Poznaj taktykę wroga. Wielki Post - czas walki ze złym duchem
Zadziwiający jest cel, jaki liturgia Kościoła wyznacza wierzącym na cały Wielki Post. W Środę Popielcową na początku mszy świętej prosimy bowiem Boga: "Daj nam przez święty post zacząć okres pokuty, aby nasze wyrzeczenia umocniły nas do walki ze złym duchem".
Wielki Post to czas pustyni i walki z tym, który nas kusi, odwodzi od miłości i utrudnia nasze bycie światłem dla świata. Czyni to nieustannie, bez względu na porę roku. Nie zawsze jesteśmy tego świadomi.
Wielki Post to również czas przyglądania się sobie i duchowej refleksji. Jednak jeśli z pomocą Bożą mamy w naszym życiu wygrać ze złem, to niewątpliwie musimy także poznać strategię i taktykę wroga. Jeśli chcemy podjąć konkretne wyrzeczenia, które umocnią nas do walki, to musimy się dowiedzieć, gdzie i jak najczęściej jesteśmy atakowani i co nam rzeczywiście zagraża, abyśmy jak Don Kichot nie trawili energii na walkę z olbrzymami, które okażą się wiatrakami. Tę sztukę "rozpoznania obozu nieprzyjaciela" Nowy Testament nazywa czuwaniem i rozeznawaniem.
Jest to dzisiaj szczególnie naglące. Z różnych powodów. Kultura i społeczeństwo, w którym żyjemy zmieniają się błyskawicznie. Nie nadążamy za tym. Przeraża nas napływ "nowinek", nieznanych dotąd trendów, swoboda podróży, wymiana informacji. Zapewne jest to jedna z przyczyn narastającego w naszym rodzimym Kościele niepokojącego zjawiska. Chodzi o niebezpieczną fascynację złymi duchami, co samo w sobie jest już popadnięciem w pokusę. Nie, nie mam na myśli satanizmu.
O. Raniero Cantalamessa w książce "Pieśń Ducha Świętego" zauważa, że nasz stosunek do diabła naznaczony bywa skrajnościami. Pułapka polega na tym, że szatana "zarówno egzorcyzmowanego jak i adorowanego" stawia się w centrum zainteresowania. Można diabłu oddawać cześć. I to jest satanizm, jedna ze skrajności. Wtedy zły duch, o czym mówi sam Jezus, znajduje się w "wymiecionym i przyozdobionym domu" (Por. Łk 11, 25), jak u siebie. Gdy jednak nie jest w swoim domu i "błąka się po miejscach bezwodnych" (Łk 11, 24), jego działanie przybiera inną postać, bardziej ukrytą. Ale o tym za chwilę.
Drugą skrajność, o której pisze kaznodzieja papieski, można nazwać demonizmem. Pod pozorem obrony wiary i ochrony przed zagrożeniami, niektórzy egzorcyści, szeregowi księża i sami wierni chorobliwie skupiają się na spektakularnych sposobach ujawniania się diabła, jak opętania i zniewolenia, które wprawdzie są przerażające i ekstremalne, ale najmniej powszechne pośród ludzi wiary. Lęk przed szybkimi zmianami w społeczeństwie, wybiórcza wiedza teologiczna, odcięcie od Tradycji i świadectwa mistyków oraz brak rozeznania prowadzi do wyszukiwania nierzadko pozornych zagrożeń, co skutecznie paraliżuje wierzących w duchowym rozwoju i rodzi wrażenie, jakby diabeł był wszechmocny. W istocie budzenie lęku przed tym, co nigdy może nie spotkać wierzących, jest zasłoną dymną, która uniemożliwia dostrzeżenie zwyczajnego, i często bardziej niebezpiecznego, działania złych duchów w życiu chrześcijanina. Koncentracja na nadzwyczajnych przejawach zła zasłania się oczy na znacznie bardziej rozległą i subtelną aktywność demonów w Kościele i świecie.
Nie wyssałem tego z palca. To raczej wniosek, jaki wysnuwam na podstawie relacji, które ze zdumieniem docierają do mnie z ust rekolektantów, przyjeżdżających do nas z całej Polski. Wymienię tylko niektóre symptomy demonizmu. Często zaczyna się od manichejskiej trucizny, która zaraża patrzenie człowieka i demonizuje widzialną rzeczywistość. Polega to na takim przedstawianiu stworzeń i rzeczy, jakby same w sobie były złe. Na ogół ofiarą demonizowania pada to, co nie pochodzi z naszej kultury czy religii, jest obce, inne, nieznane. Albo ludzie, którzy nie myślą i nie wierzą jak my. Ponadto, niektórzy egzorcyści i księża przedstawiają diabła tak, jakby miał wgląd w ludzkie serce niczym sam Bóg. Zło rzekomo opanowuje człowieka niezależnie od jego woli, czai się w książkach, filmach, ćwiczeniach, grach, przedmiotach, symbolach, żywności, ubraniach itd. Wystarczy fizyczny kontakt z nimi, przeczytanie książki, zrobienie ćwiczenia, a nie intencja serca, i może dojść do zainfekowania złem. Tak jakby, dla kontrastu, samo przyjęcie komunii świętej, bez względu na jego dyspozycję i dalszą współpracę, automatycznie zmieniało człowieka. Najwidoczniej niektórzy dali sobie wmówić, że zło jest "silniejsze" niż dobro.
