Język miłości

(fot. demandaj/flickr.com/CC)

Jezus wie, że człowiek bywa mocno zagubiony. Wie, że potrzebuje kogoś, kto pomoże mu skojarzyć własne wielkie tęsknoty i pragnienia z Jego Osobą, z Jego Boską miłością.

"Wszystko jest grą miłości"

"Wszystko jest grą miłości" - jest tego pewny św. o. Pio z Pietrelciny, a także inni święci. Nie może być inaczej, skoro "Bóg jest Miłością" (1 J 4, 16).

Najważniejsze przykazanie zarówno Starego, jak i Nowego Testamentu stawia w centrum uwagi Boga i Miłość: Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił (Pwp 6, 5; Mt 22, 37). Dany nam nakaz (i obietnica) tak wielkiej i całkowitej miłości względem Boga, nie dziwi, jeśli pamiętamy, że Bóg miłuje jako pierwszy, i że kocha nieskończenie.

Wydarza się zatem rzecz wielka, gdy w jakimś momencie życia najpierw świta, a potem staje się pewnością, że nie ma niczego wspanialszego i ważniejszego niż to, by Miłość Boskich Osób dogłębnie poznać i odpowiedzieć na nią gorącą miłością. Mamy na ogół kilka dekad życia na to, by wykrystalizowało się w nas najgłębsze pragnienie serca, i by szeroko otworzyć się na miłość, która "z góry zstępuje" i jest rozlewana w nas jako dar Ducha Świętego (por. Rz 5, 5).

Opatrznościowe spotkanie

Boska Miłość zawitała także do Samarytanki i to w sposób nieoczekiwany. Nie był to jednak tzw. przypadek, ale precyzyjna Opatrzność Boża. Pan Jezus zechciał czekać na nią w samo południe przy studni. Zmęczony drogą siedział sobie przy studni. Było to około szóstej godziny. Nadeszła tam kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: Daj Mi pić! Kobieta była zaskoczona i daleka od spełnienia prośby. Dopiero po dłuższej rozmowie nabrała zaufania i otwarła się - Samarytanka wobec Jezusa, "będącego Żydem".

Rozmowa Jezusa z Samarytanką nie była łatwa, ale Jezus ani na moment nie dał się zbić z tropu. Jego gorącym pragnieniem było (i tak jest zawsze) dotrzeć do każdego człowieka i pomóc mu zrozumieć trawiącą go tęsknotę i to, że "dar Boży" wychodzi tęsknocie naprzeciw. Mówił do Samarytanki: O, gdybyś znała dar Boży i wiedziała, kim jest Ten, kto ci mówi: Daj Mi się napić - prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej. "Prosiłabyś"! Prosiłabyś usilnie i co prędzej!

Jezus wie, że człowiek bywa mocno zagubiony. Wie, że potrzebuje kogoś, kto pomoże mu skojarzyć własne wielkie tęsknoty i pragnienia (także te źle ukierunkowane) z Jego Osobą, z Jego Boską miłością. I radzi prosić o "wodę żywą". A jest nią właśnie On sam i Jego Miłość; ta sama, która jednoczy Ojca, Syna i Ducha Świętego.

Komentatorzy biblijni potrafiliby wydobyć z perykopy o Samarytance wiele subtelnych znaczeń i pouczeń. My próbujmy odkryć w spotkaniu Jezusa z Samarytanką to, co najważniejsze.

Pragnienie i "miłosne przygody"

Samarytanka przeżyła sporo lat i "zaliczyła" kilka rozczarowujących "miłosnych przygód". Wtrąciły ją one w opłakany stan. Doszło do tego, że nawet po zwykłą wodę chodziła do studni wtedy, gdy nie było tam innych kobiet z miasteczka. Bała się ich spojrzeń i osądów.

I oto dla kogoś takiego jak ona zaczął się nowy rozdział życia. Sprawił to Jezus-Mesjasz. Pojawił się w krytycznym momencie i subtelnie nawiązując do jej źle "rozgrywanego" pragnienia miłości, otwarł ją na miłość prawdziwą, Boską.

Trzeba się zdumiewać i radować, że wobec kogoś takiego jak ona Jezus odsłonił pragnienia samego Boga. I że mimo różnych przeszkód i nieporozumień pojawiło się w końcu wzajemne zrozumienie i porozumienie. Płaszczyzną dla spotkania Jezusa i Samarytanki okazało się pragnienie. Różne pragnienia i najgłębsze pragnienie - to coś, na co wrażliwa jest każda osoba.

