Dziewictwo - cnota czci godna czy przeżytek?

(Fot. sxc.hu)
Magdalena Urlich

Wyobraźmy sobie nastolatkę z dobrego domu, katoliczkę, która miała wpojony ideał czystości przedślubnej. Ma chłopaka i, owszem, nie współżyje z nim. Jednak cała jej sfera seksualna została rozbudzona, ponieważ oprócz samego aktu seksualnego chłopak i dziewczyna nie mają żadnych granic w pieszczotach. Fizycznie ona wciąż jest dziewicą, ale w sferze psychicznej – nie.

Albo przyjrzyjmy się takiej sytuacji: mamy młodą osobę, która nigdy nie była w żadnej relacji i nie ma żadnych doświadczeń w sferze seksualnej, nie mówiąc już o współżyciu. Całkowita dziewica. Z tym, że nie znosi swojego przymusowego dziewictwa, i gdyby tylko miała odpowiednią okazję, zrobiłaby wszystko, by z nim skończyć.

DEON.PL POLECA

Można chyba zaryzykować stwierdzenie, że tak naprawdę żadna z tych osób dziewicą nie jest – tak, jak instynktownie wyczuwamy prawdziwy sens tego słowa.

Nie tylko fizjologia

Dziewictwo nie może być rozpatrywane tylko i wyłącznie z fizjologicznej perspektywy. Takie spojrzenie pomija również całkowicie sferę duchową, która ma nadawać kierunek naszym dążeniom, pokazywać sens wstrzemięźliwości. Ktoś, kto go nie widzi, a wręcz jest gotowy rozpocząć pozasakramentalne życie seksualne, w sferze swoich intencji już to współżycie zaczął, więc duchowo nie jest już dziewiczy.

Z drugiej fizjologiczna perspektywa nie wystarcza, bo jest niesłychanie krzywdząca dla dziewczyn, które nie ze swej winy straciły fizyczną oznakę czystości (cienka błona dziewicza może ulec przerwaniu nawet podczas jazdy na rowerze), zwłaszcza w drastycznych sytuacjach, np. wobec ofiar gwałtu.

Konkludując: można być dziewicą bez błony dziewiczej, można nią nie być mimo fizycznego nienaruszenia. Prawdziwy sens dziewictwa mieści się w postawie, która integruje różne sfery ludzkiej osobowości – seksualną, psychiczną i duchową.

Jest jeszcze jeden argument za tym, by nie patrzeć na dziewictwo z perspektywy fizjologicznej – dziewictwo chłopców. Tego, czy chłopiec współżył, czy nie, na podstawie budowy jego organizmu stwierdzić się nie da. W tym sensie chłopcy mogą myśleć, że tekst o dziewictwie adresowany jest nie do nich.

Uwaga: wszystko, co do tej pory napisałam, odnosi się zarówno do dziewczyn, jak i do chłopców! W podejściu do dziewictwa panuje równouprawnienie (mimo uwzględnienia różnic w przeżywaniu seksualności przez chłopców i dziewczyny, grzech i przekroczenie pewnych granic pozostaje tym samym niezależnie od płci).

Trudność mówienia o dziewictwie chłopców jest w jakimś stopniu uwarunkowana kulturowo i zakorzeniona w naszej mentalności.

Prosty przykład: o mężczyźnie, który miał wiele partnerek seksualnych, powie się raczej, że jest „doświadczony”, podczas gdy do kobiety w analogicznej sytuacji mogą być zastosowane niewybredne określenia, czy chociażby stwierdzenie, że jest „łatwa”. W popularnej mentalności jest więc większa akceptacja dla braku czystości wśród chłopców.

Ma to odzwierciedlenie w języku: jak tu właściwie mówić o dziewictwie chłopców? Dziewica to określenie na kobietę, mówienie o mężczyźnie w taki sposób ujmuje mu męskości. Mamy jeszcze słowo „prawiczek”, ale słownik przestrzega, że może być ono lekceważące, a ponadto określa się nim także osobę naiwną. Czy znacie mężczyznę, który chciałby być potencjalnym naiwnym?

Jednak niezależnie od tego, jak to nazwiemy, integralne podejście do dziewictwa, z zaangażowaniem całej osoby, jest priorytetem również dla chłopców.

Ktoś może mi zarzucić, że wszystko, co do tej pory napisałam, to jeden wielki idealizm i wymagania, którym jest w stanie sprostać tylko niewielki procent populacji. Nasuwa to wniosek, że takie „idealne” dziewictwo i w sferze fizycznej, i psychicznej, i duchowej, jest tylko dla wybranych. Pojawiają się wyniki badań prowadzonych wśród młodzieży deklarującej czystość przedmałżeńską – według nich niewiele więcej niż jedna dziesiąta z nich dochowała przyrzeczenia, a i wielu z nich próbowało obejść zakaz współżycia, próbując przez różnego rodzaju pieszczoty „uszczknąć” z życia seksualnego, co się da. Czy wypada więc się załamać i stwierdzić, że ideał ideałem, a życie życiem?

Po pierwsze pamiętajmy, że istnieją dwa rodzaje kłamstwa: kłamstwo zwykłe i statystyka. Lepiej więc nie opierać ważnych życiowych wyborów na tak kruchych podstawach. Po drugie: ważna jest droga, którą wybieramy. A na tej drodze wciąż musimy dojrzewać i dorastać.

Jeśli uznajemy, że współżycie przedmałżeńskie jest grzechem, a życie w dziewictwie integrującym różne sfery osobowości jest ideałem, to między tymi dwoma biegunami rozciąga się przestrzeń naszego wzrostu i dojrzewania. Przed oczami mamy cel: dojrzałość w sferze seksualnej zgodnie z Bożymi przykazaniami i Bożym planem wobec płciowości człowieka.

Dążenie do dojrzałej seksualności będzie owocowało w przyszłym życiu – czy to małżeńskim, samotnym, kapłańskim bądź zakonnym, bo przecież osoby samotne i konsekrowane nie wyrzekają się swojej kobiecości czy męskości. Tę dojrzałość osiąga się przez całościowe spojrzenie na własną seksualność – przez pryzmat sfery fizycznej, psychicznej i duchowej, bez frustracji, jeśli upadniemy.

Droga do osiągnięcia dojrzałości – w każdej dziedzinie – jest trudna, wymaga czasu, mogą na niej nadejść chwile zwątpienia. Ważne, by trzymać się swojego szlaku i zawsze na niego wracać. A szlak wytyczony przez ideał dziewictwa prowadzi do szczęścia w dojrzałym życiu, dzięki umiejętności zgodnego z zamysłem Bożym korzystania ze sfery seksualnej. Wtedy seksualność będzie źródłem radości i jedności z drugim człowiekiem, źródłem tożsamości osoby, nie będzie stanowiła hamulca w rozwoju ani źródła frustracji.

