Dlaczego natrętna modlitwa jest skuteczna?
Dzisiejsze czytania są o modlitwie. Zarówno pierwsze czytanie jak i Ewangelia mówią o tym, że warto modlić się i "przebywać" z Bogiem. O sile modlitwy, także tej natrętnej, opowiada tekst ze strony poświęconej pamięci Andrzeja Hołowatego OP.
Dzisiejsze czytania są o modlitwie. Pierwsze czytanie to znany targ Abrahama z Panem Bogiem, w którym okazuje się, że świat istnieje - tak wierzyli Żydzi od samego początku i tak też jest w Księdze Rodzaju - na barkach sprawiedliwych. Żydzi wierzyli, że na trzech rzeczach opiera się bardzo chybotliwe i otoczone chaosem zewsząd istnienie świata: mianowicie na prawie Bożym, na czynach dobrych i na modlitwie sprawiedliwego. I tutaj Pan Bóg daje Abrahamowi ewidentny dowód, że wystarczy kilku sprawiedliwych - nikt nie wie kto to jest, ale wiadomo, że są tacy i Żydzi święcie w to wierzą.
Ewangelia mówi o natrętnej modlitwie, ale chciałbym tutaj przywołać tekst, który nam umyka, a od czasu do czasu przewija się przez prefację. Jest tam napisane w ten sposób: nasze modlitwy i hymny pochwalne niczego Tobie (czyli Bogu) nie dodają, ale przyczyniają się do naszego uświęcenia. My bardzo często mniemamy, że składamy jakąś daninę Panu Bogu, że nasza modlitwa się podoba Bogu, a sytuacja jest zupełnie odwrotna - to my się uświęcamy. To, że my Go chwalimy, to absolutnie nic Jemu nie dodaje. Natomiast samo przebywanie z Nim nas przemienia - i o to tutaj chodzi. Widać jak ta modlitwa przemienia Apostołów. Niedawno było takie czytanie o tym jak to dwóch Apostołów Jan i Jakub przyszli do Jezusa i chcieli zrobić kariery w Jego królestwie - to też jest pewnego rodzaju forma modlitwy, modlitwy niedojrzałej, gdzie Pan Bóg ma nam pomagać w rzeczach materialnych, w sprawach tego świata, żeby były lepsze układy, lepsza sytuacja w naszym życiu czy życiu naszych bliźnich. Natomiast tak naprawdę chodzi o zdrowie duszy, o to żebyśmy byli wewnętrznie zdrowi, no bo cóż mi pomoże, jeżeli będę fizycznie zdrowym człowiekiem, czy będę żył w świecie pełnym wygód, jeżeli poniosę szkodę na duszy... Modlitwa natrętna, stała przynosi korzyść przede wszystkim mojej duszy. Ona ma mnie przemieniać, to nie jest jakaś danina składana Panu Bogu, to nie jest łaska, którą wyświadczam Panu Bogu, tylko to jest moc, która mnie przemienia.
Jezus kończy tę dzisiejszą przypowieść, że jeżeli będziemy prosili Pana Boga, to On nam da Ducha Świętego. Jeżeli będziemy mieli Ducha Świętego w sobie, to następuje w nas przewartościowanie wszystkich wartości - świat się nie zmieni, ludzie wokół nas się nie zmienią, to my ich inaczej widzimy, o wiele głębiej, o wiele bardziej po Bożemu. I temu służy modlitwa - nie zmianie jakiś okoliczności, ale zmianie mojego widzenia świata, ludzi i różnych relacji. Ja po prostu nabywam spojrzenia Pana Jezusa, bo Jego mam naśladować i Jego oczami patrzeć na drugiego człowieka.
Skomentuj artykuł