Zbroja Boża
Kiedy anioł dumny z tego, że w tej wyjątkowej chwili w Nazarecie jest nie tylko obrazem, ale jakby uosobieniem samego Boga, najpierw przywitał się grzecznie ("Bądź pozdrowiona") i gdy wypowiedział już wobec Maryi najważniejsze słowa ("Poczniesz i porodzisz..."), wówczas nastało niepewne, choć uroczyste milczenie. Chwila zaledwie, ale całe niebo wstrzymało oddech w oczekiwaniu na reakcję Dziewicy. Ona najpierw zmieszała się i nieco przelękła, a potem całym wysiłkiem woli starała się zrozumieć, co kryje się za słowami, które wciąż jeszcze brzmiały jej w uszach. "Jak to się stanie?". Anioł pospieszył z wyjaśnieniem: "Stanie się to mocą Ducha Bożego - ta moc osłoni cię, ubierze cię jakby w zbroję Bożą" (por. Łk 1, 26-38).
Fragment Ewangelii przeznaczonej na dzień dzisiejszy można rozważać na różne sposoby, bo też opisuje sytuację ze wszech miar niezwykłą. I to nie dlatego, że stanowi opis wyjątkowego doświadczenia: gdy Bóg jakby niepewny swego nie pojawia się u Maryi sam - choćby w gorejącym krzewie - ale wysyła "drużbę". Opisana tu sytuacja jest wyjątkowa dlatego, że w tym miejscu i w tym momencie wszystko się zaczęło. Ten jeden błysk światła stał się wielką obietnicą życia z Bogiem, natomiast wszystko, co później nastąpiło, było realizacją tej obietnicy, a jednocześnie weryfikacją tego, co tu zostało zapowiedziane.
Bóg nigdy nie ogranicza się wyłącznie do wytyczania celów i stawiania wymagań, ale wyposaża też człowieka hojnie na drogę. Mamy tego dowód w wielu miejscach, ale przede wszystkim wtedy, gdy Pan Jezus, kiedy zgromadził już wokół siebie całkiem spore grono uczniów, kiedy ci stali się gotowi i kompetentni, aby w imię Mistrza iść do innych - wtedy to, wysyłając ich, nakazał: "Nie bierzcie nic na drogę: ani laski, ani torby podróżnej, ani chleba, ani pieniędzy; nie miejcie też po dwie suknie!" (Łk 9, 3). Wysłał ich bez tego, w czym zwykle człowiek pokłada nadzieję i co daje mu poczucie bezpieczeństwa, nie poskąpił im jednak tego, co duchowe. I rzeczywiście, kiedy wrócili, nie skarżyli się ani na głód, ani na żadne inne niedostatki, za to cieszyli się cudami, jakie dokonały się przez ich ręce (por. Łk 9, 6).
Wielkie słowa obietnicy, jakie padają w dzisiejszej Ewangelii - "Duch na ciebie zstąpi i moc najwyższego będzie cię chronić" - odnoszą się nie tylko do wyjątkowego cudu, gdy w Maryi zrodziło się całkiem nowe życie, ale do całej jej drogi, gdy szła dyskretnie u boku Jezusa. Przeżywała to samo, napełniała ją ta sama radość, bolał ją ten sam grzech, który uderzał w jej Syna, współodczuwała razem z nim każde jego cierpienie. Szła jednak wytrwale, bo przed zniechęceniem i rozczarowaniem chroniła ją moc Ducha, który już w chwili Zwiastowania przyodział ją łaską jak zbroją.
Pomyślmy więc, czy jako uczennice i uczniowie Jezusa Chrystusa jesteśmy mocni i dobrze "uzbrojeni"?
A może - gdy diabeł się do nas zbliży - tylko wymachujemy drewnianą szabelką, a kolana uderzają nam jedno o drugie, jak pijanemu królowi Baltazarowi, który nagle zobaczył rękę piszącą na ścianie: "Zważono cię i okazałeś się zbyt lekki" (por. Dn 5).
Zmagając się z przeciwnościami, nie stroszmy szarych piórek i nie wymachujmy krzywym patyczkiem (który wydaje się nam groźnym mieczem), i nie róbmy takich groźnych min - ale prośmy, aby Bóg dał nam swoją moc i przyodział nas w zbroję Bożą: przepaszmy się prawdą, włóżmy pancerz sprawiedliwości, a na nogi gotowość głoszenia Dobrej Nowiny; weźmy w rękę tarczę wiary, hełm zbawienia i miech Ducha (por. Ef 6). Tak "uzbrojeni" pokonamy wszelkie przeciwności.
Skomentuj artykuł