O co chodzi "mistrzom" z MEN? Odpowiedź wydaje się prosta

Fot. Depositphotos
Adam Maniura

Chciałoby się zapytać, czy "mistrzom" z MEN chmury nie przysłoniły jasnego nieba? Zakładam, że to celowe działania. Oni doskonale wiedzą, że im lepiej człowiek jest wykształcony, tym trudniej się nim manipuluje.

Jak wypoczywać, to moim zdaniem tylko nad morzem. Na szczęście wyjazdy nad wodę należą do nielicznych upodobań, które mogę dzielić z małżonką. Oczywiście, jeśli chodzi o sposób wypoczynku, istnieją między nami różnice. Są jednak pewne stałe punkty każdego pobytu nad morzem, między innymi wieczorny spacer, by podziwiać zachód słońca. Podczas jednego z takich wypadów w celu robienia urokliwych zdjęć, młodsza córka na widok słońca zachodzącego na tle czystego nieba "wypaliła", że to nudny widok, bo nie ma żadnej chmurki. Coś w tym jest. Rzeczywiście, z punktu widzenia sztuki fotograficznej zdjęcia krajobrazowe z bezchmurnym niebem są dość nudne...

DEON.PL POLECA

 

 

Nuda. Z takiego założenia widocznie wyszli eksperci z Ministerstwa Edukacji, starając się zapewnić młodym szkołę, która nie będzie niczego konkretnego wymagała. Wolną od nudnych formułek, definicji i notatek. "Neutralną" poglądowo. Nikt przecież nie będzie młodym mówił o Bogu! Lekcje religii się ograniczy, zepchnie na koniec dnia, a ostatecznie zlikwiduje. Podobnie postąpi się z historią. A nuż młody człowiek dowiedziałby się, że Polska chrześcijaństwem stała, a wszelkiej maści "izmy" - zwłaszcza socjalizm i faszyzm - prowadziły ostatecznie do wykorzenienia i zagłady ogłupionych nową ideologią milionów. Teraz skrojony na miarę nowoczesności nihilizm wprowadza się do systemu nauczania niepostrzeżenie poprzez likwidację "nudnych" i "nadmiernie obciążających" uczniów zadań domowych. Niepodobna w dzisiejszych czasach ślęczeć godzinami w domu nad zeszytami i książkami! Przecież znacznie bardziej "atrakcyjne", a przy tym "rozwojowe" jest nabycie umiejętności obsługi nowych aplikacji tudzież modeli sprzętu telefonicznego i komputerowego. Pogoń za nowoczesnością sprawiła, że nikt już nie zwraca uwagi na wpływ, jaki technika wywiera na korzystającego z niej człowieka. Znamienne, że jedną z najpopularniejszych aplikacji z grupy odmóżdżających i szczególnie niebezpiecznych wymyślono w Chinach, gdzie jest ona zakazana jako szkodliwa dla chińskich małolatów.

Chciałoby się zapytać, czy "mistrzom" z MEN chmury nie przysłoniły jasnego nieba? Zakładam, że to celowe działania. Oni doskonale wiedzą, że im lepiej człowiek jest wykształcony, tym trudniej się nim manipuluje. Wystarczy przyjrzeć się lewakom, którzy z lubością rozwalają edukację powszechną, natomiast swoje pociechy chcą posyłać do szkół prywatnych, nierzadko katolickich, które gwarantują absolwentom solidne podstawy edukacyjne. Tak było w czasach starej komuny, tak też dzieje się obecnie, czego dobitnym przykładem jest marszałek sejmu, który jeszcze kilka lat temu brylował na salonach jako katolik, publikował katolickie książki, głosił rekolekcje, ale jak się okazało, zbijał sobie w ten sposób kapitał na katolikach - nie on jeden…

Co ciekawe, nudę głoszą też rzesze postępowych katolików i zamiast sprawowania Najświętszej Ofiary domagają się podczas niej coraz to nowych atrakcji. Okazuje się, że to, co stare i, o zgrozo, zbyt tajemnicze dla prostych katolików, trzeba było "uwspółcześnić". Aggiornamento - znamy to, prawda? Dziś chyba już sami liturgiści nie wiedzą, co jeszcze jest zgodne z przepisami, a co stanowi ich nadużycie. Jeśli odprawianie mszy świętej w przebraniu klowna czy rozdawanie Ciała Pańskiego z kubków od dystrybutora nie jest profanacją, to co się do niej zalicza?

