Można rzucać cytatami z Pisma i być zagubionym
Jezus jest gorszącym Zbawicielem. Jego dialog z Żydami pokazuje, jak bardzo się z Nim rozmijamy w myśleniu. Jezus mówi o rzeczywistości pochodzącej od Boga, który chce przeniknąć naszą codzienność (myślenie, język i działanie), a my próbujemy Boga wcisnąć w nasze wąskie myślenie.
Jednym z powodów, dla których Jezus był tak bardzo znienawidzony przez faryzeuszy, był zapewne ten, że On w ich oczach był nieczysty. Stykał się z grzesznikami, jadał z celnikami, dotykał chorych i zmarłych.
Trzeba po mimo wszystko spróbować zrozumieć tych oburzonych. Oni w sumie chcieli dobrze, opierali swoje oburzenie na Prawie, naprawdę chcieli dobrze. Jednak chcieć dobrze, opierać się na Prawie, przestrzegać czystości (cokolwiek to znaczy) dogmatycznej, to za mało. Myślenie ucznia Jezusa nie ma być z tego świata. I tutaj kończy się próba zrozumienia kogoś, kto nie chce zrobić kroku dalej. Nie chodzi o potępienie, ale powiedzenie sobie samemu, że dalszy dialog prowadzi tylko do wojny. Jest taki moment, kiedy trzeba powiedzieć: po cóż jeszcze z wami mówię? Dialogowanie z wierzącymi, którzy nie chcą się nawrócić w pewnym momencie traci sens.
Spotykam czasem ludzi, którzy potrafią wiele opowiedzieć o doktrynie chrześcijańskiej, moralności i znają świetnie poglądy różnych świętych i uczonych Kościoła. Ludzie ci mają zawsze cytat na podparcie swoich tez, a to z jakiegoś soboru, a to z modnego arcybiskupa, a to innym razem z encykliki takiego, czy innego papieża. Ci sami ludzie bardzo często są bardzo pogubieni w życiu. Proszę mnie dobrze zrozumieć, chcę powiedzieć tylko tyle, że sama znajomość teorii nie jest życiem. Skądinąd wiem, że ten brak integracji jest źródłem cierpienia tych osób.
Postawa o której napisałem świadczy o tym, że jest w nas często obecny lęk o to, że Bóg jest za słaby, że trzeba za Niego zbawić ludzi, że On sobie nie radzi, że dał nam za dużo wolności. Lęk jednak powinien być wyzwaniem do zmiany, a nie motywem działania.
Bóg da radę. Naprawdę.
Skomentuj artykuł