Józef Andrasz SJ. Kierownik duchowy Sekretarki Bożego Miłosierdzia
Ojciec Andrasz był spowiednikiem i kierownikiem duchowym wielu sióstr, którym towarzyszył w drodze do świętości. Jednak tą, która dokładnie nakreśliła nam sylwetkę swego kierownika duchowego i w której życiu odegrał ogromną rolę, była siostra Faustyna Kowalska. Po raz pierwszy skorzystała z jego posługi w czasie rekolekcji przed ślubami wieczystymi w kwietniu 1933 roku.
Ich wspólna droga rozpoczęła się 4 października 1932 roku, kiedy ojciec Andrasz rozpoczął posługę spowiednika kwartalnego nowicjuszek ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia (choć już wcześniej bywał w Łagiewnikach z okazji większych świąt i uroczystości).
Siostra Faustyna pisała w „Dzienniczku” o swoim spowiedniku jako człowieku w pełni dojrzałym, roztropnym, wewnętrznie zharmonizowanym, prowadzącym głębokie życie duchowe i zjednoczonym z Bogiem.
Uważała go za znakomitego kierownika duchowego i mistrza w rozeznawaniu duchów (zob. Dz. 234). Jego własne doświadczenia, przemyślenia i rady były odbiciem życia słowem Bożym.
On też jako pierwszy ją zrozumiał (zob. Dz. 111). Jak wyjaśnia bp Henryk Ciereszko, w chwili spotkania z siostrą Faustyną ojciec Andrasz „był zakonnikiem wchodzącym w dojrzały i najbardziej twórczy okres zakonnego i kapłańskiego powołania, z racji lat pobytu w zakonie, zakonnej formacji, kapłańskiej i duszpasterskiej posługi oraz zdobytych w niej doświadczeń”.
Święta Faustyna szukała Boga i pragnęła pełnić Jego wolę, jednak bała się „iluzji”. Zadania, które zlecił jej sam Jezus, przekraczały możliwości prostej zakonnicy drugiego chóru. Jezus jednak nie zostawił jej samej, stawiając na jej drodze dwóch znakomitych kierowników duchowych.
Jednym z nich był ojciec Józef Andrasz - pierwszy i ostatni spowiednik świętej, drugim - ksiądz Michał Sopoćko.
Kierownictwo duchowe stało się szczególnym miejscem rozeznawania całej sprawy miłosierdzia Bożego.
Termin „kierownictwo duchowe” jest powszechnie używany w literaturze ascetycznej. Określa się nim indywidualną pomoc duchową udzielaną człowiekowi w jego wewnętrznym wzroście.
Wydaje się, że sposób, w jaki ojciec Andrasz prowadził swoje penitentki, był właśnie „ojcowski”. Świadczyć o tym mogą nie tylko udokumentowane w „Dzienniczku” oraz korespondencji roztropne, otwierające na działanie łaski Bożej rady, uwagi i pocieszenia, ale również sam podpis pod nimi składany: „ojcowski”. I nie dotyczy to tylko siostry Faustyny, lecz także i innych sióstr, które Bóg powierzył jezuicie.
Przed ślubami wieczystymi siostra Faustyna Kowalska przyjechała do Krakowa, aby w dniach 20-30 kwietnia 1933 roku odprawić swoje rekolekcje. Było to już po niełatwym doświadczeniu w Płocku, gdzie, otrzymawszy wizję mistyczną, była podejrzewana o histerię zarówno przez współsiostry i przełożone, jak i spowiednika.
Faustyna modliła się wówczas o takiego kierownika, który pomógłby jej w rozeznawaniu wewnętrznych doświadczeń, wizji oraz objawień, a na modlitwie otrzymała zapewnienie, że takiej pomocy udzieli jej spowiednik podczas rekolekcji przed ślubami wieczystymi (zob. Dz. 141).
Tym spowiednikiem okazał się Józef Andrasz. Spowiedź odbyta u niego w kwietniu 1933 roku w Łagiewnikach, jak wynika z przekazu siostry Faustyny, potwierdziła, że jest to ten kapłan, o którym mówił Jezus.
