Ksiądz może godzinami adorować Najświętszy Sakrament i rozpadać się od środka. O samotności duchownych
Ksiądz "może godzinami adorować Najświętszy Sakrament, a jednocześnie rozpadać się od środka, bo nie ma z kim porozmawiać, do kogo się odezwać" - pisze ks. Mariusz Marszałek SAC. Skąd bierze się samotność księży? Jak przeżywa ją neoprezbiter, młody wikary i starszy proboszcz? Jak możemy pomóc księżom z naszego środowiska oswoić i twórczo przeżyć samotność?
"Człowiek w sutannie" to seria postów o zdrowiu psychicznym księży - bez lukru, bez udawania. Bo przecież emocjonalne huśtawki, załamania i choroby psychiczne zdarzają się wszystkim. Sutanna przed nimi nie chroni. Ta seria powstaje z pragnienia, by mówić o ludzkim obliczu księży otwarcie i z szacunkiem. Bo ksiądz, który cierpi, nie przestaje być pasterzem. Jest częścią Kościoła - jak każdy inny - i również on potrzebuje wsparcia, a czasem… uzdrowienia.
"Pan Jezus ci wystarczy, bo jak się modlisz, nigdy nie jesteś sam" - to zdanie, jakie pewnie wielu księży słyszało w seminarium. I choć płynie z pięknej, głębokiej intuicji duchowej, to bywa - niestety - używane w sposób uproszczony i odklejony od rzeczywistości. Kapłan to nie tylko dusza. To też ciało, emocje i psychika. Może godzinami adorować Najświętszy Sakrament, a jednocześnie rozpadać się od środka, bo nie ma z kim porozmawiać, do kogo się odezwać.
Potrzeba relacji, bliskości i obecności drugiego człowieka jest głęboko wpisana w nasze człowieczeństwo. Bez niej nawet najpiękniejsze duchowe uniesienia mogą być z czasem przykrywane mgłą bólu, wypalenia i izolacji.
W akceptacji i zdrowym przeżywaniu samotności nie pomaga też model lansowany przez media, w którym jedyną drogą do spełnienia jest związek romantyczny. Jesteśmy zalewani serialami, filmami, historiami celebrytów, w których to emocjonalne uniesienie, niejednokrotnie połączone z miłością erotyczną, jest jedyną receptą na szczęście.
A przecież dobrze wiemy, że to kłamstwo. Każdy doświadcza samotności - także w relacji. I nie każdy, kto jest sam, jest nieszczęśliwy. Samotność nie jest "chorobą kapłańską". To doświadczenie każdego człowieka - studenta w akademiku, kobiety w trudnym małżeństwie, ojca, który całymi dniami pracuje, a z rodziną widuje się tylko w weekendy, wdowy po stracie męża… Samotność jest częścią naszej ludzkiej kondycji.
Warto rozróżnić dwa pojęcia:
- Samotność - naturalny, egzystencjalny stan człowieka. Każdy z nas ma w sercu przestrzeń, której nikt w pełni nie zaspokoi - bo tęsknimy za Nieskończonym. Samotność bywa trudna, ale może być twórcza: uczy wolności, pozwala spotkać się z sobą samym i z Bogiem, pomaga dojrzewać w relacjach, pozwala odkryć nowe sposoby wyrażania siebie - sport, sztuka, pasje itp.
- Osamotnienie - choć zewnętrznie podobne do samotności, w rzeczywistości jest jej karykaturą. Osamotnienie to poczucie odrzucenia, pustki, izolacji, czasem rozpaczy. Nie daje przestrzeni na rozwój, lecz zamyka w poczuciu bezradności i beznadziei.
Samotność w kapłaństwie - różne etapy, różne oblicza
Samotność księdza, choć wpisuje się w ogólnoludzkie doświadczenie samotności, ma jednak swoją specyfikę. Nie da się jej porównać do żadnej innej. Ksiądz bywa otoczony ludźmi - a jednak często nie ma z kim porozmawiać naprawdę. Z jednej strony wzrok parafian, z drugiej oczekiwania przełożonych. A między nimi on - człowiek. Czasem zmęczony. Czasem pogubiony. Czasem po prostu spragniony zwykłej ludzkiej obecności.
Poza tym samotność księdza zmienia się wraz z wiekiem i doświadczeniem. Każdy etap niesie własne wyzwania, ale też możliwości wzrostu.
1. Neoprezbiter - po seminarium na polu walki
Po latach seminaryjnej wspólnoty, gdzie wszystko było zaplanowane, młody ksiądz nagle staje sam na sam z własnymi decyzjami i odpowiedzialnością za ludzi. To jak wyjście z "bezpiecznych koszar" na pole walki o dusze. Wyuczone formułki i duszpasterskie algorytmy okazują się w wielu sytuacjach niewystarczające. Rodzą się: frustracja, lęk, niepewność, wątpliwości. Za nimi powoli kroczy samotność.
Jak przeżyć? Znaleźć kierownika duchowego, utrzymywać zdrowe przyjaźnie kapłańskie, dbać o więź z rodziną, z przyjaciółmi, przyznać się do lęku i szukać wsparcia.
