Ks. Sawielewicz odpowiada: czy po rozwodzie trzeba do końca życia być samotnym?

Ks. Teodor Sawielewicz (fot. YouTube/Teobańkologia)
Ks. Teodor Sawielewicz / Teobańkologia / mk

Czy po rozwodzie trzeba do końca życia żyć samotnie i nie da się inaczej? - takie pytanie stawia ks. Teodor Sawielewicz w kolejnym komentarzu biblijnym na kanale Teobańkologia na YT.

To nie jest tylko moje zdanie, czy zdanie któregoś z biskupów – zastrzega ks. Sawielewicz, zachęcając do wysłuchania tego, co Jezus mówi na temat nierozerwalności małżeństwa. Kapłan cytuje fragment Ewangelii św. Mateusza (Mt 5, 31-32):

Powiedziano też: Jeśli kto chce oddalić swoją żonę, niech jej da list rozwodowy. A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę - poza wypadkiem nierządu - naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa

DEON.PL POLECA

Ks. Sawielewicz stawia jeszcze jedno pytanie: czy szóste przykazanie nie prowadzi człowieka do nieszczęścia? Podaje przykład: jeżeli 30-letnia kobieta czy mężczyzna zostali zdradzeni, to czy już do końca życia są skazani na samotność?

Kapłan przypomina słowa przysięgi małżeńskiej, w której ślubujemy miłość, wierność i uczciwość oraz to, że będziemy z drugą osobą na dobre i na złe do końca życia. I od tego wypowiedzianego szczerze i świadomie przyrzeczenia zależy ważność sakramentu małżeństwa. Jeżeli człowiek wypowiada słowa przysięgi, ale „z tyłu głowy” ma myśl, że nie zamierza dochować wierności „do końca”, to małżeństwo jest nieważne – mówi ks. Sawielewicz. I dlatego przed sądem kościelnym toczą się sprawy o stwierdzenie nieważności małżeństwa.

Jak podkreśla, w Kościele nie ma rozwodów – stosuje się je w porządku cywilno-prawnym. W sądzie można uzyskać rozwód – w Kościele nie. – Nie jest to coś złego wziąć rozwód cywilny w przypadku, gdy druga osoba krzywdzi, naraża na długi – zaznacza kapłan, wskazując, że w ten sposób można się bronić przed skutkami, jakie niesie popadnięcie małżonka w długi, hazard czy pijaństwo. – To jest nawet powinność moralna, żeby nie zaciągać na siebie tych konsekwencji, ale to nie jest to samo – rozwód cywilny to nie jest to samo, co stwierdzenie nieważności małżeństwa – zaznacza ks. Sawielewicz.

Kapłan wyjaśnia, że człowiek, którego małżeństwo zostało przez sąd kościelny uznane za nieważne, nie musi żyć samotnie. – Skoro nigdy nie zaistniało małżeństwo, to może wejść w związek małżeński. Był ślub, ale był on nieważny. Nie było węzła, więc jest droga wolna do kolejnego związku – dodaje ks. Sawielewicz.

A czy osoba, która zawarła ważny związek małżeński w Kościele, a ten związek się rozpadł, musi do końca życia być samotna? – Tak, tak. Wiem, że szczególnie dla osoby niewierzącej brzmi brutalnie, ale wyjaśnię - zapewnia ks. Sawielewicz.

Posłuchaj komentarza ks. Teodora Sawielewicza

- W formule ślubowania nie ma "gwiazdek" w postaci: jeżeli będziesz zły, jeżeli będziesz pił, to mam prawo od ciebie odejść i związać się z kimś innym, i nie będzie mnie to ślubowanie obowiązywało. Tam nie ma w tej formule gwiazdek: jeżeli mnie zdradzisz, to wtedy ślubowanie odwołuje i mogę iść do kogoś innego. Wręcz przeciwnie – jest na dobre i złe, w dobrej i złej doli – przekonuje ks. Sawielewicz.

- To nie oznacza, że człowiek nie ma prawa uciekać przed agresorem i żyć w separacji. Jest prawo do separacji małżeńskiej w uzasadnionych przypadkach, np. alkoholizmu czy bardzo poważnej formy agresji. Można się odseparować, ale wtedy na odległość dalej spełniam tę przysięgę małżeńską, tylko że w inny sposób. Jestem wierny przysiędze w złej doli – kocham w ten sposób, że dotrzymuję słowa – mówi kapłan.