Krótko mówiąc: ideał dziewictwa wytycza prosty szlak – ku pełni miłości.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dziewictwo - cnota czci godna czy przeżytek?
Komentarze (82)
H
Hoser
20 lipca 2013, 14:19
Mając taką żonę pozostaje tylko chodzić na dziwki, ale ma to przecież swoje dobre strony.
.
...
17 lutego 2011, 12:56
Jak to możliwe, że spotykaliście się , przytulali, całowali a może i pieścili mając do siebie wstręt. Oj bracie, coś mi się wydaje, że sam siebie oszukujesz, albo nie dopuszczasz prawdy. Pewnie jest ważny powód, ale bez jego rozpoznania nie dojdziesz prawdy. Czy pieszczoty nie sa grzechem? Pocalunek nie prowadzi do grzechu? Znam wypowiedzi ksiezy, ktorzy tak twierdza. U nas nie bylo pieszczot. Oj, coś mi się widzi, że zacny wielokropek nas wkręca. Nie wierzę, żeby ktoś bez jednego pocałunku poszedł do ołtarza. Pocalunek pocalunkiem nierowny. Nie wiecie o tym?
Grażyna Urbaniak
29 stycznia 2011, 22:06
Jak to możliwe, że spotykaliście się , przytulali, całowali a może i pieścili mając do siebie wstręt. Oj bracie, coś mi się wydaje, że sam siebie oszukujesz, albo nie dopuszczasz prawdy. Pewnie jest ważny powód, ale bez jego rozpoznania nie dojdziesz prawdy. Czy pieszczoty nie sa grzechem? Pocalunek nie prowadzi do grzechu? Znam wypowiedzi ksiezy, ktorzy tak twierdza. U nas nie bylo pieszczot. Oj, coś mi się widzi, że zacny wielokropek nas wkręca. Nie wierzę, żeby ktoś bez jednego pocałunku poszedł do ołtarza.
A
aaa
29 stycznia 2011, 21:04
Niestety na to jest za pozno, bo jestem czlowiekiem, a nie robotem. Gdy sie tak latami blaga i prosi, rozmawia, a druga strona tym bardziej odczuwa wstret i to nie tylko do tej sprawy, ale i do mnie, to wszystko mija. Jesli porusze czasami ten temat, to ona mnie nienawidzi. Uczucia niestety mijaja. One zupelnie wygasly, bo ona mi na poczatku nie dala szansy, aby te uczucia rozwinac. Uczucia trzeba pielegnowac, bo one umra...czasami na zawsze. Minelo kilka lat, a teraz jestesmy jak brat z siostra. Z nia nie da sie na ten temat rozmawiac. Dziekuje Widocznie jesteś do niczego, skoro żona cię nie chce.
MJ
Malgorzata Janusevic
21 listopada 2018, 19:59
Milosc to nie sa uczucia!Uczucia do zakochanie a zakochanie nie trwa wiecznie. Milosc to troska,przyjazn,intymnosc na najblizszym poziomie.
.
...
10 stycznia 2011, 19:38
No coz, Pan Bog wiedzial jaka zone mi dawal. Czy wszyscy nadaja sie do malzenstwa? Co ja moge na to poradzic? Czy ona byla tak naprawde moja zona... Ja nie jestem Jozefem a ona Maryja. Przeczytałam całą dyskusję.. bardzo poruszył mnie Twój problem. W tym co piszesz czuć, że jesteś już zmęczony. Wierzę w to, że Bóg nie bez przyczyny postawił Cię przy Twojej żonie. Może właśnie to Ty jesteś jedynym, który może jej pomóc. Nie odtrąciłeś jej, próbowałeś rozmawiać. Każdy nadaje się do małżeństwa, powiem więcej.. każdy jest do niego stworzony. Rozmawiaj ze specjalistami, seksuologami, psychologami. Nigdy nie jest za późno. Pomóż Jak mozna pomoc czlowiekowi, ktory nie chce? Nie zgadzam sie z opinia, ze kazdy nadaje sie na malzenstwo. Rozmawialem w czatach z wieloma osobami, ktore w ogole nie  maja ochoty na seks, bo ich to nie pociaga. Z takimi osobami nie mozna zawrzec malzenstwa, bo malzenstwo inaczej wyglada niz tylko zycie ze soba pod jednym dachem. Nikogo nie da sie zmusic do rzeczy niechcianych.
H
http://www.mateusz.pl/wdrodze
10 grudnia 2010, 09:19
"longiturna castitas pro virginitate computatur" — „długotrwała czystość liczy się tak, jakby była dziewictwem!”  źródło <a href="http://www.mateusz.pl/wdrodze/nr358/16-wdr.htm">http://www.mateusz.pl/wdrodze/nr358/16-wdr.htm</a>
N
n
29 listopada 2010, 01:11
No coz, Pan Bog wiedzial jaka zone mi dawal. Czy wszyscy nadaja sie do malzenstwa? Co ja moge na to poradzic? Czy ona byla tak naprawde moja zona... Ja nie jestem Jozefem a ona Maryja. Przeczytałam całą dyskusję.. bardzo poruszył mnie Twój problem. W tym co piszesz czuć, że jesteś już zmęczony. Wierzę w to, że Bóg nie bez przyczyny postawił Cię przy Twojej żonie. Może właśnie to Ty jesteś jedynym, który może jej pomóc. Nie odtrąciłeś jej, próbowałeś rozmawiać. Każdy nadaje się do małżeństwa, powiem więcej.. każdy jest do niego stworzony. Rozmawiaj ze specjalistami, seksuologami, psychologami. Nigdy nie jest za późno. Pomóż jej.
28 września 2010, 22:10
No coz, Pan Bog wiedzial jaka zone mi dawal. Cóż, ja swoją sam wybrałem zamiast liczyć na podarunek od Boga.
28 września 2010, 22:08
ps. Brat robot - żony nie będzie, ale osoba i zadania na ziemi były i z tego Bóg rozlicza. Z zadań, czyż nie? Kto to wie... W każdym razie na pewno póki co mamy rozum. I warto z niego korzystać, zanim powie się sakramentalne TAK. Pozostaje jeszcze pewnie stwierdzenie nieważności małżeństwa, ale uznajmy, że mamy jakiś honor i nie będziemy udowadniać, że naszego małżeństwa nigdy nie było, hm?
Ż
żona
28 września 2010, 21:04
Rób co chcesz. Temat zamknięty. Jak widzę szukasz pomocy wirtualnej i co z tego? Możesz pisać, ale to nic nie da. ps. Brat robot - żony nie będzie, ale osoba i zadania na ziemi były i z tego Bóg rozlicza. Z zadań, czyż nie?
28 września 2010, 20:05
Żona jest ZADANA, a nie DANA. Potem Pan Bóg spyta na sądzie, jak kochałeś żonę, którą CI DAŁEM. Po czym przestanie być Twoją żoną, ponieważ - jak wiadomo - w raju nie będzie małżeństw.
.
...
28 września 2010, 19:55
Separacja - kościelna - dobrze Wam zrobi, a to nie to samo co rozwód. Co Ty na to? Po rozwodzie zwiążesz się pewnie z inną kobietą i nie przystąpisz już nigdy do Stołu Pańskiego. :( No coz, Pan Bog wiedzial jaka zone mi dawal. Czy wszyscy nadaja sie do malzenstwa? Co ja moge na to poradzic? Czy ona byla tak naprawde moja zona... Ja nie jestem Jozefem a ona Maryja.
Ż
żona
28 września 2010, 19:29
Separacja - kościelna -  dobrze Wam zrobi, a to nie to samo co rozwód. Co Ty na to? Po rozwodzie zwiążesz się pewnie z inną kobietą i nie przystąpisz już nigdy do Stołu Pańskiego. :(
.
...
28 września 2010, 19:22
