Płacząca Piękna Pani – 175 lat temu Maryja objawiła się w La Salette
"Zjawienie Najświętszej Dziewicy dwojgu pasterzom 19 września 1846 roku na jednej z gór w łańcuchu Alp, położonej w parafii La Salette, posiada wszelkie znamiona prawdy i wierni mogą w nie wierzyć bez obawy błędu" – napisał w orzeczeniu doktrynalnym biskup Grenoble, Philibert de Bruillard kilka lat po tym, jak nastolatki Melania i Maksymin, pilnujące krów na górskiej hali ujrzały płaczącą Piękną Panią.
We wrześniu 2021 roku mija 175 lat od chwili, kiedy dokonało się objawienie maryjne na górze La Salette, nieopodal wioski o tej samej nazwie. Od tego czasu Święta Góra, zaczęła żyć w świadomości wiernych jako miejsce szczególnie związane z Maryją – Najświętszą Maryją Panną z La Salette, Pojednawczynią Grzeszników. Dziś to ukryte na wysokości 1800 m sanktuarium, obok Fatimy czy Lourdes jest jednym z najbardziej znanych miejsc kultu maryjnego.
„Zbliżcie się, moje dzieci, nie bójcie się…”
Było sobotnie popołudnie, około godziny 15.00, kiedy jedenastoletni Maksymin i piętnastoletnia Melania ujrzeli ognistą kulę, nawet jaśniejszą niż Słońce. Gdy podeszli bliżej okazało się, że owa jasność skrywa płaczą kobiecą postać. Ta prosiła, by dzieci zbliżyły się do niej. Piękna Pani mówiła do nich, rozmawiała z nimi, a następnie wstąpiła do nieba. Spotkanie trwało około 30 minut i było tylko jedno. Nie powtórzyło się, a w jego miejscu pojawiło się źródełko w miejscu, gdzie Maryja płakała.
„Może to była jakaś wielka święta…” – Melania i Maksymin nie wiedzieli kogo dane było im spotkać – to były proste, niewykształcone, zaniedbane pod względem katechizacji, zajęte pracą wiejskie dzieci. Maryja zwracała się do nich po francusku, ale kiedy dostrzegła, że mają trudności w zrozumieniu użyła miejscowej gwary.
Piękna Pani, którą zobaczyli pastuszkowie, elementami stroju przypominała miejscowe kobiety. Miała czepek, białą suknię, fartuch, chustę skrzyżowaną na piersiach i zawiązaną na plecach. Pojawiły się jednak w ubiorze istotne elementy – symbole: diadem z promieni światła, kolorowe róże przy butach, chuście czy na głowie wokół wspomnianego diademu. I co ważne dzieci mówiły o blasku, który bił od krzyża na piersiach Maryi. Na krzyżu był Jezus „jak żywy”. Zauważyły też, że po obu stronach krzyża widniały narzędzia – obcęgi i młotek. Na ramionach Piękna Pani też dźwigała gruby łańcuch.
„A więc, moje dzieci, ogłoście to całemu mojemu ludowi”
Maryja objawiła się na przysłowiowym „końcu świata” i wydawałoby się, że daleko od tego, co go wówczas trawiło. Ale właśnie i tam głęboko w alpejskich dolinach ludzie zapominali o Bogu. Kryzys wiary, który dotykał Francję od rewolucji francuskiej wnikał nawet w te małe, wiejskie społeczności. Biedni, zapracowani ludzie w swojej codzienności nie mieli czasu na modlitwę.
„W zimie, gdy nie wiedzą, co robić, idą na mszę św. jedynie po to, by sobie drwić z religii. W czasie Wielkiego Postu jedzą mięso jak psy” ( fragment z objawienia).
Zjawienie się Maryi było krótkie, ale bogate w przekazie i nie Ona, ale Jezus był i jest w nim najważniejszy.
„Jeżeli mój lud nie zechce się poddać, będę zmuszona puścić ramię Mojego Syna. Jest ono tak mocne i ciężkie, że dłużej nie mogę go podtrzymywać. Od jak dawna cierpię z waszego powodu! Chcąc, by Mój Syn was nie opuścił, muszę Go nieustannie o to prosić, a wy sobie nic z tego nie robicie. Choćbyście się nie wiem, jak modlili, nie wiem, co robili, nigdy nie zdołacie wynagrodzić trudu, którego się dla was podjęłam. Dałam wam sześć dni do pracy, siódmy zastrzegłam sobie i nie chcą mi go przyznać. To właśnie czyni ciężkim ramię Mojego Syna! Również woźnice przeklinają, mieszając z przekleństwami imię Mojego Syna. To są dwie rzeczy, które czynią tak bardzo ciężkim ramię Mego Syna. Jeżeli zbiory się psują, to tylko z waszej winy” (fragment z objawienia).
Maryja poza przesłaniem, którego treść już na następny dzień po spotkaniu spisano. Ponadto osobno każdemu z dzieci została powierzona tajemnica. Na zakończenie, chwilę przed tym jak wspięła się po zboczu wzgórza i zniknęła, a wraz z Nią światłość, poprosiła dwukrotnie po francusku „ogłoście to całemu mojemu ludowi”.
I choć nie było łatwo, dzieci zrobiły to o co zostały poproszone. Do końca i mimo wielu trudności pozostały wierne Pięknej Pani. A ich życie po objawieniu nie było łatwe. Ubogie intelektualnie musiały się zmierzyć się ze światem ludzi, którzy nie zawsze potrafili i czasami też nie chcieli udzielić odpowiedniego wsparcia, ale raczej wykorzystać i manipulować niedojrzałymi młodymi umysłami i sercami, co oczywiście negatywnie wpływało na tę dwójkę.
Życie Melanii i Maksymina wypełniły zmiany – szukanie drogi życiowej. Maksymin, nie został ani lekarzem, ani aptekarzem, ani wojskowym, choć próbował. Zmarł schorowany przeżywszy zaledwie 40 lat, a jego serce złożono w sanktuarium w La Salette. Natomiast Melania, skierowana ku życiu zakonnemu, nie odnalazła się w nim. Trafiała do różnych wspólnot zakonnych, próbowała też stworzyć własną fundację zakonną. Przebywała we Francji, Anglii, we Włoszech. Zmarła mając 73 lata.
Dziś Zgromadzenie Księży Misjonarzy Saletynów (powstałe w 1852 roku) oraz Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej z La Salette niosą w świat przesłanie Maryi objawionej wśród alpejskich szczytów. A po tym, kiedy pierwszym nawróconym i uzdrowionym, został ojciec Maksymina, gdy poznał historię spotkania i napił się wody z cudownego źródełka, wielu doświadcza różnorakich łask za pośrednictwem Pięknej Pani.
Skomentuj artykuł