Przesycenie duchowe. Uważaj, żeby nie przesadzić
Nie da się najeść na zapas, podobnie jak nie da się "uduchowić" na zapas. To trzeba robić we właściwy sposób.
Traktować na poważnie Ewangelię oznacza dla mnie starać się zrozumieć, jak mogę wykonywać jej zalecenia w codzienności. Uniwersalność Dobrej Nowiny polega na tym, że można odczytać ją bezpośrednio dla siebie, dla swojego życia. Każdy człowiek znajdzie w Ewangelii coś, co może stanowić wskazówkę dla jego codzienności.
Nie da się jednak Ewangelii w całości pojąć po przeczytaniu jej. Pewnie dlatego, że nie czyta się jej dla samej wiedzy. To jest trochę tak jak z chlebem - spożywa się go codziennie, bo jest środkiem do podtrzymania życia i zaspokojenia głodu, ale nie zjada się go od razu w całości. Nie da się najeść na zapas, podobnie jak nie da się "uduchowić" na zapas.
Przesycenie duchowe
Kiedyś nowicjusz, który wchodził dopiero w życie zakonne, postanowił odmówić siedem razy różaniec w ciągu jednego dnia po to, żeby wypełnić ten obowiązek za każdy dzień nadchodzącego tygodnia. Myślał, że przez to będzie mieć więcej czasu na rozmowy, lekturę duchową i odpoczynek. Gdy dowiedział się o tym mistrz nowicjatu, zaśmiał się i wytłumaczył mu, że w ten sposób nie rozwinie się duchowo tak, jak gdyby odmawiał różaniec codziennie. "Ćwiczeniem duchowym też można się przesycić i mieć dość" - powiedział.
Chleb duchowy, czyli Słowo Boże, podtrzymuje nasze życie i może zaspokoić głód duchowy, jeśli tylko spożywamy go regularnie. Piszę o tym ze względu na to, że w dzisiejszej Ewangelii znowu słyszymy o chlebie (było o tym czytane w niedzielę w kościołach przez ostatnie dwa tygodnie). Tym razem mamy ukazaną w tym kontekście nową perspektywę.
Szmer
Jezus mówi o tym, że jest "chlebem, który z nieba zstąpił". Wyobraźmy sobie więc w tym momencie tę scenę: Jezus przed zgromadzonymi wokół niego Żydami mówi, że jest prawdziwym chlebem z nieba. Poświęćmy na to chwilę i wyobraźmy sobie, jak Żydzi mogli zareagować na tę sytuację mimiką twarzy, wymienianymi między sobą zdaniami, używanymi przez siebie słowami, dla wyrażenia swoich uczuć w reakcji na słowa Jezusa.
Żydzi rozmijają się w swoim sposobie patrzenia na wiarę z Jezusem. On im mówi o Ojcu, a oni na to, że nie mógł zstąpić z nieba, skoro Maryja Go urodziła.
W ciekawy sposób została przedstawiona tutaj Jego reakcja. On nie odnosi się w żaden sposób do ich zarzutów ani ataków personalnych. Ucina całą tę dyskusję, mówiąc: "Nie szemrajcie między sobą!".
Jezus nie toleruje szemrania. Bo takie ciche wyrażanie swojego niezadowolenia jest jedną z najgorszych możliwości do okazania swojej dezaprobaty lub niezrozumienia. Szemrając, automatycznie odrzuca się drugą osobę i próbuje się innych przekonać do tego, że coś tu nie gra.
To właśnie szemranie jest pierwszym krokiem do oczerniania, plotkowania i obmowy. Próba zdyskredytowania czyjegoś zdania zawsze zaczyna się od tego wewnętrznego niezadowolenia, które nie chce zrozumieć. Ono po prostu odrzuca i szemrze, tworząc niezdrową atmosferę.
Papież Franciszek wielokrotnie mówił o tym, że plotkowanie jest chorobą duchową człowieka. Mówił, że plotkujący są jak terroryści, którzy rzucają plotkę-bombę w jakieś miejsca - a gdy ona wybucha, są już daleko od tego miejsca.
Wiara
"Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne" - mówi Jezus. Wiara, której On od nas oczekuje, zakłada otwartość na pokarm, który zstępuje z nieba. Otwartość, która potrafi przyjąć coś "na wiarę". "Kto go je, nie umrze" - dodaje potem o chlebie. Jezus obiecuje nam, że nie umrzemy, pod tym jednym szczególnym warunkiem - jeśli będziemy się karmić Nim. A On jest Słowem.
Izraelici, którzy jedli mannę na pustyni, pomarli ze względu na swoje grzechy. Dostawali od Boga pokarm z nieba, który miał zaspokoić ich ciało. Mieli skupić się także na swoim duchu. Bóg działał podczas całej wędrówki Izraelitów do Ziemi Obiecanej. Oni jednak bardziej zwracali swoją uwagę na rzeczy cielesne. Ze słów Jezusa wynika, że zostali tylko przy zaspokojeniu swojego głodu. Zapomnieli o celu, dla którego rozpoczęli całą tę wędrówkę.
Papież Franciszek mówi o tym, że wszyscy ludzie odczuwają głód duchowy, który jest ważniejszy od cielesnego, bo nie można go zaspokoić zwykłym pokarmem. Tłumaczył podczas rozważania przed modlitwą Anioł Pański w 2015 roku o przyjmowaniu Jezusa w naszej codzienności:
"Spotkanie i przyjęcie w sobie Jezusa — «chleb życia» — nadaje sens i daje nadzieję na często krętej drodze życia. Ale ten «chleb życia» jest nam dany wraz z zadaniem, to znaczy, abyśmy mogli z kolei zaspokajać głód duchowy i materialny braci, głosząc wszędzie Ewangelię. Świadectwem swej braterskiej i solidarnej postawy wobec bliźnich uobecniajmy Chrystusa i Jego miłość wśród ludzi".
Papież zachęca nie tylko do przyjmowania Ewangelii, do wiary, ale także do głoszenia. W ten sposób staramy się zaspokoić głód duchowy innych, a jak to zostało powiedziane wcześniej - wszyscy go mamy. Przez głoszenie Słowa, karmimy duchowo ludzi.
Pokarm
Jezus przyjął ludzką postać, przyjął ciało, które w całości oddał człowiekowi na świecie. Każde słowo i działanie podjęte przez Jezusa to wyraz kształtowania się Boga w nas. Jezus mówi, że to właśnie w Słowie jest nasz pokarm: "Chlebem, który Ja dam, jest moje Ciało, wydane za życie świata".
Wiara jest istotna w przyjmowaniu Słowa Bożego. Przyjmując Ewangelię, przyjmujemy Ciało Jezusa, które On wydał za życie świata. Ewangelia jest tego wyrazem. On jest Słowem.
Piotr Chydziński - redaktor i dziennikarz portalu deon.pl. Mieszka w Krakowie
Skomentuj artykuł