Marto zagoniona, módl się za nami

Marto zagoniona, módl się za nami
(fot. shutterstock.com)
Jacek Bolewski SJ

Marta nie od razu stała się świętą. Musiała się uczyć powoli, jak skupić się na jednym i nie ulegać niepokojowi.

"Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego". (por. Łk 10,38-42)

DEON.PL POLECA

Może najbardziej znamienne jest to, że Jezus, zwracając się do Marty, nie określa tutaj bliżej tego "jednego". Mówi jedynie w tym samym kontekście o "dobrej" cząstce, obranej przez jej siostrę Marię - tak, wcale nie "najlepszej", jak dawniej tłumaczono, ale po prostu "dobrej", w tym absolutnym i nieporównywalnym sensie, w jakim zwraca uwagę w innym miejscu Ewangelii: "Dlaczego mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest dobry" (Mt 19,17).

Jasne jest, że tym jednym jest dla Jezusa sam Bóg (por. Mk 10,18). A jednak nie używa "na daremno" Jego imienia. Tak odsłania się głębszy sens odpowiedzi udzielonej Marcie. Nie chodzi jedynie o to, że tym potrzebnym człowiekowi "jednym" jest sam Bóg i skupienie się na Nim samym. To skupienie może bowiem przybrać różne formy.

Owszem, przytoczonym przez Jezusa przykładem jest zasłuchana postawa Marii u Jego stóp. Ale brak "dobrej" cząstki u Marty nie polegał na tym, że zamiast czynić to samo, oddawała się zajęciom. Brakowało jej skupienia na jednym - w pracy. Zamiast zająć się jednym, a więc w danej sytuacji swoją pracą dla gościa, Marta myślała równocześnie o czymś innym - nie tylko pogrążona w rozmaitych troskach, ale nadto rozproszona niechęcią wobec siostry oddanej innemu zajęciu. I jeszcze w te troski i niechęć chciała wciągnąć Jezusa.

Chrystusowi w rozmowie z Martą nie chodziło o to, aby przeciwstawić sobie kontemplację i pracę. Chciał On przeciwstawić sobie dwie postawy: tą skoncentrowaną na jednym działaniu oraz tą rozproszoną między wiele spraw i trosk. Bo ostatecznie tylko skupienie się na jednym - czy to w modlitwie, czy w pracy - jest drogą prowadzącą do Jednego Boga.

W odpowiedzi na pytanie o "pierwsze ze wszystkich przykazań" Jezus powtarza za Starym Testamentem: "Pierwsze jest: «Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz jest jeden. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą». Drugie jest to: «Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego». Nie ma innego przykazania większego od tych" (Mk 12, 29-31).

Odpowiedź Jezusa nie mówi na pozór nic nowego - nic ponad to, co można było znaleźć w Piśmie już wcześniej. A jednak... Chociaż słusznie odnajdujemy w Jego słowach prymat przykazania miłości - Boga i bliźniego, to chyba za mało uwagi zwracamy na to, JAK ta miłość jest opisana. Tak właśnie: jako skupienie na JEDNYM, w którym wszystko się zawiera.

Wszystko zaczyna się od postawy słuchania: "Słuchaj"... Nie tak, jak słucha się na ogół, "jednym uchem", ale z całą uwagą, jak słucha ktoś, kto "zamienia się w słuch" - niczym zasłuchana w słowa Chrystusa Maria. Skupienie, które się wyraża w tej postawie, jest doprawdy wyrazem jednego: "Pan, Bóg nasz, jest jeden".

Jedność Boga to fundamentalna prawda wiary, nie tylko w Starym, ale i w Nowym Testamencie. I chociaż dopiero w Nowym można było przyjąć, że jedność Boga nie wyklucza wielości w Nim samym, skoro Jego istotą jest miłość, to przecież już w Starym Przymierzu - w słowach przytoczonych przez Jezusa - można znaleźć odbicie tej prawdy w człowieku jako obrazie Boga. Bo właśnie miłość człowieka, przykazana w dalszych słowach, odsłania się jako jedność w wielości, jako scalenie w jedno wszystkiego, czym człowiek jest: w miłowaniu "całym sercem, całą duszą, całym umysłem, całą mocą".

Aż cztery określenia sprowadzające się do jednego: Boga należy miłować całkowicie - w całości skupiając się na Nim - na Jednym. Reszta - wszystko inne - jest konsekwencją tej jednej postawy: w skupieniu na Jednym - na Bogu jedności i miłości - człowiek jednoczy się w miłości z sobą samym i ze swoimi bliźnimi.


Redakcja DEON.PL poleca:

Marto zagoniona, módl się za nami - zdjęcie w treści artykułuW KRAINĘ CISZY

Martin Laird OSA

Jedność z Bogiem nie jest czymś, co osiągamy za pomocą jakiejś techniki, ale podstawową prawdą o naszym życiu, będącą źródłem naszych poszukiwań Boga.

Tymi słowami Ojciec Laird zachęca nas do poznawania Boga na drodze kontemplacji, to znaczy w milczeniu miłości, w ciszy serca. Autor wskazuje proste elementy służące milczeniu, takie jak postawa, czy właściwy oddech, aczkolwiek stroni od traktowania modlitwy jako techniki.

Jego zdaniem, nie chodzi o to, abyśmy coś osiągnęli, wystarczy po prostu pozwolić, aby pewne rzeczy się wydarzyły. Uczenie się i praktykowanie kontemplacji nie zależy od poznania sposobów jej przeprowadzania.

Jedność człowieka z Bogiem, do której kontemplacja prowadzi, już w człowieku istnieje i wystarczy zdać sobie z tego sprawę, aby ją odkryć. Wraz z tym odkryciem odsłaniamy istotę naszego człowieczeństwa, doświadczamy wewnętrznego spokoju oraz odkrywamy świętość wewnątrz - wspólnotę z Bogiem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Marto zagoniona, módl się za nami
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.