Rozważania na Wielki Post - 04.03.2013
Kolejnym owocem grzechu pierworodnego jest egoizm. Ujawnia się on tuż po wstydzie i lęku przed Bogiem. Człowiek zagrożony śmiercią i utratą własnej godności, przestraszony wszechmocą Boga, która dla niego nie jest już miłością, szuka ocalenia.
Egoizm jest zawsze podszyty lękiem, jest ratowaniem siebie samego kosztem drugiego. Tym drugim w przypadku rajskiego mężczyzny jest kobieta. Na pytanie Boga, czy on zjadł owoc z drzewa zakazanego, mężczyzna nie odpowiada wprost. Najpierw chowa się za plecy kobiety i obwinia ją, a dopiero potem przyznaje, że, owszem, i on zjadł, ale to ona jest winna, to ona powinna ponieść konsekwencje, nie on. Niby wszystko jest prawdą, ale to prawda, która ma pogrążyć drugiego, aby siebie ratować. Co stało się z zachwytem pierwszego mężczyzny i jego miłością dla współtowarzyszki? Zagrożony mężczyzna ratuje samego siebie. Znikła miłość i zachwyt. Wspaniałe ideały i pragnienia prysły jak bańka mydlana.
[-wielki_post_lucarz_stanislaw_20.mp3-]
Tak dzieje się i w naszym życiu. Każdy z nas chce kochać i być kochanym, każdy chce być dobrym człowiekiem, co więcej, wielu z nas, zwłaszcza zakochanych, nosi w sobie głębokie pragnienia bohaterstwa. W planach i marzeniach wszystko jest wspaniałe, ale gdy doświadczamy tego typu zagrożeń, jakich doświadczył pierwszy mężczyzna, sytuacja zmienia się dramatycznie. Ewangelicznym przykładem spętania egoizmem jest św. Piotr. Kochał Jezusa, wydawało mu się, że może pójść za Niego do więzienia i na śmieć, zaklinał się, że to uczyni, ale kiedy to zagrożenie stało się realne, ratował swoją skórę tak jak mógł - zaparł się Jezusa. Bądźmy szczerzy i przyznajmy, że i nam wielokrotnie zdarzało się zrzucać winę na innych, a może i zapierać się ludzi, którym wcześniej obiecywaliśmy - być może - złote góry.
Skomentuj artykuł