Lubelskie relikwie Krzyża Świętego. Skarb, który zniknął w tajemniczych okolicznościach

Kiedy myślimy o relikwiach Krzyża Świętego znajdujących się w Polsce, jako pierwsze przychodzi nam zazwyczaj do głowy sanktuarium oblatów w Górach Świętokrzyskich. Nie jest to jednak jedyne miejsce, w którym przechowywane są tak cenne pamiątki po męce Chrystusa. Aż trzy fragmenty Krzyża Świętego posiadają dominikanie z Lublina. Kiedyś mieli jeszcze czwarty, największy i najbardziej drogocenny kawałek, jednak w 1991 roku został skradziony. Do dziś nie wiadomo, co się z nim stało i gdzie się obecnie znajduje.
Relikwie Krzyża Świętego rozsiane są po całym świecie. Tylko w Polsce ich posiadaniem może poszczycić się około 20 kościołów, a większe części znajdują się np. w Paryżu, Rzymie czy Brukseli. Dwa tysiące lat temu te fragmenty stanowiły jedną całość – Krzyż, na którym życie oddał nasz Zbawiciel.
O ukrzyżowaniu Chrystusa piszą wszyscy czterej ewangeliści. Święty Marek relacjonuje: "Przyprowadzili Go na miejsce Golgota, to znaczy miejsce Czaszki. Tam dawali Mu wino zaprawione mirrą, lecz On nie przyjął. Ukrzyżowali Go i rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy, co który miał zabrać. A była godzina trzecia, gdy Go ukrzyżowali. Był też napis z podaniem Jego winy, tak ułożony: «Król Żydowski». Razem z Nim ukrzyżowali dwóch złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Tak wypełniło się słowo Pisma: W poczet złoczyńców został zaliczony. Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go, potrząsali głowami, mówiąc: «Ej, Ty, który burzysz przybytek i w trzech dniach go odbudowujesz, zejdź z krzyża i wybaw samego siebie!» Podobnie arcykapłani wraz z uczonymi w Piśmie drwili między sobą i mówili: «Innych wybawiał, siebie nie może wybawić. Mesjasz, król Izraela, niechże teraz zejdzie z krzyża, żebyśmy widzieli i uwierzyli». (...)" (Mk 15,22-37).
Historia Krzyża Świętego
Po tragicznej śmierci Chrystusa, Jego ciało zdjęto z Krzyża i pochowano z grobie. Nie zachowały się jednak żadne źródła mówiące o tym, co stało się później z trzema krzyżami. Wielce prawdopodobne jest, że pozostały w Jerozolimie, gdzie miały być przechowywane w cysternie znajdującej się w pobliżu Golgoty.
Krzyżem zainteresował się dopiero cesarz Konstantyn I Wielki. W 325 roku na Soborze w Nicei poznał św. Makarego, biskupa Jerozolimy. Opowiedział on władcy, że w mieście znajdują się pamiątki po męce Chrystusa. Cesarz postanowił więc wysłać do Ziemi Świętej swoją matkę Helenę, aby odnalazła relikwie. Gdy przybyła do miasta rzeczywiście znajdowały się tam trzy krzyże. Nie było jednak do końca wiadomo, czy to właśnie one brały udział w tragicznych wydarzeniach, jakie rozegrały się trzy wieki wcześniej. Na jednej z belek widniał jednak titulus, tabliczka z imieniem jednego ze skazańców. Ten pozornie nieistotny szczegół potwierdzał autentyczność krzyży. Jak mówi tradycja, św. Helena miała objawienie, dzięki czemu dowiedziała się, na którym z dwóch pozostałych krzyży zmarł Chrystus.
Cesarzowa postanowiła podzielić relikwię na trzy części i podarować je najważniejszym ośrodkom chrześcijaństwa: Jerozolimie, Rzymowi i Konstantynopolowi. Stamtąd mniejsze fragmenty wędrowały do różnych europejskich świątyń, w tym do kościoła w Lublinie. Relikwia przebyła jednak bardzo długą drogę, zanim trafiła na wschód Polski.
