Ludwik Wiśniewski OP: postawa, która może skończyć się odejściem z Kościoła
"Wielokrotnie słyszałem z ust ludzi: odszedłem od Kościoła, bo nic mi nie dawał, nudzi mnie ten schematyzm i bezduszność Kościoła. Oto rezultat zamknięcia religii w wierzeniach"! - pisze Ludwik Wiśniewski OP.
Trzeba sobie jasno uświadomić, że czym innym są wierzenia religijne, a czym innym wiara w Boga. Z wierzeniami mamy do czynienia przede wszystkim w religiach pogańskich, jednakże taka postawa wkrada się czasem również w życie chrześcijan. Jednym z najważniejszych zadań duszpasterskich w czasie mego pobytu w Rosji było przygotowywanie ludzi dorosłych do chrztu.
Takim ludziom zawsze mówiłem: musisz sobie jasno powiedzieć, na co się decydujesz: na wierzenia czy na wiarę. Decyzja na wierzenia to jest decyzja na praktyki, obrzędy, ceremonie – aby niejako się ubezpieczyć. Z taką postawą spotykamy się w tzw. religiach pogańskich. Człowiek odkrywa „wyższą siłę” i pragnie się ubezpieczyć, jakby przejednać bóstwo – więc pali ogień, składa ofiary, posługuje się tajemniczymi zaklęciami, prosi o ochronę swego życia i mienia. Z taką postawą możemy mieć do czynienia także w chrześcijaństwie.
Oto ktoś poszukuje spokoju, radości, ukojenia, zapomnienia, ekstatycznych przeżyć, i ma nadzieję, że tego wszystkiego dozna, kiedy włączy się w życie religijne. Przychodzi więc, podejmuje praktyki religijne, pali świece, klaszcze w dłonie. Bywa też tak, że człowiek usilnie pragnie zdrowia, fizycznego lub psychicznego. A liderzy religijni mówią: przyjdź do nas, a zostaniesz uzdrowiony; więc człowiek idzie i posłusznie wypełnia wolę „mistrzów”. Chciałbym być dobrze zrozumiany. Nie występuję przeciw, a tym bardziej nie potępiam obrzędów, śpiewu i całego tego wymiaru ludzkiego, który jest związany z naszym wyznawaniem Boga. Obrzędy, praktyki, są niezbędne w religii, bo religia jest sprawą człowieka.
Sam Chrystus powiązał przychodzenie Boga do ludzkiego wnętrza z obrzędami – przecież sakramenty święte, które On ustanowił, są obrzędami. Chodzi o coś innego. Religijność sprowadzająca się do obrzędowości może być łapczywym wciągnięciem Boga w służbę sobie: wierzę w Ciebie, Boże, bo przynosisz mi spokój, uzdrawiasz mnie, a ponadto zapewniasz życie wieczne!
Powtarzam, taka religijność jest rodzajem zaprzęgnięcia Boga do służby człowiekowi, „używaniem” siły Bożej do własnych potrzeb. To zaś jest odwróceniem porządku i prawdziwym nieporozumieniem, które później może się zemścić. Nie Bóg ma służyć mnie, ale ja mam służyć Bogu. Wielokrotnie słyszałem z ust ludzi: odszedłem od Kościoła, bo nic mi nie dawał, nudzi mnie ten schematyzm i bezduszność Kościoła. Oto rezultat zamknięcia religii w wierzeniach! Człowiek dorosły powinien zdecydować się na wiarę w Boga.
Czymże jest decyzja na wiarę? Jest rzuceniem się w ramiona Boga, oddaniem się Mu, powierzeniem. Nie ma tu żadnych warunków wstępnych, pretensji i wymagań. Jest to po prostu decyzja na Boga Żywego, który okazał mi się w Jezusie Chrystusie i który naprawdę mnie kocha. Oddaję się w ręce Kogoś, kto jest mocny, kto mnie kocha i zarazem w pełni szanuje moją indywidualność i wolność. Oddaję się Mu po prostu, bo jest Bogiem, i nie liczę na to, że będzie mi lżej i przyjemniej. Droga wiary jest drogą, a na drodze bywa różnie.
Bywa, że kiedy całym sercem powiem Bogu: „tak, Ty jesteś moim Bogiem i Panem”, przychodzi wielki pokój i wielka radość, a nawet wyswobodzenie z przeróżnych nałogów. Ale bywa też inaczej. Czasem leczenie naszego egoizmu, pychy, zmysłowości trwa lata, a nawet długie lata, i wtedy trzeba jak żebrak, upokorzony i odziany w łachmany, przychodzić i przychodzić. Bo On jest Bogiem.
Tekst po raz pierwszy ukazał się 10 kwietnia 1997 roku.
Fragment pochodzi z książki: "Czarne z białym. Zapiski niepokorne".
Skomentuj artykuł