko w drodze". Mogło też zabraknąć codziennej dbałości o budowanie więzi w małżeństwie. Pojawiło się zmęczenie brakiem dobrej komunikacji, wewnętrzna alienacja, zauroczenie innym człowiekiem, czasem zdrada, w końcu decyzja o odejściu. Za każdym razem to wielki dramat: osobisty, małżeński, rodzinny, w którym największymi przegranymi są dzieci. Pozbawione jednoznacznej miłości rodziców, tracą poczucie bezpieczeństwa. Zdarza się też, że w swoim dorosłym życiu powielają doświadczenie rodziców, nie walcząc wystarczająco o trwałość własnego związku. Jak im pomóc?
Kościół podąża drogą Chrystusa, który przyszedł na ziemię, aby rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno (J 11, 52) i aby leczyć rany tych, którzy się źle mają (Mt 9, 12). Pragnie zatem, aby ochrzczeni - także ci, którzy trwają w sytuacjach nieprawidłowych - najpierw nie czuli się odłączeni od Kościoła, skoro przez chrzest zostali włączeni w jego życie. Owszem, Kościół jako miłosierna matka będzie starał się przyjść im z duchową pomocą.
Osoby pozostające w związkach niesakramentalnych można podzielić na dwie zasadnicze grupy. Pierwsza to ci, którzy nie zawierają sakramentu, bo tego nie chcą, choć teoretycznie mają taką możliwość. To osoby pozostające w wolnych związkach lub tylko w cywilnym związku małżeńskim. Podłożem ich decyzji jest zazwyczaj życiowe zagubienie albo brak żywej wiary. Drugą grupę stanowią ci, którzy nie mogą zawrzeć sakramentu małżeństwa, bo już kiedyś taki mieli, rozstali się i weszli w ponowny związek małżeński, tym razem niesakramentalny. Wszyscy oni są przedmiotem troski Kościoła. I to mimo zróżnicowanych sytuacji, możliwości i osobistych potrzeb.
By nie czuli się odłączeni od Kościoła
Wyraźnym znakiem otwartości Kościoła wobec chrześcijańskich małżonków, także żyjących w sytuacjach nieprawidłowych, jest adhortacja apostolska Jana Pawła II Familiaris consortio napisana w 1981 roku jako podsumowanie Synodu Biskupów o zadaniach rodziny chrześcijańskiej w świecie współczesnym.
Układ tego dokumentu jest niezwykle czytelny. W pierwszej jego części została ukazana diagnoza sytuacji rodziny w dobie obecnej, jej blaski i cienie. W drugiej Papież przypomina Boży zamysł wobec małżeństwa i rodziny. Miłość małżeńska zostaje porównana tu do przymierza, jakie Bóg zawarł z Izraelem. "Komunia miłości pomiędzy Bogiem i ludźmi, stanowiąca zasadniczą treść Objawienia, znajduje swój wymowny wyraz w przymierzu oblubieńczym zawartym pomiędzy mężczyzną i kobietą. […] Więź ich miłości staje się obrazem i znakiem Przymierza łączącego Boga z Jego ludem". Tego przymierza nie jest w stanie zniszczyć nawet grzech. Część trzecia mówi o zadaniach rodziny chrześcijańskiej, takich jak: dbałość o tworzenie wspólnoty osób, służba życiu czy uczestnictwo w życiu społecznym i misji Kościoła.
Nas najbardziej interesuje część czwarta adhortacji, poświęcona w całości duszpasterstwu rodzin. To tutaj, w końcowym jej fragmencie, znajdujemy szczegółowe wskazania dotyczące duszpasterstwa rodzin w przypadkach nieregularnych. Ojciec Święty wskazuje na zróżnicowane sytuacje nieprawidłowe, jednocześnie prezentując niezmienne stanowisko Kościoła oparte na Objawieniu.