Kiedy Faustyna przed wyjazdem do Wilna dziękowała Bogu za wszystkie łaski, jakich jej udzielił za pośrednictwem ojca Andrasza, nagle przypomniała sobie pewne widzenie, w którym ujrzała kapłana między ołtarzem a konfesjonałem, ufając, że go kiedyś pozna, i wówczas usłyszała słowa Jezusa „On ci dopomoże spełnić wolę Moją na ziemi” (Dz. 258).
Wprawdzie pierwszym spowiednikiem, który rozpoznał w niej działanie nadprzyrodzone był ojciec Edmund Elter, ale spowiedź u niego była jednorazowa. Z woli Bożej tym pomocnikiem miał stać się ktoś inny.
„Ci, którzy dążą do doskonałości, właśnie dlatego, iż idą drogą niewydeptaną przez innych, więcej są na błąd narażeni i dlatego więcej niż inni potrzebują nauczyciela i przewodnika” - pisał papież Leon XIII. Siostra Faustyna, zakonnica drugiego chóru, niezmiernie pokorna, obdarowana ogromną łaską bycia sekretarką miłosierdzia Bożego, była osobą, która kroczyła do Boga tą niewydeptaną drogą.
A jednak pokora i posłuszeństwo przełożonym, a szczególnie kierownikom duchowym, sprawiły, iż ostatecznie sprawa miłosierdzia Bożego urzeczywistniła się zgodnie z wolą Bożą.
Faustyna przed ślubami wieczystymi spowiadała się u ojca Andrasza dwa razy. Żądania Jezusa, czyli namalowanie obrazu Jezusa Miłosiernego z napisem „Jezu, ufam Tobie” i pragnienie, aby kapłani głosili wielkie miłosierdzie Boże względem grzeszników, zdały się Faustynie wymaganiami przekraczającymi jej siły, dlatego chciała prosić ojca Andrasza o zwolnienie jej z ich wypełnienia. Jednak po wysłuchaniu spowiedzi jezuita dał jej taką odpowiedź:
Nie zwalniam siostry z niczego i nie wolno się siostrze uchylać od tych wewnętrznych natchnień, ale o wszystkim musi siostra mówić spowiednikowi, koniecznie, absolutnie koniecznie, bo inaczej zejdzie siostra na manowce pomimo tych wielkich łask Bożych. Chwilowo się siostra u mnie spowiada, ale niech siostra wie, że musi mieć siostra stałego spowiednika, czyli kierownika duszy (Dz. 52).
W 1933 roku Józef Andrasz miał czterdzieści dwa lata. Był świetnie wykształconym teologiem o szerokich horyzontach, autorem tekstów i książek z dziedziny ascetyki, cenionym kapłanem i spowiednikiem i, jak pisała o nim siostra Faustyna, człowiekiem „wielkiego ducha Bożego”.
Pracował w należącym do jezuitów Wydawnictwie Apostolstwa Modlitwy oraz redagował miesięcznik „Posłaniec Serca Jezusowego”. Stałym spowiednikiem sióstr w Łagiewnikach został w 1933 roku, czyli niedługo przed przyjazdem siostry Kowalskiej. W tym czasie jego córką duchową była również współsiostra Faustyny, Kaliksta Piekarczyk, której pragnieniem było „spalić się” dla Boga jako ofiara za świętość kapłanów oraz za ocalenie Krakowa, a następnie zostać zapomnianą.
Jak już to zostało wspomniane wyżej, ojciec Andrasz pełnił posługę kierownika duchowego wobec wielu świątobliwych sióstr, ale najpełniej ta posługa uwidoczniona jest na przykładzie Faustyny.
Uważny, wyrobiony duchowo czytelnik „Dzienniczka” powinien dostrzec roztropność rad, jakich spowiednik udzielał siostrze Faustynie. Zauważy też, że cechowały się one zarazem wielką prostotą i trafnością rozeznawania. Zachętę do takiego właśnie postępowania można odnaleźć w książeczce Ćwiczeń duchownych Ignacego Loyoli, gdzie zalecana jest wielka roztropność w dawaniu rad.
Widać ponadto, że ojciec Józef polecał penitentkę Duchowi Świętemu i Jego samego uważał za prawdziwego kierownika siostry Faustyny. Sam starał się wsłuchać w głos Boga i stać się tylko narzędziem w Jego ręku (Dz. 658). Sposób postępowania jezuity wobec siostry Faustyny był bardzo dyskretny, nienarzucający się, a jednocześnie wprowadzający świętą w doświadczenie wewnętrznej wolności i samodzielności (por. ĆD, nr 2).
