Eucharystia – pokarm, który przemienia serce

fot. cathopic.com

Bo życie chrześcijanina jest drogą, zaś jej metą jest Cel, który nie sposób osiągnąć własnymi siłami. Ceną za przebycie tej drogi jest życie, a i to jest za mało, by zdobyć nagrodę. Zbawienie jest bowiem darem. Droga życia jest natomiast wysiłkiem, który otwiera człowieka na jego darmowość, a Eucharystia – dowodem na to, że Bóg jest w tej drodze naprawdę blisko człowieka.

Eliasz miał prawo czuć się wykończony swoją misją. Przez lata niestrudzenie walczył o wiarę w Jedynego Boga Izraelitów z fałszywymi prorokami Baala. Wiele go to kosztowało. Mimo że w swojej prorockiej misji odnosił sukcesy, zewnętrznie wydawał się być człowiekiem przegranym. Teraz zlękniony ucieka przed królową Izebel na pustynię z głęboko ugruntowanym w sercu pragnieniem śmierci: „Przyszedłszy, usiadł pod jednym z janowców i pragnąc umrzeć, powiedział: «Wielki już czas, o Panie! Zabierz moje życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków»” (1 Krl 19,4).

Czy czuł się człowiekiem życiowo spełnionym? Pewnie nie do końca, gdyż nie udało mu się wyplenić kultu Baala spośród synów Izraela. A może nie miał już wiary we własne siły? Tego nie wiemy, ale z całą pewnością miał wszelkie podstawy do tego, żeby stracić pewność siebie i zwątpić w Boże prowadzenie. Pustynia, na której miał ochotę umrzeć, stała się jednak miejscem jego odrodzenia. Dwukrotnie przychodzi do niego anioł, co już samo w sobie jest znakiem Bożej opieki.

„A oto anioł, trącając go, powiedział mu: «Wstań, jedz!». Eliasz spojrzał, a oto przy jego głowie podpłomyk i dzban z wodą. Zjadł więc i wypił, i znów się położył” (1 Krl 19,5-6). Pierwsze spotkanie z Bożym posłańcem z pozoru wydaje się być jedynie zwykłym posiłkiem. Eliasz zjada, co było przygotowane, i znów zapada w sen człowieka zrezygnowanego. Dopiero drugie przyjście anioła sprawia, że prorok odzyskuje siły i rusza w drogę, podejmując na nowo swoją misję: „Ponownie anioł Pański wrócił i trącając go, powiedział: «Wstań, jedz, bo przed tobą długa droga». Powstawszy zatem, zjadł i wypił. Następnie umocniony tym pożywieniem szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy aż do Bożej góry Horeb” (1 Krl 19,7-8).

DEON.PL POLECA

Kiedy patrzymy na to starotestamentalne opowiadanie o proroku Eliaszu z naszej perspektywy „nowotestamentówców”, to aż nazbyt oczywiste jest nawiązanie do Eucharystii – pokarmu, który daje człowiekowi niezwykłą siłę. Prorok posilony cudownym pożywieniem przygotowanym przez anioła, podpłomykiem i wodą, był w stanie maszerować czterdzieści dni i czterdzieści nocy. Te liczby nie są przypadkowe. Czterdzieści to bowiem liczba oznaczająca w Biblii czas próby i doświadczenia. Warto przypomnieć, że właśnie tyle dni i nocy spędził na pustyni Jezus. Czterdzieści lat wędrowali Izraelici po pustyni, zmierzając do Ziemi Obiecanej. Droga do Bożej góry Horeb staje się więc dla Eliasza czasem próby wiary i doświadczenia Bożej obecności. Historia tego jednego z najważniejszych proroków Starego Testamentu ma przekonać nas, chrześcijan przyjmujących Ciało Pańskie, że Eucharystia jest pokarmem pozwalającym przetrwać najciemniejsze momenty naszego życia, ponieważ „To jest chleb, który z nieba zstępuje: Kto go je, nie umrze” (J 6,50).

Kryzysy wiary, których doświadczamy, są często spowodowane problemami w relacjach z innymi ludźmi. Nie potrafimy z niektórymi dojść do zgody. Nie umiemy naprawić zerwanych więzi. Nie wiemy, jak pozbyć się z naszych serc niechęci. Nie jesteśmy w stanie przebaczyć wyrządzonych nam krzywd. Św. Paweł napomina efeską wspólnotę, którą przez lata formował, głosząc Dobrą Nowinę: „Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważanie – wraz z wszelką złością. Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni” (Ef 4,31-32).