"Niech wiedzą duszpasterze, że dla miłości prawdy mają obowiązek właściwego rozeznania sytuacji. Zachodzi bowiem różnica pomiędzy tymi, którzy szczerze usiłowali ocalić pierwsze małżeństwo i zostali całkiem niesprawiedliwie porzuceni, a tymi, którzy z własnej, ciężkiej winy zniszczyli ważne kanonicznie małżeństwo. Są wreszcie tacy, którzy zawarli nowy związek ze względu na wychowanie dzieci, często w sumieniu subiektywnie pewni, że poprzednie małżeństwo, zniszczone w sposób nieodwracalny, nigdy nie było ważne. Razem z Synodem wzywam gorąco pasterzy i całą wspólnotę wiernych do okazania pomocy rozwiedzionym, do podejmowania z troskliwą miłością starań o to, by nie czuli się oni odłączeni od Kościoła, skoro mogą, owszem, jako ochrzczeni, powinni uczestniczyć w jego życiu" (FC 84).
Wspólne szukanie drogi do Boga
Jako pierwszy w Polsce wezwanie Ojca Świętego podjął ojciec Roman Dudak, kapucyn. Poruszony spotkaniem, podczas kolędy, bardzo wielu osób żyjących w powtórnym związku, postanowił wyjść im naprzeciw i w 1983 roku, w Gdańsku, zorganizował rekolekcje wielkopostne dla osób w związkach niesakramentalnych. Był to u nas początek zupełnie nowego rodzaju duszpasterstwa. Już ponad trzydzieści lat temu Ojciec Święty nie miał wątpliwości, co do potrzeby jego istnienia. Trzeba było jednak czasu, aby mogło ono powstać, tak jak jest dziś, w niemal wszystkich polskich diecezjach.
Nasz krakowski ośrodek powstał w roku 2000 przy kościele Świętego Krzyża. Rozpoczęliśmy od propozycji rekolekcji wielkopostnych dla osób żyjących w związkach niesakramentalnych. Pomysł okazał się trafiony, przyszło ponad czterysta osób. Wielu z nich oczekiwało na "zmiany w Kościele". Być może poczuli się zawiedzeni, ale na pewno jednego mogli doświadczyć:
Kościół ich kocha!
Niektórzy podjęli dalszą formację chrześcijańską w ramach comiesięcznych spotkań duszpasterstwa. Razem poszukujemy drogi do Boga. Mamy w pamięci słowa Jana Pawła II: "Niech będą zachęcani do słuchania słowa Bożego, do uczęszczania na Mszę świętą, do wytrwania w modlitwie, do pomnażania dzieł miłości oraz inicjatyw wspólnoty na rzecz sprawiedliwości, do wychowywania dzieci w wierze chrześcijańskiej, do pielęgnowania ducha i czynów pokutnych, ażeby w ten sposób z dnia na dzień wypraszali sobie łaskę u Boga. Niech Kościół modli się za nich, niech im dodaje odwagi, niech się okaże miłosierną matką, podtrzymując ich w wierze i nadziei" (FC 84).
Pytaniem, jakie zadaliśmy sobie na początku, była formuła spotkań modlitewnych. Jaką wybrać formę, aby każdy z uczestników, niezależnie od swojej sytuacji życiowej mógł stanąć przed Bogiem w postawie szczerości i otwarcia? Każda Msza święta ma ów moment Komunii, w którym człowiek będący w grzechu doświadcza zamknięcia i dystansu wobec Boga. Jak się zbliżyć do Niego, niosąc swój grzech na ramionach? Sprawdzonym sposobem okazało się nabożeństwo eucharystyczne. Na owoce nie trzeba było długo czekać. Jednym z nich była zmiana w rozumieniu swojego miejsca w Kościele. Jestem w Kościele i mam w nim wiele do zrobienia. Kościół mnie nie odrzucił. Przeciwnie, wzywa mnie do chrześcijańskiego zaangażowania wszędzie tam, gdzie jest to możliwe. Dojrzewam w czasie. Weryfikuję dotychczasową hierarchię wartości. Bóg coraz bardziej się w niej liczy. I ja mogę więcej uczynić dla Niego, przecież Go kocham. Póki żyję, czas łaski Bożej trwa…
Caritas in veritate - miłość prawdy to zasada, której źródłem jest dla nas Pismo Święte. Odczytanie prawdy Bożych oczekiwań względem człowieka nie zawsze jest radosne, zwłaszcza gdy własne życie im przeczy. Jest to jednak światło, za którym próbujemy usilnie, choć nie bez wysiłku, podążać. Okazją jest wspólne studium Ewangelii na najbliższą niedzielę. Uczymy się słuchania, rozumienia, dzielenia się osobistymi przemyśleniami. Łatwiej i bardziej świadomie uczestniczy się potem w coniedzielnej Eucharystii. Nie ma problemu? Jest jeden, bardzo odczuwalny. To brak dostępu do sakramentów pokuty i Komunii świętej.