Kradzież Krzyża z Jerozolimy
Gdy w roku 614 Persowie najechali Jerozolimę, ukradli tamtejszą część Krzyża Świętego i wywieźli do swojego państwa. Nie przebywała tam jednak długo, gdyż Persję zaatakował bizantyjski cesarz Herakliusz, który odzyskał bezcenną pamiątkę. Zwrócił ją Jerozolimie, osobiście wchodząc do miasta na bosaka z drewnianą belką na ramieniu. Pamiątka po Chrystusie nie była jednak bezpieczna w Ziemi Świętej, gdyż w roku 638 miasto zdobyły wojska islamskie. Herakliusz zdążył wywieźć wcześniej relikwię, umieszczając ją obok bizantyjskiego fragmentu w bazylice Hagia Sophia.
Kilka wieków później do dzisiejszej Turcji przybyli wysłannicy św. Włodzimierza, księcia kijowskiego. Chciał on zerwać z pogaństwem, jednak zależało mu, żeby wcześniej poznać trzy najważniejsze religie: chrześcijaństw, judaizm i islam. Emisariusze opisali księciu wyznania, z kolei on postanowił przyjąć chrześcijaństwo. Odrzucił judaizm, ponieważ zakazywał jedzenia wieprzowiny i islam, gdyż jak stwierdził: "naród ruski nie może przyjąć religii zakazującej alkoholu".
Włodzimierz został ochrzczony i poślubił Annę, siostrę cesarza Bazylego II. Jako część swego wiana przywiozła ona fragment Krzyża Świętego, który niegdyś należał do Jerozolimy. Relikwię umieszczono w soborze Mądrości Bożej w Kijowie, gdzie przechowywano ją przez około 300 lat.
Jak fragment Krzyża trafił do Lublina?
W IV wieku książę litewski Witold Kiejstutowicz powziął plany nawrócenia na wiarę katolicką mieszkańców wschodnich terenów Europy. Zdołał umieścić na tronie katolickiego namiestnika Iwana Holszańskiego, który erygował biskupstwo kijowskie. Jego pierwszym metropolitą został dominikanin Andrzej, za co w darze otrzymał relikwię Krzyża.
W kraju panowała napięta sytuacja między katolikami a wyznawcami prawosławia. Ówczesny prawosławny metropolita Focjusz wywoził z Kijowa do Moskwy dobra cerkiewne. Istniała obawa, że ukradnie i wywiezie także fragment Krzyża Świętego. Biskup Andrzej, za zgodą Krakowa, potajemnie zabrał z Kijowa pamiątkę męki pańskiej wraz z trumną Iwana, który chciał być pochowany blisko relikwii.
W 1420 roku biskup Andrzej wyruszył w drogę przez Łuck i Lublin. Tam towarzyszył mu biskup łucki Grzegorz, dominikanin, który - zgodnie z legendą - pomógł przewieźć relikwię do Lublina. Prawdziwe okazuje się również podanie, że do Lublina przybył z relikwią "książę Iwo" - był to rzeczywiście książę Iwan Holszański, choć już po śmierci, w trumnie. Fragment Krzyża Świętego trafił do kościoła dominikanów. Tam też został pochowany biskup Andrzej, który zmarł w 1434 roku.
Bezpowrotna kradzież fragmentu Krzyża Świętego
Relikwie chrystusowego Krzyża znajdowały się w lubelskiej bazylice przez przeszło 600 lat. Za ich przyczyną miały dziać się liczne cuda, w tym ocalenie miasta od pożaru, który mógł strawić cały Lublin. Przez sześć wieków relikwiarz kilkukrotnie kradziono. Sama relikwia, będąca przecież najcenniejszym skarbem dominikanów, za każdym razem trafiała z powrotem w ich ręce. Aż do 1991 roku, kiedy w nocy z 9 na 10 lutego pamiątka po wydarzeniach z Golgoty bezpowrotnie znikła. Są dwie hipotezy wyjaśniające, jak mogło dojść do kradzieży.
– Złodzieje albo mieli klucze, albo ukryli się wieczorem w kościele i czekali do rana, aby wynieść relikwiarz. W bazylice znajduje się wiele zakamarków i jest możliwe, żeby ktoś został niezauważony – powiedział w rozmowie z Aleteią o. Arnold Pawlina OP.