To na gruncie pragnienia może dojść do poważnego spotkania i poważnej rozmowy. Gdy rozmówcą jest Jezus, to zawsze pada propozycja wymiany miłości i zaproszenie do otwarcia na przebó-stwiające zjednoczenie stworzenia ze Stwórcą.

Spotkanie pragnień - Bożego i naszego

Nawiązując do różnych etapów rozmowy Jezusa z Samarytanką, Katechizm Kościoła Katolickiego mówi o dokonującym się cudzie modlitwy, czyli o czymś, co jest w tym życiu najgłębsze i najwznioślejsze: "«O, gdybyś znała dar Boży!» (J 4, 10). Cud modlitwy objawia się właśnie tam, przy studni, do której przychodzimy szukać naszej wody: tam Chrystus wychodzi na spotkanie każdej ludzkiej istoty; On pierwszy nas szuka i to On prosi, by dać Mu pić. Jezus odczuwa pragnienie, Jego prośba pochodzi z głębokości Boga, który nas pragnie. Modlitwa - czy zdajemy sobie z tego sprawę czy nie - jest spotkaniem Bożego i naszego pragnienia. Bóg pragnie, abyśmy Go pragnęli" (KKK 2560).

Tak, Bóg pragnie, abyśmy Go pragnęli. Bóg, pragnący nas i naszego szczęścia, pragnie też, byśmy i my Go pragnęli. Co zatem należy czynić, by stale i wielkodusznie odwzajemniać pragnienie Boga do nas skierowane? - Myślę, że należy na różne sposoby stawiać sobie przed oczy to, jak bardzo Bóg pragnie, byśmy Go pragnęli i miłowali. Św. Jan Chryzostom poczynił w tym względzie piękną obserwację: "Nic tak bardzo nie skłania umiłowanego do miłości, jak świadomość, iż miłujący gorąco jej pragnie" (Liturgia Godzin, tom III, s. 452).

Tak, miłujący nas Jezus bardzo pragnie, byśmy mieli świadomość (i o tym pamiętali), że On gorąco pragnie naszej miłości. Skoro On gorąco jej pragnie, to Mu ją dajmy! Oby zatem coś często przypominało nam, że On tak bardzo pragnie nas i pragnie naszej miłości. Niewyczerpaną kopalnią takich przypomnień jest przede wszystkim całe Pismo Święte, także rozważana perykopa o Samarytance.

Pukam do twoich drzwi

Wielkie bogactwo przypomnień - o tym, jak Jezus nas miłuje i jak On pragnie być miłowany - znajduje się w duchowych dziennikach mistyków i świętych. Oto jeden ze szczególnych (dla mnie) dzienników i dwa z niego cytaty: "Pukam do twoich drzwi. Prawda, że sądzisz, iż nie potrzebuję mych stworzeń? Jednak moja miłość Boża potrzebuje waszej miłości. Tak jest. W każdym czasie. Przypominasz sobie? «Pragnę»?

Zawsze jestem spragniony. Gdybyś znała to pragnienie, gorętsze niż pragnienie ludzkie, starałabyś się ze wszystkich sił ugasić je we Mnie. Dlatego pukam do twoich drzwi.

Przypominasz sobie upały na Saharze? Pustynia płonie mniej niż Ja. Czy możesz zrozumieć, jak bardzo pragnę waszych myśli skierowanych ku Mnie, waszego pragnienia, aby być Mi przyjemnymi, waszej wdzięczności za moje biedne cierpienia, waszego współczucia we wszystkich zniewagach, zniesławieniach, nienawiściach, których przedmiotem byłem w noc i w poranek mej śmierci?

A te uderzenia, te cierpienia mego Ciała i mego Ducha, czy myślicie o nich czasem? Czy możecie zmierzyć ową miłość, która sprawiła, że dałem się pojmać? Czyż nie mogłem uciec w niewi-dzialność?... To moja miłość wyszła naprzeciw torturom. Czy nie sądzisz, że zapłaciłem za prawo przynajmniej do waszej przyjaźni? Pamiętasz, że łotr mówił: «Wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do Królestwa Twego». Ja wam mówię: «Wspominajcie Mnie podczas waszego życia». Umieśćcie Mnie jak latarnię w pośrodku waszego umysłu, nie tylko taką, która oświeca, ale i tę, która rozgrzewa.