Niestety na to jest za pozno, bo jestem czlowiekiem, a nie robotem. Gdy sie tak latami blaga i prosi, rozmawia, a druga strona tym bardziej odczuwa wstret i to nie tylko do tej sprawy, ale i do mnie, to wszystko mija. Jesli porusze czasami ten temat, to ona mnie nienawidzi. Uczucia niestety mijaja. One zupelnie wygasly, bo ona mi na poczatku nie dala szansy, aby te uczucia rozwinac. Uczucia trzeba pielegnowac, bo one umra...czasami na zawsze. Minelo kilka lat, a teraz jestesmy jak brat z siostra. Z nia nie da sie na ten temat rozmawiac. Dziekuje Słuchaj, wszystko się da.. Nie takie problemy ludzie mają, uwierz! Z opisu widać, że jesteście OBOJE wypaleni. To może jedżcie na rekolekcje do ojca Knotza? Znasz tego ojca? On niejedną parę uratował!! Zwłaszcza jeśli chodzi o sprawy pożycia, on właśnie "tym" sie zajmuje! ;-) Słuchaj, próbuj, bo rozwód to jest "wykrwawienie resztki miłości". A jest między Wami przyjaźń?! Moja zona nie chce nic wiecej slyszec na ten temat. Jezeli ktos nie chce, to nie moge go to tego zmusic. Ten temat jest juz dawno przetrawiony i polkniety.
Ż
żona
28 września 2010, 13:45
św. Józef był mężczyzną, czy nie?
Ż
żona
28 września 2010, 13:44
Niestety na to jest za pozno, bo jestem czlowiekiem, a nie robotem. Gdy sie tak latami blaga i prosi, rozmawia, a druga strona tym bardziej odczuwa wstret i to nie tylko do tej sprawy, ale i do mnie, to wszystko mija. Jesli porusze czasami ten temat, to ona mnie nienawidzi. Uczucia niestety mijaja. One zupelnie wygasly, bo ona mi na poczatku nie dala szansy, aby te uczucia rozwinac. Uczucia trzeba pielegnowac, bo one umra...czasami na zawsze. Minelo kilka lat, a teraz jestesmy jak brat z siostra. Z nia nie da sie na ten temat rozmawiac. Dziekuje Słuchaj, wszystko się da.. Nie takie problemy ludzie mają, uwierz! Z opisu widać, że jesteście OBOJE wypaleni. To może jedżcie na rekolekcje do ojca Knotza? Znasz tego ojca? On niejedną parę uratował!! Zwłaszcza jeśli chodzi o sprawy pożycia, on właśnie "tym" sie zajmuje! ;-) Słuchaj, próbuj, bo rozwód to jest "wykrwawienie resztki miłości". A jest między Wami przyjaźń?!
ŻJ
żona J.K.
28 września 2010, 13:37
Żona jest ZADANA, a nie DANA. Potem Pan Bóg spyta na sądzie, jak kochałeś żonę, którą CI DAŁEM. Seks i odpowiedzialność !! Taka żona ja Ty mówisz to wielki problem dla mężczyzny, chyba Bóg tak nie chciał. Kobiety mają nie mniejsze problemy z mężczyznami. I tak szybko nie rezygnują. Poza tym co na to święty Józef?! Nie bój mężczyzną przy takiej ślicznej swej żonie?
A
Aura
28 września 2010, 13:32
Radzę skontaktować się z pogotowiem deonu, dobrze jest przedstawić sprawę kompetentnym osobom. Dobrze byłoby też, żebyś się zorientował od najlepiej poinformowanych odnośnie ważności Twojego małżeństwa. Możesz w ten sposób zaoszczędzić sporo niepotrzebnych nerwów.
.
...
28 września 2010, 13:15
Niestety na to jest za pozno, bo jestem czlowiekiem, a nie robotem. Gdy sie tak latami blaga i prosi, rozmawia, a druga strona tym bardziej odczuwa wstret i to nie tylko do tej sprawy, ale i do mnie, to wszystko mija. Jesli porusze czasami ten temat, to ona mnie nienawidzi. Uczucia niestety mijaja. One zupelnie wygasly, bo ona mi na poczatku nie dala szansy, aby te uczucia rozwinac. Uczucia trzeba pielegnowac, bo one umra...czasami na zawsze. Minelo kilka lat, a teraz jestesmy jak brat z siostra. Z nia nie da sie na ten temat rozmawiac. Dziekuje
Ż
żona
28 września 2010, 12:20
Żona jest ZADANA, a nie DANA. Potem Pan Bóg spyta na sądzie, jak kochałeś żonę, którą CI DAŁEM. Seks i odpowiedzialność !!
T
tad
28 września 2010, 11:23
No wreszcie sprawa się wyjaśniła. To oczywiste , że problem ma podłoże psychologiczne. Zostaliśmy tak stworzeni, że obcowanie małżeńskie jest czymś najnormalniejszym w świecie , danym od Boga, a jednocześnie, przyjemnym i radosnym. Jeżeli Twoja żona aż tak dramatycznie reaguje to nie jest to jej wina , lecz przyczyna tkwi w jakiejś traumie, którą przeżyła w dzieciństwie lub młodości. To nie jest jej wina, więc nie jestem pewny czy należy ją karać np.: rozwodem. Sam napisałeś, że ona tak samo reagowałaby na każdego mężczyznę. Więc to nie jest przeciwko Tobie. Przepraszam Cię za wszystko co napisałem i zachwalę napiszę , bo łatwo się doradza gdy samemu nie ma się tak dramatycznych problemów jak Ty masz, ale może byś wytrzymał jeszcze trochę i pomógł swojej żonie, którą zapewne kochałeś skoro żeście się pobrali, wyjść z tej tragicznej, i dla niej , sytuacji. Czy się uda ? nie wiadomo, ale nie będziesz sobie wyrzucał, że nie zrobiłeś wszystkiego aby ratować Wasz związek.
A
Aura
28 września 2010, 11:07
http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,99,ruszylo-pogotowiedeon-pl.html "Wiadomość, którą wyślesz na adres pogotowia otrzyma kapłan, który udzieli Ci porady lub wskaże, gdzie możesz znaleźć pomoc. Przedstaw swój problem – jasno i konkretnie. Nie musisz się podpisywać. Na pewno dostaniesz odpowiedź. ks. Marek Studenski pogotowie@deon.pl  "
A
Aura
28 września 2010, 11:03
z tego co piszesz wynika, że Twoja żona ma problem, z którym powinniście iść do psychologa albo seksuologa, proponuję żebyś napisał do "pogotowia deonu" myślę, że dostaniesz tam namiar na odpowiedniego dla Was terapeutę  jeśli chcesz ratować Wasze małżeństwo, to wiedz, że problem dotyczy Was obojga
.
...
28 września 2010, 10:54
Jak to możliwe, że spotykaliście się , przytulali, całowali a może i pieścili mając do siebie wstręt. Oj bracie, coś mi się wydaje, że sam siebie oszukujesz, albo nie dopuszczasz prawdy. Pewnie jest ważny powód, ale bez jego rozpoznania nie dojdziesz prawdy. Czy pieszczoty nie sa grzechem? Pocalunek nie prowadzi do grzechu? Znam wypowiedzi ksiezy, ktorzy tak twierdza. U nas nie bylo pieszczot.
.
...
28 września 2010, 10:49