Józef Andrasz dobrze wiedział, że reguły rozeznawania duchowego służą „do odczucia i rozeznania w pewnej mierze różnych poruszeń, które dzieją się w duszy: dobrych, aby je przyjmować, złych zaś, aby je odrzucać” (ĆD, nr 313). Stosując owe reguły do wyjątkowej sytuacji prostej zakonnicy, bez trudu rozpoznał naturę natchnień i stan ducha siostry Faustyny.
Jak każdy jezuita obeznany z myślą założyciela znał metody działania złego ducha w duszy ludzkiej, widział świątobliwe życie Faustyny, w obliczu którego taktyką nieprzyjaciela byłoby „gryźć, zasmucać i stawiać przeszkody, niepokojąc fałszywymi racjami, aby przeszkodzić w dalszym postępie” (ĆD, nr 315), a także, oczywiście, uniemożliwić wykonanie zadania zleconego przez Jezusa.
Zanim siostra Faustyna spotkała się przed kratami konfesjonału z ojcem Andraszem, rzeczywiście odczuwała takie stany duchowego niepokoju. On jednak, znając prawidła życia duchowego, nie mógł postąpić inaczej, jak tylko „dawać odwagę i siły, pocieszenie, łzy, natchnienia i odpocznienie, zmniejszając lub usuwając wszystkie przeszkody, aby [mogli] postępować naprzód w czynieniu dobrze” (ĆD, nr 315).
Ojciec Andrasz zapewnił Faustynę, że jej przeżycia nie były złudzeniem, lecz działaniem łaski Bożej. Tym bardziej więc wskazywał na konieczność postawy pokory, która pozwala we wszystkim ową łaskę dostrzec. Zachęcał też do wielkiej ufności Bogu i przyjmowania ze spokojem wszystkiego, czego by doświadczała (Dz. 55): „Ufaj i idź śmiało” - powiedział dzień przed wyjazdem Faustyny z Krakowa do Wilna, „Na dobrej drodze jesteś i w dobrych rękach jesteś - w Bożych rękach” (Dz. 257).
W drodze do Wilna siostra Faustyna była wciąż pod wrażeniem spowiedzi, jaką przed wyjazdem z Łagiewnik odbyła u jezuity. W liście do ojca Andrasza napisała: „Po tych dwóch spowiedziach czuję, że mam rozwiązane skrzydła do lotu, czuję się silną i odważną. Nie lękam się ani cierpień, ani upokorzeń, nie tylko, że się nie lękam, ale znajduję w cierpieniu i upokorzeniu radość i zadowolenie”. Przed ślubami wieczystymi, kiedy Faustyna zbliżała się do kratek konfesjonału, aby się wyspowiadać u ojca Andrasza, usłyszała w duszy te słowa:
Córko Moja, powiedz mu wszystko i odsłoń swą duszę przed nim, jako przede Mną to czynisz. Nie lękaj się niczego; dla twojego uspokojenia kapłana tego stawiam między Mną a duszą twoją, a słowa, które ci odpowie - Moimi są. Odsłoń przed nim najtajniejsze rzeczy, jakie masz w duszy. Ja mu udzielę światła do poznania duszy twojej (Dz. 232).
Rozpoczynając spowiedź u ojca Andrasza, uczuła w duszy wielką łatwość mówienia o wszystkim, a odpowiedzi zakonnika wprowadzały w jej duszę głęboki spokój. Jego słowa stały się na zawsze „słupami ognistymi”, które rozświeciły i rozświecać miały nadal jej duszę w dążeniu do najwyższej świętości (Dz. 233).
Dobre kierownictwo duchowe ojca Andrasza i wynikające z niego pouczenia skłoniły siostrę Faustynę do napisania w Dzienniczku: „I od tej pory nie stawiam zapory łasce, która działa w duszy mojej” (Dz. 234).
Fragment pochodzi z książki „Józef Andrasz SJ. Kierownik duchowy świętej siostry Faustyny Kowalskiej”.
Skomentuj artykuł