Młodzi mogą mieć wpływ i ważne miejsce w Kościele [ROZMOWA]

Festiwal Życia w Kokotku. Fot. mat. pras. / Grzegorz Szpak

O wpływie, jaki młodzi mogą mieć na Kościół, prostym podejściu do trudnej maryjnej pobożności i bieganiu w błocie, które potrafi zmienić życie, opowiadają ks. Marcin Paś i o. Tomasz Maniura OMI, twórcy Festiwalu Życia w Kokotku.

Marta Łysek: Trwa Festiwal Życia w Kokotku, jest tu tysiąc młodych ludzi. Po co robić imprezę masową, skoro coraz częściej mówi się, że to nie ma sensu i trzeba wracać do indywidualnego duszpasterstwa?

o. Tomasz Maniura OMI: Trzeba robić jedno i drugie. Pan Jezus zajmował się i małym gronem dwunastu Apostołów, ale tłumami też i to były tysiące ludzi, jak u nas. Jan Paweł II, który zapoczątkował Światowe Dni Młodzieży, wyraźnie pokazał, że to jest potrzebne. Nawet w takim aspekcie psychologicznym, żeby zobaczyć, że się należy do większej społeczności. Kościół jest wspólnotą, a my potrzebujemy doświadczać wspólnoty, być razem. To ma duży sens, umacnia w wierze. Teraz młodzi są przez tydzień razem, jest ich tysiąc, razem się modlą, skaczą na koncercie, dzielą się wiarą, pracują w grupkach, na warsztatach. To ma ogromny sens i potrzeba doświadczenia tego też jest ogromna.

DEON.PL POLECA

ks. Marcin Paś: Wszystko zależy od tego, kto ma jaki pomysł. Nam chodzi o to, żeby łączyć w Kościele, a nie dzielić. Nasze dzieło jest wspólne, to jest siedem diecezji, dwa zakony. Nie rywalizujemy, jesteśmy razem, w tym jest bogactwo Kościoła. Nasz pomysł jest taki, że festiwal ma być kulminacją, dopełnieniem i jednocześnie początkiem dobrych praktyk w parafii i diecezji.

Brzmi ładnie, a jak ma działać w praktyce?

ks. Marcin Paś: Podam przykład. Przez ostatni rok w diecezji gliwickiej mieliśmy szkołę animatora, w której młodzi ludzie z różnych parafii uczą się przygotowywać innych do bierzmowania i prowadzić grupy parafialne. To są ludzie z oazy, KSM-u, różnych innych ruchów, ale też niezrzeszeni. Ich formą praktyki duszpasterskiej jest to, że podczas Festiwalu Życia prowadzą grupkę dzielenia. Kiedy wrócą do parafii, będą chcieli robić coś podobnego w ciągu roku. Można powiedzieć, że wyznaczamy trendy duszpasterskie (śmiech).

Młody człowiek nie ma wpływu, nie ma dużych możliwości, żeby coś nowego zrobić w swojej parafii. Czy taka inspiracja, którą dostaje podczas festiwalu, może coś realnie zmienić?

ks. Marcin Paś: Młodzi mogą mieć wpływ. W naszej szkole animatora było siedemdziesiąt osób, które uczyły się prowadzenia grup do bierzmowania i młodzieżowych grup parafialnych. Trójka młodych z jednej niewielkiej parafii usłyszała od proboszcza, że spotkania do bierzmowania będą raz w miesiącu. I mówią: księże proboszczu, nie po to się przygotowywaliśmy w szkole animatora do prowadzenia małych grup, żeby się z nimi widzieć raz w miesiącu i z nie mieć nimi relacji. My chcemy spotkania co dwa tygodnie albo co tydzień. No i proboszcz wymiękł (śmiech). Ale ten proboszcz chce słuchać, jest uważny. I młodzi ludzie, którym się wydawało, że nie mają żadnego wpływu i nie mogą wiele, właśnie przez to, że są blisko i współtworzą, że mówią: my to zapewnimy – mogą mieć ten wpływ, wprowadzać zmiany. Często jest też tak, że księża w parafii pełną wiele ról, mają wiele odpowiedzialności i dlatego wybierają to, co przychodzi szybciej, sprawniej, łatwiej. Wtedy bardzo ważny jest młody człowiek, który mówi, że daje wsparcie i bierze na siebie część działań. Znam takie historie i zaświadczam, że to się dokonuje.