no to skądś się ten wstręt wziął, może najpierw niech któreś z Was idzie do lekarza, albo się umyje Dziekuje za wszystkie rady, ale rozmawialem z zona kilka lat. Ona rozumie swoj problem i nie chodzi o to, ze ktos tu sie nie myje. Ona ma wstret do odbycia aktu i to nie tylko ze mna. Dokladniej mowiac dla ciekawskich: ona nie znosi mojej spermy itp. Z innymi mezczyznami byloby tak samo. Duzo rozmawialismy ze soba na ten temat. Wczesniej nie znala tego problemu, bo nie obcowala nigdy z mezczyzna. Czlowiek moze tylko sie sam na sobie przekonac, jezeli mial kiedys do czynienia z druga polowka. Kupic perfume itd.. ;-)...my jestesmy zadbanymi ludzmi. Nie brakuje u nas ani mydla, perfumy czy jakiegos ubrania.
P
primo
28 września 2010, 09:04
no to skądś się ten wstręt wziął, może najpierw niech któreś z Was idzie do lekarza, albo się umyje
:
:((((
28 września 2010, 08:13
chyba że mają wstręt do siebie?
Ż
żona
28 września 2010, 08:12
Kryzys małżeński Konflikty i kryzysy w małżeństwie są niestety zjawiskiem zupełnie normalnym. Mąż i żona są dwoma różnymi osobami, mającymi różne cechy osobowości; osobami, które wychowały się w dwóch różnych środowiskach rodzinnych, były poddane różnym wpływom środowiska szkolnego, towarzyskiego, zawodowego. Dlatego, nawet przy najlepszej woli, może wystąpić wzajemne niezrozumienie, przeradzające się w konflikty. Rzadko jednak zdarza się tak, by dwoje ludzi mających naprawdę dobrą wolę, budując swoje życie w oparciu sakrament małżeństwa, nie mogło się ze sobą porozumieć. Weekend rekolekcyjny Spotkań Małżeńskich okazał się bardzo owocny dla wielu takich małżeństw. Dlatego bardzo serdecznie zapraszamy do wzięcia udziału w jednym z podanych terminów. Nigdy nie jest za późno! stąd: <a href="http://www.spotkaniamalzenskie.pl/pl/kryzys_malzenski">http://www.spotkaniamalzenskie.pl/pl/kryzys_malzenski</a>
ŻJ
żona J.K.
28 września 2010, 07:54
TO była odpowiedź na zdanie: "Sa ludzie jak ty, ktorzy nigdy tego nie pojmia." Pamiętaj - ja jestem OBCA OSOBA i każda inna kobieta! Nie muszę nic a nic pojmować! Zwróć się do specjalisty oraz równocześnie do kapłana i jedź na rekolekcje dla małżeństw.
ŻJ
żona J.K.
28 września 2010, 07:51
czys ty kobieto glucha i slepa? Jesli do żony też się tak zwracasz, to nie dziwię się, że macie problemy. Wszystko zaczyna się w inny sposób. Poczytaj może gdzieś jak to jest. A po co ja mam pojmować. Ja jestem obcą osobą! Masz do żony być jak mąż, nie do obcych! Powodzenia! JA ... ŚLUBUJĘ CI MIŁOŚĆ (kochasz?) WIERNOŚĆ (jesteś wierny?) UCZCIWOŚĆ (jesteś uczciwy?) oraz że CIĘ NIE OPUSZCZĘ (może opuściłeś ją w jakim problemie?) AŻ DO ŚMIERCI (póki żyjecie masz czas na naprawę!!) TAM MI DOPOMÓŻ BÓG - czy zwróciłeś się do Pana Boga o pomoc, nawet w "tych" sprawach?! Czy uważąsz, tak jak niektórzy, że do życia seksualnego Ty się Boże nie mieszaj!) W TRÓJCY JEDYNY (Bóg Ojciec - Ojciec Nasz, który nas stworzył, Syn Boży, był człowiekiem-mężczyzną i wie jak to jest w Twoim przypadku! Duch Święty - może Cie natchnie by kupić sobie i żonie ładne perfumy oraz pojechać z nią na Spotkaniamalzenskie.pl I WSZYSCY ŚWIĘCI - znasz choc jednego Patrona małżeństwa i rodziny?! powodzenia.
T
tad
28 września 2010, 01:13
Jak to możliwe, że spotykaliście się , przytulali, całowali a może i pieścili mając do siebie wstręt. Oj bracie, coś mi się wydaje, że sam siebie oszukujesz, albo nie dopuszczasz prawdy.  Pewnie jest ważny powód, ale bez jego rozpoznania nie dojdziesz prawdy.
B
Basia
27 września 2010, 23:08
Niedopasowanie seksualne to wbrew forumowym "ekspertom" nie fizyczne niedostosowanie się partnerów, a raczej psychologiczne, głębokie różnice uniemożliwiające rozwój udanego życia seksualnego. Nie tylko. Znalam mezczyzne, ktory wiecznie sie przy tym pocil, az oblewal sie potem. To nie do zniesienia dla mnie. Drugiego znalam, ktorego cale cialo bylo okropnie owlosione, wraz plecy. Takie rzeczy odpychaja. A co mowic o czesciach ciala, ktorych nie powinno sie dotykac albo ogladac przed malzenstwem? Czy to wszystko tak sobie i do kazdego/kazdej pasuje? Mysle, ze i tam sa klopoty.
.
...
27 września 2010, 23:03
czys ty kobieto glucha i slepa? Jesli do żony też się tak zwracasz, to nie dziwię się, że macie problemy. Wszystko zaczyna się w inny sposób. Poczytaj może gdzieś jak to jest. Sa ludzie jak ty, ktorzy nigdy tego nie pojmia.
Ż
żona
27 września 2010, 22:14
czys ty kobieto glucha i slepa? Jesli do żony też się tak zwracasz, to nie dziwię się, że macie problemy. Wszystko zaczyna się w inny sposób. Poczytaj może gdzieś jak to jest.
27 września 2010, 21:16
Niedopasowanie seksualne to wbrew forumowym "ekspertom" nie fizyczne niedostosowanie się partnerów, a raczej psychologiczne, głębokie różnice uniemożliwiające rozwój udanego życia seksualnego.
.
...
27 września 2010, 20:14
Jezeli kobieta lub mezczyzna maja do siebie wstret na tle cielesnym, to nic tu nie pomoze. Wbrew bajkom bocian dzieci nie przynosi. Do tego potrzebna jest kobieta i mezczyzna. Daje do przemyslenia jak to w praktyce mogloby wygladac. Pozdrawiam To po co braliście ślub jak mieliście wstręt do siebie?! Coś mi się zdaje, że gdzieś głęboko scholiście PRAWDZIWĄ MIŁOŚĆ DO SIEBIE, a szukacie tylko cielesności. Czy wiesz, że wszystko zaczyna się w umyśle? Wszystko, czyli "ten tego". ps. No macie dzieci czy nie? czys ty kobieto glucha i slepa? jak mamy miec dzieci? mam ja zgwalcic czy jak mam dokladniej dac do zrozumienia?
ŻJ
żona JK
27 września 2010, 19:57
Wszystko, czyli ten tego TEŻ.
ŻJ
żona J.K.
27 września 2010, 19:52
Jezeli kobieta lub mezczyzna maja do siebie wstret na tle cielesnym, to nic tu nie pomoze. Wbrew bajkom bocian dzieci nie przynosi. Do tego potrzebna jest kobieta i mezczyzna. Daje do przemyslenia jak to w praktyce mogloby wygladac. Pozdrawiam To po co braliście ślub jak mieliście wstręt do siebie?! Coś mi się zdaje, że gdzieś głęboko scholiście PRAWDZIWĄ MIŁOŚĆ DO SIEBIE, a szukacie tylko cielesności. Czy wiesz, że wszystko zaczyna się w umyśle? Wszystko, czyli "ten tego". ps. No macie dzieci czy nie?
.
..
27 września 2010, 18:43
