V Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Jezusowi
Mężczyzna z trudem przyjmuje pomoc. Męski honor nakazuje radzić sobie zawsze i wszędzie. Okazywanie słabości jest uchybieniem męskości. Przecież każdy, kto spotyka faceta, który boleje nad swoim losem, czuje w głębi serca… to coś bardzo charakterystycznego (nie odważę się użyć tego słowa). Jednak nawet najwięksi bohaterowie bywają w biedzie. Głupotą byłoby wtedy odrzucić przyjazną dłoń. Czy Jezus użalał się nad sobą? Nie. Raczej oprawcy widzą, że może nie dojść na Kalwarię. Chcą, aby widowisko miało swój finał. Dlaczego do pomocy popychają właśnie Szymona? Nie do końca wiemy. Wraca z pola. Chyba nie całkiem przypadkowo znalazł się blisko Jezusa. Pewnie też nie należał do grona szydzących kibiców, bo mógł się łatwo wyłgać od tej pomocy. Może czuł w sobie odpowiedzialność za Jezusa. Patrząc na to, że jest w Ewangeliach wymieniony po imieniu, można uznać, że był później częścią gminy w Jerozolimie, czyli stał się chrześcijaninem. W każdym razie - przyjaciół poznaje się w biedzie. Sprawdził się. Niestety, nie było w tym miejscu Apostołów. Już sam ten fakt pokazuje, że to nie było łatwe miejsce. Szydzili tam z Jezusa. Czy szydzili również z pomagającego mu Szymona? Pewnie tak. Wśród takich emocji nie można liczyć na sprawiedliwość. Ja jednak wyczuwam, że właśnie wtedy pojawiają się inne emocje. Męska przyjaźń. Męska przyjaźń nie wymaga wielu słów. Wręcz nie lubi słów. To nie jest kolegowanie się. To jest świadomość, że ja za ciebie wskoczę w ogień, a ty za mnie. Teraz Szymon wskoczył, za chwilę Jezus odda życie również za niego. Mężczyźni poznają przyjaciół w biedzie. Tylko w biedzie. Dlatego zwykle nie mają wielu przyjaciół.


Skomentuj artykuł