Dlatego na festiwalu pokazujemy te rzeczy, które są ważne, zajmujemy się konkretnym człowiekiem. Staramy się, żeby ten człowiek tutaj, w tej masowości, jak już się wyszaleje na koncercie, dotleni, spotka przyjaciół i zdejmie z siebie napięcie, trafił na rzeczy dla niego ważne, już nie w masowości, ale w indywidualnym kontakcie.

To jest w ogóle możliwe, gdy mamy na miejscu tysiąc osób?

ks. Marcin Paś: Tak. Mamy około osiemdziesięciu księży, trzydzieści sióstr zakonnych, każdy uczestnik ma swoją grupę i animatora i z każdą z tych osób młody człowiek może indywidualnie porozmawiać.

o. Tomasz Maniura OMI: Okazja do spowiedzi jest non stop, to są często bardzo długie rozmowy, jest ich całe mnóstwo.

ks. Marcin Paś: To jest bardzo indywidualne duszpasterstwo, prowadzenie człowieka na tym etapie życia, na którym on szuka odpowiedzi dla siebie. Chcemy, żeby młodzi, którzy przyjeżdżają z parafii i są w takim ważnym wieku, zmieniają szkołę, mogli czegoś doświadczyć. Chcemy, żeby studenci mieli czas dla siebie: jest odpowiednia grupa, spotykają się wieczorami, to jest wspólny czas poważniejszych rozmów.

Co takiego dajecie młodym, że oni przyjeżdżają?

ks. Marcin Paś: Przestrzeń!

o. Tomasz Maniura OMI: Wolność…

ks. Marcin Paś: …i okazję do odkrywania życia. Jest spora przestrzeń wolności, w której oni naprawdę odkrywają pełnię życia. Nastolatki znajdują grupę rówieśniczą i wspólnotę. Ci, którzy chcą czegoś głębszego, mogą szukać indywidualnie, bo jest ta spowiedź, adoracja trwa całą dobę. Ci, którzy chcą się rozwijać, mają dla siebie warsztaty rozwojowe z bardzo wielu dziedzin, od Bible journalingu i porozumienia bez przemocy przez kaligrafię czy survival aż do budowania wizerunku. Wszystko po to, żeby odkrywali sens życia, odkrywali to, że całe życie jest przed nimi, że jest bardzo wiele opcji i mogą sami wybierać, nie czekając, aż ktoś wybierze za nich.

Przyjeżdżają tylko wierzący?

ks. Marcin Paś: Nie tylko. Są też pojedyncze osoby, które poszukują, zastanawiają się. I to jest fascynujące, że odkrywają tu siebie, przy okazji spotkań i koncertów mogą zobaczyć, że to jest coś dla nich. Mogą zadać pytanie, posłuchać, być na takim poziomie, który jest im potrzebny.

Najbardziej ubolewam nad tym, że wielu rodziców, którzy sami w tym wieku wracali ze szkoły z kluczem na szyi i byli samodzielni, teraz boi się wysłać swoje dzieci pod namiot. To oczywiście jest wyzwanie, żeby spać przez tydzień pod namiotem, ale to jest świetna szkoła życia! Uczy przede wszystkim tego, że jeśli chcesz coś przeżyć wspólnie, coś wewnętrznego i ważnego, to naprawdę możesz to przeżywać. Niestety część rodziców nie umożliwia tego młodym, bojąc się, że coś mogłoby się im coś stać – a my bardzo dbamy o to, żeby na festiwalu było bezpiecznie. Mamy ochronę, wszystko jest strzeżone, wszyscy mają plakietki, są sprawdzani, nikt bez pozwolenia nie może wejść na pole namiotowe.