"Wypróbowanie się przed ślubem" Czy miłość to tylko seks? Oboje chcecie rozwodu z powodu "niedopasowania". A dzieic/ Dzieci nie macie? Pewnie nie macie, bo inaczej mielibyście czym się zająć i wzrastać w dojrzałej miłości. Miłość to nie uczucie i namiętność. Te dwa to tylko przyjemne dodatki. Poza tym istnieją terapie, seksuolodzy, i inne pomoce! Mam wrażenie, że nie chodzi tylko o "niedopasowanie". Nie odpisuj jednak tutaj. Wasze malżeństwo sakramentalne spisaliście już na straty, prawda? Odpisze. Jezeli kobieta lub mezczyzna maja do siebie wstret na tle cielesnym, to nic tu nie pomoze. Wbrew bajkom bocian dzieci nie przynosi. Do tego potrzebna jest kobieta i mezczyzna. Daje do przemyslenia jak to w praktyce mogloby wygladac. Pozdrawiam
ŻJ
żona J.K.
27 września 2010, 16:12
"Wypróbowanie się przed ślubem" Czy miłość to tylko seks? Oboje chcecie rozwodu z powodu "niedopasowania". A dzieic/ Dzieci nie macie? Pewnie nie macie, bo inaczej mielibyście czym się zająć i wzrastać w dojrzałej miłości. Miłość to nie uczucie i namiętność. Te dwa to tylko przyjemne dodatki. Poza tym istnieją terapie, seksuolodzy, i inne pomoce! Mam wrażenie, że nie chodzi tylko o "niedopasowanie". Nie odpisuj jednak tutaj. Wasze malżeństwo sakramentalne spisaliście już na straty, prawda?
.
...
27 września 2010, 15:58
Coś mi tu nie gra: "Gdyby "spróbowali" wczesniej może nigdy by sie nie pobrali i zostali tylko przyjaciółmi." Porzucona dziewica, której teraz nikt nie chce, bo chcą właśnie takiej - dziewicy - porządni panowie? PS. kto z Was wnióśł o rozwód? (bo żyje z kimś drugim, rozumiem..) Oboje chcemy rozwodu i nikt z nas nie ma kochanki lub kochanka. Po prostu nie pasujemy do siebie na punkcie seksu. Dodam jeszcze, ze moja zona brzydzi sie pewnych rzeczy u mnie, czy nawet u mezczyzn, bo nie wiedziala, ze cos takiego istnieje. Nie bede konkretyzowal. No i prosze bardzo. Glupi bylem, ze nie namowilem jej do wyprobowania sie przed slubem. Kupilem kota w worku, a teraz jest za pozno.
.
...
27 września 2010, 15:52
Coś mi tu nie gra: "Gdyby "spróbowali" wczesniej może nigdy by sie nie pobrali i zostali tylko przyjaciółmi." Porzucona dziewica, której teraz nikt nie chce, bo chcą właśnie takiej - dziewicy - porządni panowie? PS. kto z Was wnióśł o rozwód? (bo żyje z kimś drugim, rozumiem..) Oboje chcemy rozwodu i nikt z nas nie ma kochanki lub kochanka. Po prostu nie pasujemy do siebie na punkcie seksu.
:
:-(
27 września 2010, 14:46
Szkoda, że nie ma takiej książki "SEKS I ODPOWIEDZIALNOŚĆ".
T
tad
27 września 2010, 14:11
cd. 6. małżeństwo dla pieniędzy; niech będzie brzydki, grunt, że ma forsę. Bliskie to prostytucji, ale prostytutki nie grymaszą, że nie są dopasowane z partnerami, 6. próżność; mąż lub żona jako ozdoba; wszyscy mi zazdroszczą pięknej żony, przystojnego męża, 7. zdrady małżeńskie; tym łatwiej je popełnić im większe ma się doświadczenia z wieloma partnerami, bo odpada wstyd, wyrzuty sumienia itd. Listę można by pociągać ale zastanawiam się ilu dyskutantów wymienia niedopasowanie seksualne jako wymówkę a tak naprawdę to chodzi o to aby wymusić na nas ( bo na Panu Bogu się nie da) akceptację dla seksu poza małżeńskiego. Ja wiem na pewno, że jeżeli się kocha daną osobę miłością o której mówi Kościół, czyli miłością która czyni dar z siebie i troszczy się o szczęście i dobro osoby ukochanej nie jest możliwy problem z seksem , ponieważ cieszy radość tej drugiej osoby. Poza tym , odnoszę wrażenie , że na forum wypowiadają się tylko osoby bardzo młode, bo pamiętam liczne badania z których wynikało, że wraz z wzrastającym stażem małżeństwa nie seks , lecz wiele innych rzeczy odgrywa zasadniczą rolę, np.: rozwój dzieci, praca zawodowa, dom, przyjaciele itd. . Znam wiele związków, którym na początku było cudownie z seksem, ale akurat ta dziedzina strasznie szybko powszednieje, jeżeli nie jest wsparta na miłości. Seks bez miłości jest egoistycznym wykorzystywanie drugiego do osiągnięcia jedynie własnej satysfakcji.
T
tad
27 września 2010, 13:24
Obawiam się , że część forumowiczów, widzi jedyną przyczynę kłopotów małżeńskich w tzw. niedopasowaniu seksualnym . Pomija się tu parę znacznie ważniejszych przyczyn: 1. Brak miłości. Ileż to kobiet i mężczyzn zawiera zawiązek małżeński, bo „ wpadli, przy dopasowywaniu się”. Mają dziecko, więc trzeba się żenić, chociaż już zdążyli się zorientować , że niewiele ich łączy , nawet seks, który początkowo ich bawił. Przeczytajcie statystyki, niechciana ciąża jest najczęstszym powodem małżeństwa. 2. Ucieczka w małżeństwo; dana osoba ma kłopoty z rodzicami, chce się wyrwać z domu, bo uważa , że rodzice za dużo od niego/niej wymagają , więc przy najbliższej okazji zawiera małżeństwo zakładając z góry, że jak się nie uda to się rozwiedzie. Przy takim nastawieniu często się nie udaje. 3. alkoholizm współmałżonka; też bardzo częsta przyczyna i dopasowanie seksualne nic tu nie pomoże 4. robienie kariery społecznej , zawodowej , politycznej dzięki małżeństwu bez miłości , albo kosztem miłości 5. kłopoty majątkowe, przy wysokich wymaganiach materialnych; np.: kobieta chce mieć modne ciuchy, samochód najlepiej marki aby szpanować przed innymi,
P
poprawka
27 września 2010, 12:37
Miało być "porzucona JUŻ NIE DZIEWICA."
DJ
do JACKA
27 września 2010, 12:32
Coś mi tu nie gra: "Gdyby "spróbowali" wczesniej może nigdy by sie nie pobrali i zostali tylko przyjaciółmi." Porzucona dziewica, której teraz nikt nie chce, bo chcą właśnie takiej - dziewicy - porządni panowie? PS. kto z Was wnióśł o rozwód? (bo żyje z kimś drugim, rozumiem..)
DJ
do Jacka
27 września 2010, 12:27
Zgadzam sie, tak bylo w moim przypadku. Teraz cierpimy i czekamy na rozwod. Hej, Jacek. Szóste "Nie cudzołóż". Pan Bóg za dużo wymaga? Wymagał?
PZ
Pytania Zasadnicze
27 września 2010, 12:16
Za dużo niewiadomych. I zbyt daleko idące wnioski. "gdyby.. to może.." "z takich, czy innych powodów, może religijnych, a może nie", "zupełnie nie dopasowani"- kobieta i mężczyzna?, kochający się tak, że zdecydowali się pobrać? A jak to możliwe?
J
Jacek
27 września 2010, 11:40