A więc ludziom wierzącym uświadamia się, że istnieją "złe" rzeczy, z których oni i tak nigdy by nie skorzystali, bo o nich nie wiedzą, a nawet jak wiedzą, to nie mają zamiaru tego robić, ale na wszelki wypadek lepiej ich przed nimi ostrzec. Nigdy nie wiadomo. Niektórzy panicznie ostrzegają szeregowych wiernych przed, np. jogą, o której oni prawdopodobnie nigdy by się nie dowiedzieli. Tropiciele zagrożeń czynią to w taki sposób, jakby w najbliższym czasie wszyscy parafianie mieli zacząć praktykować ten diabelski wynalazek ze Wschodu.
Wiele osób własną bezsilność wobec niedojrzałości i psychicznych problemów utożsamia zbyt pospiesznie z demonicznym zniewoleniem. Jeśli już żadni lekarze, psychoterapia, "zwykła" modlitwa i "zwykły" ksiądz nie pomagają, na gwałt potrzebni są obdarzeni szczególną mocą egzorcyści, której "zwykli" księża nie posiadają. Osoby obarczone sporym bagażem traumatycznych doświadczeń, ran, niewiary w siebie i kompleksów w desperacji szukają ratunku, gdzie się da. Jeśli modlitwa i sakramenty ich zdaniem nie skutkują, zazwyczaj z czyjegoś polecenia udają do egzorcysty. Ten oznajmia im, że są zniewoleni, że blokuje ich wina, która przeszła na nich z ich rodziców lub dziadków, że dom trzeba posypać solą egzorcyzmowaną itd.
Kardynalny błąd, jaki się tu popełnia, to nieodróżnianie strategii działania szatana w zależności od tego, czy człowiek żyje w grzechach ciężkich czy pozostaje w stanie łaski. Skutkiem tego o opętaniach mówi się do osób wierzących, praktykujących, co często rodzi w nich przekonanie o wszechobecności diabła i jego niemalże równości wobec Boga. Jeśli wierzący przyjmujący sakramenty święte są w taki sam sposób narażeni na działanie zła jak ci, którzy żyją z dala od Boga i sakramentów, to znaczy, że łaska Boża jest za "słaba".
Rzecz ciekawa, że w Ewangelii według św. Jana nie znajdziemy opisu ani jednego opętania i egzorcyzmu. Jan patrzy na sprawę głębiej. Najbardziej działanie szatana dostrzega w uporze arcykapłanów i faryzeuszów, którzy uważali się za ludzi wierzących i strzegących prawdziwej religii. W ósmym rozdziale dochodzi do ostrego konfliktu między Jezusem a faryzeuszami, o których mówi, że mają "diabła za ojca". A samego szatana nazywa "ojcem kłamstwa" i "zabójcą od początku" (J 8, 44). Kłamstwa, obłudy i pozorów nie widać tak wyraźnie jak opętania, które manifestuje się w sposób budzący trwogę. Ale to nie opętani skazali Jezusa na śmierć, tylko ludzie, którym wydawało się, że czynią dobrze. Tymczasem w internecie furorę robią rzekomi egzorcyści, którzy czerpią tajemną wiedzę z egzorcyzmów. Podczas nich diabeł, ojciec kłamstwa, udziela "zbawiennych" porad i objaśnień, które traktowane są niczym objawienie od samego Boga.
Demonizm jest połknięciem haczyka nieprzyjaciela na podobieństwo sług w przypowieści o pszenicy i chwaście (Por. Mt 13, 24-30). Gdy zauważyli na polu kłosy dojrzewającego chwastu (życicy rocznej), przerazili się i natychmiast weszli w logikę zła. Owładnęła nimi niecierpliwość, skupili się na chwaście. Chcieliby z nim natychmiast zrobić porządek, to znaczy wyrwać go. Tymczasem Jezus uwypukla postawę gospodarza. On jeden wiedział, czyją sprawką jest pojawienie się chwastu i ze spokojem dzieli się tą wiedzą ze sługami. W przeciwieństwie do nich, nie ulega panice ani w żaden sposób nie interesuje się nieprzyjacielem czy samym chwastem. Nie każe wytropić wroga i go zneutralizować. Troszczy się jedynie o dobro pszenicy, której korzenie splecione są z korzeniami chwastu. Dlatego nie pozwala sługom na żadne pochopne ruchy. Niestety, w Kościele i w świecie częściej wchodzimy w buty sług z przypowieści niż w buty gospodarza. Zajmujemy się tym, co złe bardziej niż tym, co dobre. W ten sposób, jak powie św. Augustyn, sami dosiewamy chwastu do pszenicy.
