Na dobranoc i dzień dobry - Łk 15, 1-32

Na dobranoc i dzień dobry - Łk 15, 1-32
(fot. Thomas Hawk / Foter / CC BY-NC)
Logo źródła: Na dobranoc Mariusz Han SJ

Nie mieć pretensji do nikogo…

Zaginiona owca. Zaginiona drachma. Syn marnotrawny

Zbliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie. Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi.

DEON.PL POLECA

Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła.

Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia. Albo jeśli jakaś kobieta, mając dziesięć drachm, zgubi jedną drachmę, czyż nie zapala światła, nie wymiata z domu i nie szuka staranne, aż ją znajdzie. A znalazłszy ją, sprasza przyjaciółki i sąsiadki i mówi: Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą zgubiłam. Tak samo, powiadam wam, radość powstaje u aniołów Bożych z jednego grzesznika, który się nawraca.

Powiedział też: Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał.

Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników. Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go.

A syn rzekł do niego: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem. Lecz ojciec rzekł do swoich sług: Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi. Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się. I zaczęli się bawić.

Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego. Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu.

Lecz on odpowiedział ojcu: Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę.

Lecz on mu odpowiedział: Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął a odnalazł się.

Opowiadanie pt. "Owoce pychy"

Do Roberta Kocha (1843 - 1910), światowej sławy lekarza i bakteriologa (był odkrywcą prątka gruźlicy i wirusa cholery) przyszła raz na badanie pani z tzw. pretensjami odnośnie własnej osoby. Na marginesie: wiele osób cierpi na tę "chorobę" wyższości.

- Co pani dolega - spytał uczony. - Przywykłam - zawołała urażona - by tytułowano mnie wielce szanowną panią. - Niestety, tej choroby nie jestem w stanie wyleczyć odparł lekarz i wezwał następnego pacjenta.

Refleksja

Można mieć pretensje do wszystkich i o o wszystko. To od nas zależy, czy będziemy tym pretensjom poświęcać całe nasze życie, czy też nie. Zgoda na taki "styl" życia pociąga jednak za sobą to, że z biegiem czasu jakby "przesiąkamy" negatywnymi uczuciami do innych ludzi, a potem także do siebie. Człowiek bowiem adoptuje i przystosowuje się do rzeczywistości w której przyszło mu żyć. Na tę  rzeczywistość często ma, ale też i nie ma wpływu. Jeśli jednak ma, to jest ważne, aby nie dokładał od siebie do tego w czym żyje…

Jezus uczy nas, że można żyć w otoczeniu, ale jednocześnie jakby być dla niego nieobecnym, wręcz umarłym. Zgorzknienie, pretensje, żal, itp. mogą na tyle przesiąknąć nasze "ja",  że nie tylko nie potrafimy inaczej już patrzeć na świat, ale swoim zachowaniem niszczymy czyjeś życie. I nie chodzi o naiwność, czy powierzchowność życia, ale a realizm w podejściu do bieżących problemów. Nikt nie neguje, że jest ciężko i czasami źle, a czesto wręcz beznadziejnie. Jednak najbardziej istotne jest to, co się z tym wszystkim co nas spostyka robi i także jakie podejmuje się decyzje, aby zmienić taki stan rzeczy jaki jest tu i teraz…

3 pytania na dobranoc i dzień dobry

1. Czy masz do kogoś pretensję i jeśli tao, to o co?
2. Czy łatwo zapomnieć czyjeś przewinienia?
3. Czy żal, pretensje, zgorzknienie są Twoją codzienności? Dlaczego?

I tak na koniec...

Nienawiść, pretensje i złość to pasożyty, które żywią się sercem do czasu, aż nie pozostanie nic, czym mogłaby się pożywić miłość (Richard Paul Evans, Obiecaj mi)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Na dobranoc i dzień dobry - Łk 15, 1-32
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.