Moze zaistniec jeszcze inny problem. I chłopak i dziewczyna nie współżyja przed ślubem. Z takich czy innych powodów, może religijnych a może nie. Po ślubie okazuje sie, ze sa pod tym wzgledem zupełnie niedopasowani. Czas nie zmienia sytuacji a tylko ja pogłębia.Gdyby "spróbowali" wczesniej może nigdy by sie nie pobrali i zostali tylko przyjaciółmi. Ten aspekt zaważa na ich wspólnym poźniejszym życiu. Krzywdza sie nawzajem...albo rozchodza.....w złości i niespełnieniu.. Mimo wszystko takie pary nie sa czymś wyjątkowym. Jezeli się nie spróbowało i nie doświadczyło - nie można przewidziec swoich reakcji......i nie mozna się do nich zmusic lub im zaprzeczyć.... Zgadzam sie, tak bylo w moim przypadku. Teraz cierpimy i czekamy na rozwod.
J
Jadwiga
27 września 2010, 11:37
A propos tego dopasowania... Podoba mi się pewna historia-obraz z "Dzieci Pólnocy" Rusdiego, o tym jak młoda żona stara się pokochać swojego męża, który z początku nie jest dla niej atrakcyjny. Metodycznie, codziennie, kawałek po kawalku uczyła się kochać i jego wydatny nos, i duży palec u nogi i wszelkie inne "kawałki" składające się na jej męża. Aż w końcu pokochała go całego. chyba powinna ona byla go pokochac przed zawarciem slubu, bo z jakiego powodu wyszla ona za niego za maz? troche to dziwne.
J
Jadwiga
27 września 2010, 11:31
O dopasowaniu seksualnym moge cos konkretnego powiedziec ( jesli chce pragmatycznie te sprawe rozstrzygac ) , gdy mam jakas skale porownawcza , bo inaczej skad moge na przyklad wiedziec , ze jestem rzeczywiscie dopasowany z moja partnerka , a nie dopasowany tylko na jakims minimalnym poziomie ? Czy aby nie powinienem wowczas dazyc do posiadania szerokiego kregu doswiadczen w tej dziedzinie , tym bardziej jesli jestem katolikiem i malzenstwo ma dla mnie wymiar sakramentalny oraz przyjmuje zasade jego nierozerwalnosci ? Czy w zwiazku z tym ksieza nie powinni w rozmowach przedmalzenskich proponowac narzeczonym , aby sie obejrzeli za jakimis dodatkowymi doswiadczeniami seksualnymi , aby ich wybor mial bardziej solidne podstawy i mogli budowac na gruncie wiekszego wzajemnego zaufania ? Pragmatycznie chodziloby zatem o to aby zdradzic ,by moc kochac dzieki temu z wiekszym przekonaniem ! Ale , czy nawet wowczas nie bedzie korcilo takiego pragmatycznego osobnika aby sie na przyklad sprawdzic z jakas inna osoba , by osiagnac glebsza wiedze na temat ewentualnych wad w dopasowaniu seksualnym ktore sie pojawily w trakcie pozycia malzenskiego ? Jaka szanse daje milosci prgmatyczny wymog seksualnego testowania partnera ? Czy aby nie wylewa sie wowczas dziecka razem z kapiela i ani milosci nie daje sie szansy aby sie rozwinela , ani seksualnemu spotkaniu , aby bylo po ludzku dojrzale i dalo efekt radosnego spelnienia ? Niedopasowanie seksualne moze polegac np. na tym, ze twoj penis nie bedzie pasowal do kobiecej....bo za duzy, za maly? ;-), albo stwierdzisz np., ze masz obrzydzenie do kobiecego ciala itd. Znam wiele takich przypadkow. Czlowiek czlowiekowi jest nierowny i jego poglady lub pociagniecia seksualne. No i masz wtedy wielki klopot.
G
Gosia
27 września 2010, 11:26
Jadwiga, czyli jak alergię nabędziesz po 5 latach małżeństwa to co? Rozwód? Z tego co piszesz wynika wprost postawa - najlepiej nie zawierać związku małżeńskiego i żyć na kocią łapę. I faktycznie - wiele osób wybwiera to rozwiązanie - bo boi się, że partner po jakimś czasie przestanie im pasować. Ale to są osoby niewierzące. My, katolicy, mówimy o sakramencie, o tym, że mężczyzna i kobieta łączą się tak ściśle, że stają się jednym ciałem. I tworzą wspólnotę - mąż, żona i Bóg, obecny w ich związku poprzez sakrament. Tu nie ma miejsca na rozważania o dopasowaniu. Jest za to miejsce na budowanie i pielęgnowanie wspólnoty małżeńskiej (co wymaga zawsze wysiłku). a tak, nie probujcie niczego przed slubem, nie patrzcie czy pasujecie do siebie, bo to grzech, tylko jak w malzenstwie nie bedziecie do siebie pasowac, to sie rozwiedziecie...a wtedy beda problemy ;-) tylko wtedy bedzie za pozno. tak bylo u moich rodzicow, bo wazne ze po katolicku, a teraz nie tylko moi rodzice maja ze soba problemy, ale i my jako dzieci bardzo cierpimy z tego powodu.
27 września 2010, 08:02
Mylisz się, ale niech Ci będzie. A gdzie się mylę?
G:
gościu :)
27 września 2010, 07:41
Należała do RCS. Nie wystarczy "należeć". Potrzeba jeszcze czegoś.
BR
bracie robocie :)
27 września 2010, 07:40
Skoro dziewictwo=niewinność, to życie seksualne = wina. Uwielbiam podejście KK do seksu. Z jednej strony nawoływania Knotza do cieszenia się ciałami małżonków (jak się okazuje niespecjalnie nawet ortodoksyjne i zgodne z zaleceniami staruszków biskupów), z drugiej strony wciąż ta nieufność do ciała, przyjemności, bliskości. Mylisz się, ale niech Ci będzie.
27 września 2010, 07:33
Skoro dziewictwo=niewinność, to życie seksualne = wina. Uwielbiam podejście KK do seksu. Z jednej strony nawoływania Knotza do cieszenia się ciałami małżonków (jak się okazuje niespecjalnie nawet ortodoksyjne i zgodne z zaleceniami staruszków biskupów), z drugiej strony wciąż ta nieufność do ciała, przyjemności, bliskości.
G
gość
26 września 2010, 18:20
Spotkałem kiedyś wirtualnie dziewicę, która twierdziła, że się masturbuje, bo tak jest bezpieczniej niż zaczynać współżycie, no i nic nie traci w sesnie fizycznym. Pewnie miała rację z tym bezpieczeństwem, ale ja dziękuję za taką "czystość". Należała do RCS.
G
Gosia
26 września 2010, 17:59
Mowienie i wychowywanie dzieci, ze dziewictwo jest bardzo wazne, a seks jest obrzydzeniem doprowadza wielu do pomieszania w glowie. Wiele ludzi maja pozniej problemy na punkcie seksu, nienawidza swojego partnera albo nawet siebie, maja do tego obrzydzenie. Wychowanie seksualne jest bardzo wazne. Seks nalezy do ludzi.
BM
Barbara Magdalena
3 września 2010, 11:13