Jakie jest Wasze doświadczenie z poprzednich edycji? Festiwal zmienia ludziom życie?

o. Tomasz Maniura OMI: To nie jest jednolita społeczność. Jedni przeżyją coś bardziej, drudzy mniej. Ale na pewno mamy takich ludzi, którzy po festiwalu dużo w swoim życiu zmienili. Nawet fundamentalnie zmienili, bo zaczęli wierzyć Bogu, a wtedy wszystko się w życiu zmienia.

To są konkretni ludzie, o których wiemy, że doświadczyli tutaj wspólnoty Kościoła. Do tej pory Kościół dla nich oznaczał „pójść w niedzielę na mszę”, z której często nic nie wynosili dla siebie, więc po co chodzić? A tutaj zrozumieli, że Kościół to jest wspólnota, że codzienna Eucharystia to jest spotkanie wspólnoty z Bogiem i nawet w parafii, gdzie się nie ma takich relacji, bo jest dużo ludzi i chodzi się na różne msze, można przeżywać mszę duchowo. Przeżywać to, że się przynależy razem, jako bracia i siostry, do jednego ciała Chrystusa. I tutaj ludzie to bardzo odkrywają, doświadczają żywej wspólnoty.

Inni mówią, że na festiwalu odkryli Boga. To, że można do Niego wrócić, słuchać Go, budować z Nim relację. Prawda jest taka, że trudno to zmierzyć, bo nie widzimy na ogół owoców naszej pracy. Ktoś inny sieje, ktoś inny zbiera.

Oczywiście jedni skorzystają dzisiaj, a inni – może kiedyś. Nawet jeśli na festiwalu nie wydarzy się nic, co zmieni ich życie, to jednak widzą te tysiąc osób przystępujących do komunii. I może za pięć lat, gdy będą mieli jakiś zakręt życiowy i stracą poczucie sensu, będą pamiętać, że jest coś takiego jak spowiedź, jak adoracja i wtedy z tego skorzystają.

ks. Marcin Paś: Siejemy! I te owoce wzrostu widać w trakcie festiwalu w pojedynczych historiach, natomiast to, że komuś to pomaga i zmienia życie, będzie widać po fakcie. Ludzie się poznają, tworzą się pary, to jest zdrowe miejsce, w którym ludzie mogą sobie zaufać i robić coś razem. Wielu ludzi wierzących i niewierzących się tu spotyka.

Niewierzący znajdują coś dla siebie na religijnym festiwalu?

ks. Marcin Paś: To najlepiej pokazuje dynamika koncertów. Nie wszystkie są przecież chrześcijańskie. Chodzi też o to, żeby przyciągnąć, pokazać, że jako Kościół chcemy łączyć ludzi.

o. Tomasz Maniura OMI: Bo wiara się dzieje w normalnym życiu! Pierwszy koncert na tym festiwalu to jest koncert Roksany Węgiel. To nie jest koncert religijny, ale jest świetny dla młodych, bo mogą zobaczyć swoją rówieśniczkę, dziewczynę, która będąc w ich wieku osiągnęła sukces. To tworzy klimat, atmosferę, otwiera na kolejne wydarzenia. Mamy ciało i duszę. Nie musimy śpiewać na chrześcijańskim festiwalu tylko religijnych piosenek!

ks. Marcin Paś: Festiwal może być inspiracją, dowodem na to, jak w młodym Kościele jesteśmy otwarci na siebie. Pokazuje, że umiemy słuchać Słowa i siebie nawzajem, że potrafimy budować, że zadajemy sobie trudne pytania i o nich mówimy, że z otwartym serem umiemy się podzielić tym, co wzbogaca wiarę i co jest trudne. Że poznajemy swoje granice i przekraczamy siebie.