Jak zaznacza, na spotkaniach z kandydatami do małżeństwa – którymi są często ludzie dwudziestokilkuletni – jednoznacznie prezentuje im to przesłanie: jeżeli za kilka lat osobie, z którą bierze się ślub, coś się „odwidzi”, zmieni się, czy odejdzie, to nie można zakładać, że wtedy poszuka się kogoś innego.

- Samotność polegająca na tym, że druga osoba zawiniła, jest ogromnym krzyżem, ale pamiętaj, że przez krzyż wchodzi się do nieba -przekonuje ks. Sawielewicz. – Wielu ludzi, którzy zawiedli się na swoim małżonku, odnalazło Boga, w samotności odkryło przestrzeń dla Boga. Bądź słowny. A jeżeli wraz z twoją radykalnością w spełnianiu Bożych przykazań przychodzi na ciebie samotność, weź ją na swoje barki jako twój krzyż, który ma się zaprowadzić do szczęścia wiecznego – podsumowuje kapłan.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ks. Sawielewicz odpowiada: czy po rozwodzie trzeba do końca życia być samotnym?
Komentarze (16)
JW
~Jonasz Warszawski
10 października 2022, 13:39
Tytuł bardzo tendencyjny. Odpowiedź jest prosta! Każdy kto przeczyta tekst przysięgi małżeńskiej w KK to widzi, że każdy składający ją jest zobowiązany do dotrzymania jej aż do śmierci. Bez względu na to jak zachowa się jego współmałżonek. Problem jest w nas, nie chcemy dotrzymać przysięgi małżeńskiej szukając pokręconych argumentów. Kombinujemy, podważamy jej wartość byleby tylko nie ponosić konsekwencji swojej przysięgi. Znamienne jest, że na przysięgę wierności małżeńskiej narzekają przede wszystkim ci którzy jej nie chcą dotrzymać.
IW
~Iwona Wieczorek
10 października 2022, 11:44
Od 14 lat żyję samotnie bo się znudziłam mężowi. Przez ten czas tak się zastanawiam czy naprawdę dla mnie, dla Pana Boga i dla Kościoła dobre jest że moje życie upływa w zgorzknieniu, ogromnym głodzie emocjonalnym, samotności, ledwo wiążąc koniec z końcem z jednej wypłaty. Komu to służy? Ja nie umiem żyć sama.
CK
~Czarek Kot
9 października 2022, 10:44
Przecież to są bajki dla ciemnej masy spisane ponad 300 po śmierci Chrystusa mamy XXI wiek i dalej usimy w nie wieżyć. Dopóki kościuł nie zreformuje się od środka będzie tracił wiernych. A przytaczanie ewangelii jako wyznacznik i dowód bardzo naciągane. Kościuł uzurpuje sobie prawa do moralności świata samemu nie do końca będąc moralnym zakazy i nakazy są ustanawiane pod siebie jak bardziej wygodnie obłuda.
SK
~Sabina Kompałka
11 października 2022, 08:07
Kościół a nie kościuł, panie ekspercie.
KZ
~Kasia Z
8 października 2022, 09:22
Jak to nie ma rozwodów w kościele? Kurski dostał
AE
Anna Elżbieta
9 października 2022, 11:42
Kasiu, doucz się. Nie dostał rozwodu, tylko unieważnienie małżeństwa. Nie znamy szczegółow, dlaczego dostał to unieważnienie. To trudne do zaakceptowania, ty bardziej, że to osoba publiczna. Nie wiemy, dlaczego, więc zostawmy to Bogu.
KZ
~Kasia Z
10 października 2022, 03:08
Do Anna Elżbieta '' Kasiu, doucz się'' A gdzie ty nauki pobierała???
MR
~Michał Rr
7 października 2022, 15:27
Ostatnio zastanawia mnie, jak to jest, że teraz stosunkowo łatwo unieważnić małżeństwo. Kiedyś w zasadzie nie liczyło się sukces, gdy tego typu sprawa szła do sądu metropolitarnego czy biskupiego. Do tego ciągnęła się latami. Dziś kilka znanych osób w bardzo podejrzanych okolicznościach miało unieważnione wieloletnie małżeństwa, w których było potomstwo. Naprawdę sprawia to wrażenie "rozwodu kościelnego", a nie unieważnienia sakramentu małżeństwa. Jeżeli tak wiele razy dochodzi do unieważnienia tego sakramentu, to należy zadać pytanie, jaka jest troska kapłanów o to, aby małżeństwo było godnie zawarte. Niejednokrotnie widziałem, że na tzw. Mszy ślubnej przyszli małżonkowie zachowywali się jakby pierwszy raz byli od kilku czy kilkunastu lat w kościele. Kto takim ludziom pozwala iść do ołtarza? Wiadomo, że fajnie przejść się po białym dywanie itp., ale nie drwijmy z Pana Boga. Nawet jeśli młodzi zostawią pełną sakiewkę.