Musimy się starać przestrzegać Dzisięciorga Przykazań, a zetem należy również tłumić potrzeby seksualne, gdy nie żyjemy w małżeństwe. Dobre wychowanie uczy właśnie powściągliwości. I powściągliwość chroni nas przed wieloma głupstwami. To tylko małe dziecko może robić to, co chce - chce siusiu i siusia, chce pluć - pluje. W marę dorastania uczymy się panowania nad zachciankami. Nie wyrywamy komuś kromki chleba, bo własnie odczuliśmy wielki głód. Nie krzyczymy na nudnej uroczystości:  "ale nuda!", bo skompromitowalibyśmy się, zgorszylibyśmy ludzi i wyrządzilibyśmy komuś przykrość. Nie układamy się do snu w środku mszy w kościele dlatego, że własnie ogarnęła nas senność. Nie zdzieramy z przypadkowego przechodnia ciepłego swetra, bo właśnie odczuliśmy straszliwy chłód. I z potrzebami seksualnymi trzeba postępować podobnie. Nie współżyję, bo ktoś (kogo być może i kocham) nie jest moim mężem, nie jest moją żoną; bo złamię zasady, sprzeniewierzę się wartościom. Potrzeba seksualna to nie potrzeba pokarmowa, którą trzeba zaspokoić, żeby żyć. Kiedyś nie przypadkowo młodzieży zalecano szczególną aktywność - sport, pracę fizyczną itp. - chodziło o skierowanie zainteresowań i energii w inną stronę. Komu to przeszkadzało? Z nadużywania seksu jest znacznie więcej nieszczęść niż z powściągliwości. Słyszeliście coś o cnotach kardynalnych?
A
Aniołek
2 września 2010, 22:54
A ja mam w nosie seks małżeński. Poznałam fajnego mężzyznę, jest księdzem i mamy cudowny seks, o wiele lepszy, niż "obowiązkowy akt małżeński".
U
ulelek
2 września 2010, 22:49
czystośc jest dobra dla bardzo mlodych ludzi, u których popęd seksualny nie jest w pelni rozbudzony. inne potrzeby ma 20-latka, a inne 30-latka. a jak kobieta nie wyszła za mąz, to ma brac tabletki na wstrzymanie? czy mimo wszyustko ma na siłę szukać męża, żeby tylko seks małżeńsi imieć ?
CX
czesław x
5 czerwca 2010, 10:31
W Kościele występuje jakaś dziwna ( jak dla mnie chora ) fascynacja dziewictwem... Jak dla mnie to dziewictwo powinno być prywatną sprawą każdego człowieka. Ktoś jest dziewicą , ok, ktoś nie jest, też ok ( używam słowa dziewica dla obu płci co jest pewnie trochę dziwne ale tak mi się podoba ). A tym czasem w wielu głowach się gotuje... U niektórych osób głód seksualny jest większy, u innych mniejszy, jesteśmy różni, problem zaczyna się kiedy jedni nie chcą zrozumieć drugich albo kiedy czyjas seksualność jest tłumiona. Chociażby molestowanie dzieci w kościele czy problem tzw. "wtórnych skłonności homoseksualnych wśród kleryków", tłumienie własnej seksualności nie przynosi niczego dobrego, trzeba dla niej tylko znaleźć bezpieczne i humanitarne ujście, najlepiej drugą osobę, wtedy z reguły wszyscy są szczęśliwi.
Jadwiga
3 czerwca 2010, 13:11
Zastanawiam się czemu w średnioweczu "te" sprawy wygladały zupełnie ibaczej. Mianowicie czystość obowiazywała jedynie kobiety zamężne.  Młode dziewczyny - tutaj wskazane było aby mieć partnerów, bo w przeciwnym razie maż mógł zapytac  "ciebie nikt nie chciał? tos pewnie do niczego" Prawde mówiąc byłam zaszokowana gdy przeczytałam i tym w historycznych ksiażkach.
J
Jagoda
1 czerwca 2010, 14:56
Przeczytałam wszystkie komentarze i tak sobie myślę,że: 1.dopasowanie jest ważne, ale jeśli małżonkowie się rzeczywiście kochają, są otwarci jedno na drugie to znajdą swój własny, odpowiedni dla nich sposób na to,żeby dogadac się w sypialni. 2.Wg.mnie dla stałości związku nie ma wielkiego znaczenia fakt, czy ludzie współżyli przed ślubem, czy nie. Wydaje mi się, że trochę przeceniamy seksualność. 3. Bzdurą jest twierdzenie,że sek to grzech! Oprócz potralu "Szansa spotkania" polecam też książki o. Knotza "Akt małżeński"i "Seks jakiego nie znacie" a także wykłady o.Kentenicha skierowane do małżeństw. Pewnie znalazłoby się jeszcze sporo publikacji na ten temat. 4.Podsumowując: sek jest dobry i piękny ponieważ jest darem Bożym :-)
A
Anna
23 maja 2010, 00:51
Człowiek powinien pozostać całe życie dziewiczym, chyba że ma męża (żonę) i chce mieć dzieci. Ale i tak z każdego stosunku należy się wyspowiadać, bo seks to zło. 
K
Krzysztof
22 maja 2010, 18:51
Dziewictwo jest w cenie!! Nie myślmy o materialnej cenie ale Duchowej. W Życiu dwojga ludzi seks to tylko 0,001% całego życia!! Ocknijcie się!! Jest on bardzo ważny, ale połączony w sferze cielesnej i duchowej. A dopasowanie? Kiedyś usłyszałem do znajomych życjących w czystoći: Kobieta: ja nie wiadro, narzeczony nie igła, więć źle nie będzie!! Brawo dla wszystkich Walczących o czystość! Krzysztof
O
on_
22 maja 2010, 14:43
dopadowanie seksualne jest w związku bardzo ważnie. Inaczej można być sfrustrowanym i nieszczęśliwym całe życie. Niestety taka jest prawda!!!!!!!!!!
W
warszawiak
24 grudnia 2009, 21:58
dopasowanie seksualne? że niby ktoś ma sprawdzać czy do niego pasuję seksualnie? mnie się to nie podoba. nie jestem żadnym towarem na próbę
X
Xavier
18 grudnia 2009, 14:22
Jadwigo, 1. Ile jest takich osób które to podobnie się leczą? Z jakiego powodu? Jestem pewien, że w ich przypadkach jest to wynikiem jakiejś niedojrzałości ewentualnie strasznie wygórowanych wymagań wobec drugiej osoby. To wszystko zalezy od tego jak się podejdzie. Jeśli ktoś seks uwaza za jedyne i najwazniejsze spoiwo swojego związku, to nie ma się co dziwić, ze potem kończy się to nerwicami lub głębokim rozczarowaniem. A tak jeśli chodzi o fakty, to faktem jednak pozostaje to, ze więcej malzenstw rozpada się jednak z powodu rozpoczęcia aktywności seksualnej przed ślubem.
18 grudnia 2009, 11:11
Jadwiga, czyli jak alergię nabędziesz po 5 latach małżeństwa to co? Rozwód? Z tego co piszesz wynika wprost postawa - najlepiej nie zawierać związku małżeńskiego i żyć na kocią łapę. I faktycznie - wiele osób wybwiera to rozwiązanie - bo boi się, że partner po jakimś czasie przestanie im pasować. Ale to są osoby niewierzące. My, katolicy, mówimy o sakramencie, o tym, że mężczyzna i kobieta łączą się tak ściśle, że stają się jednym ciałem. I tworzą wspólnotę - mąż, żona i Bóg, obecny w ich związku poprzez sakrament. Tu nie ma miejsca na rozważania o dopasowaniu. Jest za to miejsce na budowanie i pielęgnowanie wspólnoty małżeńskiej (co wymaga zawsze wysiłku).
18 grudnia 2009, 09:32
