Patronka osób molestowanych. Niedoceniana błogosławiona o czystym sercu
Niedoceniana zwłaszcza przeze mnie. Przyznaję bez bicia. Omijałem ją szerokim łukiem za każdym razem, gdy padała propozycja: "a może napisałbyś coś o Karolinie Kózkównie?". Dlaczego w tym roku sam o to poprosiłem? Nie wiem. Ale może to nie był przypadek.
Miała być prosta biografia młodej błogosławionej. Ckliwa, kolorowa, trochę ocierająca się o legendy, których jest przecież niemało, ale też tragiczna. Wczytałem się w kilka zdań, które nie pozwalają mi jednak podejść do niej w ten sposób. Kilka zdań, w których ją odkryłem – nie na nowo, ale po raz pierwszy.
Jej historia wydaje się banalna – jak kalka, która pasuje do każdego świętego, a zwłaszcza do dziecka. Urodzona w pobożnej rodzinie, wcześnie ochrzczona, pogodna i spokojna, od dziecka zakochana w Bogu. Słuchała rodziców, pomagała potrzebującym i sporo się modliła. Codzienne msze mimo oddalonego od domu kościoła; liczne wspólnoty i duszpasterstwa; prywatne akty pokutne. Komunię Świętą ofiarowywała w intencji wynagradzającej za zniewagi i grzechy. Wiara nie była dla niej dodatkiem do życia, ale jego treścią. Według świadków – święta za życia.
Pewne tragiczne wydarzenie wpłynęło jednak na to, jak postrzega się ją do dzisiaj. Podstępem wyprowadzona do lasu, zastraszona i ciężko raniona uciekała od swojego oprawcy – rosyjskiego żołnierza. Świadkowie podają, że chciała uchronić swoje dziewictwo i jako dziewica zginęła. Przypominają mi się tu słowa Valerie Schultz z tekstu "Jak zobaczyć Boga w twarzy gwałciciela?". Autorka "America Magazine" napisała w nim tak o innej świętej: "Wołałabym, aby moje córki stały się ofiarami gwałtu, niż przyjęły śmierć w obronie czystości. Weźcie sobie to dziewictwo, myślałam, ale zachowajcie je przy życiu, bo nie ma żadnej terapii, która pozwoli przywrócić życie zmarłemu". I ja to kiedyś tak samo rozumiałem, a Karolina była dla mnie niewygodnym świadkiem. A może bardziej kult wokół niej momentami zorientowany wyłącznie na obronie czystości fizycznej?
Ale czym właściwie jest czystość? Czy chodzi wyłącznie o dziewictwo? Czyste serce musi być czymś więcej. Czystość nie jest na pewno naszą zasługą, choć niewątpliwie wynika z naszej współpracy z Bogiem. Czyste serce jest cierpliwe, łaskawe, nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą, nie dopuszcza bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego, nie cieszy się z niesprawiedliwości, współweseli się z prawdą – wszystko zniesie, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Jest na wzór serca Jezusa. Mieszkają w nim miłość, wiara i nadzieja. Takim człowiekiem mogła być Karolina, bo sam znam wielu podobnych żyjących. Mam ich obraz przed oczami i wiem, że nie są legendą. Ludzie z krwi i kości.
Byłem w totalnym szoku, kiedy dowiedziałem się, że Karolina jest dzisiaj patronką wszystkich pokrzywdzonych. Ze swoim doświadczeniem próby zgwałcenia jej wydaje się najwłaściwszą adresatką, by wysłuchać łez ofiar.
Dwóch świadków zeznało, że Karolina uciekała i się broniła. Jej ciało znaleziono po kilku dniach. "Leżała na wznak z otwartymi oczami, na szyi pod brodą widniał czarny skrzep, a od lewego obojczyka ku prawej piersi ciągnęła się głęboka rana. Bose, ubłocone nogi były podrapane kolcami ostrężyn i głogów, przez które się przedzierała" – czytamy w jej biografii. To nie był szybki mord, ale polowanie na przestraszoną dziewczynę niczym na zwierzę. W ten sam sposób zło poluje na każdego z nas.