2. Młody kapłan - szeregowiec bez perspektyw na rychłą zmianę sytuacji
Podczas gdy rówieśnicy zakładają rodziny, wychowują dzieci, rozwijają kariery, kończą kolejne szkolenia, on jest ciągle wikariuszem, zwykłym szeregowcem wykonującym rozkazy swoich przełożonych. Miodowy miesiąc już minął, zresztą ile można jechać na emocjach. Jego drogi z kolegami z podwórka, ze szkoły, ze studiów coraz wyraźniej rozchodzą się. Ich światy zaczynają być odległe. W środowisku kapłańskim też trudno się odnaleźć, bo po każdej próbie dzielenia się swoimi rozterkami, swoimi wątpliwościami słyszy od starszych księży: "Ja w twoim wieku, to…", "Za moich czasów…", "Młody jesteś, jeszcze wiele musisz się nauczyć". Samotność powoli zagaszcza się na stałe w życiu młodego księdza.
Jak przeżyć? Pielęgnować świadomość owoców kapłaństwa, rozwijać talenty i pasje, nie uciekać w aktywizm, znajdować czas na przyjaźnie i odpoczynek. To też dobry czas na rozwój osobisty - poznawanie siebie, odkrywanie własnych zasobów, terapię.
3. Kryzys połowy życia - pytania o sens
Dojrzały kapłan patrzy na swoich rówieśników. Dostrzega, że wyremontowany kościół, odnowiona dzwonnica, zainicjowana przez niego akcja duszpasterska, nadany mu tytuł kościelny lub naukowy nie dadzą mu tego, co jego rówieśnicy otrzymują od swoich żon czy dzieci. Do głosu dochodzi tęsknota. Tęsknota za bliskością, za głęboką więzią. To często czas tzw. kryzysu połowy życia - momentu, gdy człowiek zadaje sobie pytania o sens dotychczasowej drogi, żałuje niezrealizowanych pragnień i zaczyna intensywniej odczuwać upływ czasu. Pojawia się refleksja: "Czy to wszystko? Czy tak już będzie zawsze?" Samotność może wtedy łatwo przejść w osamotnienie.
Jak przeżyć? Szukać dojrzałego kierownika duchowego, psychoterapii, szczerej rozmowy z przyjaciółmi i przełożonymi. Odbudowywać więź z Bogiem w osobistej modlitwie. Zdobyć rzetelną wiedzę na temat kryzysu połowy wieku…i z niej korzystać.
5. Starość - bez wnuków i rodzinnego wsparcia
To etap życia, w którym coraz mocniej doskwiera utrata sił, dawnych ról i wpływu. Starzejący się ksiądz może doświadczać egzystencjalnej samotności, bo nie ma bliskich, z którymi dzieli codzienność - dzieci, wnuków, żony. Zdarza się, że żyje wspomnieniami i pytaniem: "Czy byłem potrzebny?" A przecież wtedy najbardziej potrzebuje obecności, uznania i czułej bliskości drugiego człowieka. Pojawia się lęk: "Kto będzie przy mnie na końcu?".
Jak przeżyć? Otwierać się na wspólnotę młodszych księży i świeckich przyjaciół, żyć duchowym ojcostwem przez świadectwo i modlitwę, zawierzać Bogu kres życia. Choć żyjemy w dobie influencerów, to jednak świat woła o obecność i głos starych mędrców. Dlatego warto, by starsi kapłani odkryli, jak ważną rolę mają do spełnienia na ostatniej prostej swojego życia.
Samotność jako droga do dojrzewania
Na każdym z tych etapów samotność może być:
Twórcza - kiedy otwiera na Boga i innych, uczy wolności i głębokiej miłości.
Niszcząca - gdy staje się osamotnieniem, poczuciem pustki i odrzucenia.
By ksiądz - czy każdy z nas - nie ugrzązł w osamotnieniu, potrzeba relacji, przyjaźni, wspólnoty, a czasem profesjonalnej pomocy. Samotność jest częścią wędrówki człowieka ku dojrzałości, miejscem, gdzie uczymy się kochać naprawdę.
Jak oswoić samotność?
- Nazwij ją - powiedz sobie uczciwie: "Czuję się samotny". Sam akt uznania daje ulgę.
- Znajdź wspólnotę, bratnie dusze - nie muszą być idealni. Wystarczy, że będą autentyczni.
- Nie karm się iluzją - relacja romantyczna nie jest panaceum. Bliskość to nie tylko związek.
- Zadbaj o ciało i psychikę - aktywność fizyczna, terapia, hobby - to realne sposoby na odzyskanie kontaktu z samym sobą.
- Szukaj obecności Boga w człowieku - w spojrzeniu, uścisku dłoni, we wspólnej kawie. Bóg naprawdę przychodzi także przez ciało.
- I jeszcze jedno... Nie bój się mówić o samotności. Ona nie jest oznaką słabości. Jest przestrzenią, w której możesz spotkać samego siebie - a tam, jeśli pozwolisz, czeka Bóg, który naprawdę nie zostawia.
Proszę o modlitwę za kapłanów - nie po to, by przestali być samotni, ale by ich samotność była przestrzenią spotkania z Bogiem i drugim człowiekiem, a nie pustką odbierającą nadzieję.
Zapraszam do osobistej refleksji - czy i jak mogę pomóc księżom z mojego środowiska oswoić i twórczo przeżyć samotność. Czasem może to być zaproszenie na rodzinny obiad, czasem szczere rozmowa, w której podzielę się swoją samotnością przeżywaną w wirze obowiązków rodzinnych i zawodowych, czasem zaproszenie do dzielenia się jakąś pasją czy hobby...
---
Tekst pierwotnie opublikowany na facebookowym profilu ks. Mariusza Marszałka SAC, za zgodą autora przedrukowany w DEON.pl. Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.
Skomentuj artykuł