W Ewangelii według św. Łukasza działanie szatana najpełniej dochodzi do głosy podczas procesu, męki i śmierci Jezusa. Czas ten Chrystus nazywa "panowaniem ciemności" (Łk 22, 53). Diabeł jest zakulisowym uczestnikiem wielkiego dramatu, który rozgrywa się na scenie ludzkiej wolności i zagubienia. Szatan wystawia na próbę apostołów: najpierw Judasza, a potem pozostałych, na czele z Piotrem. Następnie chwyta się wszystkiego, by doprowadzić do ukrzyżowania Jezusa: fałszywe rozumienie religii, bronienie specyficznego obrazu Boga, stawianie dobra narodu na piedestale, kłamstwo, niesprawiedliwość, obłuda, zdrada, okrucieństwo fizyczne, drwiny, tchórzostwo, powierzchowność, granie na ludzkim lęku, krzyk, siła opinii itd. Do dzisiaj szatan podpowiada nam całą litanię dróg na skróty w rozwiązywaniu problemów. Chętnie je stosujemy. Oto niektóre z nich: mechanizm kozła ofiarnego, teorie spiskowe, mesjanizm, niecierpliwość, fanatyzm, populizm, legalizm, plemienność, fundamentalizm, zero-jedynkowe myślenie, ucieczka przed normalnymi trudnościami i przeciwnościami w życiu do istniejącej gdzieś krainy miodem i mlekiem płynącej. Te misterne fortele w niczym nie przypominają opętań i demonicznych zniewoleń.
O. Cantalamessa stwierdza, że "najbardziej przekonującym dowodem na istnienie szatana nie są grzesznicy lub opętani, lecz święci". Zresztą Ewangelie zostawiają nam zapis kuszenia samego Jezusa. Do czego był kuszony? Żeby wyzwolić się z "okowów" człowieczeństwa, użyć swojej boskiej władzy, nie szanować granic związanych z byciem człowiekiem. Mistycy prawie w ogóle nie piszą o opętaniach, wiedząc, że to nie jest najbardziej typowy sposób działania zła. Są wyjątki jak, np. św. Jan Maria Vianney czy św. O. Pio, których diabeł dręczył bezpośrednio. Niemniej Ojcowie i doktorzy Kościoła zgodnym chórem uczą, że diabeł dąży do tego, by pozostać jak najdłużej nierozpoznanym. Im dłużej niezauważony, tym większe zniszczenie. Człowieka wierzącego diabeł może powstrzymać przed czynieniem dobra paraliżując go lękiem, a jeśli to nie przynosi zamierzonego skutku, wtedy używa pozorów dobra i fałszywych racji. Nie zdajemy sobie często sprawy, że głównym celem działania złego ducha jest najpierw uniemożliwienie lub ograniczenie dostępu do łaski, aby wierzący nie przyjmowali miłości Bożej, i w konsekwencji nie wydawali owoców, nie czynili dobra.
Chcemy w Wielkim Poście skupić się na tych przejawach działania zła, które są wśród wierzących najbardziej powszechne, ale najmniej się o nich mówi. O naszych codziennych pokusach, o niecodziennych próbach i kryzysach, które podważają naszą wiarę i osłabiają miłość, o pozorach dobra, których bez pomocy Ducha nie rozpoznajemy, o prostocie i cierpliwości Bożego działania w świecie.
Dariusz Piórkowski SJ - rekolekcjonista i duszpasterz. Pracuje obecnie w Domu Rekolekcyjnym O. Jezuitów w Zakopanem. Jest autorem m.in. Książeczki o miłosierdziu.
* * *
Gdzie diabeł nie mówi dobranoc. Czyli jak poprawnie rozmawiać o szatanie | Filmy z egzorcystami, publikacje książkowe, medialne, rekolekcje i konferencje z milionami wyświetleń, w czasie których mówi się o tym, co diabeł powiedział w czasie egzorcyzmu. Popularność mówienia o tych tematach jest zauważalnie większa niż jeszcze kilkanaście lat temu. Co stało się, że tak bardzo zaczęliśmy interesować się diabłem? W tym cyklu pokażemy, jak poprawnie rozmawiać o złym, opiszemy najczęstsze błędy chrześcijan, jakie popełniają w myśleniu o szatanie, pomożemy zrozumieć, co tak naprawdę Kościół mówi o złym duchu i czy faktycznie jest się czego bać. Swoimi refleksjami podzielą się: Dariusz Piórkowski SJ, Wojciech Werhun SJ, Marek Blaza SJ, Wacław Oszajca SJ, Jacek Siepsiak SJ, ks. Sławomir Sosnowski, Krzysztof Krajewski-Siuda i Wojciech Surówka OP.
Skomentuj artykuł