Jakie jest moje wewnętrzne bogactwo?
Opowiadanie o pobycie Jezusa w rodzinnym mieście składa się z dwóch części. Pierwsza mówi o adwencie Jezusa do Nazaretu, a druga o exodusie - wyjściu.
Słowo "adventus" oznacza nawiedzenie miasta przez jakiegoś boga, przybycie imperatora, cesarza na prowincję. Taka wizyta wiązała się zwykle z oczekiwaniem i długimi przygotowaniami. Cała społeczność prowincjonalna starała się zrobić na cesarzu jak najlepsze wrażenie. Pewną analogię mamy w czasie wizyt papieża.
Pierwszą reakcją słuchaczy na prymicyjne wystąpienie Jezusa w rodzinnym Nazarecie było zdziwienie, zdumienie. Jezus przemówił jasno, prosto, by wszyscy mogli Go zrozumieć, a równocześnie w sposób oryginalny, spontaniczny, nowy. Ewangelista Marek przytacza pytania, jakie stawiają sobie mieszkańcy Nazaretu: Skąd On to ma? I co to za mądrość, która jest Mu dana? (Mk 6, 2). Pytania te świadczą, że słowa Jezusa wypływają z głębi serca, są Jego słowami, Jego doświadczeniem, Jego życiem: Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro [...] Bo z obfitości serca mówią jego usta (Łk 6, 45).
Słowa Jezusa wzbudziły podziw, ale również wątpliwości. Zamiast radości z obwołanego Roku Łaski mieszkańcy Nazaretu przechodzą stopniowo do sceptycyzmu, nieufności i krytyki. Czy nie jest to syn Józefa? Nazaretańczycy zżyli się z Jezusem. Widzieli Go, gdy wśród nich wzrastał, żył. I trudno było im zrozumieć mądrość Jezusa i tajemnicze działanie Boga.
Wobec krytyki Jezus reaguje zdziwieniem, zaskoczeniem, któremu prawdopodobnie towarzyszy ból. Spodziewał się od rodaków współdzielenia radości; tymczasem spostrzega, że ma przed sobą mur zawiści i zazdrości. Jego miłość i pragnienie uzdrawiania napotykają na przeszkody. W tej scenie mamy pierwszy obraz ewangelizującego Jezusa: nie słuchany, przegrany, odrzucony.
Jezus próbuje zrozumieć zachowanie mieszkańców Nazaretu: Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony. I podaje przykłady Eliasza i Elizeusza. Mieszkańcy Nazaretu nie są w stanie uchwycić przesłania Jezusa, ponieważ nie znajdują się w sytuacji wdowy z Sarepty Sydońskiej (1 Krl 17, 8-24) ani Syryjczyka Naamana (2 Krl 5, 1-27). Nie są wystarczająco świadomi swego ubóstwa i dlatego nie potrafią się ubogacić. Nie są świadomi swojej ślepoty i nie potrafią przyjąć światła. Nie są też wystarczająco świadomi niewoli, w jakiej żyją, by móc cieszyć się głoszoną wolnością.
Słowa Jezusa o wdowie z Sarepty i Naamanie były niewątpliwie prowokacją. Jednak owa prowokacja, która stanowiła kolejną szansę, stała się przyczyną jeszcze większej zatwardziałości serc; zatwardziałości, która zrodziła myśli zabójcze. Ojcowie Kościoła twierdzą: Słońce może być także źródłem stwardnienia, kiedy zamiast trawy gotowej napełnić się jego energią, znajduje na swej drodze błoto, które pod jego wpływem potrafi jedynie stwardnieć.
Po "nieudanym" wystąpieniu w Nazarecie dokonuje się exodus Jezusa. Jest zmuszony wyjść. Jezus który przyszedł, niosąc w sobie cały ładunek uzdrawiającej mocy, zmuszony jest, wobec ślepoty, zazdrości i zawiści swoich współziomków, zawrócić i udać się gdzie indziej. Zostaje wyrzucony z synagogi poza miasto.
To wyrzucenie Jezusa z Nazaretu, choć paradoksalnie wydaje się klęską, przynosi ogromne owoce. Jezus idzie do Kafarnaum, gdzie okazuje w pełni swoją Boską moc. Zwątpienie i niewiara współziomków nie zmieniły planów Jezusa. Wolność pozwala Mu przekroczyć ramy "lokalnego proroka" i wyjść poza krąg Nazaretu. Wydaje się niemal, że wzrost niezrozumienia, zazdrości czy też nienawiści ze strony człowieka, pociąga ze strony Jezusa (Boga) - wzrost zrozumienia, życzliwości, miłości.
Jakie jest moje wewnętrzne bogactwo? Czy jest we mnie wewnętrzna spójność pomiędzy tym, czym żyję, a tym, co wyrażam na zewnątrz? Czy zbyt łatwo i szybko nie oceniam i "szufladkuję" ludzi? Czy potrafię "przebijać się" przez pierwsze wrażenia, by odkrywać inność, oryginalność, piękno i tajemnicę każdego człowieka? Jakie uczucia wzbudza we mnie obraz "przegranego" Jezusa? Czy potrafię w wolności i z odwagą kontynuować dzieła, co do których mam moralną pewność, że są słuszne (i Boże)?
Skomentuj artykuł