Nie czytasz Pisma Świętego, bo to nic nie daje?

Fot. Paola Aguilar / Unsplash

No cóż, trzeba to przyznać: przyzwyczajeni do języka korzyści, którym mówi do nas świat, nie zaglądamy do Biblii. Dlaczego? Bo jej czytanie na pierwszy rzut oka wydaje się być przedsięwzięciem, w którym trzeba więcej dać, niż się dostaje.

Czas, uwaga i... dodatkowy czas, gdy się potrzebuje przewodnika w lekturze i poza biblijnym tekstem czyta jeszcze komentarze. Wysiłek włożony w rozumienie, w modlitwę, w przygotowanie. W systematyczność. Brzmi jak trudny obowiązek? Tak, bo jest ktoś, komu bardzo zależy, żeby czytanie Pisma wyglądało jak trudny, nudny, nic nie dający obowiązek. Kolejne zadanie, w którym musisz coś z siebie dać. Brrr!

Jak się przekonać do czytania Biblii, gdy nie wierzymy, że przyniesie nam korzyść?

  1. Znajdź dla siebie chrześcijańską książkę rozwojową. Bardzo często świetne rozwojowe książki są oparte właśnie na tekstach biblijnych. I nie w każdej chodzi o rozwój modlitewno-duchowy. Jak umieć w relacje? Jak zadbać o swoje małżeństwo? Jak rozsądnie zarządzać finansami? Bóg nie ogranicza się do wspierania nas tylko w kwestiach wiary: On troszczy się o całe nasze życie, również o te jego części, które nie wydają się z Nim bezpośrednio związane. Jaki obszar w Twoim życiu najbardziej potrzebuje teraz wsparcia? Spróbuj popracować nad nim z książką.
  2. Posłuchaj kogoś, kto czyta Biblię - kogoś ze swojej branży. Nie szukaj tym razem przewodników duchowych (robią robotę, ale tym razem bardziej Ci się przyda co innego). Znajdź kogoś, kto zajmuje się tym, co Ty, i jest wierzącym człowiekiem, czytającym Pismo Święte. Gdy dobrze poszukasz, zaskoczy Cię, jak wielu ludzi sukcesu w Polsce w XXI wieku żyje na co dzień Biblią. Posłuchaj ich. Zobacz, co im daje czytanie Pisma Świętego. Zainspiruj się.

  3. Podejmij ryzyko i sprawdź. Przez następne trzydzieści dni spędzaj codziennie kwadrans nad Ewangelią z dnia. Czytaj ją, myśl o niej, skup się tylko na niej na dokładnie piętnaście minut. Ustaw budzik. Załóż dziennik pokładowy i zapisuj po lekturze jedną myśl, która odnosi się do Twojego życia, takiego, jakie ono teraz jest. Potraktuj to jak eksperyment. Po trzydziestu dniach zrób podsumowanie i zapisz wnioski.

Chcesz coś zmienić? Pomódl się:

Duchu Święty, Ty wiesz, że nie pociąga mnie czytanie Pisma Świętego. Ty znasz moje życie i wiesz, dlaczego tak jest. Pozwól mi odkryć powód, który sprawia, że nie czytam Biblii. Pozwól mi zobaczyć, co może się zmienić w moim życiu, gdy zacznę spotykać się z Twoim Słowem.

Co jeszcze może pomóc?

NIC. Dopóki nie zechcesz, nikt ani nic nie jest w stanie zmotywować Cię do czytania Pisma Świętego. To musi być Twoja decyzja. Twoje ryzyko do podjęcia. Twój poświęcony czas. Korzyści są ogromne, ale to Ty musisz uwierzyć, że naprawdę coś zyskasz. I spróbować.

DEON.PL POLECA

Inspirująca myśl:

Nie zawsze rozumiem, o co chodzi Bogu, ale i tak się modlę. Jak w tym starym powiedzeniu: nie mam pojęcia, jak działa elektryczność, ale nie będę z tego powodu siedzieć po ciemku."

Regina Brett

Zobacz także: Nie czytasz Pisma Świętego, bo nie masz czasu?

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Poza pisaniem ogarnia innym ludziom ich teksty i książki. Na swoim Instagramie organizuje warsztatowe zabawy dla piszących. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem. Jest żoną i matką. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając dobrych historii. W Wydawnictwie WAM opublikowała podlaski kryminał z podtekstem - "Ciało i krew"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie czytasz Pisma Świętego, bo to nic nie daje?
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.