JK
~Jan Kowalski
11 października 2022, 09:32
Panie Michale, niestety ma Pan rację - w wielu parafiach przygotowanie do małżeństwa jest zwykłą fikcją i kolejnym etapem biurokratycznej procedury... w konsekwencji takie samo podejście jest w sądach biskupich, gdzie wystarczy poświęcić tylko trochę czasu, żeby uzyskać "stwierdzenie nieważności"... Obawiam się, że jedyne, co można zrobić, to modlić się za naszych kapłanów. Pozdrawiam
AB
~Arletta Bolesta Bolesta
7 października 2022, 12:43
Często drugi związek, chęć, aby nie był on niesakramentalny to przyczyna do wszczęcie kościelnego procesu o nieważność małżeństwa dr Arletta Bolesta adwokat kościelny
JK
~Jan Kowalski
7 października 2022, 09:50
W sakramencie pokuty grzech można odpuścić lub nie. Uważam, że na tej samej mocy powinno działać małżeństwo. Mówienie komuś, żeby spędził sam całe życie, bo ktoś inny poprostu nawalił, brzmi krzywdząco. Życie to nie jest bajka panowie w koloratkach! Trzeba środków do życia, ciężko pracować, wszystko drożeje, a poprostu we dwoje żyje się łatwiej. Nie skazujcie porządnych ludzi na wegetację. Nie bądźcie jak Faryzeusze.
MR
~Michał Rz
8 października 2022, 23:04
Więcej szacunku, jak mniemam Panie bez koloratki. Nikt nikomu nie mówi jak ma "spędzać życie". Ksiądz katolicki o niczym nie decyduje tylko odwołuje się do nauczania, w tym przypadku bezpośrednio danych nam słowami Pana Jezusa o nierozerwalności małżeństwa i o cudzołóstwie. A jeżeli małżeństwo sprowadza się do tego, że "trzeba środków do życia, ciężko pracować, wszystko drożeje, a po prostu we dwoje żyje się łatwiej", to jest to godne pożałowania.
MM
~M M
8 października 2022, 23:38
Tu nie chodzi o to samo. Grzech zostaje odpuszczony. Nie można „odpuścić” małżeństwa.
TB
Tedy Ber
7 października 2022, 05:46
Bardzo ciekawe jest to co ksiądz tutaj głosi. Niestety słuszna idea nierozerwalności małżeństwa została skutecznie "zaorana" dzięki gdańskiemu i krakowskiemu kościołowi instytucjonalnemu, który w absolutnie skandaliczny sposób zgodził się na unieważnienie małżeństwa byłego prezesa telewizji oraz "błogosławił" jego kolejnemu związkowi. Że nie wspomnę o córce byłego prezydenta czworga nazwisk... Kurtyna.
AG
~Adam Gorlikowski
6 października 2022, 21:28
" Każdy, kto oddala swoją żonę - POZA WYPADKIEM NIERZĄDU - naraża ją na cudzołóstwo". Moja sakramentalna żona wielokrotnie mnie zdradziła. Czy był to wypadek nierządu? Czy naraziłem ją na cudzołóstwo? Czy muszę z Nią być na zawsze? czy mogę się oddalić i ułożyć życie z kimś kto będzie mnie kochał?
TT
Tin Tinael
6 października 2022, 21:04
Tam gdzie jest prawdziwa miłość nie ma rozwodu. Jest wszystko inne, chęć przypodobania się innym, zwyczaj, własna wygoda, przyjemność, zdjęcie części obowiązków itd. Ale to za mało, żeby wytrwać gdy się sypie. Kto teraz uczy czym jest miłość? A potem, kiedy są naciski, żeby wytrwać, skoro się przysięgało, to zaczyna się gehenna coraz bardziej oddalonych od siebie ludzi. Serca długo oszukiwać się nie da.