Niesakramentalni. Jak im pomóc?
Doświadczenie, którym pragnę się podzielić, jest doświadczeniem duszpasterza praktyka. U jego początku jest Jubileuszowy Rok 2000. Wówczas to zrodziło się w mojej duszy pytanie: Co powinienem zrobić, aby otworzyć człowieka na Chrystusa w tym szczególnym roku? Chrystusowe poszukiwanie zagubionych, ludzi o zagmatwanym losie, życiowych rozbitków przyniosło podpowiedź: spróbuj pomóc tym, „którzy się źle mają”. Ale jak im pomóc?
Wielką pomocą okazała się adhortacja apostolska o rodzinie Jana Pawła II Familiaris consortio (1981). Omawiając problematykę małżeństwa i rodziny, obok wskazań i zachęt ukazał w niej Ojciec Święty bolączki i niedoskonałości dotyczące niektórych, a także występujące nieprawidłowości. Nakazał przy tym pomoc Kościoła dla osób w sytuacjach nieprawidłowych. Zachwyt teologów dotyczył zazwyczaj części pozytywnej dokumentu – papieskiej wykładni teologii rodziny. Nieprawidłowe sytuacje, o których wspomina w nr 79-84, zazwyczaj nie znajdywały duszpasterskiego rezonansu. Księża wprost mówili: Po co się tym zajmować? To problem marginalny. Ci ludzie i tak nie przychodzą do kościoła. Gdyby jednak dokładnie wczytać się w tekst papieskiego przesłania dostrzeżemy, że zarówno pasterze, jak i wierni mają obowiązek „okazania pomocy rozwiedzionym, aby nie czuli się odłączeni od Kościoła, skoro mogą, owszem, jako ochrzczeni powinni uczestniczyć w jego życiu” (nr 84).
Co zatem zrobić, aby usłyszeli, że Kościół jest dla nich, że na nich czeka? W Wielkim Poście 2000 roku odważyłem się zaprosić na rekolekcje do kościoła pw. Świętego Krzyża w Krakowie osoby pozostające w związkach niesakramentalnych. Najpierw była szeroka informacja w mediach, potem oczekiwanie pełne niepewności. W mroku świętokrzyskiej świątyni spotkało się wówczas ponad 400 osób. Szukali Boga, ale też odpowiedzi na dręczące ich pytania o przeszłość i przyszłość. I usłyszeli, że są w Kościele, że Chrystus nigdy z nich nie zrezygnował, że powinni korzystać z dostępnych i dla nich środków pomocnych na drodze wiary jak: kontakt ze słowem Bożym, Msza św. – choć bez Komunii eucharystycznej, modlitwa, troska o katolickie wychowanie dzieci, działania na rzecz wspólnoty Kościoła, czy też podejmowanie czynów pokutnych, aby uprosić u Boga potrzebne łaski.
Dziś wiem, że niektórzy włączyli się w opiekę hospicyjną i pełnią samarytańską posługę wobec terminalnie chorych. Inni próbują swoich sił w pracy charytatywnej w swojej parafii. To bardzo cenna odpowiedź na słowo Boże.
Choć wspomniana adhortacja wymienia aż 5 rodzajów sytuacji nieprawidłowych (małżeństwo na próbę, rzeczywiste wolne związki, katolików związanych tylko ślubem cywilnym, żyjących w separacji i rozwiedzionych, którzy nie zawarli nowego związku oraz rozwiedzionych, którzy zawarli nowy związek), to jednak w kręgu powstałego u nas duszpasterstwa zasadniczo znalazły się osoby z tej ostatniej grupy, a także dwóch wcześniejszych. „Niech wiedzą duszpasterze, że dla miłości prawdy mają obowiązek właściwego rozeznania sytuacji. Zachodzi bowiem różnica pomiędzy tymi, którzy szczerze usiłowali ocalić pierwsze małżeństwo i zostali całkiem niesprawiedliwie porzuceni, a tymi, którzy z własnej, ciężkiej winy zniszczyli ważne kanonicznie małżeństwo. Są wreszcie tacy, którzy zawarli nowy związek ze względu na wychowanie dzieci, często w sumieniu subiektywnie pewni, że poprzednie małżeństwo, zniszczone w sposób nieodwracalny, nigdy nie było ważne” (nr 84). Duszpasterstwo próbuje pomóc im we właściwej, zgodnej z ewangeliczną prawdą, ocenie sytuacji. Małżeństwo ważnie zawarte jest nierozerwalne. Grzech domaga się nawrócenia, zadośćuczynienia i pokuty. Tylko Chrystus może darować człowiekowi jego winę. Mam obowiązek naprawy wyrządzonego zła. Pełnię środków zbawienia pozostawił dla mnie Chrystus w Kościele.