Dlaczego Karolina broniła czystości? Dla poczucia własnej nieskazitelności? Podejrzewam, że nawet o tym nie pomyślała. Jej czystość należała do Kogoś i od Kogoś pochodziła. I nie dowiemy się nigdy, jakie były jej myśli w chwili, gdy ginęła. Cenę odebranej czystości rozumieją doskonale ofiary molestowań, gwałtów, wykorzystywania seksualnego. Razem z tymi tragediami wyrywa się z serca kawałek tożsamości. Idzie się przez życie z bólem i tęsknotami, których nic na ziemi nie potrafi wypełnić, zagoić.
Byłem w totalnym szoku, kiedy dowiedziałem się, że Karolina jest dzisiaj patronką wszystkich pokrzywdzonych, ofiar przemocy seksualnej. Ze swoim doświadczeniem próby zgwałcenia jej wydaje się najwłaściwszą adresatką, by wysłuchać łez ofiar. A są to łzy bezsilności, bólu i poczucia opuszczenia. Nie zawsze walka jest możliwa. Ta krzywda przychodzi nagle, paraliżuje, niektórzy pokrzywdzeni mówią, że "odcina duszę od ciała" – jakby w środku nie było nikogo. Bł. Karolina Kózkówna znalazła tyle siły w Bogu, by walczyć. I może dzielić się tą siłą z innymi ludźmi, których dotknęła przemoc seksualna. Daje im dowód, że tego, co najcenniejsze nie jest w stanie odebrać nikt i nic – czystego serca zamieszkanego przez Boga. Daje nadzieję, że w głębi serca i duszy wciąż pozostali oni czyści i nieskalani, kochani przez Boga.
Ktoś jednak powie, że Karolina została przecież zamordowana, więc tak po ludzku przegrała. Czego może nauczyć żywych – nas wszystkich niezależnie od tego, czy doświadczyliśmy podobnych krzywd? Przede wszystkim walki o to, by nie stracić Boga nawet w najtragiczniejszych sytuacjach. To Bóg daje życie. Czasem po prostu nowe życie po tragedii, innym razem życie wieczne w swoich ramionach. Bóg zwraca czystość, zwraca godność, zabliźnia rany i przywraca pamięć o tym, że istnieje miłość czysta, która nie niszczy i nie zawłaszcza drugiego człowieka. "Stwórz, Boże, we mnie serce czyste i odnów we mnie moc ducha" – czytamy w Psalmie 51. To Bóg stwarza serce czyste, On sam je wypełnia, On potrafi je też przywrócić.
Bóg zwraca czystość, zwraca godność, zabliźnia rany i przywraca pamięć o tym, że istnieje miłość czysta, która nie niszczy i nie zawłaszcza drugiego człowieka.
Modlitwa o czyste serce przydałaby się każdemu z nas. W ten sam sposób działa każdy grzech w naszym życiu. Niszczy naszą tożsamość, uderza w to, co czyste i delikatne, rani więź z Bogiem. Wszystko w Nim jest jednak do odzyskania.
Znam ludzi, którzy wielokrotnie spowiadali się z tego, że to oni zostali skrzywdzeni. Noszą brzemię, którego nie zrozumie pewnie wielu z nas. W ostatnim czasie takich historii usłyszałem wiele od bliskich mi ludzi. Zazwyczaj milczeliśmy po momentach wyrzucenia z siebie tych dramatycznych opowieści. Może następnym razem zbiorę się na odwagę i ja im coś opowiem… o bł. Karolinie Kózkównie. O dziewczynie, która nawet jeśli nie odpowie na ich pytania, to na pewno zrozumie.
Dla nich wszystkich - dla nas wszystkich - na grobie bł. Karoliny Kózkówny zostały wyryte przez jej najbliższych słowa obietnicy, którą złożył nam sam Jezus: "Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądają".
Skomentuj artykuł