Gdzie mogłabyś się znaleźć, gdzie by Mnie nie było? Kiedy Mnie szukasz, już tu jestem, a kiedy Mnie kochasz, miłuję Siebie w tobie. Jestem twoim Źródłem. Ty odnoś wszystko do Mnie, w radości, w prostocie: tak niewielu o tym myśli! A więc chcesz, bym zapukał do twych drzwi?..." (On i ja, t. 3, nr 193).

"Nie uchylaj się: skrzywdziłabyś Miłość"

- "Czy mogę wołać do Ciebie: Panie mój?

- Z pewnością, ponieważ jestem Nim dla ciebie, bowiem ty jesteś moim stworzeniem. Czy nie czujesz słodyczy takiej wymiany? Dlaczego miałabyś się obawiać odnowienia jej? Nazywaj Mnie twoim, a ja będę nazywał cię moją. Nie uchylaj się: skrzywdziłabyś Miłość. Bądź pierwsza w dawaniu, pewna, że Mi się podobasz.

Czy kiedykolwiek wyrzucałem ci, że Mnie zbytnio kochasz? Albo że Mi zbytnio zawierzyłaś? Czy powiedziałem ci: przesadzasz, nie masz prawa posuwać się dalej? Ja, który tak pragnę waszej zażyłości, że posuwam się do żebrania o nią... O, moja córko, czy wiesz, co to znaczy żebrać?... To znaczy pragnąć tak mocno, że traci się poczucie godności i posługuje się najpokorniejszym ruchem, by otrzymać to, do czego przywiązuje się tak wiele wagi. Tak mocno pragnę stałej pamięci waszych serc, że podjąłem w mym ziemskim życiu wszystkie rodzaje trudów czy wspaniałości, by ją przyciągnąć do Mnie.

Czytając Ewangelię, macie możność wybierania, na czym zatrzymać spojrzenie:

- moje cuda,

- moja litość dla grzeszników,

- moje umartwienia,

- moje wezwania skierowane do wybranych,

- moje milczenia,

- moje modlitwy,

- moje walki z przeciwnikami,

- moja stanowczość i moja stałość,

- moja gorliwość w służbie Ojca,

- moja miłość do ludzi, moich braci,

- moja troska o ich zbawienie,

- moje trwogi w Getsemani z powodu tak wielu niewdzięcznych, tak wielu na zawsze utraconych, podczas gdy Ja miałem za nich przelać moją krew...

Rano czytaj stronę mego życia i zamykaj ją w swym sercu. Niech dotrzymuje ci towarzystwa przez cały dzień, dając ci wierną miłość, naśladowanie Jezusa Chrystusa. Być drugim Chrystusem: zmierzaj do tego. To będzie ukoronowaniem zażyłości. Wówczas Ja będę lepiej mówił: «Moja Gabrielo», a ty będziesz lepiej mówiła: «Panie mój!»" (On i ja, t. 3, nr 9).

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Język miłości
Komentarze (2)
F
franek
15 sierpnia 2012, 20:39
Miłość jest tak ważna dla nas, że aż nie umiemy o niej na codzień  mówić. Boimy się zapeszyć, osmieszyć,... boimy się nadmienie tęsknić - bo i tak się zapewne nie uda... A gdy się spełnia też nie umiemy o niej mówic, bo brak słów... Często osoba miłowana tylko domyśla się miłości, a chciałaby usłyszeć,.. Wokół nas miłością nazywa się przyjemnośc, sex, przywiązanie, instynkt macierzyński,.... Miłość prawdziwa, wierna, ogromnie owocna, nadająca sens życiu nie zawsze jest miła, przyjemna,... ale zawsze ma najwyższy sens. Myślę, że najprościej i najłatwiej (choć nie łatwo!) może być realizowana w małżeństwie.
O
ON_i_ja
15 sierpnia 2012, 18:02
"Czy kiedykolwiek wyrzucałem ci, że Mnie zbytnio kochasz? Albo że Mi zbytnio zawierzyłaś? Czy powiedziałem ci: przesadzasz, nie masz prawa posuwać się dalej? Ja, który tak pragnę waszej zażyłości, że posuwam się do żebrania o nią... O, moja córko, czy wiesz, co to znaczy żebrać?... To znaczy pragnąć tak mocno, że traci się poczucie godności i posługuje się najpokorniejszym ruchem, by otrzymać to, do czego przywiązuje się tak wiele wagi. Tak mocno pragnę stałej pamięci waszych serc, że podjąłem w mym ziemskim życiu wszystkie rodzaje trudów czy wspaniałości, by ją przyciągnąć do Mnie" (...).