Czego bardzo religijnego mogą doświadczyć uczestnicy festiwalu?

ks. Marcin Paś: Biegu Festiwalowicza! To jest rzecz bardzo religijna. Bardzo! Mimo tego, że wygląda całkiem jak Bieg Katorżnika. I że biegniemy w błocie.

o. Tomasz Maniura OMI: Jednostka wojskowa robi tu Bieg Katorżnika. Opisują go tak: upokarza, miesza z błotem, upadla, ale na końcu czujesz się jak w niebie. O Biegu Festiwalowicza można powiedzieć to samo. Prowadzi do skruchy, pokazuje ludzką bezradność, słabość. Upokarza.

ks. Marcin Paś: Marta, musisz zostać do czwartku i pobiec! Ten bieg pokazuje, czy potrafisz odpuścić, czy masz cierpliwość, wytrwałość. To upokarza, ale widzisz prawdę o sobie. No i biegniesz do końca. To jest trudne, bieganie przez błoto, ale wiesz, że jest meta. Jak po biegu rozmawiałem z uczestnikami, to widziałem, jakie to było dla nich ważne, że ukończyli ten bieg, pokonali siebie, choć wcale nie zamierzali startować. A jednak to zrobili i to jest w ich życiu wydarzenie, które im jasno pokazało, że granice, które mieli w głowach, przestały istnieć. Ludzie po biegu zaczynają żyć naprawdę, przyjmując rzeczywistość taką, jaka jest. To jest całościowe spojrzenie na życie człowieka!

Młodzi potrzebują zmagania się ze sobą?

ks. Marcin Paś: Bardzo! Tego doświadczenia, że pokonujesz swoje granice, ale jednocześnie wiesz, że jest cel, że jest meta. To ważne, bo wielu ludzi traci w życiu poczucie celu. No i tu jest też tak, że ludzie sobie pomagają, to jest wspólny bieg, jeden drugiego wspiera, ludzie wyciągają się z błota. A największymi zwycięzcami są ci, którzy nie planowali biec, ale się zdecydowali. Tak samo, jak wielkimi wygranymi na festiwalu będą ci, którzy nie planowali się wyspowiadać, a jednak się wyspowiadali, zachęceni doświadczeniami innych ludzi, nie planowali dzielić się na grupce dzielenia na serio, ale pokonali siebie. W tym sensie Festiwal Życia daje poczuć sedno życia, daje możliwość, by młodzi się odnaleźli.

o. Tomasz Maniura OMI: To jest po ludzku i po bożemu. Gdyby nie było po ludzku, nie byłoby po bożemu.

Dlaczego?

o. Tomasz Maniura OMI: Bo najbardziej ludzki jest Bóg. Sam Bóg stał się człowiekiem, Jezus jako człowiek idąc przez ziemię nauczył nas Bożego życia, najwięcej nam objawił o Bogu. Przez ludzkie słowa i gesty, przez ludzką miłość pokazał nam Bożą miłość. Na drodze do Boga nie da się przeskoczyć człowieka. Nie ma szans. Mówiąc ewangelicznie, nie da się kochać Boga, którego nie widzimy, jeśli nie kochamy człowieka, którego widzimy. Więcej: na drodze do drugiego człowieka nie da się przeskoczyć samego siebie: mówiąc ewangelicznie, trzeba kochać bliźniego jak siebie samego. Dlatego ten bieg jest taki ważny i tak bardzo boży. Jeśli najpierw nie odkryjesz wartości swojego życia, nie pokochasz go, nie zaakceptujesz, nie będziesz za nie Bogu wdzięczny, to drugi człowiek będzie ci przeszkadzał, będziesz go zwalczać, nie zaakceptujesz jego życia, nie będziesz się nim cieszył ani nie będziesz za niego wdzięczny.

ks. Marcin Paś: Mam taki apel do czytelników Deonu. Jeśli są wśród was dorośli, którzy widzą, że są ci młodzi w Kościele, ale tacy jacyś nieogarnięci; że są do zaproszenia, ale nie wiadomo, gdzie ich zaprosić, i w dodatku myślą sobie, czytając ten wywiad: „proboszcz z naszej parafii na pewno nie zorganizuje takiego wyjazdu” – to właśnie wy jesteście tymi, których młodzi potrzebują!