Komunia pragnienia i pragnienie Komunii
"Kościół jednak na nowo potwierdza swoją praktykę, opartą na Piśmie Świętym, niedopuszczania do Komunii eucharystycznej rozwiedzionych, którzy zawarli ponowny związek małżeński. Nie mogą być dopuszczeni do Komunii świętej od chwili, gdy ich stan i sposób życia obiektywnie zaprzeczają tej więzi między Chrystusem i Kościołem, którą wyraża i urzeczywistnia Eucharystia" (FC 84). Pełne zjednoczenie w Komunii eucharystycznej z Bogiem domaga się od człowieka stanu łaski uświęcającej. Grzech narusza ten porządek i zaburza więź. Przeczy też pełnej jedności, której wyrazem jest Komunia święta.
Pragnienie spotkania z Bogiem w Komunii świętej jest tak wielkie, że niektórzy, żałując, iż naruszyli przysięgę małżeńską, podjęli wysiłek powstrzymania się od aktów przysługujących jedynie małżonkom. Nie mogąc się rozstać dla ważnych powodów, są odtąd dla siebie jak brat i siostra. Ta wspólna decyzja - potwierdzona roczną próbą, w której przekonali się, że potrafią tak żyć - otwiera ich na Komunię sakramentalną. Wspólnota zaś wspiera ich modlitwą.
Każda nieuregulowana sytuacja małżeńska domaga się uporządkowania. Dotyczy to także relacji wobec dzieci z pierwszego, jak i drugiego związku oraz oddania sprawiedliwości sakramentalnemu małżonkowi, którego los nie może być nikomu obojętny.
Inną formą jest komunia pragnienia lub pragnienie Komunii. Nie mogąc przystąpić do tego sakramentu, proszą, aby nie osłabło w nich pragnienie spotkania z Bogiem w Komunii świętej. Duchowo jednoczą się z tymi, którzy - sami nie mając przeszkód - przyjmują Komunię sakramentalnie. Uwielbiają Boga, z którym pragną gorąco się spotkać. Proszą także o dar czasu i sposobność dla osobistego nawrócenia. Pielęgnują w sobie owo pragnienie płynące z miłości i wiary.
Od pięciu lat spotykamy się w Krakowie jako Duszpasterstwo Niesakramentalnych Związków Małżeńskich w nowym miejscu, w kościele Miłosierdzia Bożego na Wzgórzach Krzesławickich (os. Na Wzgórzach 1 A). Dołączają do nas nowe osoby. Niektórzy przyjeżdżają z daleka. Wielu z nich doświadczyło już osobiście owoców wspólnej modlitwy, rozmowy, spotkań. Widzimy wyraźnie, że na krzywych drogach ludzkiego życia Pan Bóg pisze prosto.
Odrębną grupę duszpasterską tworzą osoby opuszczone przez współmałżonka, samotne po rozwodzie, w formalnej lub faktycznej separacji. Ich sytuacja pozwala co prawda na pełne życie sakramentalne, jednak problemy, z jakimi się spotykają na co dzień, są odmiennej natury. Samotność, troska o należyte wychowanie dzieci, utrzymanie i prowadzenie domu, a także wiele wyzwań, którym należy stawić czoła w pojedynkę, bez wsparcia najbliższej osoby, tworzą przestrzeń dla trwania przy Chrystusie, w wierności sakramentalnym zobowiązaniom małżeńskim. Grupa "Nadzieja" niesie nadzieję, wbrew przeciwnościom losu.
Ks. Jan Abrahamowicz (ur. 1956), proboszcz Parafii Miłosierdzia Bożego w Krakowie na Wzgórzach, zapoczątkował w Krakowie i diecezji krakowskiej duszpasterstwo osób żyjących w powtórnych związkach i nadal je prowadzi.
Skomentuj artykuł