Gdy zaczynamy gromadzić, odkrywamy wrogów

fot. Alexandre Boucher / Unsplash
Henri J. M. Nouwen

"Lęk jest właśnie tym, co każe nam się trzymać swojej pozycji i własności. Każe nam trzymać się tego, co mamy, ponieważ tak bardzo boimy się, że stracimy to, czego potrzebujemy. Miłość jest pokonaniem lęku. Miłość jest zostawieniem wszystkiego i zaufaniem, że dzięki temu nasze życie się pomnoży. Życie stanie się czymś więcej" - pisze Henri J. M. Nouwen w książce "W drodze z Jezusem". Autor stawia w niej liczne pytania, m.in.: Czy naprawdę czuję się i jestem uczniem Jezusa? Czy Mu ufam? Czy bez względu na wszystko idę za Nim i żyję według Jego nauki? Gdzie jest moja droga i pełnia?

Jezus wzywa nas, abyśmy porzucili świat niedostatku i mentalność braku i weszli do świata dostatku i myślenia o obfitości. Uczniowie mieli mentalność niedostatku, podobnie jak my. Sądzimy, że dla wszystkich nie wystarczy, a więc musimy uważać na to, co mamy. Jesteśmy ludźmi bojaźliwymi. Boimy się i ten lęk rośnie w nas na różne sposoby.

Boimy się o siebie. Boimy się innych. Boimy się Boga. Lęk jest cechą wszechobecną w naszym życiu. Lęk każe nam myśleć w kategoriach braku. Każe nam myśleć: "Ten świat jest niebezpieczny. Jak mogę w nim przetrwać? Tutaj nie wystarczy wszystkiego dla wszystkich. Nie wystarczy dla wszystkich pożywienia. Nie wystarczy dla wszystkich wiedzy. Nie wystarczy dla wszystkich uczucia, a ja chcę żyć! Chcę być pewien, że żyję! Chcę się utrzymać przy życiu!". Taka reakcja jest wśród nas bardzo powszechna.

DEON.PL POLECA

Kiedy się martwimy, że dla nas nie starczy, pierwszą reakcją jest gromadzenie. Zaczynamy gromadzić chleb, ryby. Gromadzić szacunek. Gromadzić uczucie, gromadzić wiedzę. Gromadzić idee.

Gdy zaczynamy gromadzić, odkrywamy wrogów. Zawsze będą tacy ludzie, którzy powiedzą: "Masz więcej ode mnie". Być może odpowiesz: "Wiem, ale potrzebuję tyle na wypadek sytuacji awaryjnej". Oni powiedzą: "Ale ja potrzebuję tego teraz. Teraz jestem głodny". "Teraz muszę to poznać". "Teraz chcę to zbudować". Jeśli posługujemy się mentalnością braku, odkrywamy wrogów, którzy chcą zabrać coś z tego, co zgromadziliśmy. Coraz bardziej się boimy, ponieważ im więcej mamy, tym bardziej ludzie pragną naszego naddatku. Im większy mamy ten naddatek, tym usilniej chcemy budować mury wokół tego, co zgromadziliśmy. Im wyższe stają się te mury, tym bardziej boimy się wrogów, którzy, jak sobie wyobrażamy, pod nimi się zbierają. Zaczynamy konstruować bomby, aby się obronić przed wyimaginowanymi nieprzyjaciółmi, a potem zaczynamy bać się bomb, które mogą skonstruować w odwecie wrogowie. Odkrywamy, że jesteśmy w więzieniu, które sami sobie zbudowaliśmy z powodu lęku, biorącego się z mentalności niedostatku. Z przekonania, że nie mamy wszystkiego wystarczająco dużo.

Pomyśl o tym. Jak bardzo do wszystkiego przywarłeś. Na przykład, jak kurczowo trzymasz się relacji. "To jest mój przyjaciel. Nie zaproszę go na dzisiejszy wieczór, ponieważ inni będą go bardziej lubić niż mnie, a ja nie chcę być sam". Trzymasz się kurczowo tego przyjaciela i go nie wypuszczasz.

Mentalność niedostatku możemy zauważyć w całej Ewangelii. Jezus mówi, że Bóg jest Bogiem obfitości. Gdziekolwiek pojawia się Jezus, daje nie tylko życie, ale życie w nadmiarze.

Jezus przychodzi, aby nieść życie i to życie w całej pełni. Przynosi o wiele więcej niż to, o co prosimy. Zawsze daje coś, co przekracza nasze oczekiwania. Rzeczywistość, którą Jezus obiecuje, jest tak ogromna, że nawet nie możemy jej objąć. Jezus mówi o wieczności, prawdzie, świetle, życiu.