Łatwo się mówi. Wypunktować czyjeś wady, to przecież nie problem. Wskazać, co należy poprawić – żadna sztuka! Apostoł Narodów nie zatrzymuje się jednak na tym, lecz mówi, że do Miłość Boża ma być siłą, dzięki której człowiek jest w stanie zdobyć się na bycie ponad złymi uczuciami względem innych, przychodzącymi nam tak łatwo: „Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg wam przebaczył w Chrystusie. Bądźcie więc naśladowcami Boga, jako dzieci umiłowane, i postępujcie drogą miłości, bo i Chrystus was umiłował i samego siebie wydał za nas w ofierze i dani na woń miłą Bogu” (Ef 4,32-5,2).

Św. Paweł nie tylko stawia Jezusa jako przykład, ale wskazuje, że to ofiara z Jego Życia ma być dla nas siłą, która wzniesie nas ponad to, co ludzkie. Komunia Święta, przyjmowana regularnie i z wielką wiarą, zmienia serce człowieka. Pomaga wyzbyć się ze swojego wnętrza wszystkiego, co nie jest miłością. Nie wierzysz? To spróbuj. „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki” (J 6,51). Zaufaj tym słowom Jezusa. I z wielką wiarę w nie przystępuj do Eucharystii. Nawet jeśli zmysły podpowiadają ci coś innego, niech serce powtarza: „Chcę wierzyć w Twoją przemieniającą obecność w tym chlebie, Panie”.

Eucharystia nie działa w sposób magiczny. Samo jej przyjęcie nie gwarantuje natychmiastowej zmiany. Możemy ją „zjeść i znowu się położyć”, jak to było w historii proroka Eliasza. On jednak posilił się pokarmem z nieba kolejny raz i „umocniony tym pożywieniem szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy aż do Bożej góry Horeb” (1 Krl 19,8). Na tej górze spotkał potem samego Boga, który wyznaczył mu kolejne zadanie. Eucharystia ma być pokarmem umacniającym nas w czasie próby i pozwalającym spotkać się z Panem. Ona daje silne przekonanie o tym, że jesteśmy przez Niego wysłuchiwani: „Szukałem pomocy u Pana, a On mnie wysłuchał i wyzwolił od wszelkiej trwogi” (Ps 34,5).

Chrześcijanin to człowiek, który musi być w drodze. Wiara statyczna, nazwijmy ją wiarą siedząca lub leżącą, jest martwa. Człowiek żywej wiary ciągle nieustannie pyta Boga, co dalej. Bo życie chrześcijanina jest drogą, zaś jej metą jest Cel, który nie sposób osiągnąć własnymi siłami. Ceną za przebycie tej drogi jest życie, a i to jest za mało, by zdobyć nagrodę. Zbawienie jest bowiem darem. Droga życia jest natomiast wysiłkiem, który otwiera człowieka na jego darmowość, a Eucharystia – dowodem na to, że Bóg jest w tej drodze naprawdę blisko człowieka. Zapraszając go do swojego Królestwa, sam mu towarzyszy w drodze do niego. Nam pozostaje jedynie otworzyć usta i przyjąć do swojego wnętrza „Ciało wydane za życie świata” (J 6,51).

Kierownik redakcji gdańskiego oddziału "Gościa Niedzielnego". Dyrektor Wydziału Kurii Metropolitalnej Gdańskiej ds. Komunikacji Medialnej. Współtwórca kanału "Inny wymiar"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Eucharystia – pokarm, który przemienia serce
Komentarze (4)
TM
~Tomek Mazurek
9 sierpnia 2021, 08:08
Gratuluję Księdzu Profesorowi kolejnego mądrego tekstu.
BI
~Bona III
9 sierpnia 2021, 01:46
Lockdownem objęte są trzy najliczniejsze stany Australii: Wiktoria, Queensland i Nowa Południowa Walia, gdzie odnotowano najtragiczniejszy od początku pandemii bilans 319 przypadków SARS-CoV-2 w ciągu doby.
MS
~Maciej S.
9 sierpnia 2021, 00:38
droga otwarcia sie na owoce Eucharystii jest poboznosc liturgiczna-pietas liturgica, ktorej poglebienie a nie likwidacje czy redukcje postulowali Ojcowie Soborowi- Ks. Kaczkowski (+) krytykowal "przegadanie Mszy Swietej", niesprzyjajace modlitewnemu skupieni ktore ("przegadanie Mszy Swietej") jest zapewne jedna z istotnych prezszkod otwrcia sie na owoce Eucharystii
JK
~Jacek Kowalski
8 sierpnia 2021, 21:14
Brednie bez sensu....