Współczesność wpoiła nam zamiłowanie do poszukiwania zmian. Lubimy piękną pogodę w wakacje, lecz gdy słońce stale świeci przez dłuższy czas, tęsknimy za deszczem. I odwrotnie: gdy kilka dni z rzędu pada deszcz, marzymy o słońcu. By docenić jedno, trzeba drugiego. W sferze duchowej jest dość podobnie. Na skutek grzechu pierworodnego utraciliśmy (tu, na ziemi) łatwość kontaktu z Bogiem. Modlitwa i życie oparte na fundamencie wiary stały się dla nas trudem, który od czasu do czasu On osładza stanem łaski, gdy pozwala nam odczuwać swoją bliskość, co jest miłą zapowiedzią wiecznego przebywania z Nim w niebie.

DEON.PL POLECA


Święci, którzy na pewno imponują nam pod względem bliskości z Bogiem, nie mieli łatwiej od nas. Różnica jest taka, że oni byli wierni, nie zniechęcali się w trudnych chwilach, gdy modlitwa stawała się niejako wołaniem na opuszczonej przez Niego (w ludzkim mniemaniu) pustyni. Cechowała ich stałość w tym dążeniu, czego nie można o nas powiedzieć. My błyskawicznie ulegamy znużeniu: w trudzie praktykowania wiary, jak i w bliskości z Bogiem. Nie doceniamy tego, co mamy, i nie potrafimy należycie wykorzystywać danej nam chwili. Szukamy wciąż nowych bodźców, "religijnej dopaminy", zapominając, że Bóg szczególnie umiłował zwyczajność i ciszę (por. 1 Krl 19,11-13).

Kiedy to do mnie dotarło? Podczas odwiedzin w klasztorze kamedułów w Krakowie. Gdy usiadłem w kaplicy pod kościołem, gdzie panowała absolutna cisza, która początkowo mnie przeraziła, odkryłem, że niosę w sobie cały zgiełk świata. W końcu zrozumiałem, że zwykłe trwanie przed Bogiem bez lawiny słów jest naturalne i pożądane. Warto "ponudzić się" z Chrystusem.

Adam Maniura - mąż, ojciec, katecheta i miłośnik fotografii, prowadzi fotoblog bytominside.pl

Artykuł pochodzi z dwumiesięcznika "Głos Ojca Pio".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

O co chodzi "mistrzom" z MEN? Odpowiedź wydaje się prosta
Komentarze (4)
ZB
~Zig Bojm
15 czerwca 2025, 15:35
W jednym się z Panem zgodzę: „im lepiej człowiek jest wykształcony, tym trudniej się nim manipuluje” - dotyczy to przede wszystkim kościoła
PR
~Ppp Rrr
15 czerwca 2025, 07:55
Przypominam, że człowiek ma tylko 70-80 lat życia na ziemi, więc nie powinien nadmiernie marnować czasu na rzeczy trudne i nudne, które potem szybko zapomina, a czasem wręcz odrzuca. Opisane zmiany są KONIECZNE, choć oczywiście autorowi mogą się nie podobać. Autor musi jednak pamiętać , że "nie podoba się" nie oznacza obiektywnego zła. Pozdrawiam.
WG
~Witold Gedymin
14 czerwca 2025, 16:50
Wypowiedź Adama Maniury pokazuje, że religia w szkole powinna być traktowana jak zajęcia pozalekcyjne, tak jak inne kółka zainteresowań, dopóki świeccy katolicy, a także w pewnym stopniu władze oświatowe, nie będą mieli wpływu kto jest katechetą.
LH
~Leon Hedwig
15 czerwca 2025, 09:02
Świeccy ani władze oświatowe nie będą mieli wpływu na to kto jest katechetą, bo katecheta jest posłany do szkoły przez Kościół, ma zachować w swym nauczaniu wierność nauce Kościoła i nie idzie na lekcje religii sam, z własnej prywatnej inicjatywy - ale, mając umocnienie i moralne zaplecze w tym że posyła go Kościół idzie do dzieci w imieniu Kościoła.