– W tamtym czasie relikwie były wystawiane w kaplicy Firlejów tylko w piątek i sobotę. W sobotę wieczorem, 9 lutego powinny zostać zaniesione za klauzurę. Z tego powodu, że były ciężkie (relikwiarz ważył 17 kg – przyp. red.), nie zostały przeniesione – dodał dominikanin.
Nieudana próba kontaktu ze złodziejami
Co się stało ze skradzionym fragmentem Krzyża? O. Krzysztof Modras OP, obecny przeor lubelskiego klasztoru wyjaśnił, że "była próba kontaktu z tymi, którzy ukradli relikwie, ale do takiego spotkania nigdy nie doszło. Ktoś zażądał pieniędzy, bardzo dużą sumę, okup za te relikwie. Ale ostatecznie z tego nic nie wyszło, nie odezwali się. Urwał się kontakt. Gdzieś słyszałem, że się przestraszyli, że mogłoby dojść do jakiejś zasadzki".
Najnowsze teorie wskazują, że relikwie miały trafić na wschód - na Ukrainę bądź do Rosji. Według innej hipotezy fragment Krzyża znajdował się na krążowniku Moskwa, który zatonął w kwietniu 2022 r. – Taka wiadomość pojawiła się też w prasie w czasie ostatniej wojny na Ukrainie, kiedy była mowa o relikwiach, które znajdowały się na krążowniku Moskwa. Ojciec, który był świadkiem kradzieży mówił, że opis tych relikwii odpowiada naszym relikwiom. Ale to są raczej teorie, niż jakieś potwierdzone fakty – powiedział o. Modras w rozmowie z rmf24.pl.
Niektóre osoby wierzą, że relikwie Krzyża Świętego wciąż znajdują się w Lublinie, a policja stale bada tę sprawę, chociaż nie dzieli się szczegółami z postępowania.
"To jest ogromna strata"
– To jest ogromna strata, dlatego że od czasów, kiedy kult relikwii się zaczął, to był XVI w., to było sanktuarium relikwii Drzewa Krzyża Świętego. Dominikanie chodzili z procesjami, jeździli po całej Polsce. To był jeden z największych kawałków (drzewa Krzyża - przyp. red.) na świecie. Ludzie przychodzili tu przy różnych okazjach, różne wota wznosili. Twierdzili, że dzięki relikwiom odzyskali zdrowie czy jakieś inne szczególne łaski – dodał przeor lubelskiego klasztoru.
Dominikanie wciąż są w posiadaniu trzech mniejszych fragmentów Krzyża. – Jeden został przekazany przez pewnego profesora z Holandii. To te relikwie wystawione są obecnie w kaplicy Firlejów, w miejscu, gdzie stawiano skradzione relikwie. Drugie używane są w każdy piątek w czasie nabożeństwa drogi krzyżowej w bazylice dominikanów. Jest jeszcze drzazga, która odpadła od pierwotnych relikwii w procesie konserwacji – powiedział o. Arnold Pawlina OP. Ta ostatnia relikwia nie wystawiana jest jednak na widok publiczny.
Na stronie internetowej lubelskich dominikanów umieszczona jest specjalna modlitwa o odnalezienie skradzionego przed laty fragmentu Krzyża:
"Boże w Trójcy Przenajświętszej, Ty włączyłeś w poczet świętych Twojego Sługę Jana Pawła II. On wielokrotnie nawiedzając relikwie Drzewa Krzyża Świętego w lubelskiej bazylice Ojców Dominikanów dziękował za objawioną w tajemnicy Krzyża Bożą miłość. W nim też zajaśniała Twoja ojcowska dobroć, chwała krzyża Chrystusa i piękno Ducha miłości. Prosimy Cię, udziel nam za wstawiennictwem Świętego Jana Pawła II, zgodnie z Twoją wolą, łaski odnalezienia i odzyskania skradzionych relikwii Drzewa Krzyża Świętego; a tym, którzy się do kradzieży przyczynili, udziel swojego miłosierdzia. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen".
Źródło: lublin.dominikanie.pl / pl.aleteia.org / rmf24.pl
Skomentuj artykuł