O dopasowaniu seksualnym moge cos konkretnego powiedziec ( jesli chce pragmatycznie te sprawe rozstrzygac ) , gdy mam jakas skale porownawcza , bo inaczej skad moge na przyklad wiedziec , ze jestem rzeczywiscie dopasowany z moja partnerka , a nie dopasowany tylko na jakims minimalnym poziomie ? Czy aby nie powinienem wowczas dazyc do posiadania szerokiego kregu doswiadczen w tej dziedzinie , tym bardziej jesli jestem katolikiem i malzenstwo ma dla mnie wymiar sakramentalny oraz przyjmuje zasade jego nierozerwalnosci ? Czy w zwiazku z tym ksieza nie powinni w rozmowach przedmalzenskich proponowac narzeczonym , aby sie obejrzeli za jakimis dodatkowymi doswiadczeniami seksualnymi , aby ich wybor mial bardziej solidne podstawy i mogli budowac na gruncie wiekszego wzajemnego zaufania ? Pragmatycznie chodziloby zatem o to aby zdradzic ,by moc kochac dzieki temu z wiekszym przekonaniem ! Ale , czy nawet wowczas nie bedzie korcilo takiego pragmatycznego osobnika aby sie na przyklad sprawdzic z jakas inna osoba , by osiagnac glebsza wiedze na temat ewentualnych wad w dopasowaniu seksualnym ktore sie pojawily w trakcie pozycia malzenskiego ? Jaka szanse daje milosci prgmatyczny wymog seksualnego testowania partnera ? Czy aby nie wylewa sie wowczas dziecka razem z kapiela i ani milosci nie daje sie szansy aby sie rozwinela , ani seksualnemu spotkaniu , aby bylo po ludzku dojrzale i dalo efekt radosnego spelnienia ?
J
Jadwiga
18 grudnia 2009, 08:34
xavier Jadwigo, absolutyzujesz pojęcie dopasowania seksualnego do granic absurdu! Nic nie absolutyzuje. To są po prostu doświadczenia osób leczacych sie z tegoz powodu. A jest ich niemało. Fakty. Z faktami sie nie dyskutuje. mOcna Czy nie wiesz , że alergie nie są rzecza wrodzoną ale nabyta w czasie? Tesciki mozna sobie zrobic co nie oznacza ze jak go nie ma  to w przyszłosci nie mozna uczulenia mozna dostac. Na wszystko.
X
Xavier
17 grudnia 2009, 22:52
 Jadwigo, absolutyzujesz pojęcie dopasowania seksualnego do granic absurdu! Jeśli dwie osoby są do siebie dopasowane psychicznie, akceptuja się, jednym słowem łączy ich prawdziwa miłość, to nie wyobrazam sobie w jakiż to sposób "niedopasowanie seksualne" miałoby ich podzielić tak, że skończyc ciezkimi nerwicami i pobytem często w szpitalu psychiatrycznym" ewentualnie rozpadem malzenstwa. Za to wiele par, które podjęły współzycie seksualne przed ślubem potem się rozpada-przykładem jest małzeństwo mojej kuzynki, właśnie teraz przechodzą wielki kryzys i nie wiadomo jak to się skończy.
17 grudnia 2009, 12:05
Jadwiga: Przy takich obawach możesz zrobić u lekarza próbę uczuleniową.
J
Jadwiga
17 grudnia 2009, 12:00
franku, tak naprawdę niewiele od nas zależy. Co powiesz np na uczulenie kobiety na nasienie męża ( zaznaczam nie chodzi tylko o małą wysypke alergie mogą być groźne dla zycia ) albo nawet na jego pot? To nie sa rzadkie przypadki. Wg Twoich wywodów, że kobieta i mężczyzna są zawsze troszke niedopasowani mozna odczytać, ze kazdy moze z kazdym wystarczy tylko trochę czasu i dobra wola.  Nie jest to jednak prawdą. Zwierzeta tez nie sa do siebie dopasowane - poczytaj jak sie szuka partnera dla np rasowej suki, przyprowadza, a on jej po prostu nie chce. A słowa "nie uciekaj z małżeństwa tylko się dostosuj" skutkują ciezkimi nerwicami i pobytem czesto w szpitalu psychiatrycznym. Nie piszę tutaj jednmak o ucieczce z małżenstwa. Tylko o tym, aby tej ucieczki właśnie nie było.O wypróbowaniu siebie, czy po prostu jestesmy w stanie ze sobą życ i na gruncie psychicznym i seksualnym. Aby było mniej tragedii.
F
franek
16 grudnia 2009, 13:38
Jadwigo! Mężczyzna i kobieta zawsze są troche niedopasowani do siebie. Bóg daje nam w każdej sprawie coś do zrobienia, w tej też sporo od nas zależy. Tylko wtedy jestesmy ludźmi i mamy coś do zrobienia, dobrze lub źle, z sercem lub egoistycznie.  W ten sposób jestesmy wolni i można nas oceniać. (grzech) Tylko zwierzęta są dopasowane do siebie, lub programy komputerowe - one nie są prawdziwie wolne.   Jest złudzeniem gdy ktoś myśli, że można poznać drugiego, a on potem bedzie taki przez całe życie. Każdy z nas się stale zmienia i musimy poznawac się stale od nowa. Dopasowywać się stale od nowa. Albo tak zechcemy, albo się buntujemy i szukamy tego kogoś całkiem dopasowanego. W tym drugim przypadku juz do końca życia bedziemy poszukiwać. Chyba że zmądrzejemy. Nasza religia mówi: nie uciekaj z małżeństwa tylko się dostosuj - uwierz, że w tym jest wartość i szansa na szczęście. Ale nie musimy wierzyć...
15 grudnia 2009, 12:21
A propos tego dopasowania... Podoba mi się pewna historia-obraz z "Dzieci Pólnocy" Rusdiego, o tym jak młoda żona stara się pokochać swojego męża, który z początku nie jest dla niej atrakcyjny. Metodycznie, codziennie, kawałek po kawalku uczyła się kochać i jego wydatny nos, i duży palec u nogi i wszelkie inne "kawałki" składające się na jej męża. Aż w końcu pokochała go całego.
R
r.kożuchowski
15 grudnia 2009, 12:14
Temat trudny. Ośrodkiem miłości jest serce, sexu umysł. Niestety w naszych czasach pomieszano wiele pojęć. Miłość to bezwarunkowa troska o doibro drugiego człowieka. Miłostka to zaspokojenie własnych potrzeb. Miłość może trwać bez sexu, miłostka nie. Sex jest ważny, ale czy najważniejszy w miłości. Są poradnie seksualne. A jakby tak małżonka sparaliżowało od pasa w dół, to można go również zostawić?
E
Ewa
15 grudnia 2009, 11:49
Zgadzam się z Jadwigą. Niestety - bazujac na własnym smutnym przykładzie, gdzie zwyciężył idealizm. Dziś wybralabym pragamtyczne podejście do tych kwestii.
J
Jadwiga
15 grudnia 2009, 11:27
Moze zaistniec jeszcze inny problem. I chłopak i dziewczyna nie współżyja przed ślubem. Z takich czy innych powodów, może religijnych a może nie. Po ślubie okazuje sie, ze sa pod tym wzgledem zupełnie  niedopasowani. Czas nie zmienia sytuacji a tylko ja pogłębia.Gdyby "spróbowali" wczesniej może nigdy by sie nie pobrali i zostali tylko przyjaciółmi. Ten aspekt zaważa na ich wspólnym poźniejszym życiu. Krzywdza sie nawzajem...albo rozchodza.....w złości i niespełnieniu.. Mimo wszystko takie pary nie sa czymś wyjątkowym. Jezeli się nie spróbowało i nie doświadczyło - nie można przewidziec swoich reakcji......i nie mozna się do nich zmusic lub im zaprzeczyć....