Mędrcy idący za głosem serca
Bóg przemawia w snach, by otworzyć serce, wzmocnić szlachetne pragnienia, by przestrzec i dodać odwagi. Sny Józefa, męża Maryi i sen, jaki przyśnił się Mędrcom ze Wschodu. wpisały się na zawsze w świętowanie narodzin Jezusa Chrystusa. Jak potoczyłaby się znana nam historia, gdyby nie te sny?
Podczas, gdy Herod rozkazał szukać wzmianki o Mesjaszu w księgach proroków, mędrcy ze Wschodu wyruszyli na spotkanie żywego Mesjasza. Królowi Herodowi zadawali różne pytania. Gdy dotarli do groty betlejemskiej, nie mieli żadnych pytań. Padli na twarz i oddali pokłon Nowonarodzonemu.
Wizyta mędrców u króla Heroda różni się zdecydowanie od wizyty, jaką składają Jezusowi, który wcale na króla nie wygląda. A potem nie słuchają rozkazu ziemskiego króla nakazującego im wrócić i zdradzić miejsce, w którym urodził się Mesjasz, mimo, że wielki Herod mógł się na nich zemścić. Słuchają nakazu, jaki otrzymują we śnie.
Zatrzymajmy się chwilę na wymienionych wyżej trzech różnicach tych dwóch wizyt: Mesjasz znany z książek i spotkany osobiści, król mający władzę i bezradne niemowlę, rozkaz króla i nakaz płynący z serca. Zadajmy sobie trzy pytania.
Jeśli nie spotkałeś Mesjasza osobiście, to skąd wiesz, że to co o Nim przeczytałeś lub usłyszałeś od innych, na przykład od księży, jest prawdą?
Czy chętniej kłaniasz się temu, kto ma władzę, czy temu, który nic nie może i we wszystkim zależy od innych tak, jak bezbronne niemowlę?
Jak ważny jest dla ciebie nakaz płynący z serca, gdy idąc za nim możesz wiele stracić?
Spotkałem Mesjasza bez korony i berła, bez tronu i bez władzy, zaniedbanego i opuszczonego. Poruszył moje serce. Gdy chciałem z nim pozostać, powiedział mi, abym się nim nie zatrzymywał i szedł dalej, bo jeśli zdecyduję się oddać mu pokłon, wszystko stracę. I wszystko straciłem. No może nie dokładnie wszystko, bo gdy wstępowałem do nowicjatu jezuitów, miałem jedno ubranie na zmianę. Jeśli jeszcze nie zdecydowałeś, czy zatrzymać się czy pójść dalej, możesz to zrobić teraz. Ale pamiętaj, jeśli zatrzymasz się przy Jezusie i przy Nim zostaniesz – stracisz wszystko, no prawie wszystko.
Co stracili mędrcy ze Wschodu? Z pewnością stracili przychylność króla Heroda, od którego zależało, czy będą mogli dalej przyjeżdżać do Jerozolimy i robić tam interesy, bo wiemy od historyków, że nasi Trzej Królowie handlowali złotem, kadzidłem i mirrą. Co jesteś gotów stracić, by pójść za głosem serca?
Coraz mniej jest powołań zakonnych, bo młody człowiek wstępując do zakonu chce coś zyskać, a nie stracić. Promocja powołań coraz bardziej przypomina promocję usług świadczonych przez współczesne firmy, czy prywatne uczelnie: wiele zyskasz, zrealizujesz się, zdobędziesz godność kapłańską. Zakon nie może tak się promować. To byłoby nieuczciwe. Wstępując do zakonu nie zyskujesz lecz tracisz. Decydując się na szczególną relację z żywym Chrystusem tracisz nie tylko możliwość dysponowania rzeczami, ale przede wszystkim sobą. Czy mimo to, pójdziesz za głosem serca?
Według Herodota mędrcy ze Wschodu (gr. magoi) trudnili się również wyjaśnianiem snów. Utożsamiani przez bardzo starą tradycję z wyznawcami Zaratustry pochodzącymi z Persji, mieli w swoim gronie proroków, swego rodzaju kierowników duchowych pomagających ludziom zrozumieć ich pragnienia. Gdy król Nabuchodonozor miał sny, kazał przywołać między innymi tych właśnie mędrców (por. Dn 2,1-2). Biblia Tysiąclecia tłumaczy tu słowo magoi, użyte w greckiej wersji księgi, jako wróżbici. Dzisiejsza młodzież nie szuka wróżbitów i królów. Szuka mistrzów, którzy pomogliby im zrozumieć i zrealizować sny, jakie śnią, którzy pomogliby im nazwać ich własne marzenia, pomogliby uwierzyć w możliwość realizacji najskrytszych pragnień i obudzić nadzieję w przyszłość. Potrzebują życzliwych ludzi, którzy dodadzą im odwagi do pójścia za głosem serca. Trzej Królowie są obrazem takich mistrzów, hojnych świadków nadziei, którzy nie boją się stracić, gdy stawką jest zbawienie świata.
Skomentuj artykuł