Jego cuda są znakami nowej rzeczywistości. Jezus pyta: "Pamiętacie, jak wiele chleba zostało? I nadal nie wierzycie?". Staje się niemal zdesperowany i mówi:

"Jak mogę sprawić, abyście uwierzyli, że możecie Mi zaufać? Jak mogę sprawić, abyście uwierzyli, że ze Mną niczego wam nie zabraknie?". Nawet po zmartwychwstaniu uczniowie nie pojmują nowej rzeczywistości. Piotr mówi: "Wróćmy do łowienia ryb. Pan odszedł. Wszystko się skończyło". Wracają, by łowić ryby, i nagle widzą na brzegu postać, która woła do nich: "Złowiliście coś?". A oni odpowiadają: "Nie, nic nie złowiliśmy". "Zarzućcie sieci jeszcze raz po lewej stronie". Tak robią i nagle mają całe sieci pełne ryb. Jan zwraca się do Piotra: "To jest Pan". Piotr wskakuje do wody i podąża w kierunku Jezusa (zob. J 21,7).

Pan daje więcej, niż potrafimy przyjąć. To ostatecznie sprawia, że uczniowie widzą. Mimo że nie są w stanie w pełni zrozumieć, co to wszystko oznacza, znaki są tak wielkie, że w końcu porzucają sieci i idą za Nim. Podążanie za Jezusem, tak jak opisano je w Ewangelii, jest przede wszystkim zaproszeniem, aby iść za Panem obfitości. Jesteśmy zaproszeni, by iść za Panem, nawet gdy nie możemy w pełni wchłonąć ogromu Jego boskiej gościnności.

Mam nadzieję, że rozumiesz, co chcę powiedzieć. Lęk jest właśnie tym, co każe nam się trzymać swojej pozycji i własności. Każe nam trzymać się tego, co mamy, ponieważ tak bardzo boimy się, że stracimy to, czego potrzebujemy. Miłość jest pokonaniem lęku. Miłość jest zostawieniem wszystkiego i zaufaniem, że dzięki temu nasze życie się pomnoży. Życie stanie się czymś więcej.

"Idź za Mną. Porzuć swoją logikę. Porzuć swój sposób myślenia. Porzuć swoje lęki i zaufaj, że wydarzy się coś nowego. Wejdziesz do królestwa obfitości, radości, pokoju, wolności". Mówimy: "Tak, ale posłuchaj. Nie idźmy za szybko. Najpierw wszystko obmyślmy. Zobaczmy, co wyniknie".

Jezus przychodzi, aby nieść życie i to życie w całej pełni. Przynosi o wiele więcej niż to, o co prosimy. Zawsze daje coś, co przekracza nasze oczekiwania. Rzeczywistość, którą Jezus obiecuje, jest tak ogromna, że nawet nie możemy jej objąć.

Ufamy nie całkiem.

Jezus mówi: "Idź za Mną. Spójrz na Mnie. Czy nie widziałeś tych ryb? Nie widziałeś tego chleba? Nadal masz te swoje argumenty. Nadal walczysz. Czujesz się nieszczęśliwy. Nie jesteś zadowolony. Boisz się. Jesteś w więzieniu, które sam dla siebie zbudowałeś. Martwisz się, a Ja ci mówię: Idź za Mną. Ty nadal się spierasz". Odpowiadamy: "Nie wiem, czy mogę zrezygnować. Znam swój lęk, a nie znam miłości".

Znamy ból. Mniej obeznani jesteśmy z miłością. Co robimy? Wybieramy ból. Trzymamy się swoich sposobów, ponieważ nie wiemy, co oznaczałoby ich porzucenie. "Idź z Mną" to znaczy "Pozbądź się tych lęków". Jezus mówi: "Najpierw pomyśl o królestwie, a cała reszta, o którą się tak troszczysz, znajdzie się na swoim miejscu. Dlaczego się tak martwisz? Dlaczego ciągle się czymś zajmujesz? Dlaczego się tak boisz? Chciałbym cię wyzwolić. Chciałbym, abyś poszedł za Panem, w którym jest życie. Chcę dać ci życie. Jeśli będziesz się trzymać swoich spraw, zyskasz wrogów. Dojdziesz do ściany. Dopadnie cię śmierć. Zniszczenie, wojna i przemoc. Ja jestem Panem życia. Wybierz życie! Wybierz Mnie, gdyż we Mnie jest obfitość!".

Fragment książki "W drodze za Jezusem"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Gdy zaczynamy gromadzić, odkrywamy wrogów
Komentarze (1)
PZ
Piotr Zawodny
19 lutego 2022, 17:02
Znam to