Wielka jest tęsknota niesakramentalnych za Bogiem w sakramentach, choć działanie Boga nie ogranicza się do samych sakramentów. Odczuwają oni, jakoby coś zostało im odebrane, tymczasem sami zamknęli się na Boga w sakramentach Kościoła. Ta bolesna prawda jeszcze bardziej wzmaga w nich głód Eucharystii. Pragną oni gorąco pełnego spotkania z Bogiem. W naszym kręgu posługujemy się, odmawianą prywatnie, modlitwą komunii duchowej. Oto ona: „Panie Jezu, który najlepiej znasz ludzkie serca. Ty wiesz, jak bardzo brak mi Chleba żywego i jak wielki jest ten głód odczuwany przez dni, miesiące, lata… Ty znasz dramat mego sumienia, wiesz, ile we mnie wątpliwości, niepokoju i pytań. Wiesz także, jak bardzo pragnę spotkania z Tobą. Szukam nieustannie dróg prowadzących do Ciebie, szukam prawdy o sobie, o drugim człowieku, bo chcę więcej rozumieć i właściwie odczytać sens mego życiowego doświadczenia. Nie mogę przystąpić dziś do Twego stołu, ale budzę w moim sercu pragnienie bycia przy Tobie, Boże, w Najświętszej Eucharystii. Jednoczę się z Tobą i z tymi, którzy przyjęli Cię teraz sakramentalnie. Dziękuję Ci, Panie, za wielki dar, jakim jest gotowość spotkania się ze mną w komunii duchowej. W tej szczególnej chwili mocno odczuwam, że Ty, Jezu, oddałeś za wszystkich ciało swoje i wylałeś krew swoją. Obejmij i mnie Twoją miłosierną miłością. Panie, pozwól mi czerpać siłę z tego spotkania z Tobą i odbudować w sobie nadzieję, że kiedyś dotrę do Ciebie, który jesteś Źródłem wszelkiej łaski. Amen”.
Duszpasterstwo osób w związkach niesakramentalnych służy osobom, które posiadają wewnętrzne pragnienie spotkania z Bogiem, a przy tym są w pewnym stopniu podobne do Zacheusza. Ów celnik, bardzo pragnął zobaczyć Jezusa. Był ciekawy Jezusa, poszukiwał Go, dlatego wspiął się na drzewo sykomory. Mają więc dobrą wolę, niezbędne minimum wiary i aktywną, zaangażowaną postawę. Zagubiony człowiek szuka prawdy, Boga, pomocy, grupy wsparcia, duchowego kierownictwa. Mam wrażenie, że taki jest zasadniczy sens tego duszpasterstwa. Zaprosić pogubionych, wsłuchać się w ich opowieść (a każda jest naprawdę inna), rozświetlić życie światłem Ewangelii, dać nadzieję, że póki żyjemy nie wszystko jest stracone. Proponowane formy spotkań mają charakter indywidualny, jak i wspólnotowy. Wiele dobrych owoców przynoszą rekolekcje, dni skupienia, nabożeństwa, comiesięczne spotkania duszpasterstwa, wspólna modlitwa i pielgrzymowanie, ale także rozmowy indywidualne czy wizyta kolędowa w ciągu roku. „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają”.
„Nie przyszedłem wzywać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników”. Zapewnienie o pomocy Jezusa jest oczywiste.
Historia duszpasterstwa osób żyjących w związkach niesakramentalnych w Polsce sięga roku 1983, kiedy to w Gdańsku kapucyn o. Dudziak zorganizował dla nich pierwsze rekolekcje. Cztery lata później, powtórzył ten pomysł w Warszawie ks. Mirosław Paciuszkiewicz, jezuita, i założył systematyczne duszpasterstwo. Dzisiaj istnieje kilkanaście ośrodków tego typu w Polsce. Problem małżeństw rozbitych i po rozwodzie narasta (więcej niż co 4 małżeństwo w Polsce się rozpada), zatem w diecezjach, powołane dekretem biskupim, zaczęły powstawać dla nich zorganizowane formy pomocy duszpasterskiej. Nie obejmuje ona jednak szerokiego kręgu osób, gdyż u podstaw zainteresowania tą formą leży utrata kontaktu z Bogiem i tęsknota za Nim, a także potrzeba porządkowania własnego życia, a tego nie można w żaden sposób nakazać.
Jak zapewnia Jan Paweł II: „Kościół z ufnością wierzy, że ci nawet, którzy oddalili się od przykazania Pańskiego i do tej pory żyją w takim stanie, mogą otrzymać od Boga łaskę nawrócenia i zbawienia, jeżeli wytrwają w modlitwie, pokucie i miłości” (nr 84).
W 2006 roku spełniło się nasze marzenie, mogliśmy odbyć pielgrzymkę dziękczynną do grobu sługi Bożego Jana Pawła II i złożyć na płycie jego grobu w Rzymie list, w którym ze wzruszeniem napisaliśmy: „Ojcze Święty, nas również szukałeś, a teraz my przybywamy do Ciebie! Ojcze Święty, przybywamy podziękować Ci za adhortację Familiaris consortio, w której wezwałeś gorąco pasterzy i całą wspólnotę wiernych do okazania pomocy rozwiedzionym, do podejmowania z troskliwą miłością starań o to, byśmy nie czuli się odłączeni od Kościoła, skoro jako ochrzczeni powinniśmy uczestniczyć w jego życiu. Dzięki tym słowom możemy nadal być w Kościele i należeć do Duszpasterstwa małżeństw niesakramentalnych przy kościele Świętego Krzyża w Krakowie, który okazał się dla nas – tak jak tego pragnąłeś – miłosierną matką podtrzymującą nas w wierze i nadziei (…).
Skomentuj artykuł