Młodzi potrzebują dorosłych, którzy będą z nimi na ich poziomie i zanim zaczną młodych oceniać, będą chcieli z nimi być. Na przykład w tym biegu: zmęczyć się, ubrudzić się, a potem przespać w namiocie obok, ogarnąć grupę, być z nimi. Możecie z bardzo prosty sposób zorganizować taką grupę festiwalową. Jeśli zastanawiacie się, jaki macie w Kościele wpływ – to właśnie może być bardzo konkretny wpływ!

Tematem przewodnim jest w tym roku Maryja, a większość młodych zupełnie czuje maryjnego klimatu. Czemu Maryja, dlaczego nie coś prostszego?

o. Tomasz Maniura OMI: Do tej pory wszystkie festiwale jako postacie przewodnie miały chłopów (śmiech). Był Jozue, Abraham, Eliasz, Noe… i pomyśleliśmy sobie, że czas na kobietę. A pierwsza naturalnie jest Maryja. To jest bardzo trudny temat, bo pobożność maryjna nie jest łatwa, wręcz przeciwnie.

ks. Marcin Paś: Sami się z tym zmagaliśmy jako organizatorzy i wahaliśmy, czy iść odważnie w ten temat, bo jest przegadany i dla wielu na wstępie spalony, zniechęcający. Można by go zostawić i była taka pokusa, żeby pójść w znowu w Stary Testament. Ale to ważne, by pokazywać też Maryję.

o. Tomasz Maniura OMI: Chcemy ją odkłamać. Oczyścić spojrzenie na Maryję, wśród młodych zwłaszcza.

ks. Marcin Paś: Tak, bo dla nich to jest jakiś taki dryl. Pobożność maryjna, czyli musisz iść na majowe. Ta pobożność jest ważna, ale my chcemy pokazać: zobacz, Jej pytania i wątpliwości są twoje. Dlatego pokazujemy Maryję jako jedną z nas. Taką, która zadaje proste pytania. Hasło festiwalu brzmi: „Ja?” – i to nie jest pójście w egoizm czy skupienie się na sobie, ale pytanie: to naprawdę chodzi o mnie? Naprawdę ja mogę odpowiedzieć na Boże wezwania? Próbujemy to teraz przetłumaczyć na język młodzieżowy, prosty. Pomóc Ją poznać.

o. Tomasz Maniura OMI: A żeby kogoś poznać, trzeba z nim być. Można mieć informacje o jakiejś osobie, ale dopóki się z nią nie pobędzie, to się jej nie pozna. Festiwal jest okazją, żeby pobyć z Maryją. Jak to pójdzie, na ile nam się uda z Nią być? Na razie jest dobrze. Zależy nam na tym, żeby pokazać normalną dziewczynę, matkę, po ludzku. Tą, która mówi „amen”. To „amen” pokazuje, że dużo w życiu Maryi zależało od Jej decyzji. Tak, Pan Bóg Ją wybrał, ale bez Jej woli i decyzji niczego by nie było. Takie decyzje są w życiu każdego z nas. My też możemy być tymi, którzy mówią „amen”.

---
o. Tomasz Maniura OMI - oblat, duszpasterz młodzieży, założyciel Oblackiego Duszpasterstwa Młodzieży Niniwa, twórca wypraw rowerowych Niniwa Team, które wiodły przez 53 państwa na trzech kontynentach. Obecnie główny organizator Festiwalu Życia.

ks. Marcin Paś - kapłan diecezji gliwickiej, diecezjalny duszpasterz młodzieży, opiekun Diecezjalnego Duszpasterstwa Młodych Gliwice - "Pełni Życia", współorganizator Festiwalu Życia w Kokotku.

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Poza pisaniem ogarnia innym ludziom ich teksty i książki. Na swoim Instagramie organizuje warsztatowe zabawy dla piszących. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem. Jest żoną i matką. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając dobrych historii. W Wydawnictwie WAM opublikowała podlaski kryminał z podtekstem - "Ciało i krew"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Młodzi mogą mieć wpływ i ważne miejsce w Kościele [ROZMOWA]
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.